| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Rafał Kuptel pracuje w Gwardii Opole już pięć lat. Zaczynał w 1. lidze, a każdy kolejny sezon oznaczał postęp – grupa spadkowa w PGNiG Superlidze, ćwierćfinał, 4. miejsce i wreszcie brązowy medal. Teraz poprzeczka poszła w górę i celem jest występ w finale obok VIVE lub Wisły. Opowiedział m.in. czy wyobraża sobie drużynę bez Adama Malchera i czy żałuje, że oddał swojego asystenta Michała Skórskiego do głównego rywala – Azotów Puławy. W tym samym kierunku powędrował także jeden z liderów – Antoni Łangowski.
Damian Pechman, TVPSPORT.PL: – Jak długo trwało w Opolu święto?
Rafał Kuptel, trener Gwardii Opole: – Długo, bardzo długo. Spotykaliśmy się przez 4-5 dni i cieszyliśmy się z tego medalu.
– Kiedy uwierzyliście, że możecie zostać trzecią drużyną Superligi?
– Przełomem był ćwierćfinał, w którym wyeliminowaliśmy Azoty Puławy. W meczu o brąz trafiliśmy na Kwidzyn. Nasze szanse oceniałem wtedy 50 na 50. Gdzieś w głowie świtało jednak, że możemy to zrobić. Wykorzystaliśmy nasze szanse i zostaliśmy trzecią siłą w Polsce. Jeszcze to do mnie nie dociera. Osiągnęliśmy taki wynik, w tak krótkim czasie… Mamy młodą drużyną, wciąż w budowie i cieszę się, że mam takich zawodników. Wiedzą, co chcą robić w życiu. Wiedzą, gdzie chcą być za rok, dwa i pięć lat. Bardzo im dziękuję.
– A dotarło do pana, że został najlepszym trenerem PGNiG Superligi?
– Dotarło, dotarło… Odbieram to jako podziękowanie dla wszystkich ludzi w Gwardii. Gwardia to nie tylko Rafał Kuptel, ale też osoby pracujące w klubie i zawodnicy. W ten sposób doceniona została cała drużyna.
– W jaki sposób obiecujący lekkoatleta trafił do piłki ręcznej?
– Miałem to szczęście, że w szkole podstawowej miałem dobrego nauczyciela wychowania fizycznego. Piłka ręczna jest takim sportem, w którym przydaje się wszechstronność. Na lekcjach trenowaliśmy lekkoatletykę, graliśmy w piłkę nożną, koszykówkę, siatkówkę… To dobrze wpłynęło na mój rozwój. Lekkoatletyka dużo mi dała w kwestii kondycji, koordynacji i siły. Dlatego tak ważne, aby zaszczepiać w młodzieży miłość nie tylko do piłki ręcznej, ale całego sportu.
– Cierpliwość popłaca… Pracuje pan w Opolu pięć lat, a każdy kolejny sezon oznaczał progres.
– Tak się akurat zdarzyło. Aż się boję pomyśleć, co może być za rok...
– To wskazówka dla innych prezesów, którzy opowiadają o długofalowych projektach, a zwalniają trenerów po kilku miesiącach.
– Taki jest ciężki los trenerów. Trzeba mieć jednak cel i do niego dążyć. Udało nam się zbudować ciekawą drużynę – mieliśmy pięciu doświadczonych zawodników i dobraliśmy do nich młodzież. Chłonęli informacje zarówno od sztabu, jak i starszych kolegów. Stworzyliśmy fajną ekipę, która chciała coś razem osiągnąć. Efektem brązowy medal.
– Za rok znowu medal i jako dodatek faza grupowa Pucharu EHF?
– Faza grupowa Pucharu EHF to nasze marzenie. Medal w Superlidze? Brąz już mamy i chciałoby się czegoś więcej. Jestem człowiekiem, który nie zadowala się tym, co jest, ale chce więcej. Mam nadzieję, że z moim zespołem o to powalczymy. Jak będzie? Zobaczymy. Najważniejsze, aby nasz poziom sportowy szedł w górę. Jeśli się to uda, to jestem spokojny o wyniki.
– Jak będzie wyglądała Gwardia w kolejnym sezonie?
– Odszedł już od nas Tolek Łangowski, którzy otrzymał propozycję z Puław. Podziękowaliśmy za współpracę obrotowemu z Litwy, Mindaugasowi Tarcijonasowi. Poza tym wracają do zdrowia po kontuzjach Kamil Mokrzki i Wiktor Kawka. Utrzymaliśmy praktycznie całą drużynę i dobraliśmy 3-4 młodych oraz perspektywicznych chłopaków. Mam nadzieję, że uda się załatać lukę po odejściu Tolka i zrobić – o czym wspomniałem już wcześniej – kolejny krok naprzód.
– Wyobraża pan sobie Gwardię bez Adama Malchera? Był kuszony przez VIVE.
– Nie tylko Adam, kilku innych zawodników też było kuszonych...
– …ale to on jest wizytówką Gwardii.
– To prawda, jest naszą ostoją. Ciężko byłoby zastąpić Adama. Prezentuje stały poziom… No nie! Bez Jogiego w Opolu nie da rady. Pochodzi stąd, jest naszą ikoną i cieszę się, że klub doszedł z nim do porozumienia w sprawie nowego kontraktu. Na kolejne trzy lata zostaje w Gwardii.
Faza grupowa Pucharu EHF to nasze marzenie. Medal w Superlidze? Brąz już mamy i chciałoby się czegoś więcej. Jestem człowiekiem, który nie zadowala się tym, co jest, ale chce więcej.
– Stracił pan za to asystenta. Michał Skórski poprowadzi w kolejnym sezonie Azoty.
– To była jego decyzja.
– Naprawdę nie miał pan nic do powiedzenia?
– Zdawałem sobie sprawę, że prędzej czy później Michał będzie chciał się podjąć roli pierwszego trenera. Zdecydował, że to nastąpi już w tym roku. Szanuję jego decyzję i życzę mu jak najlepiej.
– W ten sposób wzmocnił pan głównego rywala do walki o medal…
– I to jest piękne w sporcie! Michał był moim asystentem, a teraz będziemy rywalizować w Superlidze. Jest jeszcze choćby Marcin Lijewski, który trafił do Górnika Zabrze. Znamy się i jak zawsze spróbujemy się czymś zaskoczyć.
Rachunek sumienia legendy Wisły. Rozwód po 15 latach
19 - 25
Zepter KPR Legionowo