Dla wielu jest esencją boksu. Nokaut to jednak nie tylko najbardziej spektakularny sposób zademonstrowania wyższości nad rywalem w ringu, ale też zjawisko, które wiąże się z poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Co dokładnie dzieje się wtedy z organizmem pięściarza i jaki może mieć to wpływ na jego dalszą karierę?
– Jeśli popełnisz błąd w tenisie, to przegrywasz wymianę. Gdy nawalisz w boksie, to lądujesz na deskach – obrazowe słowa Randalla "Texa" Cobba, byłego pretendenta do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej, idealnie oddają brutalny fenomen szermierki na pięści. Nokaut jest jej kwintesencją. Według najprostszej definicji, to uderzenie rywala w taki sposób, by ten stał się trwale niezdolny do kontynuowania walki. W świecie boksu najskuteczniejszym środkiem prowadzącym do tego celu jest cios w głowę.
Realia "bolesnej branży" są bezwzględne. By kibice mogli podziwiać nokaut, ktoś musi fizycznie ucierpieć, a im bardziej efektownie wygląda cała sytuacja, tym większe zainteresowanie budzi w mediach. Idealnie potwierdziło się to w ostatniej walce Artura Szpilki (20-2, 15 KO) z Deontayem Wilderem (36-0, 35 KO), której stawką był tytuł mistrza świata w królewskiej kategorii.
Wystrzelił, skontrował i zgasło mi światło. (...) Chwila i cię nie ma. Później się budzisz i widzisz wszystko w zwolnionym tempie. (...) Pomyślałem tylko, że chyba mnie znokautował. Nie pamiętam też ostatnich kilku rund...
.@BronzeBomber knocks out @szpilka_artur in round 9 and retains his WBC heavyweight title #AndStill #WilderSzpilka https://t.co/aB8J3liY8T
— SHOWTIME SPORTS (@SHOsports) styczeń 17, 2016
Poobijany mózg
Jednak sam fakt niepamiętania momentu nokautu wydaje się jednym z najmniej istotnych zdrowotnych powikłań związanych z tym zjawiskiem. Ogólnie w boksie można wyróżnić dwa typy uderzeń w głowę – te, które trafiają w linii prostej (głównie tzw. ciosy "proste"), a także te, które trafiają w nią pod różnymi kątami (ciosy sierpowe, haki).
Pojedyncze uderzenie zawodowego pięściarza wagi ciężkiej ma siłę od 200 do ok. 600 kilogramów. Oznacza to, że w trakcie trwającej dwanaście rund walki mistrzowskiej zawodnicy mogą przyjąć na twarz ciosy ważące łącznie nawet kilkadziesiąt ton. Duża część tych uderzeń trafia w głowę. Jak reaguje na nie mózg?
– Gdy bokser przyjmuje cios na głowę, to jego mózg dosłownie obija się o ściany czaszki. Najgorsze dla pięściarzy są ciosy wywołujące rotację głowy, trafiające w nią nie centralnie, a z boku z przyspieszeniem rotacyjnym, czyli tak zwane ciosy sierpowe – wyjaśnia dr Bujko.
Spośród polskich pięściarzy przed Szpilką ofiarą wyjątkowo ciężkiego nokautu został Albert Sosnowski. I to wcale nie w walce o mistrzowski pas z potężnie bijącym Witalijem Kliczką, tylko niespełna rok później, gdy zmierzył się o tytuł mistrza Europy z Alexandrem Dimitrenką.
Po wyrównanych jedenastu rundach o wszystkim miało rozstrzygnąć ostatnie starcie. Polak nie chciał pozostawiać decyzji w rękach sędziów, którzy mieli wszelkie podstawy do tego, by przyznać zwycięstwo miejscowemu faworytowi. Ruszył do ataku i... nadział się na potężny prawy podbródkowy.
To był naprawdę bardzo ciężki nokaut! Później miałem sporo problemów, żeby dojść do siebie. Na sparingach odczuwałem ciosy i miałem zawroty głowy. Ten nokaut kosztował mnie dużo zdrowia i zostawił ślad na mojej psychice.
Po porażce z Dimitrenką w kolejnych sześciu walkach wygrał tylko dwa razy, trwale wypadając z czołówki kategorii ciężkiej. Czy podobnie będzie teraz ze Szpilką? Niekoniecznie...
– U każdego boksera ten próg wrażliwości mózgu i jego regeneracja wyglądają inaczej. Są tacy, którzy będą w stanie przyjmować nokauty bez wyraźnych i szybko zauważalnych skutków. Duże znaczenie ma wiek – im młodszy, tym większa szansa na szybki powrót do zdrowia – uważa dr Bujko.
– Pięściarz powinien być traktowany jak normalny pacjent po urazie czaszkowo-mózgowym. W takim przypadku rekonwalescencja trwa nawet kilka miesięcy, jednak medycyna w sporcie pełni nieco inną rolą i jej głównym zadaniem jest jak najszybsze przygotowanie zawodnika do startu – dodaje neurochirurg.
Demencja boksera
Jak rozpoznać moment, w którym pięściarz przestaje w ringu być sobą i zaczyna mieć problemy natury neurologicznej? Dokładnie takie pytanie postawili przed sobą badacze z kliniki Cleveland w stanie Ohio. W 2015 roku przeprowadzili badanie na próbie 93 bokserów i 118 zawodników MMA.
– Choć wiemy, że boks i inne sporty walki ściśle wiążą się z urazami mózgu, to nie wiedzieliśmy jak ten proces przebiega i jak rzeczywiście wpływa na zaistnienie encefalopatii bokserskiej – stwierdził nadzorujący badania dr Charles Bernick.
Choroba ta jest jedną z najbardziej tajemniczych w świecie sportu. Pewne jest jedno: encefalopatia to neurologiczne schorzenie zwyrodnieniowe układu nerwowego, niezwykle charakterystyczne dla sportów kontaktowych, głównie boksu, a jej pierwsze objawy mogą pojawić się ok. 15 lat od rozpoczęcia kariery. Przypominają one pod pewnymi względami choroby Alzheimera i Parkinsona. Pierwsze symptomy to obniżenie sprawności umysłowej, drżenie mięśni, zaburzenia mowy i kłopoty z pamięcią, które z czasem przeradzają się w postępującą demencję.
Bernick w swoich badaniach zestawił osoby zawodowo zajmujące się sportami walki (przebadani zostali zarówno początkujący, jak i dysponujący ponad dwudziestoletnim doświadczeniem) z tymi, którzy nigdy nie mieli z nimi styczności. Wyniki prześwietleń i testów sprawnościowych pokazały, że osoby z doświadczeniem w sportach walki potrzebowały więcej czasu na zrozumienie i wykonanie określonych zadań.
Potwierdzono też zależność, w myśl której gorsze wyniki wiązały się z dłuższym stażem. Bokserzy w tych badaniach wypadli zdecydowanie najgorzej.
Oczywistym wytłumaczeniem jest to, że pięściarze dużo częściej otrzymują ciosy w głowę niż zawodnicy MMA. W boksie celem samym w sobie jest doprowadzenie do wstrząsu mózgu, który skutkuje nokautem przeciwnika, z kolei w MMA można zmusić rywala do poddania na inne sposoby.
Ponad wszelką wątpliwość pewne jest to, że boks szkodzi zdrowiu, jednak o encefalopatii wciąż wiadomo niewiele. Dokładny mechanizm jej powstawania nie jest znany, choć współcześni specjaliści w dziedzinie neurologii źródeł doszukują w przyspieszonym obumieraniu komórek nerwowych i urazach tkanki mózgowej.
Po raz pierwszy objawy tej choroby opisano w latach trzydziestych, a ze względu na liczne podobieństwa schorzenie to jest znane także jako "Parkinson bokserów". Za jedne z pierwszych jego ofiar uznaje się Joe Louisa (po zakończeniu kariery zdiagnozowano u niego demencję) i Sugara Raya Robinsona (u którego z kolei wykryto Alzheimera). Wiele czynników wskazuje też na zaistnienie tego zjawiska u Muhammada Alego.
Podejrzany Witalij Kliczko
W 2011 roku bokserski świat zszokował profesor Jonathan Degen, izraelski neurochirurg z Herzliya Medical Center, który pierwszych objawów Parkinsona doszukał się u Witalija Kliczki. Wypatrzył je... w przekonująco wygranej przez Ukraińca walce z Tomaszem Adamkiem.
– Widziałem wszystkie jego walki i chcę go ostrzec: 40 lat to bardzo dobry wiek na to, by zakończyć karierę. Witalij natychmiast powinien skończyć z boksem. Choć dominował w ringu, to nie mógł zadać kończącego ciosu. Nie mam wątpliwości – to kwestia neurologiczna. Sposób wysławiania się Kliczki na konferencji po walce też był niepokojący, brzmiał zupełnie inaczej niż przed nią – przestrzegał Degen.
I choć Ukrainiec oficjalnie wyśmiał doniesienia lekarza, to karierę zakończył niespełna rok później, u schyłku będąc cieniem siebie sprzed lat. Kliczko nie jest jedynym pięściarzem, który słyszał tego typu opinie – w 2013 roku podobną diagnozę 34-letniemu wówczas Manny'emu Pacquiao postawił dr Rustico Jimenez.
Najbliższe lata przyniosą zapewne kolejne świadectwa, które być może przybliżą naukowców do pełniejszego zrozumienia encefalopatii bokserskiej. – Jedno wiemy na pewno: mózgi pięściarzy ulegają zwyrodnieniu dużo szybciej niż ma to miejsce w przypadku przedstawicieli innych sportów – podsumowuje dr Maciej Bujko.
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart