| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Po sześciu latach pracy z reprezentacją Polski szczypiornistek pożegnał się Kim Rasmussen. Trener, który osiągał sukcesy i za którym murem stały same zawodniczki. Tymczasem jak się okazuje, duński szkoleniowiec początkowo wcale nie chciał rozstawać się z biało-czerwonymi. Związek Piłki Ręcznej w Polsce nie odpowiedział jednak na jego apele o podjęcie rozmów dotyczących przedłużenia kontraktu.
W rozmowie ze SPORT.TVP.PL okoliczności rozstania z Kimem Rasmussenem oraz koncepcję wyboru jego następcy komentuje Zygfryd Kuchta – były reprezentant Polski, medalista igrzysk olimpijskich, a obecnie wiceprezes ds. szkoleniowych oraz przewodniczący Rady Trenerów ZPRP.
– Od ogłoszenia zakończenia współpracy z trenerem Rasmussenem minęły już niemal dwa tygodnie. Kiedy poznamy szczegóły dotyczące formy i terminu wyboru nowego trenera kobiecej reprezentacji Polski?
ZYGFRYD KUCHTA: W ostatnim czasie było dużo zamieszania i pracy związanej z zakończeniem sezonu. Dobiegają końca rozgrywki ligowe, niebawem rozegrany zostanie turniej finałowy Pucharu Polski, Vive zagra w Final Four Ligi Mistrzów. We wszystkich tych wydarzeniach Związek Piłki Ręcznej w Polsce bierze udział, także członkowie zarządu. Bardzo absorbujące były także prace związane z utworzeniem ligi profesjonalnej. To wszystko spowodowało, że nie podjęliśmy jeszcze ostatecznych decyzji, jaka będzie forma wyboru nowego selekcjonera.
– Czyli kobiecą drużyną narodową Związek zamierza zająć się dopiero po zakończeniu sezonu? Wybór selekcjonera męskiej kadry trwał zdecydowanie krócej.
– Trzeba jednak podkreślić, że w przypadku kobiecej kadry sytuacja jest inna niż kilka miesięcy temu, kiedy wybieraliśmy nowego trenera mężczyzn. Wtedy gonił nas czas. Byliśmy pod presją zbliżających się kwalifikacji olimpijskich. Teraz mamy znacznie więcej czasu. Nie musimy się tak spieszyć z decyzjami. Tym bardziej, że Kim Rasmussen poinformował nas o swojej decyzji wcześniej, ale na razie to on jest nadal trenerem kadry. Poprowadzi reprezentację w meczach eliminacji mistrzostw Europy. Miejmy nadzieję, że zakończy swoją pracę w Polsce wywalczeniem awansu na tę imprezę. A dopóki to on prowadzi drużynę narodową to też nie chcieliśmy wprowadzać dodatkowego zamieszania i psuć atmosfery wokół reprezentacji. Niech Kim spokojnie dokończy pracę.
– Nowego trenera, podobnie jak zazwyczaj w ostatnich latach, wyłoni konkurs?
– W przypadku męskiej reprezentacji konkurs był dla nas nawet korzystny – skracał czas wyboru nowego trenera. Na indywidualne rozmowy ze wszystkimi chętnymi mogłoby nie wystarczyć czasu. Poza tym istotny jest fakt, że nie ma już wymogu konkursu ze strony Ministerstwa Sportu (dotychczas tylko w przypadku ogłoszenia konkursu resort dofinansowywał pensję selekcjonera – red.). To nieaktualny temat.
– Czyli zarząd zamierza najpierw sam wybrać odpowiedniego kandydata, którego będzie nakłaniał do podjęcia pracy z kadrą?
– Na pewno trenerzy, którzy chcieliby pracować z reprezentacją Polski będą przesyłać swoje oferty. Jestem pewny, że chętni będą się zgłaszać sami.
– Pierwsi już się zgłosili?
– Dopóki nie ogłosimy oficjalnie formy wyboru nowego selekcjonera nie chciałbym mówić o kandydatach. Nie chciałbym niczego zdradzać. Nie do końca też jestem zorientowany.
– Wróćmy jeszcze do Rasmussena. Po grudniowych MŚ Duńczyk deklarował chęć kontynuowania pracy w Polsce. Zawodniczki stanęły za nim murem. Także ze strony Związku padały deklaracje woli dalszej współpracy. Skoro wszyscy chcieli, to dlaczego nie wyszło?
– Zawodniczki stały murem za Kimem. Zauważmy jednak, że on także wypromował się w Polsce. Zanim podjął u nas pracę był raczej postacią anonimową. Dopiero te dwa czwarte miejsca na MŚ spowodowały, że jego nazwisko zyskało w świecie handballu. Silnym akcentem zakończył też pracę w Bukareszcie. Wygrał Ligę Mistrzów. Ale wiem też, że bez względu na wynik z rumuńskim klubem także rozstałby się po zakończeniu sezonu. Dostał po prostu inną atrakcyjną propozycję, z innej federacji. Gdyby jej nie miał, pewnie zostałby przecież z nami.
– Była to oferta, której ZPRP nie był w stanie przebić finansowo?
– W pewnym momencie, dość wcześnie, Kim oczekiwał od nas konkretów co do chęci przedłużenia z nim umowy. Proponował podjęcie rozmów. Zasady przyjęte przez Związek są takie, że przedłużanie, renegocjowanie umów z trenerami pierwszych reprezentacji to właściwie jednostkowa decyzja prezesa. To on podejmuje decyzje. Kiedy Kim Rasmussen chciał z naszej strony deklaracji, prezes nie był jeszcze pewny sytuacji finansowej, formalnej. Trwały rozmowy ze sponsorami. Negocjowanie z nimi dalszej współpracy. Prezes nie był pewien, jakim wynikiem się one zakończą. Przedłużenie umów sponsorskich nie było pewne. A nie mając takiej pewności prezes Andrzej Kraśnicki nie chciał składać ani żadnej deklaracji, ani tym bardziej konkretnej propozycji nowego kontraktu dla Kima. Prawdopodobnie dopiero wówczas Duńczyk podjął rozmowy z innymi federacjami, chcąc zapewnić sobie jakąś przyszłość zawodową. Nie chciał zostać na lodzie i trudno mieć o to do niego pretensje.
– Czyli gdyby Związek wcześniej zaproponował Rasmussenowi przedłużenie umowy, to Duńczyk nadal byłby trenerem polskich szczypiornistek?
– Nie można powiedzieć tego na pewno. Nie chciałbym też "wchodzić w buty" prezesa. Rozmowy prowadzili prezes Andrzej Kraśnicki i Kim Rasmussen. Nie byłem obecny przy tym rozmowach.
– Przed zarządem zadanie wyboru nowego trenera. Czym powinien wyróżniać się kandydat idealny, albo chociaż równie dobry jak Duńczyk?
– Powinien mieć doświadczenie w pracy z kobiecymi zespołami z najwyższej półki, żebyśmy mogli utrzymać poziom, na którym teraz jesteśmy. Powinien być też akceptowany przez zespół, chociaż wiadomo, że trudno z góry wiedzieć, czy dany szkoleniowiec po zatrudnieniu znajdzie z zawodniczkami wspólny język tak szybko i z taką łatwością jak Kim.
– Czy zatem zarząd zamierza konsultować wybór nowego trenera z zawodniczkami?
– W tym temacie są dwie szkoły. Istnieje pogląd, że to Związek jest pracodawcą trenera, więc to decyzja zarządu. Inna teoria jest taka, że skoro to zawodniczki mają pracować ze szkoleniowcem, to ich zdanie powinno być najważniejsze. Myślę, że idealny jest wariant pół na pół. Związek powinien zasięgnąć opinii szczypiornistek i wziąć ją pod uwagę, ale ostatecznie to decyzja zarządu a nie drużyny.
– A jakie wymagania formalne Związek zamierza postawić przed kandydatami?
– Jeżeli miałby to być trener zagraniczny, to nie możemy stawiać wymogu znajomości języka, bo takiego trenera po prostu nie ma. Ale w kontrakcie możemy umieścić zapis, zobowiązujący selekcjonera do podjęcia nauki języka polskiego i takiej możliwości absolutnie nie wykluczamy. Choć uważam, że jeżeli uda nam się znaleźć polskiego szkoleniowca, który gwarantowałby spełnienie naszych oczekiwań, to takie rozwiązanie byłoby chyba najlepsze.
– Pan widzi jakichś konkretnych kandydatów? Nie brakuje opinii, że wśród polskich szkoleniowców brakuje fachowca z najwyższej półki.
– Inny zestaw pytań proszę.
– Na krajowym podwórku sukcesy odnoszą Paweł Tetelewski czy Adrian Struzik. Przewiduje Pan podjęcie z nimi rozmów?
– To znakomici trenerzy, ale naprawdę nie chciałbym wypowiadać się o personaliach. Przede wszystkim dlatego, że nie chcę wychodzić przed prezesa Kraśnickiego.
– Skoro współpraca z Rasmussenem przynosiła tak dobre efekty, to może dobrym rozwiązaniem byłoby powierzenie reprezentacji jego asystentowi, Antoniemu Pareckiemu?
– To pytanie podobne do poprzednich i na razie musi jeszcze pozostać bez odpowiedzi. Choć na pewno jest to bardzo interesująca koncepcja.
– Polskim trenerem, który odnosi sukcesy w żeńskim handballu na arenie międzynarodowej jest Leszek Krowicki. Kilka lat temu Związek wyrażał chęć zatrudnienia go na stanowisku selekcjonera. Czy ta koncepcja teraz wróci?
– Rzeczywiście Leszek był kiedyś zainteresowany pracą z reprezentacją. Był nawet w kontakcie z członkami zarządu Związku...
– Teraz też jest?
– Teraz na razie kontaktu nie było. Nie jestem w stanie powiedzieć, jaka jest jego sytuacja i czy chciałby podjąć u nas pracę. Wiem tylko, że z powodzeniem prowadzi klub w Bundeslidze.
– Jeżeli Krowicki chciałby poprowadzić biało-czerwone musiałby zrezygnować z pracy w klubie? W przeszłości taki wymóg sprowokował go do rezygnacji z pracy w reprezentacji Niemiec.
– Idealnie byłoby, gdyby selekcjoner zajmował się tylko kadrą. Ale nie zawsze może tak być. Do tej pory akceptowanie przez nas podwójnej roli trenera wynikało tylko i wyłącznie z tego, że Związku Piłki Ręcznej w Polsce na ogół nie było stać na zaproponowanie trenerowi takiej pensji, jaką oferują największe i najbogatsze federacje na świecie.
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
13:00
Polska
16:00
Portugalia
16:00
Rumunia
16:00
Portugalia