Francesco Totti latem 2017 roku zamieni piłkarski trykot na dyrektorski garnitur. Ostatnie miesiące w Romie stoją pod znakiem kontrowersji i kłótni z Luciano Spallettim. Zdaniem kibiców i mediów, menedżer zbyt rzadko wpuszcza na boisko klubową legendę. Sytuacja pod wieloma względami przypomina schyłek Alessandro Del Piero w Juventusie.
40-latek ostatni mecz rozegra 28 maja na Stadio Olimpico. Rywalem Romy będzie Genoa, a bilety na to spotkanie już dawno się wyprzedały. Co ciekawe, Totti nigdy nie potwierdził, że po sezonie zakończy piłkarską karierę. O wszystkim media nieoczekiwanie poinformował Monchi, nowy dyrektor sportowy rzymian.
– Francesco to Roma. Chcę nawiązać z nim bliską współpracę. Byłbym zadowolony, gdybym mógł czegoś się od niego nauczyć. Wiem, że zawarł umowę z klubem – to będzie jego ostatni rok w roli piłkarza, a potem zostanie dyrektorem – zdradził Hiszpan.
Pozory mylą – w Romie w ostatnich miesiącach wcale nie dzieje się dobrze. Spalletti regularnie sadza weterana na ławce rezerwowych, a potem musi tłumaczyć się z wyborów personalnych na konferencjach prasowych. Szkoleniowiec nie ma komfortowej sytuacji – jego klub do ostatniej kolejki będzie bił się o drugie miejsce. Wartość tej pozycji jest niebagatelna – stanowi przepustkę do gry w kolejnej edycji Ligi Mistrzów bez eliminacji. Ile znaczy ta możliwość, udowodnił ten sezon – trzecia na mecie poprzednich rozgrywek Roma w ostatniej rundzie eliminacji została wyeliminowana przez Porto.
W Rzymie nie ma więc meczów o nic, a zespół nie może pozwolić sobie na ewentualną stratę punktów. Dlatego Totti pojawia się na murawie rzadko. Gdy już melduje się na boisku, to najczęściej w ostatnich minutach. W 35. kolejce rzymianie pewnie pokonali (4:1) na wyjeździe Milan, a kapitan... nie podniósł się z ławki. Świetna gra zeszła na dalszy plan – liczył się inny wątek.
Kiedy wprowadzam Tottiego na parę minut, to okazuję brak szacunku dla legendy. Kiedy nie wpuszczam go w ogóle, to jest jeszcze gorzej...
Menedżer przyznał, że gdyby miał świadomość wymagań związanych z Tottim, to... nigdy nie zdecydowałby się na powrót do Romy. W lipcu Spallettiego może już nie być w Rzymie – jego kontrakt z klubem dobiega końca i nic nie wskazuje na to, że zostanie przedłużony. Według włoskich mediów dostał ofertę z Interu, który niedawno zwolnił Stefano Piolego. Tam może spotkać Waltera Sabatiniego, z którym przed laty z powodzeniem współpracował w Romie.
– To znakomity dyrektor. Mogliśmy się czasami nie zgadzać, ale to niezwykle mocna osobowość. Nie dziwię się, że Inter zdecydował się mu zaufać. Czy będziemy kiedyś jeszcze razem pracować? Jeśli nadarzy się okazja, to dlaczego nie? – przyznał zaskoczonym dziennikarzom Spalletti.
Do tej pory Totti rozegrał 25 spotkań we wszystkich rozgrywkach – o dziesięć więcej niż w całym poprzednim sezonie. Strzelił 3 gole i zaliczył 7 asyst. Największym klubowym sukcesem długoletniego kapitana rzymian pozostaje triumf w Serie A w 2001 roku. Oprócz tego dwukrotnie zdobył Puchar Włoch. W 2006 roku wygrał z reprezentacją mundial rozgrywany na niemieckich boiskach. Po tym sukcesie zakończył karierę w drużynie narodowej.
Sytuacja Tottiego w Rzymie jest analogiczna do tego, co działo się w Juventusie podczas ostatniego sezonu Alessandro Del Piero. Antonio Conte także był krytykowany za sposób traktowania klubowej legendy. Kapitan regularnie siadał na ławce rezerwowych, a gdy już pojawiał się w wyjściowej jedenastce, to najczęściej był zmieniany jako pierwszy.
Kibice wzięli stronę piłkarza. Choć nowy menedżer poprowadził klub do pierwszego od 6 lat mistrzostwa Włoch, to musiał tłumaczyć się ze sposobu traktowania byłego boiskowego kolegi. Bo kiedy już Del Piero pojawiał się na boisku, to z reguły nie zawodził. Jego ważne gole w meczach z Interem, Romą czy Lazio okazały się kluczowe w marszu po tytuł.
Porównując sytuację obu słynnych "dziesiątek", podobieństw widać więcej. O tym, że sezon 2011/12 będzie ostatnim w wykonaniu legendy, również nie poinformował sam zainteresowany. Prezes Juventusu Andrea Agnelli oznajmił to już w październiku – problem w tym, że zrobił to bez konsultacji z zawodnikiem.
Zamiast obrażać się na ewidentny brak szacunku, Del Piero do końca próbował robić dobrą minę do złej gry. Choć nigdy nie powiedział tego głośno, to cały czas miał nadzieję, że boiskową postawą zapracuje na propozycję nowego kontraktu. Nie doczekał się – mimo dobrej dyspozycji Conte nie chciał go już w drużynie i miał do tego prawo. Dziwić może to, że działacze Juventusu nie wyszli z inicjatywą zaproponowania legendzie stanowiska dyrektorskiego, o którym mówiło się od lat. Wcześniej na coś takiego mógł liczyć między innymi Pavel Nedved.
Przypadki Del Piero i Tottiego są trudne do oceny. Z jednej strony brak szacunku wobec klubowych legend musi bulwersować, z drugiej nie sposób nie współczuć w obu sytuacjach menedżerom, którzy są rozliczani przede wszystkim z wyników. Conte i Spalletti nie sadzali przecież weteranów na ławce, by zrobić komuś na złość – podejmowali najlepsze w danej chwili decyzje dla swoich drużyn.
W obu sytuacjach nie ma złotego środka. Jest dokładnie tak, jak opisał trener Romy – gdy wpuszczasz zawodnika na kilka minut, to wszyscy mają pretensje, że powinien grać więcej. Gdy nie sięgasz po niego wcale, to oburzenie jest jeszcze większe. Dobrego wyjścia nie ma, bo z 40-letnim napastnikiem grającym od początku do końca po prostu nie da się w obecnych realiach walczyć o najwyższe cele. Za brak wyników z reguły płacą jednak szkoleniowcy – klubowe legendy są przecież nietykalne.
Może wobec tego pretensje należy kierować pod adresem... Del Piero i Tottiego? Jeśli rzeczywiście kochają swoje kluby, to może w pewnym momencie powinni zmierzyć się z rzeczywistością? Ta jest brutalna – w nowoczesnym futbolu, zdominowanym przez agresywny pressing, napastnicy mają coraz więcej obowiązków w defensywie.
Żaden z nich nigdy w tym aspekcie nie błyszczał. Obaj z wiekiem stali się wolniejsi, a ich nieszablonowe kiedyś dryblingi o wiele łatwiejsze do rozszyfrowania. Wciąż potrafili błysnąć genialnym strzałem lub podaniem, ale ich obecność na boisku stała się rodzajem luksusu, na który menedżerowie nie zawsze mogli sobie pozwolić.
Czas pokazał, że Del Piero nie miał specjalnego pomysłu na dalszą karierę. Gdy opuszczał Juventus, miał 38 lat. Przez dwa kolejne sezony z sukcesami grał w Australii, a karierę kończył... w Indiach. W ostatnich latach po prostu cieszył się grą w piłkę. W słabszej lidze wciąż mógł być ważną postacią zespołu, a jego braki motoryczne nie były aż tak widoczne – w Turynie taki scenariusz nie byłby możliwy.
Jak będzie z Tottim? Sam zawodnik na razie milczy. Oficjalnie wciąż nie potwierdził zakończenia kariery. Jeśli będzie chciał dalej grać, to z pewnością nie zabraknie klubów zainteresowanych jego usługami. Ciekawy pomysł zgłosił... włoski polityk.
– Jestem kibicem Juventusu, ale Totti nie powinien kończyć kariery. Jeśli nie jest już potrzebny w Romie, to powinien trafić do Pescary, którą prowadzi Zdenek Zeman. To on odkrył przed laty jego talent w Rzymie. Teraz Francesco mógłby zostać jego prawą ręką na boisku – rozmarzył się pochodzący z Pescary Antonio Razzi. Miejscowy klub kolejny sezon rozpocznie w Serie B, ale Zeman ma być odpowiedzialny za przebudowę drużyny.
"25 lat z Romą to 25 lat zwycięstw, porażek, goli, radości i niepowodzeń. Nie zmieniło się jedno – pasja, z którą codziennie zakładam tę koszulkę" – napisał Totti w oświadczeniu dla fanów przed rozpoczęciem obecnych rozgrywek. To zapewne nie zmieni się nawet gdy klubowy trykot zastąpi dyrektorskim garniturem. Bez względu na smutne okoliczności, które towarzyszą ostatnim tygodniom jego fantastycznej piłkarskiej kariery.
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart