W miniony weekend cała Polska żyła zwycięstwem Kamila Stocha w 66. Turnieju Czterech Skoczni. Nie tylko on miał powody do radości. Mały, ale ważny sukces osiągnął Paweł Słowiok, reprezentant Polski w kombinacji norweskiej. Stanął dwukrotnie na podium w zawodach Pucharu Kontynentalnego w Klingenthal. Opowiedział o drodze ze skoków do kombinacji, wsparciu Adama Małysza, nowym trenerze, współpracy z kadrą Stefana Horngachera i olimpijskich marzeniach.
Damian Pechman, SPORT.TVP.PL: – Dwa razy na podium w ciągu trzech dni. Niezła średnia.
Paweł Słowiok, reprezentant Polski w kombinacji norweskiej: – Nie spodziewałem się takich wyników. Zwłaszcza pierwsze podium było dla mnie niespodzianką. Po skokach zajmowałem dopiero 24. miejsce, ale dobry bieg pozwolił mi awansować do czołówki. Następnego dnia już wiedziałem, że jeśli dam z siebie wszystko w części biegowej, to mam szanse na miejsce w TOP 6. Wyszło nawet lepiej, bo znów znalazłem się na podium. Oczywiście cieszę się, że poszło mi tak dobrze, ale nie ma przesadnej radości. To tylko kolejny etap przygotowań. Przede mną starty w Pucharze Świata i najważniejsza impreza, czyli igrzyska olimpijskie.
– Woli pan biegać niż skakać?
– Na pewno w skokach mam największe rezerwy. Od lata pracujemy z trenerem, aby to poprawić. Na przykład udało się ustabilizować pozycję dojazdową. Jest dużo lepiej niż jeszcze kilka lat temu, ale to nie jest moje maksimum. O długości skoku decydują detale. Naprawdę robimy wszystko, abym tracił coraz mniej do najlepszych. Z drugiej strony to kombinacja norweska, więc nie mogę odpuścić żadnej konkurencji. W biegach wygląda to dobrze, co nie oznacza, że nie może być lepiej. Staramy się poświęcać tyle samo czasu i na skoki, i na biegi.
Niestety, w tym sezonie nie została przygotowana w Polsce chyba żadna trasa. Biegamy tam, gdzie możemy. Często są to łąki, czasami pozostaje trening alternatywny.
– Skocznie w Polsce mamy, gorzej z trasami biegowymi. Gdzie trenujecie?
– Niestety, w tym sezonie nie została przygotowana w Polsce chyba żadna trasa. Kubalonka w ogóle nie była naśnieżna, trasa COS-u w Zakopanem jest opanowana przez turystów i nie ma mowy o spokojnym treningu. Cóż, biegamy tam, gdzie możemy. Często są to łąki, czasami pozostaje trening alternatywny w postaci skiturów.
– W tym sezonie kadrę prowadzi Danny Winkelmann. Zaszły duże zmiany?
– Na początku były obawy o barierę językową. Niepotrzebnie, bo trener dość szybko przyswoił sobie podstawowe zwroty po polsku. Na skoczni udziela nam wskazówek w naszym języku. Co się zmieniło? Mieliśmy obozy tylko na skoczni narciarskiej, a zdarzały się na lodowcu, gdzie wyłącznie biegaliśmy. Na pewno treningi nie są cięższe niż w poprzednich sezonach. Wszystko jest robione z głową. Jest czas na trening i czas na regenerację. Najważniejsze, że zajęcia są dopasowane indywidualnie do każdego zawodnika.
– Trener z Niemiec był podobno pomysłem Adama Małysza.
– To prawda. Widział doskonale, że w naszej dyscyplinie nie działo się ostatnio najlepiej. Tak naprawdę staliśmy w miejscu. Tylko Adam Małysz mógł wpaść na taki pomysł i przeforsować w zarządzie PZN.
– Czy kadra odczuła jeszcze w jakiś sposób pomoc Małysza?
– Tak, choćby pod względem sprzętowym. Mamy zgodę na zagraniczne obozy, do tego jeszcze doszła bliska współpraca z kadrą skoczków. Nasz trener zna się zresztą dobrze ze Stefanem Horngacherem. Często razem dyskutują i szukają nowinek technicznych. Gdy pojawia się coś nowego, to zawsze staramy się przetestować.
– Skąd w ogóle pomysł na kombinację norweską?
– Z Adamem Cieślarem byliśmy w młodzieżowej kadrze skoczków. Niestety, przy ogłaszaniu składu na zawody byliśmy często pomijani. Gdy w kombinacji norweskiej pojawił się nowy trener, zaprosił nas i postanowiliśmy spróbować. Zaczęliśmy wyjeżdżać na obozy i zawody. Było o tyle łatwiej zmienić dyscyplinę, że trener Jan Szturc często organizował młodym skoczkom zajęcia biegowe.
– Pan, Adam Cieślar i Szczepan Kupczak jesteście z rocznika 92. Przypadek?
– Tak wyszło. Nie ma między nami złośliwej i niezdrowej rywalizacji. Jesteśmy kolegami i wspieramy się. Bywa bardzo wesoło. Z Adamem przeszedłem wspólnie drogę ze skoków do kombinacji. Szczepan dołączył 2-3 lata później. Na początku było nas więcej, teraz zostali najwytrwalsi. Niestety, z tego sportu trudno wyżyć. Wielu kolegów zrezygnowało z treningów i znalazło inne zajęcia.
– Na horyzoncie igrzyska w Pjongczangu. Ilu kombinatorów tam zobaczymy?
– Celem trenera jest najpierw wysłanie tam drużyny, a później, już w zawodach, awans do czołowej ósemki. Oczywiście, wciąż trwa walka o kwalifikację olimpijską. Na razie przysługują nam trzy miejsca z Pucharu Świata i jedno z Pucharu Kontynentalnego. Dajemy z siebie wszystko, aby się zakwalifikować i wypaść jak najlepiej. Współpraca z trenerem trwa stosunkowo krótko, więc na efekty i ewentualne sukcesy trzeba poczekać. Mimo wszystko jestem optymistą.
Nie ma wielu chętnych, aby rozpocząć przygodę z kombinacją norweską. Młodzi nie chcą biegać na nartach, bo to męczące. Wybierają skoki, które są bardziej medialne.
– Przed igrzyskami czekają was jeszcze zawody Pucharu Świata we Włoszech i Francji. Pójdzie pan za ciosem?
– Dobry dzień, trochę szczęścia i... wszystko jest możliwe. Nie martwię się o formę biegową, muszę tylko poprawić moje skoki. Zdaję sobie sprawę, jak mocni są reprezentanci Niemiec. Jednak nawet tam widać różnicę między pierwszą kadrą a resztą. Brakuje im godnych następców.
– Jak to wygląda w Polsce? Czujecie na plecach oddech młodzieży?
– Nie ma wielu chętnych, aby rozpocząć przygodę z kombinacją norweską. Młodzi nie chcą biegać na nartach, bo to męczące. Wybierają skoki, które są bardziej popularne i medialne.
– Co musi się stać, żeby zrobiło się głośniej także o kombinacji?
– Potrzebujemy dobrego wyniku w Pucharze Świata, a najlepiej na igrzyskach olimpijskich. Warto przypomnieć, że w tej dyscyplinie mieliśmy kiedyś wielkie sukcesy. Pierwszy polski medal zdobył w 1956 roku Franciszek Gąsienica Groń. Na początku lat 90. był jeszcze Stanisław Ustupski, który znalazł się w ósemce na igrzyskach w Albertville.
Paweł Słowiok: ur. 1992 roku w Wiśle; obecnie zawodnik klubu AZS AWF Katowice, wielokrotny mistrz Polski. Należy do kadry A w kombinacji norweskiej, którą od połowy 2017 roku prowadzi Niemiec Danny Winkelmann. Ma w dorobku m.in. dwa złote medale Uniwersjady w rywalizacji drużynowej. Dwa razy na podium w Pucharze Kontynentalnym w Klingenthal. Jego celem jest start w igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. W przeszłości zawodnik kadry młodzieżowej skoczków.