Polska spadła do hokejowej trzeciej ligi. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Dyscyplina zmaga się w kraju z olbrzymimi kłopotami. – Potrzebujemy kogoś, kto nam pomoże – podkreślał niedługo po ostatnim meczu lider zespołu Aron Chmielewski...
W trzech poprzednich turniejach mistrzostw świata Dywizji 1A Polacy pozostawali w grze o awans (przynajmniej teoretycznej) do końca. Tym razem ostatniego dnia grali wyłącznie o utrzymanie. Kadra udała się do Budapesztu bez dwóch czołowych napastników – Grzegorza Pasiuta i Patryka Wronkę zatrzymały kontuzje. Nie pojawił się też doświadczony obrońca Adam Borzęcki, który zakończył karierę. Osłabiony personalnie zespół nie mógł też liczyć na długą pracę pod okiem pierwszego trenera. Ted Nolan, ze względu na zaległości finansowe ze strony związku, przyleciał do Europy na kilka dni przed startem imprezy...
W przeciwieństwie do turniejów w 2016 i 2017 roku tym razem nie mówiło się o awansie. "Najważniejsze nie spaść" – podkreślali Wronka
oraz komentator TVP Sport Stanisław Snopek.
Polska wróciła na zaplecze Elity trzy lata temu. Zmagania odbywały się w Krakowie, a zespół Jacka Płachty zajął trzecie miejsce. Jeszcze większe apetyty towarzyszyły kolejnej edycji – tym razem w Katowicach – zakończonej na tej samej pozycji. Przed rokiem biało-czerwoni nie zachwycali, ale w kluczowej konfrontacji pokonali Ukrainę, w której rozwój hokeja zatamowała wojna w Donbasie.
Naszych wschodnich sąsiadów w Dywizji 1A zastąpili Brytyjczycy i niespodziewanie zostali rewelacją. W Budapeszcie nie brakowało sensacyjnych rozstrzygnięć. Swój moment mieli Polacy, którzy pokonali uczestnika ostatnich igrzysk – Słowenię. Z perspektywy kluczowy dla zespołu Nolana był mecz numer trzy. Przegrana z Wyspiarzami 0:3 trzecia tercja kosztowała cenne punkty... –Niewygodny turniej. Nie ułożył się. Stało się źle, ale może coś pobudzi. Może trzeba dotknąć dna, aby się odbudować – zastanawiał się Chmielewski w rozmowie z Olgą Rybicką.
Napastnik czeskiego HC Ocelari Trzyniec był najlepszym zawodnikiem biało-czerwonych w trakcie zmagań w Budapeszcie. Często wyróżniali się też Alan Łyszczarczyk i Paweł Dronia. Wszystkich łączy gra poza granicami kraju... – Rozmawiam z różnymi ludźmi, którzy zajmują się naszą ligą. Nie wiem, może zejść do ośmiu drużyn... Może trzeba zaprosić drużyny z zewnątrz, a może zabiegać o dołączenie do ligi EBEL. To co mamy, to za mało. Potrzebujemy kogoś, kto wejdzie i nam pomoże – zauważał Chmielewski.
Niski poziom ligi, a także kiepska sytuacja w krajowej federacji odbiły się na kadrze. – Nie wyszedł nam ten turniej. Ale dziękuję chłopakom, że przyjechali. Ryzykowali kontraktami, swoim zdrowiem. Wiemy jaka jest sytuacja w polskim związku. Graliśmy charytatywnie. Robiliśmy to, na co nas stać... – mówił z rozgoryczeniem Chmielewski przed kamerami Telewizji Polskiej.
Niedługo później pojawił się przed nimi Nolan. – Przedłużenie kontraktu? Nie wiem co się wydarzy – zaznaczył. W pozostanie Kanadyjczyka w roli selekcjonera wątpi Mariusz Czerkawski. – Z moich rozmów z jednym z wiceprezesów związku wynika, że nie będzie pracował "za darmo". Uważam zresztą, że potrzebna jest zmiana. Mam nadzieję, że to będzie Polak. Osobiście uwielbiam jak pracuje Marek Ziętara. On jest w stanie pobudzić tych chłopaków, zna standardy pracy na Zachodzie, nie boi się ciężkiej pracy – wykładał jedyny polski uczestnik Meczu Gwiazd NHL.
Nikt nie ma wątpliwości, że ważniejsza niż wybór selekcjonera jest praca u podstaw. – Przez ostatnie lata ciągle słyszeliśmy, że potrzebny jest przede wszystkim awans. Nikt nie chciał słuchać o jakimś długofalowym planie, o wprowadzaniu do zespołu młodych zawodników. Na to nie było czasu. Być może teraz coś się zmieni – zauważył były trener kadry Płachta.
Za rok zamiast walki o elitę Polaków czekają boje z Estonią, Japonią, Rumunią, Ukrainą i Holandią. – Nie wyobrażam sobie, abyśmy spędzili na tym poziomie więcej niż rok – przyznał Chmielewski. – Związek ma teraz dwa lata na naprawienie sytuacji, chyba że wcześniej wydarzy się coś nieoczekiwanego. Mają plan restrukturyzacji, spłacania długów i być może wkrótce zobaczymy tego efekty – zauważył z kolei Czerkawski. Wielu fanów hokeja to jednak w nim samym widziałoby tego, który naprawi dyscyplinę w kraju...
Następne