Szwedzka miejscowość Gaellivaere, która wypadła z kalendarza imprez biegowych Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), w kwietniu zorganizuje lokalny Tour de Ski mający pokazać możliwości gospodarzy na przyszłość.
– W ostatnich latach w wielu miejscach Skandynawii problemem jest brak śniegu. Tutaj jednak zawsze mamy go pod dostatkiem, w dodatku naturalny. Można powiedzieć, że jest to nasza gwarancja – powiedział dyrektor zawodów Stefan Nieminen.
Wyjaśnił, że zawody składające się z trzech etapów odbędą się w dniach 3-6 kwietnia. Pierwszym będzie bieg na 30 kilometrów kobiet i 50 kilometrów mężczyzn techniką klasyczną, drugim – sprint w centrum miasta techniką jeszcze nieokreśloną, a ostatnim – czterokilometrowy podbieg techniką dowolną pod wzgórze Dundret, z różnicą wzniesień 360 metrów.
– Ten etap będzie bardzo podobny do podbiegu pod Alpe Cermis kończącego Tour de Ski, gdzie różnica wysokości pomiędzy startem, a metą wynosi 400 metrów. U nas rozpocznie się płaskim odcinkiem liczącym 2,5 kilometra, po czym nastąpi bardzo stromy podbieg podobny do tego we Włoszech. Jeżeli chodzi o sprint to o technice zadecyduje szerokość trasy, jaką nam się uda przygotować – poinformował Nieminen.
Organizatorzy liczą na udział wielu zawodników ze światowej elity, ponieważ sezon PŚ zakończy się zawodami Ski Tour Canada w dniach 1-12 marca, co ich zdaniem będzie dla wielu biegaczy i biegaczek w miarę wcześnie.
– W kwietniu panuje u nas zwykle wspaniała pogoda, jest jasno i co najważniejsze zawsze mamy śnieg. W tym roku podczas corocznych lokalnych zawodów startowali nasi mistrzowie olimpijscy i świata Charlotte Kalla i Johan Olsson i byli bardzo zadowoleni – podkreślił dyrektor zawodów.
Przypomniał, że w listopadzie w Gaellivare trenowało sześć zagranicznych reprezentacji, w tym Polski. – Wszyscy byli chyba zadowoleni, brakowało tylko Justyny Kowalczyk, lecz liczymy, że nasz mini tour, a zwłaszcza bieg na 30 kilometrów klasykiem, powinien ją zachęcić do przyjazdu – zakończył.