– To jest proces długofalowy. Taylor ma wykrystalizowany trzon kadry, ale stara się dobrać odpowiednich zmienników. Z tego wychodzą dobre rzeczy – przyznał Szymon Szewczyk pytany o metamorfozę reprezentacji Polski koszykarzy. Biało-czerwoni są o krok od awansu na mistrzostwa świata w Chinach. Transmisje spotkań z Chorwacją (22.02) i Holandią (25.02) w TVP Sport, aplikacji mobilnej i SPORT.TVP.PL.
Hubert Błaszczyk, SPORT.TVP.PL: – Polacy mieli kontrolę w meczu z Włochami praktycznie od początku do końca. Był jeden nerwowy moment w trzeciej kwarcie, ale emocje szybko się skończyły. Spodziewałeś się tak łatwej przeprawy?
Szymon Szewczyk: – Rzeczywiście, Włosi doszli nas na sześć punktów. Było kilka nieudanych akcji po naszej stronie i strat. Niepotrzebnie decydowaliśmy się na niekontrolowane wejścia. Rywale zaczęli zbierać piłki w ataku, uruchomił się też Ariel Filloy, który trafił dwukrotnie za trzy punkty. Dziwiło mnie zachowanie A.J. Slaughtera, który szedł pod spodem zasłony. Dla tego zawodnika to była woda na młyn. Automatycznie prostował rękę i trafiał. Zrobiła się dość niebezpieczna sytuacja, ale szybko została opanowana. Spokojnie przeprowadzaliśmy piłkę oraz wykonaliśmy kilka szybkich, mądrych ataków. Wykorzystywaliśmy Macieja Lampego, który miał przewagę wzrostu. Wynik 94:78 napawa wielkim optymizmem przed ostatnim oknem eliminacji mistrzostw świata.
– W tym oknie eliminacyjnym dużo lepiej wyglądała gra reprezentacji w ataku. Slaughter pokazał, że nie tylko potrafi rzucać, ale tez asystować. Wcześniej bardzo często decydował się na akcje indywidualne...
– On ma być killerem na parkiecie. Zazwyczaj gra na pozycji numer dwa, czasami jest przerzucany na jedynkę. Kamil Łączyński jest kontuzjowany i nie mógł wystąpić przeciwko Holandii i Włochom. Pod jego nieobecność do reprezentacji wrócił Łukasz Koszarek. Slaughter jest zawodnikiem na trudne momenty. Jego atutem są wejścia pod kosz z lewej strony oraz rzuty z odejścia. W Ergo Arenie pokazał też szybkość. Dostrzegał Lampego, w szybkim ataku podawał w tempo do Mateusza Ponitki. Widać, że reprezentacja się zgrywa. To samo jest udziałem "Antka", który wcześniej nie mógł pomóc kadrze. Pojmuje system Mike'a Taylora i widać, że mu odpowiada, a do tego rewelacyjnie gra z całą drużyną. Wszyscy czerpiemy z tego korzyści. Nie tylko zawodnicy na boisku, ale kibice i my – komentatorzy. Naprawdę dobrze się to ogląda.
– Niektórzy eksperci skreślali Slaughtera i wątpili czy jest przydatny dla zespołu. 11 asystami doskonale odpowiedział krytykom.
– Miał bardzo dużo piłkę w rękach. Wymagano od niego przeprowadzenia piłki i to do niego należała decyzja, co się z nią stanie. Miał poukładać atak pozycyjny. Z tego zadania wywiązał się wzorowo. Pokazał, że nie tylko potrafi zdobywać punkty, ale też podawać i uruchamiać szybki atak. Właśnie dlatego Slaughter przyjeżdża na kadrę, żeby dawać jakość, której widocznie nikt inny nie jest w stanie.
– Przyjazd na kadrę Lampego otworzył nowe opcje. Taylor może grać piątką, w której wszyscy zawodnicy grożą rzutem z dystansu. To będzie na dłużej nasza broń?
– Kiedy zadawałeś to pytanie przypomniała mi się sytuacja z treningu. Widziałem na Instagramie, że nawet Adam Hrycaniuk próbował rzutów za trzy punkty i dwa razy z rzędu trafił! To nasza bardzo dobra broń. Rewelacyjnie korzystaliśmy z niej w Den Bosch. Holendrzy nie mieli nic do powiedzenia. Ktokolwiek nie dotknął piłki, to ta znajdowała miejsce w koszu. Mamy Lampego, który jest pod koszem i tam stara się wykorzystać przewagę wzrostu i doświadczenie. Mamy też zawodników, którzy potrafią wejść pod kosz, takich jak Slaughter, Koszarek i Łączyński. Po ich odrzuceniach na obwodzie znajdują się rewelacyjnie dysponowani zawodnicy. W Holandii był to Aaron Cel, a w Ergo Arenie – Michał Sokołowski. Są też Mateusz Ponitka i Karol Gruszecki. Każdy dokłada cegiełkę do zwycięstwa. Bardzo ciężko gra się z takim zespołem, jakim w tym momencie jest reprezentacja Polski.
– Byłeś przez wiele lat w reprezentacji Polski, doskonale znasz Mike'a Taylora. Selekcjoner lubi wiele wariantów w ataku. Co spowodowało, że nagle zaczęliśmy znakomicie grać w ataku?
– Wychodzi kilkuletnia praca z tymi samymi zawodnikami. To jest proces długofalowy. Taylor ma wykrystalizowany trzon, ale stara się dobrać odpowiednich zmienników. Z tego wychodzą dobre rzeczy. Krzysztof Sulima zaliczył rewelacyjny debiut w reprezentacji przeciwko Chorwacji. Życzyłbym każdemu, żeby tak wszedł do kadry. Mike buduje psychikę zawodników. To przynosi wymierne korzyści. Z Włochami wygraliśmy dopiero po raz pierwszy od kilkunastu lat.
– Istotne jest to, że coraz większa liczba zawodników wychodzi na parkiet i nie ma spadku jakości. Strzałem w dziesiątkę okazał się powrót Koszarka...
– Każdy z zawodników, który wchodzi na parkiet jest bardzo ważny. Łukasz zrobił sobie przerwę, chciał odpocząć. My nie mamy tutaj sezonu, że jedna czy druga porażka nie robi nam problemów w tabeli. Tu każda minuta, każda pozycja i rzut się liczy. Później można przegrać awans małymi punktami.
– Po meczach z Holandią i Włochami jesteśmy w bardzo korzystnej sytuacji. Tego awansu chyba nie da się już przegrać?
– Utrzymujemy solidne trzecie miejsce premiowane awansem. Cały czas za nami jest reprezentacja Węgier, która ma bilans 5-5. Musimy postawić kropkę nad i w meczach z Chorwacją i Holandią. Według mnie powinniśmy wygrać oba spotkania i pokazać wszystkim, że zasługujemy, żeby być na mistrzostwach świata. Być może Włosi dwukrotnie się potkną i zajmiemy drugie miejsce. Liczę na to i trzymam kciuki.
– Zwycięstwo nad Chorwacją byłoby idealnym przypieczętowaniem eliminacji. To nadal bardzo solidna drużyna, mająca w składzie zawodników wysokiej klasy. Co się z nimi dzieje, że radzą sobie tak słabo?
– Rozmawiałem ostatnio z trenerem Drażenem Anzuloviciem i był bardzo niezadowolony z tego, jak wyglądają jego "gwiazdeczki". Miałem też okazję zamienić kilka zdań z ich koszykarzami. Sami nie wiedzą, dlaczego przegrywają. Nie ma chemii. Indywidualności nie grają, tylko zespół. Polacy pokazują, że drużyna jest najważniejsza.
– Szymona Szewczyka nie ma w reprezentacji od kilkunastu miesięcy. Czy jeśli przyszłoby powołanie, to jesteś w gotowości, żeby wrócić do kadry?
– Jestem nadal czynnym zawodnikiem i ostatnio udowadniam, że wiek nie gra roli. Mam bardzo dużą motywację, ale czy zobaczę kolejne powołanie? Chciałbym, bo gra z orzełkiem na piersi to marzenie każdego polskiego zawodnika. Wydaje mi się, że szybciej będę komentować te mecze niż przebywać na parkiecie. Nadzieja umiera ostatnia. Będę cały czas pracował nad sobą, ale zdaję sobie sprawę, że lata lecą, a Mike szuka młodszych koszykarzy. Najstarszy w kadrze jest Adam Hrycaniuk, który ma 34 lata. Na mojej pozycji jest wielu młodszych graczy, którzy mają możliwość udowodnienia swojej przydatności. Nie zwalniam tempa niezależnie czy dostanę powołanie. Mam rozgrywki klubowe. Gramy z Anwilem w PLK i Lidze Mistrzów, w lutym będzie też Puchar Polski. Jest jeszcze trochę litrów potu do wylania, zanim powiem pas. Nie tylko dla reprezentacji, ale też ogólnie.
Następne
88 - 76
Francja
82 - 69
Polska
91 - 96
Hiszpania
54 - 95
Francja
87 - 90
Polska
93 - 85
Włochy
107 - 96
Grecja
100 - 90
Finlandia
94 - 88
Czechy
86 - 94
Włochy
94 - 86
Chorwacja
86 - 94
Polska
102 - 94
Litwa
85 - 79
Czarnogóra
88 - 72
Belgia
86 - 87
Francja
96 - 69
Polska
88 - 77
Izrael
88 - 67
Holandia
56 - 90
Włochy
69 - 90
Grecja
90 - 85
Ukraina
71 - 106
Niemcy
82 - 88
Słowenia
87 - 70
Bośnia i Hercegowina
73 - 81
Czarnogóra
odwołany
Rosja
80 - 89
Belgia
69 - 72
Hiszpania
78 - 89
Serbia