| Kolarstwo / Kolarstwo szosowe / Kolarstwo - MŚ
To historia od zera do bohatera. To jego rok. To niewytłumaczalne, że przez 31 lat w Polsce znali go nieliczni. To wreszcie w środę może być jego największy dzień. Marcin Białobłocki walczy w Richmond o olimpijską kwalifikację. To byłby wielki sukces. Ale on chce medalu.
Zero było na koncie. Co z tego, że kochał kolarstwo, jeśli szans na zapewnienie bytu rodzinie nie miał. Przynajmniej nie tam u niego w Sokółce. W wieku 22 lat popłynął w tej wielkiej polskiej fali emigracji. Na Wyspy Brytyjskie.
– Nie czuję do nikogo żalu, nie wspominam tamtej decyzji ze złością. Tak się życie ułożyło. To była dobra decyzja. Być może bez niej to wszystko, co dzieje się w tym szalonym roku, by się nie wydarzyło. Trudności mnie zahartowały. Po prostu – opowiada w Richmond, przebrany w biało-czerwony strój reprezentacji Polski Marcin Białobłocki. Strój, o którym jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie śmiał nawet marzyć.
2007 rok. Michał Kwiatkowski zdobywa w Sofii tytuł mistrza Europy juniorów. Marcin Białobłocki jest w tym czasie w hrabstwie Somerset. Rzecz jasna jeździ na rowerze, bo bez tego żyć by nie mógł, ale jeździ też dużo czym innym. Wózkiem widłowym.
– To był magazyn z ziemniakami. Przyjeżdżały ziemniaki, pakowało się je, sortowało i przewoziło dalej. Później były banany z ciepłych krajów i różne inne drobne prace. Zawsze na nocną zmianę. To chyba było najtrudniejsze. Zaczynałem o 22, kończyłem o 6 rano. Potem do domu, chwila snu, trening, znów sen, obiad i do pracy. Dzień w dzień. Dawałem jakoś radę. Człowiek był młodszy, nie miał jeszcze dzieci, myślał tylko o celu. A cel był, żeby się z tym kolarstwem udało.
Kilka razy usłyszał od żony, że ma się puknąć w głowę, że po co mu to całe kolarstwo. Od sześciu lat jest łatwiej, bo Marcin z amatora stał się zawodowcem i został już na tym jednym etacie. Tak, tak – mistrz Polski na czas, zwycięzca etapu na Tour de Pologne 2015 zaledwie sześć lat ściga się tak zupełnie poważnie – Nie miałem odwagi podejść i poprosić, by wzięli mnie do jakiejś grupy. Ale wygrywałem tak wiele amatorskich wyścigów, że w końcu sami przyszli.
Choć w jego przypadku o niepowadze mówić doprawdy trudno. To kolarski matematyk, godzinami studiujący wykresy z treningów swoich i rywali. 24 czerwca, tuż po zdobyciu tytułu mistrza Polski w zaledwie pierwszym takim starcie, mógł zdawać się butny, gdy mówił, że absolutnie się tego zwycięstwa spodziewał. Buty w tym jednak nie było za grosz: – Ta pewność wynikała z mojej mocy. Jak jeżdżę na czas, to wiem jaką moc osiągam. W Internecie łatwo jest znaleźć wyniki innych czołowych kolarzy. Niewielu potrafi zrobić takie waty jak ja.
– Niewielu w Polsce? – dopytuję.
– Niewielu na świecie – odpowiada Białobłocki.
Mówi o tej mocy: „moje numery”. Moje numery to, moje numery tamto. Dzięki swoim numerom wykręcił solidny numer w Strzelinie. – Wiedziałem że nawet jak nie będę miał swojego najlepszego dnia, to wygram. Że wystarczy mi niezły.
Zwycięstwo w Tour de Pologne to też niezły numer. Gdy zaczęły się górskie etapy, Białobłocki zaczął się męczyć. Potwornie. – Przepraszałem trenera, nie rozumiałem, co się dzieje. Górki górkami, ale że nagle dzień w dzień dojeżdżam w grupetto? To było niepoważne. Zwłaszcza że tak bardzo szykowałem się na ostatni etap wyścigu i jazdę na czas. Kiedy wsiadłem na swoją kozę (rower do jazdy na czas – przyp. red.), nogi nagle ożyły. Powiedziałem do trenera: „Albo mój licznik zawyża numery, albo mam najlepszy dzień życia”. I to był najlepszy dzień w życiu. Ale kiedy wróciłem do domu i wyjąłem ten normalny rower z walizki, wszystko zrozumiałem. Zakręciłem korbą, a korba stanęła. Tamte trzy dni jechałem na uszkodzonym środku suportu. Łożyska się zatarły. No tak, pomyślałem, dobry trening zrobiłem.
Na koniec chcielibyście pewnie poznać te jego numery, prawda?
430 wat – to była średnia w Strzelinie, na mistrzostwach Polski. Bradley Wiggins powiedział Marcinowi, że taką samą miał rok temu na zwycięskich dla siebie mistrzostwach świata w Ponferradzie.
472 waty – to już średnia z czasówki w Tour de Pologne. Średnia absolutnie kosmiczna, choć pamiętajmy, że to było tylko 25 km, a w środę w Richmond przejechać trzeba będzie 53. Tak długiej próby z czasem Białobłocki w kolarskim życiu jeszcze nie zaliczył. – Numerki są po mojej stronie – mówi spokojnie. – Lata treningu, zdrowe żywienie, dobra kuchnia, opieka żony – tak tłumaczy tą swoją moc. I dodaje, że obawia się Toniego Martina i Toma Dumoulina. Oni o jego istnieniu pewnie nie mają pojęcia.
Jeszcze.
SEBASTIAN PARFJANOWICZ
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1024 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (93 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.