| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Damian Kądzior: kiedyś nie miałem nic

Damian Kądzior (fot. PAP/Adam Warżawa)
Damian Kądzior (fot. PAP/Adam Warżawa)
Mateusz Karoń

– Kiedy trafiłem do Motoru Lublin, przez pół roku nie dostawałem wypłaty. Brakowało na życie. Narzeczona często mówi, żebym coś sobie zafundował, ale nie muszę mieć wszystkiego. Pamiętam trudne czasy... – mówi skrzydłowy Górnika Zabrze, Damian Kądzior.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Mateusz Karoń, SPORT.TVP.PL: – Czy trudne sytuacje robią z chłopca mężczyznę?
Damian Kądzior: – Hartują. Szybko doznałem poważnej kontuzji. Wyjechałem z domu jako 19-latek i trzeba było się szybko usamodzielnić. Niestety, klub nie płacił. Kolejny upadł. Do wszystkiego musiałem dochodzić ciężką pracą.

– Chciałbym zacząć od spraw zdrowotnych. Lekarz zaproponował operacje dwóch stóp, co oznaczało prawie rok przerwy. – Doktor pracujący w Jagiellonii Białystok powiedział: "Chłopaku, zrobimy ci jedną nogę, a jak druga pęknie, to ją też zoperujemy". Szybko przekalkulowałem, że grozi mi nawet osiem miesięcy bez treningu. Sezon w plecy. Poprosiłem tatę o znalezienie innego rozwiązania. Uraz nie wyglądał strasznie. Piłkarze miewają zdecydowanie gorsze.

– Co było potem?
– Dostaliśmy się do Mariusza Urbana, który przyjmował w Krakowie. Od razu powiedział, że nie będę musiał odpoczywać tak długo. Męczyłem się trzy tygodnie, a później mogłem już pływać i ćwiczyć w siłowni.

– Tata pełnił funkcję rehabilitanta?
– Kiedy chciałem się umyć, brał mnie na plecy albo robiliśmy tzw. "taczkę". Trzymał za nogi, a ja rękami przemieszczałem się w kierunku łazienki. Mama nie była zadowolona. Powiedziała, że jeśli tak będzie wyglądał mój zawód, to ona ma go gdzieś. Jestem jej jedynym synem. Bardzo przeżywała tamtą sytuację...

Kądzior podczas zgrupowania reprezentacji Polski (fot. PAP)
Kądzior podczas zgrupowania reprezentacji Polski (fot. PAP)

– Do każdego treningu potrzebował pan ojca?
– Zanosił do samochodu i jechaliśmy na basen. Najpierw na jego plecach do szatni, potem wrzucał mnie do wody, pływałem, pomagał mi wyjść, wracaliśmy... Nie było mu lekko. 18-latek trochę waży. Z całego serca współczuję rodzicom niepełnosprawnych dzieci. Życie codzienne w takich warunkach musi być bardzo trudne. Dziękuję mamie i tacie, że byli wtedy przy mnie.

– Wszystko zostało postawione na głowie?
– Mama nie dałaby rady zabrać mnie na basen. Tata robił to wtedy, kiedy mógł wyrwać się z pracy. Sprowadziliśmy babcię, która wyprowadzała psa i gotowała obiady. Chciałem zadbać o to, by nie przytyć i nie stracić tkanki mięśniowej. Codziennie jadłem tę samą potrawę, ale utrzymałem wagę. Jest takie powiedzenie: "Ile pauzujesz, tyle będziesz wracał do formy". Po dwóch miesiącach mogłem ćwiczyć z piłką. Optymalną dyspozycję odzyskałem dość szybko.

– Ta sytuacja nauczyła ciężkiej pracy?
– Tak. Pamiętam jak wracaliśmy od lekarza z tą złą wiadomością. Tydzień później Jagiellonia miała mecz. Chodziły słuchy, że zadebiutuję w Ekstraklasie. Byłem już tak blisko, a tu nagle okazało się, że krew w piach. Siedzieliśmy z tatą w samochodzie i czułem się strasznie. "Dlaczego akurat teraz mnie to spotkało?" – pytałem. "U nas w rodzinie jest tak, że musisz na wszystko ciężko zapracować" – odpowiedział. Bardzo mądre słowa. Ojciec wpajał, że sumienność to kluczowa kwestia. Robię wiele rzeczy dodatkowo. Pod tym względem nie mam sobie nic do zarzucenia.

– Podobno Marcin Brosz zakazał ponadplanowych treningów...
– Trener chce, byśmy więcej odpoczywali. Oczywiście nie mogę chodzić codziennie do siłowni i szlifować elementy gry, kiedy mamy mecze co trzy dni. Regeneracja jest bardzo istotna. Mój "problem" polega na tym, że nie potrafię siedzieć bezczynnie. Jeśli mam dzień wolnego, muszę chociaż popływać. Jestem uzależniony od sportu.

– To znaczy?
– Kiedy jedziemy na święta w góry, to gramy w tenisa stołowego, squasha albo idziemy na kręgle lub do aquaparku. Muszę spędzać czas aktywnie. Zostało mi jeszcze kilka lat kariery, ale wiem, że po jej zakończeniu chciałbym zostać przy futbolu.

Kądzior (L) w meczu Lotto Ekstraklasy (fot. PAP)
Kądzior (L) w meczu Lotto Ekstraklasy (fot. PAP)

– Byli trenerzy twierdzą, że Kądziora trudno pohamować.
– Jestem ambitny i uważam to za atut. Najlepiej widać tę cechę po moich oczekiwaniach. Trafiłem do Górnika Zabrze kilka miesięcy temu. Chciałbym już odpowiadać za wszystkie stałe fragmenty. Jest jednak hierarchia, Rafał Kurzawa robi to świetnie, ale jeśli będę ciężko pracował – to ja stanę się ważniejszy. Już dostaję szanse, nawet padają po nich gole. Zanim pojadę do domu na święta, odwiedzę szkołę motoryki w Warszawie. Trzeba sprawdzić, czy wszystko idzie w dobrym kierunku. Muszę się rozwijać.

– Podobno dość często zawracał pan tym głowę szkoleniowcom...
– Dominik Nowak wie doskonale, jaki jestem. W Wigrach byłem jednym z najważniejszych piłkarzy. Jeśli tylko zagrałem słabsze spotkanie, to natychmiast pytałem go, co powinienem poprawić. "Spokojnie, wszystko w porządku. Musisz świecić przykładem" – powtarzał. A zdarzały się mecze, w których sam chciałem dośrodkować i skończyć każdą akcję. Lubię, gdy gra zespołu opiera się na mnie. Zawsze byłem numerem 10, decydowałem o losach spotkań.

– Ojciec z doświadczeniem piłkarskim to nieoceniony kompan?
– Zawsze wracam do rocznika 1992 w Jagiellonii. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Kilku chłopaków miało ogromne możliwości, mogliby zaistnieć w piłce, ale brakowało im kogoś, kto by ich poprowadził. Słyszę od taty wskazówki niemal na każdym kroku. Jego sugestie zazwyczaj się dobre.

– Mogę prosić o przykład?
– Uznaliśmy, że trzeba "iść na wypożyczenie" do Motoru Lublin. Dostałem tam srogą lekcję. Nie płacili przez pół roku. Nauczyłem się samodzielności, dojrzałem, a przede wszystkim – grałem regularnie. Później namawiał, żebym znów powalczył w Jagiellonii. Nie chciałem, miałem rację, bo nie dostawałem szans gry, ale od Michała Probierza mogłem nauczyć się sporo. W Dolcanie Ząbki te doświadczenia zaprocentowały. Szybko wywalczyłem miejsce, a to była czołowa drużyna I ligi. Nie chciałem też podpisać umowy z Wigrami Suwałki. Tata mówił, że to dobry pomysł. Ja sądziłem, że ten klub będzie za słaby. Wyszło na jego, miałem najlepszy sezon w karierze.

Kądzior odbierający nagrodę Pierwszoligowca roku 2016 według tygodnika "Piłka Nożna" (fot. PAP)
Kądzior odbierający nagrodę Pierwszoligowca roku 2016 według tygodnika "Piłka Nożna" (fot. PAP)

– Zaległości z wypłatami w największym stopniu dotykają młodych. Trudno przetrwać taki okres.
– Miałem trochę oszczędności, ale to nie były duże pieniądze. Nie chciałem prosić rodziców o przelewy, więc na mieszkanie wydałem wszystko, co miałem. Paradoksalnie żyliśmy nieźle. Narzeczona świetnie gotuje i potrafi wyczarować coś z niczego. Nigdy nie miałem lekkiej ręki do wydawania pieniędzy. Lubię jednak nowe buty piłkarskie. Nie mogłem sobie na nie pozwolić. Czekałem, aż będą mikołajki lub jakaś okazja. Rodzice pytali, co chciałbym dostać. Korki, oczywiście!

– Brakowało na życie?
– Dostawałem od mamy "szlachetną paczkę". Wysyłała różne produkty spożywcze: makarony pełnoziarniste, żebym zdrowo się odżywiał. Albo... dobrego tuńczyka. Pakunki ważyły czasami 15, 20 kilogramów. Jedna zapewniała nam jedzenie przez jakieś trzy tygodnie.

– Jak zakończyło się z Motorem?
– Sprawą sądową. Już jako zawodnik Dolcanu dostałem wszystkie zaległości. Mogłem trochę zainwestować. To nauczyło mnie skromności. Partnerka śmieje się, że jestem "pazerą". "Kup sobie coś, nie bój się!" – mówi. Nie ulegam pokusom. Nie żałuję bliskim, ale sam nie muszę mieć wszystkiego. Pamiętam czasy, gdy nie miałem nic.

– O jakie inwestycje chodzi?
– Mieszkania. Chciałbym zapewnić sobie spokojny byt po karierze. Mam nadzieję, że z czasem będę zarabiał więcej i więcej inwestował. Pomógłbym też rodzicom – żeby mama nie musiała pracować do emerytury. Tata założył akademię, to wszystko wymaga nakładów. Odkładam jeszcze na fundusz dla piłkarzy. Po zakończeniu kariery dostanę je z powrotem w formie miesięcznych wypłat albo jednorazowego przelewu.

– Wracamy do futbolu. Była kontuzja, niepłacący klub, a potem Dolcan Ząbki, który ogłosił upadłość. Pech?
– Koledzy się śmieją, że mam żabę. Motor prawie upadł, ale w Dolcanie trafił mi się fajny okres. Chciały mnie zespoły z Ekstraklasy, ale byłem wypożyczony. Jagiellonia żądała zbyt dużych pieniędzy, więc tematy upadały. Dziwne, bo trener nie widział mnie w składzie. Poszedłem do Wigier Suwałki, pomogłem im się utrzymać.

– A zaraz potem wrócił niefart...
– Dogadałem się z Cracovią. Jechałem na testy medyczne, zostały mi trzy kilometry do stadionu. Kolega napisał SMS, że zwolnili Jacka Zielińskiego. Nie wierzyłem. "Wejdź na 90minut.pl i zobacz" – odpowiedział. Zacząłem dzwonić do menedżera, który też myślał, że go wkręcam. 10 minut wcześniej rozmawiał z trenerem.

Kądzior w barwach Wigier Suwałki (fot. PAP)
Kądzior w barwach Wigier Suwałki (fot. PAP)

– Totalne zaskoczenie?
– Cracovia była zdeterminowana. Działacze mówili, że mogą nawet przyjechać na lotnisko przed moim wylotem na wakacje – byle tylko podpisać umowę. Chcieliśmy nawet kupić mieszkanie z narzeczoną. Tego feralnego dnia wróciłem do hotelu, a wieczorem próbowaliśmy skontaktować się z dyrektorem sportowym. Abonent czasowo niedostępny. Potem ktoś napisał, że aresztowało go CBŚ. Czekałem jeszcze dzień i zacząłem szukać innego klubu. Nie mam żalu do nikogo.

– Górnik wybrany na szybko?
– Rozmawialiśmy tydzień. Marcin Brosz zapewniał, że mnie chce, ale musieli zapłacić. U nas najchętniej sprowadza się piłkarzy za darmo. Nie każdy jest w stanie wyłożyć 400 tysięcy złotych. Podpisaliśmy kontrakt chwilę przed startem ligi.

– Zaczęło brakować ofert?
– W punktacji kanadyjskiej miałem około 30 punktów. Początkowo zainteresowany był każdy klub z Ekstraklasy poza pierwszą czwórką. Jagiellonia nie wchodziła w grę, choć mieli opcję transferu za śmieszne pieniądze. Problem polegał na tym, że najbardziej konkretna okazała się Cracovia. Reszcie odmówiłem. Głupio dzwonić i mówić: "Jednak zmieniłem zdanie". Został Górnik, szczęście dopisało.

– Zaskoczyliście wszystkich wynikami. Domyślam się, że Marcin Brosz marzył tylko, by do świąt mieć bezpieczną przewagę nad strefą spadkową...
– Górnik to beniaminek. Nie było podstaw, by oczekiwać cudów. Pokazujemy jednak wszystkim, że nie trzeba mieć mnóstwo pieniędzy i można dobrze grać. Chodzi o ciężką pracę, podejście do meczu. Szanujemy to, gdzie się znaleźliśmy. Mamy młodą drużynę, w podstawowym składzie dwóch obcokrajowców. Brakuje jeszcze doświadczenia, ale radzimy sobie.

– Często słyszę, że kołdra za chwilę okaże się zbyt krótka.
– Okej, rezerwowi nie "dają liczb", ale są bardzo dobrzy. Wnoszą coś. Trener nie zmienia zbyt wiele, więc rzadko mogą się pokazać. Śmieję się z tych złośliwych komentarzy. Mam wrażenie, że niektórzy czekają na nasze potknięcie. Powinno być odwrotnie. Udowodniliśmy przecież, że w piłce nie chodzi wyłącznie o kasę. Każdy chce się rozwijać i iść do lepszego klubu.

– Pan też?
– Oczywiście. Trzeba wyznaczać sobie coraz wyższe cele i pracować nad sobą.

– Jednym z celów była reprezentacja Polski. Adam Nawałka powoływał dwukrotnie, lecz nie pozwolił zadebiutować. Zawód?
– Za pierwszym razem nie. Cieszyłem się, że tam jestem i że w meczu z Czarnogórą usiadłem na ławce rezerwowych. Zapisałem się w historii rodziny. Odnośnie drugiego zgrupowania, to nawet trener Marcin Brosz pytał, czy nie jestem zawiedziony. Mam kłamać, że nie? Chciałem zagrać. Mogliby mnie wpuścić na 10 sekund. Marzyłem o tej chwili. Widocznie nie była mi dana. Wierzę jednak w sukces. Wszystko popieram ciężką pracą oraz zaangażowaniem. Każdą chwilę powodzenia musiałem wywalczyć. Nie odpuszczę reprezentacji i wreszcie zadebiutuję. Nie wszystko będę jednak dostawał od życia garściami.

– Jakie plany na wakacje?
– Pewnie wezmę coś "last minute". W maju bierzemy ślub, potem jedziemy na kilka dni w góry – tyle. Jeśli chodzi o mundial, to nie myślę o tym stale. Pół roku to mnóstwo czasu. Jeśli Górnik będzie w czubie tabeli, a ja będę grał dobrze – selekcjoner na pewno mnie doceni. Innej drogi nie ma.

Rozmawiał Mateusz Karoń

Damian Kądzior: powołanie dało mi pozytywnego kopa
zrzut
Damian Kądzior: powołanie dało mi pozytywnego kopa

Czy Górnik Zabrze awansuje do europejskich pucharów?
Czy Górnik Zabrze awansuje do europejskich pucharów?
Zobacz też
Norbert Wojtuszek o Górniku: podobnie jak my, są w lekkim dołku
Norbert Wojtuszek grał w Górniku, teraz reprezentuje barwy Jagiellonii (Fot. Getty Images)

Norbert Wojtuszek o Górniku: podobnie jak my, są w lekkim dołku

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Raków mistrzem Polski? "Nie chce mi się wierzyć, że..."
Jaga podejmie Górnik Zabrze (Fot. PAP)

Raków mistrzem Polski? "Nie chce mi się wierzyć, że..."

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Miedź gra z Odrą. Oglądaj mecz Betclic 1 Ligi!
Miedź Legnica – Odra Opole. Betclic 1 Liga, 31. kolejka. Transmisja online na żywo w TVP Sport (4.05.2025)
transmisja

Miedź gra z Odrą. Oglądaj mecz Betclic 1 Ligi!

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Najlepszy mecz w klubie. Gwiazda oczarowała wszystkich
Ali Gholizadeh wczoraj pokazał pełnię swoich możliwości (fot. PAP)
nowe

Najlepszy mecz w klubie. Gwiazda oczarowała wszystkich

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Historyczne czyste konto polskiego bramkarza w Premier League!
Jakub Stolarczyk (fot. Getty Images)

Historyczne czyste konto polskiego bramkarza w Premier League!

| Piłka nożna / Anglia 
Najnowsze
Norbert Wojtuszek o Górniku: podobnie jak my, są w lekkim dołku
Norbert Wojtuszek o Górniku: podobnie jak my, są w lekkim dołku
Robert Bońkowski
Robert Bońkowski
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Norbert Wojtuszek grał w Górniku, teraz reprezentuje barwy Jagiellonii (Fot. Getty Images)
Raków mistrzem Polski? "Nie chce mi się wierzyć, że..."
Jaga podejmie Górnik Zabrze (Fot. PAP)
Raków mistrzem Polski? "Nie chce mi się wierzyć, że..."
Robert Bońkowski
Robert Bońkowski
Miedź gra z Odrą. Oglądaj mecz Betclic 1 Ligi!
Miedź Legnica – Odra Opole. Betclic 1 Liga, 31. kolejka. Transmisja online na żywo w TVP Sport (4.05.2025)
transmisja
Miedź gra z Odrą. Oglądaj mecz Betclic 1 Ligi!
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Najlepszy mecz w klubie. Gwiazda oczarowała wszystkich
Ali Gholizadeh wczoraj pokazał pełnię swoich możliwości (fot. PAP)
nowe
Najlepszy mecz w klubie. Gwiazda oczarowała wszystkich
Radosław Laudański
Radosław Laudański
Historyczne czyste konto polskiego bramkarza w Premier League!
Jakub Stolarczyk (fot. Getty Images)
Historyczne czyste konto polskiego bramkarza w Premier League!
| Piłka nożna / Anglia 
Ishak goni lidera. Sprawdź klasyfikację strzelców Ekstraklasy
Klasyfikacja strzelców Ekstraklasy 2024/25. Kto zostanie królem strzelców? [AKTUALIZACJA]
Ishak goni lidera. Sprawdź klasyfikację strzelców Ekstraklasy
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Grabara pozbawiony złudzeń! Kompletna deklasacja [WIDEO]
Kamil Grabara (fot. Getty)
Grabara pozbawiony złudzeń! Kompletna deklasacja [WIDEO]
| Piłka nożna / Niemcy 
Do góry