| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Jeszcze nie wiadomo co dokładnie, ale już teraz wiadomo, że zimą w Wiśle Kraków znów coś się wydarzy. Szczególnie po niedzielnym meczu z Legią, w którym Biała Gwiazda przegrała... 0:7!
Na dzisiaj klub formalnie należy do Towarzystwa Sportowego Wisła, ale ta instytucja nie ma żadnego wpływu na działalność spółki akcyjnej. Nie ma przedstawiciela w zarządzie czy radzie nadzorczej. W styczniu, gdy Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski pożyczyli klubowi 4 mln złotych ratując w ten sposób Wisłę od upadku, jednym z głównych warunków było odsunięcie TS od władzy. Miało to wymiar praktyczny i symboliczny. Chodziło o to, by wszystkich przekonać, że klub odcina się od kiboli, którzy nieomal nie doprowadzili do upadku klubu. Zresztą udało się to bardzo dobrze, już na pierwszym meczu w 2019 na stadionie nie pojawiła się żadna kontrowersyjna flaga. Zaczęły pojawiać się po marcowych derbach, gdy okazało się, że kibice Cracovii wnieśli na swój sektor flagi z przekreśloną białą gwiazdą i literami JG (od Jude Gang).
Trudna decyzja
Pożyczkodawcy krok po kroku umacniali swoją pozycję. 19 lutego klub oświadczył, że pożyczkodawcy otrzymali prawo do wezwania TS Wisła do odsprzedania akcji spółki. W marcu Jażdżyński został przewodniczącym rady nadzorczej, a w jej skład weszli Królewski i Dawid Błaszczykowski (brat Jakuba). W lipcu – Rafała Wisłockiego na stanowisku prezesa zastąpił Piotr Obidziński. Po mrocznych rządach Marzeny Sarapaty, Wisła pod rządami Wisłockiego, a potem Piotra Obidzińskiego weszła w dobry okres. Nowe władze zmniejszyły zadłużenie klubu, zdecydowane odcięto powiązania kibolskie (ewenement na skalę krajową), udanie otwarto się na lokalny biznes, a w pomoc klubowi bardzo chętnie zaangażowali się kibice. Minęło jednak 10 miesięcy, a schody wciąż nie chcą się skończyć.
Prawo pierwokupu akcji oznacza, że 1 stycznia pożyczkodawcy mogą stać się pełnoprawnymi właścicielami klubu. Wystarczy, że skorzystają z tego prawa, a spółka piłkarska stanie się własnością Błaszczykowskiego, Jażdżyńskiego i Królewskiego. Koszt ″zakupu″ to 4 mln złotych wpłacone przez tę trójkę w styczniu 2019, jednak pieniądze te zostały spółce pożyczone. Definitywne przejęcie klubu byłoby kolejnym nowym rozdziałem w historii Wisły. Pożyczkodawcy poszukiwali – mniej lub bardziej intensywnie – potencjalnych inwestorów, ale często słyszeli, że przeszkodą jest skomplikowana sytuacja prawna klubu. Jeśli przejmą Wisłę, takie pytania już pojawiać się nie będą. To oni będą formalnymi właścicielami klubu, choć nie wolno zapominać o 9127 kibicach, którzy w lutym zakupili za 4 mln złotych pięć procent akcji. Warto podkreślić, że prawo pierwokupu mają tylko pożyczkodawcy. Nikt inny nie może przyjść do klubu z czterema milionami w walizce i przejąć w ten sposób Wisłę.
Trudno oczekiwać, by z tego prawa nie skorzystali, ale dziś nie da się tego określić z pełnym przekonaniem. Nie we wszystkich kwestiach jest u nich pełna zgodność. – Jest taka możliwość, ale na dzień dzisiejszy nic nie jest przesądzone. Umowa jest podpisana pomiędzy klubem a całą naszą trójką, a nie każdym pożyczkodawcą z osobna. Dajemy sobie jeszcze czas. Pozostał jeszcze jeden niecały kwartał na decyzje dotyczące przyszłości Wisły Kraków. Pamiętajmy, że klub jest wciąż zadłużony. Przejmując więc na siebie akcje Wisły, przejmujemy również zadłużenie. Nie jest to więc komfortowa decyzja. Szczególnie, że wbrew naszym nadziejom nie udało się jak dotąd znaleźć kompromisu z największymi wierzycielami – powiedział Królewski w zeszłym tygodniu w rozmowie z Onetem.
Biznes w ciemno
Oczywiście, ryzyko zawsze istnieje, ale Wisła ma narzędzia, by przy odrobinie szczęścia szybko wyjść na prostą. Jednym z tych ″narzędzi″ jest Aleksander Buksa. 16-letni napastnik w sierpniu zdobył swoją pierwszą bramkę w PKO Ekstraklasie i jego wartość automatycznie skoczyła do góry. Pytał o niego jeden z holenderskich klubów, a wstępnie mówiło się o kwotach 3 – 4 mln euro. Jeden taki transfer sprawiłby, że można byłoby zapomnieć o wszystkich palących problemach. Inna sprawa, że rodzice Aleksandra – nauczeni trudnymi doświadczeniami brata Olka, Adama – nie chcą słyszeć o wyjeździe w tak młodym wieku.
Co się stanie jednak, jeśli pożyczkodawcy powiedzą ″nie″? Jeśli nie skorzystają z prawa pierwokupu? W takiej sytuacji najpierw będą mieli możliwość, by wezwać spółkę piłkarską do spłaty pożyczki. W odpowiedzi usłyszą, że klub – o czym świetnie wiedzą – takimi środkami nie dysponuje. Na taką okoliczność jest zabezpieczenie w postaci hipoteki na gruntach należących do Towarzystwa Sportowego a wycenianych na około 80 mln zł.
– Hipoteka, wraz z zastawem rejestrowym na akcjach, była zabezpieczeniem przed niespodziewanymi wydarzeniami, które mogły, na pewnym etapie, wykoleić proces ratowania spółki. Proszę pamiętać, że na początku stycznia nie wiadomo było kto jest właścicielem akcji, nie było nawet wiadomo gdzie one się znajdują. W każdej chwili mógł się pojawić ktoś, kto powołałby swój zarząd i przejął kontrolę. Z drugiej strony, chyba nie minęło aż tyle czasu, żeby wszyscy zapomnieli jaka atmosfera panowała wtedy wokół Towarzystwa Sportowego i powiązanych z nim środowisk. My wchodziliśmy z zewnątrz, nie mieliśmy czasu na audyty, przygotowania, to były pojedyncze dni – mówił w maju Jażdżyński na łamach Interii. Prawda, że podjęli ogromne ryzyko. Podali rękę Wiśle, gdy nie chciał tego zrobić nikt inny (oprócz kibiców), a dodatkowo zorganizowali to – z biznesowego punktu widzenia – w bardzo sprytny sposób.
Od czasu przejęcia klubu minęło kilka miesięcy, pożyczkodawcy zdążyli się poznać nieco lepiej. Gdy postanowili zainwestować w Wisłę, praktycznie się nie znali. Weszli w to w ciemno. Owszem, Królewski w przeszłości projektował dla Błaszczykowskiego jakieś rozwiązania programistyczne, ale nagle przyszło im wspólnie robić wielki biznes. To jednak nieco inna półka i prędzej czy później musiały wyjść na światło dzienne różnice w postrzeganiu biznesu i spojrzenia na piłkę. Nie ma to większego znaczenia dopóki udaje się wypracować kompromis, a wszystkie strony ciągną wózek w tym samym kierunku.
Szczypanie z miastem
Wiśle na pewno potrzebna jest gotówka. Niedawno na rozmowach w klubie pojawił się Dieter Burdenski, który w latach 2017 – 2018 był właścicielem Korony Kielce, nie wiemy jednak, jaki jest efekt tych rozmów. Latem powstała spółka złożona z kilku klubowych partnerów, która ustanowiła coś w rodzaju funduszu transferowego (wg naszych informacji uzbierano 2 – 2,5 mln złotych). Pewna część tej puli została już wykorzystana (na transfery Carlosa Silvy, Chuki, Przemysława Zdybowicza i Serafina Szoty), resztę zachowano na okno zimowe. Latem poważnie zastanawiano się nad zatrudnieniem dyrektora sportowego, w końcu jednak uznano, że o transferach decydować będzie wewnątrzklubowy komitet sportowy (Maciej Stolarczyk, szef działu skautingu Arkadiusz Głowacki, Obidziński, a także dwóch członków rady nadzorczej), ale ostateczne słowo w zasadzie należy do trenera.
Większym problemem Wisły jest to, w jaki sposób osoby zarządzające klubem są postrzegane przez ważnych partnerów. Bogusław Cupiał w tym roku na stadionie się nie pojawił, choć zdarzyło mu się to za rządów Marzeny Sarapaty. Pisma Wisły do Tele-Foniki, w sprawie restrukturyzacji dwumilionowego długu za akcje, spotkały się z brakiem zrozumienia. O konflikcie na linii klub – miasto pisaliśmy już wielokrotnie. Tu klub cierpi m.in. za poprzednie władze, które wielokrotnie oszukiwały miasto, teraz ze strony Jacka Majchrowskiego nie można liczyć na elastyczność. W pomoc klubowi niby zaangażowali się radni, ale choć właśnie trwa planowanie przyszłorocznego budżetu, do tej pory nie zrobili nic więcej poza napisaniem uchwały kierunkowej do prezydenta co od początku było skazane na niepowodzenie. – Wisła wobec miasta realizuje politykę jaką wobec Warszawy stosował w Legii Bogusław Leśnodorski. To stawianie warunków i domaganie się tego, by wszystko było na ich warunkach – usłyszeliśmy niedawno w otoczeniu prezydenta. Gdy prezes Piotr Obidziński, w Stanie Futbolu na TVP Sport powiedział, że miastu mogło zależeć na upadku klubu, u prezydenta szybko pojawili się emisariusze pokazując mu ten wycinek programu.
W końcu obie strony uznały, że są traktowane z góry. Wisła wymyślała różne rozwiązania kwestii zadłużenia klubu wobec miasta. Proponowano rozszerzenie współpracy reklamowej, nabycie przez miasto 15-letnich obligacji, pytano, czy koszt wynajmu stadionu nie może być uzależniony od frekwencji. Wszystkie propozycje były odrzucane, a miasto spokojnie czekało na swoje pieniądze, zabezpieczone cesjami na prawach transmisyjnych. W ten sposób – przed meczem z Piastem – 1,7 mln złotych zamiast do klubu, wprost z Ekstraklasy trafiło na konta miejskie. Zapewne w ramach rewanżu klub odebrał – bez zapowiedzi – gościom z loży prezydenta Krakowa możliwość korzystania z darmowego cateringu. Majchrowski (on osobiście na mecze nie chodzi) nie był zadowolony, na lożę zaprasza ważnych miejskich gości. Wcześniej – przy okazji jednego z meczów – również bez ostrzeżenia odebrano miejsce w loży klubowej doradcy prezydenta Krakowa ds sportu Januszowi Koziołowi. Po tym jednorazowym incydencie wejściówka została przywrócona, ale Kozioł już z niej nie skorzystał. Wydaje się, że w tych stosunkach przekroczono już pewną granicę zza której trudno będzie wrócić. Najwyraźniej w klubie uznali, że wyczerpali wszystkie możliwe formy pomocy. Obidziński nigdy nie dostąpił zaszczytu audiencji u Majchrowskiego, a kiedyś – jak słyszymy w klubie – na trzy kwadranse utknął w poczekalni u Kozioła.
Sprawa Prądniczanki
Takich pootwieranych frontów jest znacznie więcej i brak perspektyw, by niektóre pożaru zostały ugaszone. Zaostrzają się stosunki na linii spółka piłkarska – Towarzystwo Sportowe. W spółce uważają m.in., że sprzedawanie przez TS gadżetów piłkarskich pozbawia ich potencjalnych dochodów. Spółka i Towarzystwo w tym samym czasie zabiegały o wsparcie u marszałka województwa Małopolskiego. Nim spółka osiągnęła porozumienie, TS już ogłosiło sukces i zorganizowało specjalną konferencję prasową, choć wsparcie dla klubu wyceniono na raptem 70 tys. zł. W spółce liczono na większe pieniądze i uznano, że postawa TS nie pomaga im w tych negocjacjach.
Ciekawy jest przypadek niedoszłej współpracy z Prądniczanką. W maju ten dzielnicowy klub doczekał się zupełnie nowego obiektu, postawionego przez miasto kosztem 9,5 miliona złotych. W Wiśle wpadli na pomysł, by na tym obiekcie – zamiast w Myślenicach – swoje spotkania rozgrywała druga drużyna Białej Gwiazdy. Kilka dni temu usłyszeliśmy w klubie, że oba kluby doszły w tej sprawie do wstępnego porozumienia, ale Prądniczanka przysłała pismo w którym rezygnuje ze współpracy po konsultacjach z Zarządem Infrastruktury Sportowej. Miał to być kolejny przykład na to, że miasto tylko rzuca klubowi kłody pod nogi.
Zapytaliśmy w Prądniczance. – Zrezygnowaliśmy z tej współpracy z kilku powodów. Chcieliśmy gościć u siebie Wisłę, ale ten klub budzi emocje, pozytywne i negatywne. Baliśmy się, że jej obecność może wpłynąć na nasze sąsiedztwo. Przyjazd innych grup kibicowskich mógłby być uciążliwy dla ludzi mieszkających wokół stadionu, a my nie chcemy, by ktoś pisał w naszej sprawie do rady dzielnicy – mówi wiceprezes Prądniczanki Piotr Sędor. – Wisła nie była w stanie zagwarantować nam bezpieczeństwa obiektu, jak robi to choćby UJ, któremu również wynajmujemy stadion. W pewnym momencie Wisła zaczęła stawiać żądania. Nagle chcieli, by stadion trafiał w ich ręce nie na dwie, a na cztery godziny. Byłby to dla nas problem logistyczny, bo w weekendy boisko ma spore obłożenie i to był drugi powód rezygnacji z tej współpracy – dodaje.
Czy ich decyzja była konsultowana przez ZIS? – Rozmawialiśmy na ten temat z osobami związanymi z ZIS. Usłyszeliśmy różne opinie, ale nie dostaliśmy od nich żadnej wytycznej. Była to nasza suwerenna decyzja. Fajnie byłoby mieć u siebie Wisłę, ale wygrał racjonalizm – dodaje Sędor. Ta sprawa to tylko drobny kamyczek, ale razem zbiera się niezła górka problemów.
Pytania bez odpowiedzi
Pisząc ten tekst poprosiłem osoby rządzące spółką o rozmowę. Tomasz Jażdżyński już we wtorek stwierdził, że sytuacja jest trudna, nie jest to odpowiedni moment na rozmowę i w ślad za nim poszli Obidziński i Królewski. Wysłaliśmy pytania, ale pozostały bez odpowiedzi.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.