Przejdź do pełnej wersji artykułu

Nowa twarz w kadrze Nawałki. "Musiałem przestawić myślenie"

Paweł Jaroszyński i Leroy Sane (fot. Getty) Paweł Jaroszyński i Leroy Sane (fot. Getty)

– Zdarzało się, że przez tydzień wyglądałem dobrze podczas treningów, a potem przychodziłem na odprawę przedmeczową i widziałem swoje nazwisko wśród rezerwowych. Zagrałem kilka spotkań z dobrymi zespołami, ale wciąż potrzebuję regularnych występów. Wybory trenera czasami nie idą po mojej myśli – mówi Paweł Jaroszyński, obrońca Chievo Werona i nowa twarz w kadrze Adama Nawałki.

Polska – Nigeria i Polska – Korea Południowa w Telewizji Polskiej

Mateusz Karoń, SPORT.TVP.PL: – Dwa tygodnie temu pojawiła się myśl o wyjeździe na mundial?
Paweł Jaroszyński:
– Nie i w tej chwili też nie zastanawiam się nad tym, co będzie za kilka miesięcy. Układam sobie wszystko po kolei: jak może wyglądać zgrupowanie pierwszej reprezentacji i jaką rolę będę w niej odgrywał...

– Szok?
– Pozytywny. Spełniam kolejne marzenie. Zawsze chciałem zagrać w kadrze. Dążyłem do tego i fakt znalezienia się wśród takich piłkarzy jest ogromnym wyróżnieniem. Jeszcze nigdy nie byłem w takim gronie. Będę trenował z zawodnikami światowej klasy.

– Coś było na rzeczy od początku roku...
– Z każdym meczem nabierałem pewności, wiedziałem że mnie obserwują, więc trochę się spodziewałem. Rozmawiałem też z selekcjonerem. Szczegółów nie zdradzę.

– Powołanie może tym bardziej zaskakiwać, ponieważ rozegrał pan tylko siedem spotkań od początku sezonu. Dlaczego tak trudno o miejsce w składzie Chievo?
– Nie ma jasnej odpowiedzi, takie są decyzje trenera. Przekonałem się, że mogę dobrze wyglądać podczas treningów przez tydzień, a potem przyjść na odprawę i zobaczyć swoje nazwisko wśród rezerwowych. Takie sytuacje są trudne. Zwłaszcza, gdy wiem, że mógłbym grać. Nie czuję się gorszy. Muszę przyjąć to na klatę.

Paweł Jaroszyński i Leonardo Bonucci (fot. Getty) Paweł Jaroszyński i Leonardo Bonucci (fot. Getty)

– Piotr Górecki, który prowadził pana w Cracovii, nie ukrywał zaskoczenia wyjazdem do tak silnej ligi. Przeskok nie okazał się zbyt duży?
– Pojawiła się taka możliwość i żal było nie skorzystać. Chievo ma słabszy sezon, ale to nie jest jedna z najgorszych drużyn w Serie A. Nie popełniłem błędu, wybierając ten klub. Szkolenie jest tu na bardzo wysokim poziomie, zwłaszcza pod kątem taktyki. Włosi uwielbiają te niuanse. Ćwiczymy bardzo dużo stałych fragmentów, auty z każdego miejsca i mnóstwo wariantów defensywnych. Dla obrońcy to bardzo ważne.

– Czuł się pan gotowy?
– Nie można być albo nie. Zadania wykonujesz tak samo, tylko w innym miejscu. Trzeba się rozwijać. Na szansę pracowałem niemal pół roku i moja przygoda z ligą włoską nabiera sensu.

– Urósł pan piłkarsko?
– Nabrałem pewności podczas podejmowania decyzji boiskowych. Wracam z treningów i meczów przekonany o rozwoju. Kiedy grasz przeciwko Juventusowi czy AS Roma, rozwijasz się niesamowicie szybko. Zdobywasz doświadczenie z każdym pojedynkiem, dotknięciem piłki... Poza tym, to dla mnie wciąż spore przeżycie, gdy spotykam rywali światowej klasy. Jestem tylko chłopakiem z Łęcznej.

– Sen się spełnia?
– Zagrałem kilka spotkań z dobrymi zespołami, ale wciąż potrzebuję regularnych występów. Wybory trenera czasami nie idą po mojej myśli. Pokazałem, ile potrafię i jak bardzo jestem zaangażowany. Brakuje mi tylko ogrania.

– Mam wrażenie niedosytu...
– Zgadza się, bo stać mnie na to, by grać częściej. Mam nadzieję, że otrzymam więcej szans. Może powołanie do reprezentacji pomoże zwiększyć zaufanie trenera klubowego?

– A co powiedział Rolando Maran?
– Pogratulował, zauważył postępy, bardzo mi kibicuje.

German Pezzella i Paweł Jaroszyński (P) (fot. Getty)

– Wiąże z panem przyszłość? Massimo Gobbi ma już swoje lata.
– Nie wiem, co uważa szkoleniowiec. Drużyna jest w trudnej sytuacji, bronimy się przed spadkiem i musimy wstać z kolan. Dlatego też trudno mi wybiegać myślami poza sezon. Na pewno moim celem jest przebicie się na stałe do podstawowej jedenastki.

– Jakie jest uzasadnienie?
– Podjął inną decyzję i ma do tego prawo. Ja mam się przykładać i rozwijać. Był czas, kiedy trudno było mi się pogodzić z rolą rezerwowego. Chodziłem podenerwowany, ale zamieniłem to na motywację. Podczas treningów dawałem z siebie jeszcze więcej.

– Po meczu z Bologną napisano we włoskiej prasie, że przegrywa pan zbyt wiele pojedynków.
– Nie zgodzę się. Ze statystyk wynika coś innego. Kiedy mogę skoczyć do głowy czy zaatakować barkiem w bark, robię to i rzadko przegrywam. W klubie słyszę ciepłe słowa, od kibiców również.

– Gobbi to rywal do zastąpienia?
– Trudno powiedzieć, powalczę. Jestem nowy, to mój pierwszy sezon, a on ma ogromne doświadczenie. Wielu mówi, że trzeba uczyć się Serie A przez pierwszy rok. Rozmawiałem z kolegami, którzy dziś są podstawowymi zawodnikami. Ich początki wyglądały podobnie. Musiałem przestawić myślenie. Ochłonąłem i czekam.

Rozmawiał Mateusz Karoń

Grali kadrowicze: trwa walka o mundial...

Źródło: sport.tvp.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także