{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Liga Europejska: Legia i Lech liczą na cud
Przed ostatnią kolejką Ligi Europejskiej Legia Warszawa i Lech Poznań wciąż liczą się w grze o awans do 1/16 finału. Polskie kluby muszą jednak wygrać swoje mecze i liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w innych grupowych spotkaniach. Transmisje w TVP2 – mecz Legii z Napoli od 18:45, starcie Lecha z Basel od 20:50.
Legia, by awansować, musi wygrać na wyjeździe z Napoli i liczyć na remis w rywalizacji FC Midtjylland z FC Brugge. – Nie skreślałbym Legii. Z pewnością włoska drużyna jest zdecydowanym faworytem, bo we wcześniejszych meczach udowodniła, że zasłużenie prowadzi w tej grupie. Jednak stołeczny zespół będzie miał 90 minut na sprawienie niespodzianki, a za taką trzeba będzie uznać zwycięstwo wicemistrzów Polski – powiedział Jacek Magiera, były piłkarz Legii.
Styl Czerczesowa na wiosnę
Napoli ma zapewniony awans z pierwszego miejsca w grupie D. W niedzielę
podopieczni Maurizio Sarriego, którzy zajmują trzecie miejsce w tabeli
Serie A, podejmą czwartą Romę w 16. kolejce włoskiej ekstraklasy.
Dlatego przeciwko Legii szkoleniowiec może desygnować do gry zawodników,
którzy w tym sezonie pełnią rolę rezerwowych.
– To nie będzie
miało znaczenia, bo ci piłkarze jeszcze bardziej będą walczyli, aby
udowodnić swoją przydatność do zespołu. Legioniści nie powinni patrzeć
na zmartwienia rywali, ale skupić się na sobie. Tylko twarda walka może
przynieść im korzystny rezultat – uzasadnił Magiera.
Jednocześnie uważa, że jest zdecydowanie za wcześnie, aby ocenić
pracę trenera Stanisława Czerczesowa. – Takiej oceny będzie można
dokonać po kilku kolejkach rundy wiosennej, kiedy Rosjanin przepracuje z
zespołem okres przygotowawczy. Wówczas będzie widoczny styl trenera
Czerczesowa, który teraz praktycznie nie ma czasu, aby popracować z
zespołem, bo Legia gra mecze co trzy dni. Jest bardzo dużo taktyki, ale
mało praktyki – ocenił Magiera.
"Z honorem i godnością"
Lech, podobnie jak Legia, ma tylko matematyczne szanse na awans do 1/16 finału – w czwartek musi pokonać Szwajcarów i liczyć, że Belenenses wygra na wyjeździe z Fiorentiną.
FC Basel to ekipa wyjątkowo dobrze znana mistrzom Polski, bowiem rywalizowali z nią w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i teraz w Lidze Europejskiej.
W trzech dotychczasowych spotkaniach górą byli podopieczni Ursa Fischera.
– Trzeba znaleźć sposób i nie pozwolić dać się pokonać po raz czwarty, a najlepiej po prostu wygrać. Mamy niewielkie szanse na awans, ale by o tym myśleć, musimy przede wszystkim odnieść zwycięstwo. Gramy w końcu u siebie przeciwko drużynie, która już ma ten awans. A więc determinacja powinna być po naszej stronie. Wiem, że potencjał drużyny FC Basel jest większy niż nasz, ale coś musimy zrobić. Jeśli mamy się jednak pożegnać z Europą, zróbmy to z honorem i
godnością. Niestety, nie wszystko jest w naszych rękach, ale może stanie
się cud i te dwa czynniki się spełnią – zaznaczył Jan Urban, trener Kolejorza.
Szkoleniowiec nie ukrywa, że czasami wraca myślami do spotkania z Belenenses (0:0), w którym nie wystawił najsilniejszego składu.
– Gdybyśmy pokonali Belenenses, to w czwartek byłaby zupełnie inna sytuacja. Mielibyśmy prawdziwe święto. Ale też nie mam gwarancji, że gdybyśmy zagrali w innym składzie, to wygralibyśmy zarówno w Lizbonie, jak i potem w Gdańsku z Lechią – wytłumaczył.
Poważne braki kadrowe
Szwajcarzy nie przylecieli do Poznania w najsilniejszym składzie. Z
różnych powodów w czwartkowym meczu zabraknie obrońców Marka Suchego i
Daniela Hogha, pomocnika Zdravko Kuzmanovicia oraz napastnika Marca
Janko. Urban nie uważa jednak, by to mogło w znaczący sposób pomóc jego
drużynie, tym bardziej, że sam ma kłopoty kadrowe.
– Nie zagrają
Maciej Gostomski, Dariusz Dudka i Kebba Ceesay. Zostało mi praktycznie
pięciu obrońców. Oprócz tego nie mamy Gergo Lovrencsicsa, Marcina Robaka
i Denisa Thomalli. Dlatego ten nasz system rotacyjny jest też
ograniczony. Muszę myśleć o tym, by zawodnicy nie odczuwali zbyt mocnej
dawki spotkań, bo niektórzy już zagrali trzy mecze z rzędu – zaznaczył.
Mistrz Polski notuje ostatnio znakomitą passę. Pod wodzą Urbana
zdobył 20 punktów w lidze i zameldował się w półfinale Pucharu Polski.
Urban nie ukrywa, że nie spodziewał się, że tak szybko jego zespół
awansuje do górnej części tabeli.
– Ważne było zwycięstwo w
Lidze Europejskiej z Fiorentiną, a potem z Legią w Warszawie. Zawodnicy
poszli z impetem, jaki dostali w tych dwóch spotkaniach. Zaczęli wierzyć
w swoje umiejętności, to skonsolidowało drużynę i przełożyło się na
wyniki – zakończył.