W jednym z najciekawszych spotkań Euro 2016 reprezentacja Włoch pokonała 2:0 (1:0) Hiszpanię. W poniedziałkowym meczu 1/8 finału Antonio Conte i jego piłkarze rozbroili obrońców tytułu na dwa sposoby: najpierw grając z nimi na ich zasadach, a potem bezlitośnie kontratakując. W obu wydaniach Włosi pokazali najwyższą jakość.
Obie drużyny zaprezentowały na Euro przebłyski świetnej gry. Włosi efektownie wypunktowali (2:0) Belgię, z kolei Hiszpanie najlepiej wyglądali w grupowym meczu z Turcją (3:0). Faworytem bukmacherów byli piłkarze Vicente Del Bosque, ale nie brakowało głosów ostrzegających o sile Italii.
– Conte zrobił z Włochami to co wcześniej z Juventusem. Jego zespół broni głęboko i potrafi grać świetnie piłką, ale dobrze czuje się też gdy jej nie ma. Oni są jak coś pomiędzy Barceloną i Atletico – ocenił Xavi, a przebieg spotkania potwierdził, że to idealna charakterystyka Azzurrich.
Żaden z selekcjonerów teoretycznie niczym nie zaskoczył. Conte postawił na zbudowane na defensywnym fundamencie Juventusu ustawienie 3-5-2, które w poprzednich latach okazywało się skutecznym antidotum na hiszpańską tiki-takę.
– Czasami trzeba zmienić swoją taktykę. Nie zrobiliśmy tego na mundialu w Brazylii i przegraliśmy z Holandią i Chile, a obie te reprezentacje grały w ustawieniu 3-5-2. Włoski wariant tej taktyki jest niezwykle trudny dla kogoś, kto próbuje grać wysokim pressingiem, bo przy wznawianiu gry ich bramkarz może szybko podać do jednego z pięciu piłkarzy. Kluczem w naszej taktyce będą Andres Iniesta i Sergio Busquets, obaj muszą mieć dużo przestrzeni – dodał Xavi.
Selekcjoner reprezentacji Włoch doskonale zdawał sobie sprawę z roli obu zawodników. Pomocnicy Barcelony mieli największy wpływ na jakość rozegrania – Iniesta jako reżyser ofensywnych poczynań, a Busquets jako jego bezpośrednie zabezpieczenie. Obaj od pierwszych minut nie mieli łatwego życia: wielką rolę w pressingu odgrywali obaj napastnicy:
Wysoki pressing Włochów. Obaj napastnicy przy Inieście, De Rossi asekuruje Busquetsa
Włosi w budowaniu ataków wykazywali się wielką cierpliwością. W pierwszej połowie wymienili 245 podań (211 skutecznych), a ich rywale 248 (212 udanych prób). Wszystko zaczynało się od Gianluigiego Buffona, który nie miał wiele pracy, ale świetnie sprawdzał się we wznawianiu gry.
Z 16 prób aż 13 to krótkie zagrania do obrońców. Z trzech dłuższych zagrań dwa dotarły do Graziano Pellego. David De Gea preferował inny sposób rozgrywania i nie pomagało to Hiszpanów: większość główkowych pojedynków wygrywali Włosi:
This is quite a comparison, too. Italy playing out from the back. Spain unable to because Italy are pressing. pic.twitter.com/ssely3d3Uq
— Michael Cox (@Zonal_Marking) 27 czerwca 2016
Przełomowy moment przyszedł w 33. minucie z pomocą szczęścia i... De Gei. Eder mocno kopnął z rzutu wolnego, bramkarz nie zdołał złapać piłki, a z dobitką pospieszyli Emanuele Giaccherini i Giorgio Chiellini. Ostatecznie do bramki trafił ten drugi.
1:0 do przerwy do najniższy wymiar kary – Włosi oddali aż 4 celne strzały przy zaledwie jednej próbie rywali. – Wygląda to tak, jakbyśmy grali przeciwko trzynastu rywalom – ocenił ze zdumieniem jeden z hiszpańskich komentatorów.
Poniekąd miał rację – rywale Hiszpanów biegali więcej (w pierwszej połowie przebiegli w sumie 5 km więcej), ale kluczem był sposób w jaki się przemieszczali. Tradycyjnie ważną rolę odegrali wahadłowi – ustawieni na bokach Alessandro Florenzi i Mattia De Sciglio. Kluczowi byli grający w środku pola Marco Parolo i Giaccherini, którzy angażowali się w kontrataki. Potwierdziły się też słowa Xaviego – atakowanie Włochów wysokim pressingiem okazało się nieskuteczne.
W meczu z Hiszpanią pokazaliśmy, że reprezentacja Włoch to nie tylko catenaccio.
Po przerwie obraz gry uległ zmianie. Włosi oddali inicjatywę i schowali się za podwójną gardą. Mniej angażowali się w kontry, bardziej skupiali się na defensywie. Etyka pracy w tym aspekcie musiała robić wrażenie – w 64. minucie po stracie piłki w środku pola za czwórką rywali wróciło aż ośmiu (!) piłkarzy:
Szybki powrót Włochów po stracie
I choć Conte przesunął akcent na defensywę, to jego piłkarze wciąż stwarzali sobie dogodne okazje. W 54. minucie rozpoczynając akcję od bramki w 10 sekund zdołali przejść do stuprocentowej sytuacji, którą zmarnował Eder. Włosi bronili się głębiej i oddali inicjatywę rywalom, którzy częściej znajdowali się przy piłce (po wyrównanej pierwszej połowie w drugiej byli w posiadaniu przez 65 proc. czasu gry).
Mimo wszystko niewiele z tego wynikało. Del Bosque zaryzykował grę dwójką środkowych napastników, ale i ten manewr nie był w stanie rozbić włoskiej defensywy. Najlepszą okazję Hiszpanie stworzyli sobie w 90. minucie po jedynym błędzie Andrei Barzagliego. Stoper wybił piłkę głową w kierunku bramki Buffona, ale dograł ją idealnie na nogę Gerarda Pique. Hiszpan przegrał jednak starcie z Buffonem, a chwilę później Pelle rozstrzygnął losy awansu po kolejnej udanej kontrze.
FT #ITA 2-0 #ESP The closest Iniesta got to the penalty area was out wide. pic.twitter.com/8wC2JQRfZX
— Stats Zone (@StatsZone) 27 czerwca 2016
60' #ITA 1-0 #ESP Sergio Busquets' passing during today's game compared to Spain's last against Croatia. pic.twitter.com/jgs9D6iEaI
— Stats Zone (@StatsZone) 27 czerwca 2016
Poniedziałkowy mecz potwierdził taktyczny talent Conte, który wydaje się być najlepiej reagującym szkoleniowcem na całym Euro. Włosi są jak kameleon – ich atutem jest nie tylko żelazna defensywa, ale też niezwykły polot w budowaniu szybkich ataków. Ich selekcjoner jak mało kto potrafi świetnie łączyć autorską filozofię opartą na wykorzystywaniu własnych atutów przy jednoczesnym ograniczaniu mocnych stron rywala.
Było to widać w poniedziałek: Iniesta został wypchnięty do lewej strony i nie miał wielkiego wpływu na grę Hiszpanów w polu karnym. Busquets również zaliczył najgorszy mecz na całym turnieju, w którym zaliczył najmniej kontaktów z piłką. W końcowym rozrachunku Włosi znów wybiegali triumf – tym razem przebiegli 118 km, ich rywale "tylko" 110.
Ćwierćfinałowe starcie z Niemcami zapowiada się elektryzująco. Nie tylko ze względu na historię rywalizacji obu reprezentacji, ale przede wszystkim ze względu na formę obu zespołów. Piłkarze Joachima Loewa jako jedyni na Euro nie stracili jeszcze gola. Włosi tylko jednego, ale w meczu z Irlandią (0:1) grali o nic, a między słupkami zabrakło wtedy Buffona.
Po czterech meczach Italia wydaje się najmocniej przetestowanym z zespołów, które pozostały w stawce. Zwycięstwa z Belgią i Hiszpanią pokazały nową jakość w cynicznym i wyrachowanym obliczu Włochów. Xavi miał rację – to jeden z najtrudniejszych do rozszyfrowania zespołów, który rzeczywiście pod wieloma względami przypomina hybrydę zdyscyplinowanego taktycznie Atletico Madryt z pełną polotu w wyprowadzaniu szybkich ataków Barceloną.
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart