{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Oceny Polaków: Fabiański podłączył nas do tlenu

Po pierwszej połowie niemal wszystkim polskim piłkarzom można było przyznać "szóstki". Ale później nie było już tak kolorowo. Gdyby nie Łukasz Fabiański, Polska nie dotrwałaby do karnych. W nich nasi liderzy wreszcie nie zawiedli. Oto oceny, jakie za mecz ze Szwajcarią wystawiliśmy biało-czerwonym (w skali 1-6).
Zobacz jak na żywo relacjonowaliśmy mecz Polska – Szwajcaria
Łukasz Fabiański – 6: chociaż UEFA piłkarzem meczu wybrała Xherdana Shaqiriego, to dla polskich kibiców bohater był jeden. Fabiański miał wielki udział w akcji bramkowej (ten wyrzut!), w pierwszej połowie zachowywał spokój i czujność, a w drugiej – gdy jego koledzy z pola już "oddychali rękawami" – dwa razy popisał się refleksem. Wydawało się, że interwencję meczu zaliczył już przy strzale z rzutu wolnego Ricardo Rodrigueza, ale jeszcze lepiej powstrzymał Erena Derdiyoka w dogrywce. Gdyby jeszcze obronił z jednego karnego, w kraju nazywanoby ulice jego imieniem.
Łukasz Piszczek – 5: to był jego najlepszy mecz na tych mistrzostwach. Odpoczął sobie podczas starcia z Ukrainą, dlatego w Saint-Etienne mógł biegać za dwóch, od jednego końca boiska do drugiego. W obronie nie pomylił się ani razu, kompletnie zneutralizował Admira Mehmediego, a w samej końcówce podstawowego czasu zablokował strzał nożycami Breela Embolo. Do tego miał dwie dobre szanse w ofensywie. Z przodu zrobił więcej niż byłby w stanie niejeden skrzydłowy.
Kamil Glik – 4: gdy Piszczek pędził do przodu, Glik dobrze asekurował jego prawą stronę. Grał twardo, często na granicy faulu, bo wiedział, że na to pozwala Mark Clattenburg. Był bezbłędny do 113. minuty, kiedy przypomniał o sobie jego stary grzech. Kapitan Torino złamał linię spalonego, co otworzyło szansę przed Derdiyokiem. Fabiański ma u niego duże piwo.
Michał Pazdan – 4: człowiek-wybicie. To był ten sam, dobry Pazdan, co w poprzednich spotkaniach. Nie minęła godzina gry, a statystycy Squawki już wyliczyli, że stoper Legii zaliczył najwięcej przechwytów spośród wszystkich piłkarzy na Euro. Doskonale asekurował kolegów, raz po raz znajdował się w parterze, by wślizgami blokować kolejne akcje Szwajcarów. Nie ustrzegł się jednak błędów. Na samym początku nie trafił w piłkę, a w 92. minucie uciekł mu Derdiyok. Na szczęście wcześniej piłka przekroczyła linię końcową.
Artur Jędrzejczyk – 4,5: niczym nie zaskoczył, w pozytywnym sensie. We Francji "Jędza" utrzymuje równą, bardzo wysoką formę. W obronie był niemal bezbłędny. Raz nie sięgnął piłki – akurat w akcji, po której Szwajcarzy trafili w poprzeczkę. W 58. minucie szybko "odpłacił" rywalom za ostry faul na Robercie Lewandowskim. Przyczepić się można było do jakości jego dośrodkowań, ale mając z przodu Kamila Grosickiego, Jędrzejczyk mógł się skupić przede wszystkim na zadaniach defensywnych.
Jakub Błaszczykowski – 4,5: talizman biało-czerwonych. Kolejna bardzo ważna bramka eks-kapitana. W 39. minucie zachował zimną krew, której wcześniej brakowało Arkadiuszowi Milikowi i powtórzył wyczyn Zbigniewa Bońka sprzed 34 lat strzelając gole na dużej imprezie w dwóch meczach z rzędu. Był nawet blisko jeszcze jednego trafienia – bliźniaczo podobnego do tego z Ukrainą – ale dobrze obronił Yann Sommer. Poza tymi dwiema akcjami brakowało go jednak w ofensywie, zwłaszcza w tych najtrudniejszych chwilach. Harował za to w obronie, zaliczył aż siedem cennych wślizgów.
Grzegorz Krychowiak – 4: sam przyznał, że to nie był jego najlepszy występ. A i tak był naprawdę dobry. To wiele mówi o klasie pomocnika (jeszcze) Sevilli. W pierwszej połowie zanotował 23 podania, wszystkie celne. Nie zaliczył żadnej straty. Mógł też strzelić gola po rzucie rożnym, ale niepilnowany "główkował" niecelnie. Sam chwilę później nie upilnował Fabiana Schaera. Przed dogrywką głośno motywował kolegów, jednak sam wyraźnie opadł z sił. Najważniejsze jednak, że nie zawiódł w kluczowym momencie. Perfekcyjnie wykonał ostatni rzut karny.
Krzysztof Mączyński – 3: niezłomnie wykonywał swoją mrówczą pracę, ale brakowało go w akcjach zaczepnych. Poza słabym strzałem z dystansu, nie wniósł niemal nic w ofensywne poczynania Polaków. W 46. minucie uratował zespół wybijając piłkę z linii po rzucie rożnym. Gdy Szwajcarzy nacierali, cofał się jednak za głęboko w pole karne. Brakowało sił, a w efekcie brakowało pressingu, którym biało-czerwoni tak zaskoczyli rywala na początku spotkania.
Kamil Grosicki – 4,5: w przeciwieństwie do Błaszczykowskiego nie strzelił gola, ale – również w przeciwieństwie do niego – był bardzo widoczny w innych akcjach. Poza jedną, bezsensowną piętką na samym początku napędzał akcje polskiej drużyny. Grał bez kompleksów, bez stresu, bez presji, za to z wielką fantazją i – jak w akcji bramkowej – z odrobiną szczęścia. Pod koniec pierwszej połowy zdecydował się nawet na strzał przewrotką. I chociaż efekt nie był tak udany jak w przypadku Shaqiriego, to za takie mecze "Grosik" wart jest każdych pieniędzy.
Robert Lewandowski – 2,5: czy leci z nami napastnik? To pytanie znowu mogli sobie zadawać polscy kibice. Para snajperów, którzy w eliminacjach byli naszą największą siłą, znów nie stanęła na wysokości zadania. "Lewy" oddał przynajmniej wreszcie celny strzał, ale w 50. minucie piłkę złapał Sommer. Najbardziej aktywny był na samym początku meczu, ale strzelał chaotycznie, z nieprzygotowanych sytuacji. W 3. minucie dobrze wyszedł do prostopadłego podania, jednak sędzia odebrał mu szansę odgwizdując spalonego-widmo. Trzeba mu oddać, że bezbłędnie wykonał karnego. Od kapitana oczekujemy jednak dużo więcej.
Arkadiusz Milik – 2,5: "król niestrzelców" – tak ochrzcili go użytkownicy Twittera po kolejnym meczu, w którym miał mnóstwo sytuacji i nie wykorzystał żadnej. Mógł uradować cały naród już w 23. sekundzie, jednak nie trafił do pustej bramki. Potem miał jeszcze kilka szans (m.in. strzał głową i próba po rzucie rożnym), ale cały czas brakowało mu zimnej krwi i głowy. Pamiętamy ważne uchylenie się od piłki w akcji bramkowej i dużą pracę w środku pola. To aktywny Milik zneutralizował Granita Xhakę. To jednak wciąż za mało. Mając tyle okazji napastnik Ajaksu musi wykorzystać przynajmniej jedną.
Tomasz Jodłowiec – 3,5: wszedł w 101. minucie za Mączyńskiego, którego zaczęły już łapać skurcze. Nie popełnił żadnego błędu, ale też nie dał nic w rozegraniu. Obraz gry nie zmienił się po jego wejściu. Słaniającym się na nogach Polakom udało się jednak dotrwać do karnych, więc swoje zadanie "Jodła" może uznać za wykonane.
Sławomir Peszko – 3: znów nie dał dobrej zmiany. Minutę po pojawieniu się na boisku zaliczył niepotrzebny faul, po którym Helweci mieli rzut wolny w niebezpiecznym miejscu. "Peszkin" nie pomagał wystarczająco w defensywie, a w 113. minucie znowu bezsensownie faulował. W obliczu zawieszenia za kartki dla Bartosza Kapustki, selekcjoner Adam Nawałka nie miał jednak alternatywy dla doświadczonego, ale "gorącego" Peszki.