Polacy są mistrzami świata, a Rosjanie – mistrzami olimpijskimi. W sobotę oba zespoły spotkają się w hicie czwartej serii spotkań turnieju olimpijskiego siatkarzy w Rio de Janeiro. Biało-czerwoni mają doskonałą okazję, by odegrać się na Sbornej za porażkę w 1/4 finału IO w Londynie.
Londyn, 2012 rok, Earls Court Exhibition Centre. W olimpijskim finale Rosja przegrywa 0:2 z Brazylią. Władimir Alekno, trener Sbornej, decyduje się na pokerową zagrywkę – przestawia nominalnego środkowego Dmitrija Muserskiego na prawy atak po przekątnej z rozgrywającym. "Rosyjski wieżowiec" jest nie do zatrzymania, odwraca losy meczu i zapewnia swej reprezentacji złoty medal igrzysk olimpijskich.
Przenieśmy się dwa lata do przodu, do katowickiego Spodka. Tam w finale znów Brazylijczycy, ale po drugiej stronie siatki są gospodarze turnieju – reprezentacja Polski. Piłka meczowa dla biało-czerwonych. Przyjmuje Mateusz Mika, Paweł Zagumny rozgrywa przez plecy do Mariusza Wlazłego, a ten wprawia w euforię cały kraj – siatkarze zostali mistrzami świata.
Po tych wielkich finałach obie drużyny przyjechały do Rio de Janeiro, by potwierdzić swą klasę. Obie jednak straciły swoje gwiazdy i są już zupełnie innymi drużynami.
Na miarę mistrzów świata
W 2014 roku na siatkarską Polskę, jak grom z jasnego nieba spadły informacje o rezygnacji z gry w kadrze Wlazłego i Michała Winiarskiego. Zagumny i Krzysztof Ignaczak wcześniej zapowiadali, że w drużynie narodowej już nie wystąpią.
Biało-czerwonym tytuł mistrzów świata zaczął ciążyć, bo kolejne porażki na mistrzostwach Europy, czy Pucharze Świata oraz nieudane dwie edycje Ligi Światowej spowodowały, że na drużynę Stephane'a Antigi spadła fala krytyki.
Siatkarze byli cierpliwi, eksperci także apelowali o spokój. "To nie jest już drużyna mistrzów świata", "jesteśmy mistrzami, ale tylko z nazwy" – to najczęściej powtarzane zdania. .
Do kadry po banicji powrócił Bartosz Kurek, który grając drugi sezon jako atakujący, powoli puka do światowej czołówki siatkarzy na tej pozycji. Michał Kubiak odgrywa taką rolę w kadrze, o jaką dopominał się od dłuższego czasu – jest prawdziwym kapitanem, wodzem i sercem biało-czerwonych. Grzegorz Łomacz z sumiennego rozgrywającego, na IO w Rio de Janeiro – przynajmniej na razie – stał się najlepszym w całym turnieju.
Nikt już nie pamięta morderczej drogi do Brazylii, która wiodła przez Puchar Świata, kwalifikacje kontynentalne i interkontynentalne. Ekipa Antigi bryluje. Po trzech zwycięstwach (3:0 z Egpitem, 3:2 z Iranem, 3:0 z Argentyną) nareszcie spisują się na miarę mistrzów świata. Prawdziwa weryfikacja formy Polaków przyjedzie w ćwierćfinale.
Nowa, złota Sborna?
U Rosjan zmiany są o wiele poważniejsze, a finał sprzed czterech lat pamięta zaledwie czterech siatkarzy: rozgrywający Siergiej Grankin, atakujący Maksym Michajłow, środkowy Aleksander Wołkow oraz przyjmujący Siergiej Tietiuchin.
Władimir Alekno, który po IO w Londynie zrezygnował ze stanowiska, na ławkę trenerską Sbornej powrócił w 2015, gdy rosyjska siatkówka była w głębokim kryzysie. Ratował sytuację po Andrieju Woronkowie, który nie był w stanie utrzymać drużyny w ryzach.
Alekno namówił do powrotu do kadry swojego wielkiego przyjaciela Tietiuchina, który podobnie jak trener zrezygnował z gry dla Sbornej po Londynie. Ten mały sukces nie szedł w parze z kompletowaniem pozostałych elementów układanki.
Sborna, co prawda niespodziewanie wywalczyła olimpijską kwalifikację na turnieju kwalifikacyjnym w Berlinie, ale już główne przygotowania do wyjazdu do Brazylii okazały się bardzo pechowe. Kontuzji nabawili się bowiem przyjmujący Jurij Bierieżko oraz Słowak mający rosyjski paszport Lukas Divis. Najgorszą informacją była jednak kontuzja Muserskiego. Bohatera sprzed czterech lat zastąpił rekonwalescent, nie mniejsza gwiazda siatkówki, Wołkow.
Alekno jeszcze przed ogłoszeniem kadry na IO zapowiedział, że jedynym pewnym wyjazdu do Kraju Kawy jest Tietiuchin, który zresztą został chorążym kadry. Selekcjoner mistrzów olimpijskich niespodziewanie zabrał tylko trzech przyjmujących i obok legendarnego siatkarza grają młodzi Jegor Kliuka oraz Dmitrij Wołkow. Za odbiór zagrywki odpowiada libero z olbrzymim doświadczeniem i posłuchem w drużynie – Aleksiej Wierbow, a całość uzupełniają Michajłow i Grankin.
W takim zestawieniu Rosja próbuje nawiązać do sukcesu sprzed czterech lat. Teraz na jej drodze stoi Polska.
Mecz z podtekstem
O meczach Polska – Rosja można napisać książkę. Nikomu nie trzeba przypominać olimpijskiego finału z 1976 roku, gdy "mistrzowie piątego seta", "złota drużyna" Huberta Jerzego Wagnera pokonała ZSRR 3:2.
Nie trzeba tak daleko sięgać pamięcią, by przypomnieć sobie olimpijskie zmagania obu drużyn. Wystarczy przypomnieć ostatnie takie spotkanie. Otóż w Londynie, to właśnie Rosjanie zagrodzili nam drogę do strefy medalowej. Biało-czerwoni przegrali 0:3, a przecież jechali na IO jako zwycięzcy Ligi Światowej...
Od tamtego czasu Polacy i Rosjanie mierzyli się ze sobą dziesięciokrotnie w oficjalnych meczach. Biało-czerwoni wygrali siedem razy (nie licząc igrzysk europejskich w Baku, gdzie wystąpiły reprezentacje B, Polska – Rosja 1:3). Co prawda dwa ostatnie mecze siatkarze Antigi przegrali w ramach Ligi Światowej 2016, ale po drodze zanotowali cenne zwycięstwa w mistrzostwach świata 2014 oraz Pucharze Świata 2015.
Na IO w Rio de Janeiro Polacy zachwycają, Rosja z kolei niespodziewanie przegrała z Argentyną 1:3. Naszych Orłów nie trzeba motywować, bo ze Sborną mają wiele porachunków do wyrównania.
Następne