| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Mariusz Jurasik ma za sobą bogatą i ciekawą karierę. Z Orłami Wenty zdobył dwa medale mistrzostw świata. Gdy zakończył karierę, został trenerem. Mimo dobrych wyników – najpierw w Górniku Zabrze, później Pogoni Szczecin – pokazano mu drzwi. Pojawiły się plotki o jego trudnym charakterze. Prawda była jednak inna. Ma żal zwłaszcza do klubu ze Szczecina. Obecnie prowadzi pierwszoligowe KSZO Ostrowiec, ale nie zrezygnował z marzeń o pracy z kadrą. Tylko u nas Mariusz Jurasik opowiada o niełatwych początkach w drodze na wymarzony szczyt.
Damian Pechman, sport.tvp.pl: – Jaki jest Mariusz Jurasik?
Mariusz Jurasik, trener KSZO: – Na pewno wymagający, czasami krzykliwy i nerwowy. Akurat nad zmianą tego cały czas pracuję. Staram się studzić temperament, w czym pomaga praca w I lidze oraz Szkole Mistrzostwa Sportowego w Kielcach. Krzyczeć i wymagać można w Superlidze, gdzie trenerzy mają świetnie wyszkolonych zawodników, często na światowym poziomie. Podczas zajęć z młodzieżą trzeba wykazać więcej cierpliwości.
– Trenerskim wzorem jest...
– ...Jurij Szewcow. Może nie pod względem zachowania na ławce i charakteru, ale w sensie stricte sportowym. Prowadził mnie przez ponad cztery lata w Rhein-Neckar Loewen. Potrafił doskonale rozpracować przeciwnika taktycznie, a także przekazać oczekiwania zawodnikom. Każdy z nas wiedział, co ma robić na boisku. Gdy w wieku 27 lat wyjeżdżałem do Niemiec, wydawało mi się, że wiem wszystko o piłce ręcznej. Szybko okazało się jednak, że jestem w błędzie. Bundesliga to inny świat. Mecze co trzy dni, w których musisz prezentować najwyższy poziom. Inaczej nie przetrwasz.
– Jaka jest twoja wizja prowadzenia zespołu?
– Trudne pytanie... O co dokładnie chodzi?
– Powodem pożegnania z Zabrzem i Szczecinem miała być "odmienna wizja prowadzenia zespołu". Co się kryje za tym sloganem?
– Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wprawdzie Górnik nie miał wobec mnie żadnych zaległości, ale różnice między nami sprowadzały się do kwestii finansowych. Jeśli ktoś się interesuje piłką ręczną, to wie, że prezesi Kmiecik i Biały dobrze się znają i utrzymują prywatne kontakty. Szczecin po prostu skopiował komunikat ze strony Górnika... Nie lubię narzekać, jednak trudno się skupić na pracy, gdy przez trzy miesiące na konto nie wpływa nawet złotówka. Wyjechałem ponad 600 km od domu, dałem z siebie wszystko jako trener, a na koniec nie otrzymałem zapłaty i zostałem jeszcze obarczony winą.
– Każdego trenera bronią wyniki.
– W obu klubach miałem satysfakcjonujące. Żałowałem zwłaszcza rozstania z Górnikiem. Klub próbował mnie jednak do czegoś namówić, a gdy się nie zgodziłem, to zaczął szukać dziury w całym. Aż znalazł. Pożegnanie ze Szczecinem? Nawet się z tego śmiałem. Może teraz sytuacja się poprawiła, ale w marcu 2017 roku miałem w zespole zawodników, którym klub zalegał z wypłatą 15-20 pensji! To niewyobrażalne w lidze zawodowej. Byłem w szoku, gdy kilka miesięcy później dowiedziałem się, że Szczecin jako jeden z pierwszych otrzymał licencję na kolejny sezon. Nawet Vive, które jest wzorowo zarządzane, poprosiło o przedłużenie terminu o 1-2 miesiące. W Szczecinie chciałem naprawdę pomóc drużynie. Zawodnicy, postraszeni przez zarząd, odwrócili się jednak ode mnie. Szkoda, ale to ich prywatna sprawa. Przypomnę: nie tylko dobro, ale też zło wraca jak bumerang. Nie rozumiem, jak ktoś, kto wyrządził komuś krzywdę, może spokojnie spać. Nie życzę nikomu źle, ale... wcześniej czy później zło do niego wróci.
Zapraszam do Kielc, gdzie pracuję z młodzieżą. Proszę sprawdzić, czy ich biję, maltretuję i wyzywam. Można też zapytać moich byłych zawodników, jak wspominają współpracę. Większość nie powie złego słowa.
– Krążą plotki, że jesteś niepokorny, masz trudny charakter...
– ...biję zawodników i wiele innych historii. Wiem, słyszałem o tym. Dziwne, że gdy byłem zwalniamy z jednej pracy, to natychmiast pojawiała się nowa oferta. Zapraszam do Kielc, gdzie pracuję z młodzieżą. Proszę sprawdzić, czy ich biję, maltretuję i wyzywam. Można też zapytać moich byłych zawodników, jak wspominają współpracę. Większość nie powie złego słowa. Owszem, krytyka zawsze się pojawi, to normalne w grupie 20 ludzi. Jeden będzie narzekał, że gra za mało, drugi z kolei, że gra za dużo... Trudno każdemu dogodzić.
Uważam, że trener powinien być rozliczany z wyników. Jeśli dochodzi do tego normalną drogą, nie przegina w żadną stronę, to powinien mieć możliwość spokojnej pracy. Grałem w piłkę ręczną przez ponad 20 lat i miałem różnych trenerów. Jeden głaskał, drugi krzyczał. I jeden, i drugi był dobry. Ważne jest indywidualne podeście. Nie na każdego krzyk działa mobilizująco. Niektórzy mogą się zamknąć w sobie i nie będą już przydatni w meczu. Z kolei dla innych krzyk będzie jak zastrzyk adrenaliny.
– Działacze też cię miło wspominają?
– Gdy współpraca układała się dobrze, to było miło, gdy się psuła, to na całej linii. W Zabrzu spędziłem 3,5 roku i ten okres – do momentu zwolnienia – oceniam na plus. Naprawdę nie mogę powiedzieć złego słowa na prezesa Bogdana Kmiecika. W Szczecinie pracowałem krótko. Nie rozumiem jednak zachowania prezesa Białego. Zatrudnił mnie w grudniu, abym wyciągnął zespół z dołka. Mimo trudnej sytuacji finansowej i ogromnych zaległości wobec zespołu, udało się ugasić pożar. Jak wspomniałem, nie dostałem za to złotówki pensji i usłyszałem sporo krytycznych uwag. Szczecin powoli spłaca dług, ale do końca jeszcze daleka droga.
– Zespoły w Superlidze prowadzą twoi koledzy z reprezentacji: Marcin Lijewski, Piotr Przybecki, Rafał Kuptel i Bartłomiej Jaszka.
– To świetna wiadomość dla piłki ręcznej. Marcin, Piotrek i Bartek przez wiele lat grali w Bundeslidze, czyli najlepszej lidze świata. Poznali inne wymagania w stosunku do zawodników, przyglądali się pracy znakomitych trenerów. Ważne, aby spróbować to teraz przenieść do polski grunt. Trzeba zmienić podejście do piłki ręcznej nie tylko w zespołach seniorów, ale zacząć od najmłodszych.
– Jeszcze niedawno byłeś krok przed nimi. Teraz oni uciekają, a ty wróciłeś do peletonu.
– Mogłem być w innym miejscu, ale nie idę na układy. Zawsze mówię to, co myślę i nigdy nie kłamię. Już na początku moja kariera trenerska została przyhamowana. Przecież w Górniku mieliśmy dobre wyniki w lidze, mogliśmy też – jako pierwszy polski zespół – awansować do fazy grupowej Pucharu EHF. Po zwolnieniu ruszyła lawina plotek. Złośliwi mówili: co to za trener z tego Jurasika?! Mimo wszystko w siebie wierzę. Wiem, że jestem dobrym trenerem, a będę jeszcze lepszym. Muszę tylko dostać szansę, aby się rozwijać. Oczywiście, miałem chwile zwątpienia, choćby po przegranych meczach i zwolnieniach z pracy. Życie trenera nie jest łatwe. Pewien doświadczony kolega udzielił mi ważnej rady – w tym zawodzie trzeba mieć twardy tyłek. W kryzysowych sytuacjach, zawsze pierwsza pod topór idzie głowa trenera. Można się z tym zgadzać lub nie, ale rzeczywistość jest brutalna.
– Jakie masz marzenia? Jaki zespół chciałbyś prowadzić za – powiedzmy – pięć lat?
– Jako trener mam podobne marzenia jak w czasach, gdy byłem zawodnikiem. Chcę się rozwijać i pokonywać kolejne szczeble.
– Na szczycie tej drabiny jest prowadzenie reprezentacji?
– Oczywiście. Liczę, że moja praca zostanie kiedyś zauważona i doceniona. Jeśli otrzymam propozycję prowadzenia reprezentacji – niezależnie czy będzie to kadra juniorów, młodzieżowa czy seniorów – dokładnie ją rozważę i… pewnie się zgodzę. Nie lubię stać w miejscu, kocham wyzwania. Praca z kadrą jest ogromnym wyróżnieniem i jednocześnie mobilizuje. Mam nadzieję, że moje marzenie się spełni.
Pożegnanie ze Szczecinem? Nawet się z tego śmiałem. Może teraz sytuacja się poprawiła, ale w marcu 2017 roku miałem w zespole zawodników, którym klub zalegał z wypłatą 15-20 pensji! To niewyobrażalne w lidze zawodowej.
– Ostrowiec jest ziemią obiecaną czy trenerskim czyśćcem?
– Ani jedno, ani drugie. To po prostu kolejne wyzwanie. Propozycję pracy z KSZO otrzymałem w marcu ubiegłego roku i szybko doszliśmy do porozumienia. Podpisałem umowę na trzy miesiące, ale wizja klubu i środowisko piłki ręcznej spodobały mi się na tyle, że przedłużyłem ją o rok. Klub się rozwija, mamy zupełnie inny zespól niż w ubiegłym sezonie. Pojawiło się wielu młodych, głównie z PGE Vive Kielce. Jestem przekonany, że jeśli utrzymamy trzon drużyny, to mamy przed sobą dobre perspektywy.
– Nie było żadnych obaw przed pracą w I lidze?
– Po pożegnaniu ze Szczecinem, trudno było znaleźć w marcu nowego pracodawcę. Zbliżał się finisz sezonu, niezwykle ważne mecze i drużyny raczej nie zmieniają wtedy trenerów. Nie chciałem czekać pół roku albo dłużej na wymarzoną ofertę z Polski lub klubu z innego kraju. Wolałem pracować, dlatego przyjąłem propozycję KSZO.
– Ważna była też odległość od domu. Ostrowiec leży w sąsiedztwie Kielc.
– Nie ukrywam, że to był istotny argument. Mogę na co dzień mieszkać w Kielcach, gdzie pracuję w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Nie chciałem się znów przeprowadzać, mieszkać i trenować daleko od domu.
– Zadanie było trudne – utrzymać zespół w I lidze.
– Jeśli chodzi o wyniki, klub był na krawędzi. Czekało mnie arcytrudne zadanie, bo musiałem w krótkim czasie poprawić grę. Zespół zajmował miejsce spadkowe, a mieliśmy tylko 6-7 kolejek. W rozmowach z działaczami podkreślałem, że nie będzie łatwo. Celem było wygranie tylu spotkań, ile to możliwe. Spadek byłby wielką stratą nie tylko dla KSZO, ale też Świętokrzyskiego. Oczywiście wizytówką regionu jest Vive, ale dobrze, że szczebel niżej grają KSZO i Końskie. Wiem, czym grozi spadek. Z klubu odchodzą sponsorzy oraz zawodnicy i bardzo trudno wrócić na dawny poziom. Zdarza się, że spadek oznacza koniec piłki ręcznej...
– Do wykonania planu zabrakło punktu. Pomocną dłoń wyciągnął jednak związek i powiększył ligę.
– W ostatniej kolejce zremisowaliśmy w Chrzanowie, a prowadziliśmy jeszcze 20 sekund przed końcowym gwizdkiem. Wiedzieliśmy, że do utrzymania potrzebujemy zwycięstwa. Zremisowaliśmy, ale uśmiechnęło się do nas szczęście. Po pierwsze: związek zdecydował o powiększeniu ligi do 16 drużyn. Po drugie: rezerwowy zespół PGE Vive, mimo awansu, pozostał niżej. Tak naprawdę wycofał się po naszej prośbie o udostępnienie miejsca w I lidze. Wszystko zostało w rodzinie, czyli w... naszym regionie. Nie bez znaczenia był fakt, że z drugiej drużyny Vive odchodzili zawodnicy, a ich miejsce mieli zająć 16-17-latkowie. KSZO otrzymało więc od Vive miejsce w I lidze i przy okazji także kilku graczy.
– Nazwisko Jurasik wciąż działa? Przyciąga sponsorów, kibiców i zawodników?
– Musiałbyś zapytać sponsorów, kibiców i zawodników. Skupiam się na pracy trenera. Cieszę się, że wszystkie transfery, które zaplanowaliśmy, doszły do skutku. Chociaż mam cichą nadzieję, że moje nazwisko pomogło w pewnym stopniu w rozmowach klubu z zawodnikami.
– W I lidze jest kilku znanych z reprezentacji: Kubisztal, Miszka, Piwko...
– To efekt powstania ligi zawodowej. Zespoły wolą stawiać na młodych, bardziej perspektywicznych i tańszych. Poza Vive, Wisłą, Azotami i Górnikiem, pozostałe kluby szukają oszczędności i starają się łatać dziury w składzie. Trzeba pamiętać, że miejsce w Superlidze kosztuje. Starsi gracze nie mają teraz szans, aby znaleźć tam klub i podpisać dobry kontrakt. Pozostaje albo zakończenie kariery, albo występy w niższych ligach. Oczywiście ma to swoje plusy. Młodzież zbiera potrzebne doświadczenie, co ma duże znaczenie dla przyszłości polskiej piłki ręcznej i reprezentacji.
– W listopadzie wróciłeś na boisko. Nie potrafisz wytrzymać na ławce czy znaleźć następcy?
– Jedno i drugie. Trudno się rozstać z boiskiem i trudno znaleźć dobrą lewą rękę na rozegranie. Ale był też trzeci powód – zła sytuacja kadrowa. Aż ośmiu leczyło kontuzje i działacze poprosili mnie o pomoc. Obiecałem, że potrenuję kilka dni i dam odpowiedź. Nie wiedziałem, czy będę w stanie zagrać. Wróciłem, ale na boisku pełniłem rolę bardziej straszaka niż dowódcy. Chcę, aby KSZO grało bez Jurasika.
– Ten straszak w meczu z Chrzanowem zdobył 10 bramek.
– Przypadek. Nie wiem, jak piłka po tych rzutach dolatywała do bramki. Gdybyś mnie zobaczył kilka dni po meczu... Nie mogłem dojść do siebie. Organizmu nie da się oszukać. Jestem coraz starszy. Co innego rekreacyjna gra w piłkę ręczną, a co innego profesjonalny sport. Regeneracja zajmuje teraz o wiele dłużej niż jeszcze 6-7 lat temu.
– W 2018 roku nie pojawisz się już na boisku?
– Raczej nie, ale wolę nie obiecywać. Zostaną mi jeszcze zespoły 35+ i 45+. Nie wykluczam więc, że jeszcze mnie zobaczycie...
Mariusz Jurasik – były reprezentant Polski, srebrny (2007) i brązowy (2009) medalista mistrzostw świata. Uczestnik igrzysk olimpijskich w Pekinie (2008). Był zawodnikiem m.in. Vive Kielce, Wisły Płock, Górnika Zabrze oraz niemieckiego Rhein-Neckar Loewen. Wybrany do najlepszej siódemki MŚ 2007. Jako trener prowadził w Superlidze zespoły Górnika Zabrze i Pogoni Szczecin. Od marca 2017 roku jest trenerem pierwszoligowego KSZO Odlewni Ostrowiec Św. W listopadzie, z powodu trudnej sytuacji kadrowej, wznowił karierę i rozegrał pięć meczów w 1. lidze.
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
13:00
Polska
16:00
Portugalia
16:00
Portugalia
16:00
Rumunia
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.