| Niepełnosprawni / Paralimpiada
Amputacja nogi i ręki, stan śmierci klinicznej oraz blisko miesiąc śpiączki farmakologicznej nie złamały Juana Jose Mendeza. Po feralnym wypadku w 1992 roku podporządkował swoje życie kolarstwu. Teraz w wieku 52 lat przygotowuje się do swoich czwartych igrzysk paraolimpijskich.
Była połowa lat siedemdziesiątych. 12-letni Juan Jose Mendez chciał być jak legendarny kolarz Eddy Merckx. Rodzice podzielali jego pasję i ojciec weekendami szkolił syna na trasach nieopodal Barcelony. Juanjo wziął udział w czternastu amatorskich wyścigach i jego talent szybko dostrzegli trenerzy Cesaden, jednej z najlepszych grup kolarskich w latach 80.
– Byłem w zespole z Melchorem Maurim (wicemistrz świata z 1998 r. w jeździe indywidualnej na czas – przyp. red.) i Miguelem Angelem Martinezem. Miałem zostać zawodowcem, ale tak się nie stało – wspomina Mendez.
Natchnienie w Barcelonie
Gdy jego kariera zaczęła nabierać rozpędu, została brutalnie zatrzymana. W 1992 roku roku, w którym wreszcie dostrzeżono jego talent, miał wypadek motocyklowy. Jego brat zasłabł za kierownicą. Zjechali na przeciwległy pas ruchu i wpadli pod nadjeżdżający samochód. Niemal wszyscy, pięć osób jadących w aucie i brat Mendeza, wyszli bez szwanku. O takim szczęściu nie mógł mówić Juanjo. Czekała go znacznie trudniejsza walka niż podjazdy na kolarskich trasach.
– Przechytrzyłem śmierć, bo w zasadzie nie miałem prawa przeżyć. Funkcjonariusze Straży Obywatelskiej okryli mnie kocem, którym zasłania się ciała umarłych. Zobaczył to mój brat. Z racji tego, że nie doznał poważniejszych obrażeń, to zszedł z noszy i zabrał mnie do szpitala – relacjonuje zeznania świadków Juanjo.
Przewieziono go do szpitala, gdzie lekarze długo walczyli o jego życie. Po 30 minutach masażu serca i 48 litrach przetoczonej krwi, puls Mendeza znów był wyczuwalny. Żył. To liczyło się najbardziej, ale w wypadku stracił rękę, a już w szpitalu amputowano mu nogę powyżej kolana.
Lekarze utrzymywali kolarza przy życiu w śpiączce farmakologicznej przez prawie trzy tygodnie. Po 20 dniach się wybudził. – Była przy mnie żona i powiedziała mi, co się stało. Początkowo nie zauważyłem, że nie mam ręki i nogi. Zresztą nawet teraz po wielu latach czuję fantomowy ból kończyn. Wówczas rzeczywisty ból uśmierzała mi morfina. Pamiętam, że oglądałem wtedy igrzyska paraolimpijskie w Barcelonie – wspomina.
Juanjo pomimo kalectwa się nie poddał. Pewnego dnia powiedział dość i przezwyciężył traumę. Na nowo musiał nauczyć się poruszać. Dodatkowo bardzo przybrał na masie. Ponad 100 kg wagi nie ułatwiały mu zadania. – Powiedziałem sobie, że muszę żyć, iść dalej. Na szczęście byłem otoczony przyjaciółmi i rodziną. To właśnie jeden z nich, Bernard, który obecnie jest moim trenerem, przekonał mnie bym spróbował wrócić do kolarstwa – dodaje.
Na początku był koszmar
– Denerwowało mnie to, że podczas spacerów Bernard był szybszy ode mnie, musiałem coś z tym zrobić – śmieje się Juanjo. Mendez przypomniał sobie igrzyska paraolimpijskie i wytłumaczył sobie, że nie wszystko jest stracone. – To bardzo mi pomogło.
Po kilku latach treningów, w 1996 roku wziął udział w mistrzostwach Hiszpanii, a rok później w mistrzostwach świata. Obecnie Juanjo ma 52 lata i już stracił rachubę, w ilu zawodach rangi międzynarodowej wziął udział. – Cel jest zawsze ten sam, czyli zwycięstwo.
Igrzyska
Juanjo Mendez przygotowuje się do swoich czwartych igrzysk paraolimpijskich. Startuje w kategorii C1, ale i tak jest w niekorzystnej sytuacji w porównaniu do swoich przeciwników. – Nie mogę stanąć na pedałach, dlatego zawsze staram się uciec rywalom na początku i później utrzymywać przewagę – analizuje.
Przez całą swoją karierę musiał pracować więcej niż inni, ale i tak udało mu się zdobyć trzy olimpijskie medale: srebro w Atenach oraz srebro i brąz w Pekinie. Po latach posuchy w ubiegłym roku znów błysnął na międzynarodowej arenie. Na mistrzostwach świata w Nottwil zajął drugie miejsce w jeździe indywidualnej na czas.
Teraz wielkimi krokami zbliżają się igrzyska paraolimpijskie w Rio, a Juanjo ma jedno niespełnione marzenie – olimpijskie złoto.