Grafika z tarczą zegara i rękami zamiast wskazówek, która miałaby pomagać sędziom w podejmowaniu decyzji po kontakcie piłki z ręką, na razie wywołuje spore zamieszanie i błędne wnioski kibiców. Trzeba to wyjaśnić.
Ułożenie ręki i jej kontakt z piłką między "godziną 4 i 8" miałby ewentualnie być podpowiedzią lub poszlaką, że sędzia nie powinien przerywać gry. Kontakt piłki z ręką między "godziną 3 i 4" oraz "godziną 8 i 9" sędzia miałby oceniać tylko według pozostałych przesłanek w danej sytuacji. Rzut wolny albo karny mógłby być podyktowany, gdyby ręka miała kontakt z piłką między "godziną 9 i 3". Grafika ułatwia zrozumienie.
W opisywaniu pomysłu tryb warunkowy jest konieczny, bo "zegar" i wskazówki z rąk wcale nie mają zastąpić aktualnych przepisów gry, lecz – co najwyżej – być narzędziem pomocniczym dla sędziów przy interpretacji różnych zdarzeń. Niektórych. Czasem pozornie podobnych, ale różniących się kluczowymi szczegółami. O ile w ogóle ten pomysł zaakceptuje IFAB, czyli jedyna organizacja uprawniona do wprowadzania zmian w piłkarskich "Przepisach gry" (nie mylić z regulaminami rozgrywek).
Nawet według pomysłodawców "zegar" miałby być tylko ilustracją nowych kryteriów, a nie biblią obrazkową dla piłkarzy i sędziów. Na grafice obie wskazówki mają podobną długość, a przecież na prawdziwym zegarze, podobnie jak przy opisywaniu prawdziwych sytuacji boiskowych, potrzebne są i byłyby wskazówki różnej długości. Ręka może bowiem dotknąć piłki dalej od ciała lub bliżej, a nawet wyprostowana i daleko wyciągnięta może zatrzymać piłkę na przykład ramieniem lub łokciem. Może, ale to nie znaczy, że bezkarnie. To zależy od sytuacji. To nie jest i nie będzie takie proste jak konstrukcja tarczy zegarowej, bo skoro nawet system VAR nie rozwiązuje wszystkich problemów, ani choćby wszystkich kontrowersji z "ręką", to tym bardziej nie zrobi tego jedna grafika, nawet najlepsza.
Zasłoń ciało, nie patrz na zegar
Środowisko piłkarskie dyskutuje, jak bardzo może zmienić się interpretacja kontaktów piłki z ręką. Pomysł z zegarem pokazuje kierunek myślenia części działaczy FIFA i IFAB. Czy w takim razie każde zagranie piłki ręką na przykład w pobliżu swojego biodra lub kolana będzie dozwolone, a każde zagranie piłki ręką na wysokości głowy będzie karane rzutem wolnym albo rzutem karny? Nonsens, nieprawda, to byłoby wypaczenie sensu gry i uczynienie z futbolu gry w piłkę nożno-ręczną.
Jeśli piłkę lecącą w kierunku twarzy z dużą prędkością zawodnik odbije ręką, to sędzia nadal nie będzie tego traktował jako przewinienie. Ale pod warunkiem, że ręka będzie ułożona w pozycji zasłaniającej tylko ciało, zazwyczaj pionowej, a nie w poziomej w taki sposób, że – oprócz twarzy – łokieć lub dłoń zasłoni piłce drogę do bramki. Panowie nadal będą mogli zasłaniać czułe miejsce poniżej pasa, a panie również to powyżej pasa, ale nie w taki sposób, aby przy okazji łokciami zatrzymać piłkę, która przeleciałaby obok tułowia.
"Przecież ręki sobie nie utnę"
Piłkarze zawodowi wysokiej klasy i ich trenerzy interesują się przepisami i interpretacjami sędziowskimi. Starają się je wykorzystywać, omijać lub próbować "naciągać". Coraz częściej widzimy sytuacje, jak ta ze środowego meczu Schalke – Manchester City w Lidze Mistrzów. Obrońca Nicolas Otamendi będąc w polu karnym widział piłkę kopniętą w kierunku bramki Manchesteru City, stał bardzo blisko jej lotu i wiedział, że piłka po drodze za chwilę trafi go w rękę, a jednak jej nie schował. Dopiero po odbiciu piłki zaczął celowo sprawiać wrażenie, że "chował rękę, ale nie zdążył". Rzekomo była uderzona ze zbyt dużą siłą i rzekomo nie zdążył umożliwić piłce swobodny lot do siatki własnej bramki. Sędziowie nie powinni być naiwni. W tej sytuacji arbiter Carlos del Cerro Grande z Hiszpanii dzięki podpowiedzi kolegów z systemu VAR słusznie podyktował rzut karny.
Zegar ze wskazówkami z rąk nic nie zmieniłby w tej sytuacji, choć ręka obrońcy była przecież między "godziną 7 i 8". Podobnie nie zmieniłby w pamiętnej sytuacji z meczu Argentyna – Nigeria podczas mistrzostw świata w Rosji. Argentyńczyk Marcos Rojo wyskoczył wtedy we własnym polu karnym do spadającej piłki, uderzył ją głową, ale tak niefortunnie, że z bliska trafił piłką we własną rękę. Nigeryjczycy zaczęli protestować. Sędzia Cuneyt Cakir na wszelki wypadek poszedł sprawdzić tę sytuację na specjalnym monitorze. Turkowi wystarczyło parę sekund, żeby upewnić się, że na boisku ocenił sytuację prawidłowo.
W sytuacji z meczu Argentyna – Nigeria, dla odmiany, w momencie kontaktu z piłką ręka Rojo była blisko "godziny 2:30-2:50", czyli nie była ułożona poziomo. Gdyby kierować się zegarem, mielibyśmy rzut karny. Tyle że to był czysty przypadek, bez żadnej winy obrońcy. W takich sytuacjach nie można i raczej nie będzie można karać za kontakt piłki z ręką. Nie można bowiem karać piłkarzy za to, że mają ręce, ani za to, że nie przewidzieli czegoś, czego przewidzieć nie mogli. Karanie za coś takiego nie ma i nie miałoby żadnego sensu ani żadnego związku ze sportem. "Przecież ręki sobie nie utnę!" – słusznie protestował jeden z piłkarzy, gdy sędzia w polskiej lidze odgwizdał rzut karny.
Nie róbmy z piłki kabaretu
Czy tarcza z rękami wskazówek jest więc dobrym pomysłem? Tak, ale tylko jako jedno z kryteriów oceniania sytuacji, a nie jako jedyne i decydujące. Gdyby sędziowie mieli się kierować tylko takim zegarem, piłka nożna szybko zaczęłaby przypominać kabaret. Potrzebne byłyby kolejne zmiany, albo powrót do starych interpretacji.
IFAB już od dawna zamierzała zająć się przepisami gry pod kątem zagrania piłki ręką i kontaktu piłki z ręką, ponieważ interpretacja takich zdarzeń od dawna budzi wątpliwości. Interpretacje "rąk" i spalonego w piłce nożnej są najtrudniejsze, choć same podstawy tych przepisów wydają się proste. IFAB chce, żeby zapisy w przepisach były jak najbardziej precyzyjne, aby liczbę sytuacji kontrowersyjnych zmniejszyć do minimum. Zawsze pozostaną jakieś wątpliwości i będą się zdarzać kontrowersje, a nawet błędy, ale im przepisy będą bardziej szczegółowe, tym "szara strefa" – czyli rodzaj sytuacji, w jakich możliwe są różne interpretacje – będzie mniejsza.
Zmianami w "Przepisach gry" IFAB ma się zająć 2 marca w szkockim Aberdeen.
Rafał Rostkowski – był sędzią przez 30 lat: liniowym, głównym, sędzią asystentem i sędzią technicznym. Sędziował m.in. w Ekstraklasie w latach 1991-2017, w rozgrywkach UEFA w latach 1997-2017, FIFA 2001-2017, w tym mecze mistrzów świata, mistrzów trzech kontynentów i mecze Ligi Mistrzów.
Follow @RafalRostkowski