Przejdź do pełnej wersji artykułu

Ku przestrodze: piękna, ale krótka historia Monaco 2003/04

Patrice Evra (L) i Dado Prso (P) (fot. Getty) Patrice Evra (L) i Dado Prso (P) (fot. Getty)

Piłkarze AS Monaco awansowali do półfinału Ligi Mistrzów po raz pierwszy od 2004 roku. Członkowie drużyny sprzed 13 lat oglądali rewanżowy mecz z Borussią Dortmund z trybun. Warto przypomnieć nazwiska najważniejszych poprzedników Mbappe, Falcao i Glika...

Niewiele osób pamięta, że Monaco, jako trzeci zespół Ligue 1, zaczęło tę edycję Ligi Mistrzów od trzeciej rundy kwalifikacji. W drodze do fazy grupowej wyeliminowali nie byle jakie firmy – najpierw Fenerbahce (4:3 w dwumeczu), a potem Villarreal (3:1). Następnie piłkarze Leonardo Jardima wygrali grupę z Bayerem Leverkusen, Tottenhamem i CSKA Moskwa, a teraz robią furorę w fazie pucharowej. Są już w pierwszej czwórce – ostatnim francuskim klubem, który tego dokonał, był Olympique Lyon w sezonie 2009/2010, a przed nim – również Monaco. Właśnie to z 2004 roku.

Zespół prowadzony przez Didiera Deschampsa przystępował do rywalizacji jako wicemistrz Francji, ale był losowany z czwartego koszyka i eksperci nie typowali go do wygrania trudnej grupy z Deportivo La Coruna, PSV Eindhoven i AEK Ateny. Tymczasem gracze z Księstwa ponieśli tylko jedną porażkę, a w czwartej kolejce pokonali Deportivo 8:3 (cztery gole strzelił Dado Prso). Ten rekord dopiero 13 lat później pobiły Borussia Dortmund i Legia Warszawa (8:4).

Jak burza... aż do finału

W 1/8 finału Monaco wyeliminowało Lokomotiw Moskwa dzięki bramce na wyjeździe zdobytej przez Fernando Morientesa. W kolejnej rundzie Hiszpan okazał się katem Realu Madryt – strzelił dwa gole klubowi, z którego był tylko wypożyczony do końca sezonu – a Francuzi awansowali mimo porażki 2:4 w pierwszym meczu. U siebie pokonali Real 3:1. Tamten dwumecz dobrze pamięta na pewno Zinedine Zidane, obecny trener Królewskich.

W półfinale na Monaco czekał kolejny potentant – Chelsea kupiona chwilę wcześniej przez Romana Abramowicza. I znowu u siebie piłkarze Deschampsa wygrali 3:1, chociaż w 53. minucie, przy stanie 1:1 z boiska – za czerwoną kartkę – musiał opuścić Grek Akis Zikos. W rewanżu The Blues zdołali tylko zremisować 2:2.

Finał nie poszedł jednak po myśli Monaco. Na jego drodze stanęła inna rewelacja rozgrywek – prowadzone przez Jose Mourinho FC Porto. Portugalczyk odrobił lekcję taktyczną – odciął od podań najsilniejszą broń rywala, czyli skrzydła w osobach Ludovica Giuly'ego i Jerome'a Rothena. W efekcie Porto wygrało 3:0 po jednym z najbardziej jednostronnych finałów w historii. – Jestem bardzo rozczarowany. Rozegraliśmy wspaniały sezon, a kończymy go z niczym – mówił Deschamps.

Fernando Morientes (L) i Ludovic Giuly (fot. Getty) Fernando Morientes (L) i Ludovic Giuly (fot. Getty)

Ówczesne Monaco imponowało zwłaszcza odważnym, ofensywnym stylem. W jednej tylko edycji strzeliło 27 goli (w tym sezonie – na razie 21). Za ich zdobywanie odpowiedzialni byli Prso i Morientes, który z dziewięcioma bramkami został królem strzelców LM. Wspierał ich Giuly – kapitan i motor napędowy w zespole Deschampsa. Na lewym skrzydle grał z kolei Rothen – on jednak nigdy nie spełnił oczekiwań, które rozbudził tym jednym sezonem.

W środku pola grali najczęściej wspomniany Zikos – twardy Grek odpowiedzialny za rozbijanie akcji rywali – oraz Lucas Bernardi i Edouard Cisse. Pierwszy spędził w Monaco aż osiem lat. Drugi – tylko jeden rok, po którym wrócił z wypożyczenia do PSG.

Dzisiejsze Monaco ma młodą ofensywę i bardziej doświadczone tyły. Wtedy było odwrotnie. Bardziej doświadczeni gracze strzelali gole, a młode talenty – broniły dostępu do bramki. Stoperzy Gael Givet i Sebastien Squillaci mieli spory potencjał, ale zdecydowanie największą karierę zrobił lewy obrońca Patrice Evra.

Sielanka w Księstwie nie potrwała długo. Po wspaniałym sezonie sprzedano Rothena (do PSG) i Giuly'ego (do Barcelony), za darmo odszedł Prso (do Rangersów). Zakończyły się też wypożyczenia Morientesa, Cisse i prawego obrońcy Hugo Ibarry. W kolejnym sezonie Monaco odpadło w 1/8 finału z PSV.

Na sprzedaży swoich asów klub zarobił tylko 18 milionów euro. Obecne Monaco też pewnie nie przetrwa letniego okna transferowego, ale w zamian zgarnie fortunę. Ciekawsza niż losy młodych Francuzów, którzy za setki milionów euro rozjadą się po Europie, jest przyszłość trenera Jardima. Jego poprzednik miał tylko 36 lat, gdy doszedł do finału LM. Dziś jest selekcjonerem reprezentacji Francji.

Źródło: Sport.tvp.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także