| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Żewłakow, Bazler, Sobociński, a przede wszystkim Włodarczyk i Mosór. Nazwiska znane, tylko imiona inne. Synowie byłych zawodników dojrzewają i mogą pójść śladami ojców. Najbliżej skopiowania karier są dwaj ostatni. Młody obrońca jest murowanym kandydatem do wyjazdu na zimowe zgrupowanie z pierwszym zespołem Legii.
Pewnego leniwego dnia, w restauracji przy Łazienkowskiej 3, zajmowało stolik czterech mężczyzn: dwóch młodszych, dwóch starszych. Dwa pokolenia oddzielone 320 meczami w Legii. Dwie rodziny, których przedstawiciele będą nadal obecni na ligowych boiskach. Piotr Mosór i Piotr Włodarczyk zdobywali mistrzostwo Polski i cieszyli się z krajowego pucharu. Ich synowie są dopiero na etapie marzeń. Ariel i Szymon unosili niedawno puchar za mistrzostwo Polski juniorów młodszych, a teraz coraz odważniej myślą o seniorskim futbolu.
Sztafeta pokoleń
– Niebo płacze, bo żegnasz się z piłką – usłyszał od spikera Roman Kosecki, kiedy w deszczowy, czerwcowy dzień 2001 roku szykował się do ostatniego w karierze, choć tylko pokazowego spotkania. Padło osiemnaście goli, a w końcówce była zmiana w sztafecie pokoleń: ojca zastąpił syn. Jakub wszedł na boisko za Romana. Po 10 latach nazwisko "Kosecki" nie znikło a pozostało w meczowym protokole. Po raz pierwszy w Legii taką samą koszulkę jak ojciec założył syn. Potem obaj reprezentowali też kraj. Byli już dziewiątym takim przypadkiem w narodowych barwach. Pierwsi to Roman i Wiesław Jańczykowie. Potem podobnie potoczyły się losy Włodzimierza i Euzebiusza Smolarków oraz Macieja i Wojciecha Szczęsnych.
Światowcy kojarzą z pewnością sztafetę rodu Maldinich. Cesare był graczem AC Milan, ale to jego syn, Paolo, stał się legendą, gdyż wystąpił w tych barwach 650 razy. Teraz gra już potomek 126-krotnego reprezentanta Włoch, Daniel. W odróżnieniu od seniorów, nie jako obrońca, bo jest napastnikiem i ma za sobą nieoficjalny debiut. Do sukcesów ojca może też nawiązać Timothy Weah, syn George'a. Różnica jest taka, że ojciec występował w Liberii, a junior reprezentuje już USA. Historię napisała również rodzina Abediego Pele. Zawodnik uznawany trzykrotnie za najlepszego gracza Afryki grał w kadrze Ghany. Tak samo, jak jego trzech synowie: Andre Ayew, Jordan Ayew oraz Rahim Ayew (grał latem przeciwko Legii w barwach Europa FC). To samo nazwisko jak ojca może być piętnem. Młody Kosecki powtarzał, że nie lubi być porównywany z ojcem. Podobnie twierdził Andre Ayew. – Trzeba nauczyć się z tym żyć – kwitował.
Nazwisko przekleństwem czy pomocne?
– Są plusy i minusy bycia synem byłego piłkarza. Mogę czerpać z doświadczenia taty. Łatwiej jest analizować boiskowe poczynania, bo często rozmawiamy jak napastnik z napastnikiem. Wielu innych tego nie ma. Na każdym kroku muszę jednak udowadniać, że wszystko co do tej pory wywalczyłem, zawdzięczam swojej pracy, a nie staraniom byłego piłkarza Legii – przyznaje Szymon Włodarczyk, który ma za sobą sporo treningów z pierwszym zespołem wicemistrzów Polski.
Razem z Włodarczykiem, trenował z zespołem Ariel Mosór. W połowie czerwca obaj byli ważnymi ogniwami drużyny juniorów młodszych Legii, która po wygranej 3:1 z Lechem Poznań, zdobyła mistrzostwo Polski. Mosór, obrońca, rozgrywał doskonałe zawody. Włodarczyk, napastnik, strzelił gola na 1:0. Obaj występują wspólnie od 1,5 roku, grają także w reprezentacji Polski rocznika 2003. Ich poczynania obserwują często ojcowie, którzy na trybunach regularnie dyskutują o tym, co dzieje się na boisku i jak rodzą sobie potomkowie.
– Oglądam prawie wszystkie mecze Ariela, potem rozmawiamy na ich temat, ale syn jest piłkarzem Legii. Ma trenerów, którzy odpowiadają za jego rozwój, przygotowanie oraz grę. Nie chcę wchodzić w ich kompetencje. Prowadziłem go w kadrze Mazowsza i Unii Warszawa, ale to już było. Pomagam mu, by nie powielał pewnych błędów, ale mam wrażenie, że porównując nas w wieku, w którym obecnie jest Ariel, to syn lepiej wie, czego chce. Jest inteligentny, a przy tym ma rodziców, którzy mogą mu doradzić. Chcemy być dla niego wsparciem, ale sam musi podejmować decyzje – zapewnia Piotr Mosór, który w Legii rozegrał 153 spotkania. W przypadku obu obrońców: starszego i młodszego, dostrzegalny jest podobny charakter. Senior uchodził za twardego, który włoży głowę tam, gdzie inny bałby się walczyć o piłkę stopą. Młodzieżowiec ma podobne cechy, bo zdarzało mu się grać z rozbitą i opatrzoną głową.
Mistrzostwo juniorów młodszych było dla ledwie szesnastoletniego gracza jak wskoczenie do przyśpieszającego pociągu. Od początku tego sezonu jest graczem rezerw, w których szybko zdobył miejsce w podstawowym składzie. Mosór rozegrał w drugim zespole trzynaście meczów, w których był wyróżniającą się postacią. – Dobrze rozumie grę, ma dużą wiedzę taktyczną i dobrze realizuje założenia. Liczy 182 centymetry wzrostu, a wygrywa więcej pojedynków w powietrzu niż wielu wyższych. Nieźle wyprowadza piłkę, dobrze odbiera ją rywalom, ale przede wszystkim ma świetną psychikę – opisuje obrońcę trener rezerw, Piotr Kobierecki. – To inteligentny zawodnik, który wie, kiedy postawić na grę kontaktową, a kiedy nieco odskoczyć. Gra jak senior. Nie jest boiskowym zabijaką, a inteligentnym i dojrzale grającym piłkarzem. Znalazł się na uniwersytecie, bo może podpatrywać Inakiego Astiza, Chrisa Philippsa i Radosława Pruchnika. Najważniejszy w tym wieku jest fakt, że regularnie się uczy i zdobywa niezbędne doświadczenie – uważa szkoleniowiec, który doprowadził rezerwy do 1/8 finału krajowego pucharu, gdzie Legia II zagra z mistrzem Polski, Piastem Gliwice. – Na pewno ma kilka moich genów, bo jako szesnastolatek zaczął grać w trzeciej lidze, co jest dobrym przetarciem. W juniorach był liderem, a teraz może się przekonać czy da sobie radę na wyższym poziomie. Powoli idzie do przodu i bardzo się z tego cieszę – uważa ojciec Ariela.
Szymon Włodarczyk także pokonuje kolejne szczeble. Od niedawna stał się graczem rezerw, ale miał udział w wyeliminowaniu Odry Opole z PP. To po podaniu tego napastnika, Patryk Konik zdobył bramkę, która pozwoliła Legii II na dalszą rywalizację. – Widzę determinację syna, jego starania w trakcie treningów. Zaczynał grać jeszcze w Grecji, poznał różne klimaty. Może dlatego jest bardzo otwarty? Nie ma problemów ze zmianami krajów, miast i szkół. Ostatnio liczyliśmy z żoną i wyszło na to, że jest już w dziewiątej placówce oświatowej. Potrafi się zaaklimatyzować – zdradza Piotr Włodarczyk, który choć miał pseudonim "Nędza", strzelił w Legii 58 goli w 167 meczach. Otwarty na kolegów był kluczową postacią w szatni.
Ojciec, nie trener
Pokrewieństwo pozwala na tworzenie porównań i ocen. Młody może czerpać z doświadczeń rodzica, lecz może też mieć kompleksy po osiągnięciach seniora. – To indywidualna kwestia, która zależy od wzorców rodzicielskich. Doświadczenia ojca lub matki w sporcie, mogą być bezcennym kapitałem w przypadku wprowadzania dziecka w świat wyczynowego wysiłku. Rodzic musi pamiętać o swoich przeżyciach, ale też znać granice występując w roli trenera i wychowawcy. Nie ma jednoznacznej podpowiedzi, bo składa się na nią kilka czynników. Ważne, by dziecko zaczynało od zabawy, a dopiero z czasem robiło dalsze kroki – uważa Daria Abramowicz, psycholog zajmujący się aspektem mentalnym w sporcie.
– Nie rozmawiam z trenerami, bo to syn ma mieć z nimi kontakt i z niego czerpać, ale dyskutujemy o tym, co robi na boisku. Staram się oglądać mecze i potem analizujemy pewne sytuacje. Na pierwszym miejscu jest szkoleniowiec i nie zamierzam się wtrącać w jego pracę – mówi były napastnik Legii. – Mogę ustrzec Szymona przed pewnymi błędami, bo wiem o nich z doświadczenia. Inna sprawa, że każdy musi mylić się sam, to nieuniknione. Na boisku jesteśmy nieco podobni, choć syn jest szybszy ode mnie. Piłka "szuka go" w polu karnym, ale widać wspólne cechy – dodaje.
– Rodzic-sportowiec może być przewodnikiem dziecka w świecie, który poznał w trakcie kariery. Może to istotnie wpłynąć na rozwój sukcesora. Wszystko trzeba jednak robić z poszanowaniem granic i kompetencji trenera w klubie. Pod względem merytorycznym, rodzic nie powinien przekraczać pewnego progu. Najlepiej, gdyby mówił jednym głosem ze szkoleniowcem, bo komunikacja powinna być spójna. Trenerzy potrzebują autonomii w pracy – zwraca uwagę Abramowicz, która współpracuje z najwyżej klasyfikowaną teraz naszą tenisistką, Igą Świątek.
– Oddziaływanie na siebie czynników genetycznych i społecznych jest skomplikowane. Znalezienie własnego środowiska przez młodych jest ważną kwestią, a zachowanie potem uzależnione jest bardziej od czynników genetycznych – uważa na łamach "Deutsche Welle" profesor Martin Diewald z Uniwersytetu w Bielefeld. Właśnie na tej uczelni prowadzone są badania dotyczące oddziaływania genów na późniejszy sukces (lub jego brak). – Geny na pewno odgrywają pewną rolę. Nasza rodzina miała wiele wspólnego ze sportem: ja grałem w piłkę, a siostra zajmowała się wielobojem (Urszula, wielokrotna medalistka mistrzostw świata i Europy w pięcio- i siedmioboju - red.) – zauważa czterokrotny reprezentant Polski. Obaj byli gracze widzą wpływ genów, ale nie uważają, że jest to kluczowa kwestia. Włodarczyk i Mosór podkreślają, że najistotniejsza jest praca i mądra ścieżka rozwoju.
– Ariel musi być spokojnie prowadzony. Na razie trafił z juniorów młodszych do rezerw. Jestem zadowolony, że regularnie gra w trzeciej lidze. Przyjdzie czas na kolejne kroki. Doskonale wiem, jak dużym wyzwaniem jest gra w Ekstraklasie. Bardzo chcę, by Ariel wspiął się na najwyższy poziom, może dostanie szansę pokazania się na zgrupowaniu pierwszego zespołu i będzie wtedy zasuwać, nawet stanąć na głowie, by udowodnić swoją wartość. Legia chciała Ariela od trzech lat. W Unii miał okazję nauczyć się bronić, rozwinąć i grał przeciwko ciekawym rywalom. Przyszedł jednak moment, w którym klub stał się dla niego za mały i musiał ruszyć dalej. Trzeba dobrze wybrać chwilę transferu. Mógł trafić gdzie indziej, ale od urodzenia był kibicem Legii i nie wyobrażał sobie, by mógł zdecydować się na inny ruch. Na razie jego największym marzeniem jest wystąpić w pierwszym zespole – opowiada senior Mosór o drodze, którą przemierza syn.
– Rozmawiam z tatą, ale kwestie treningów, założeń taktycznych to kwestie szkoleniowców. Chcę, by boisko weryfikowało moją pracę. Tata nie wtrąca się do spraw, o których decydują trenerzy – dodaje szesnastoletni napastnik rezerw Legii. – Szymon jest jak "dziewiątka" spod dawnej daty. To łowca bramek, a takich ostatnio wielu nie ma. Wykorzystuje dobrą motorykę, dochodzi do sytuacji strzeleckich. Na razie poznaje seniorski futbol, ale zachowuje przy tym wiele spokoju. Podoba mi się jego stabilność emocjonalna. Inteligencja łączy obu: Włodarczyka i Mosóra. Zachowują odpowiednie proporcje pomiędzy pewnością siebie a pokorą. Taka świadomość może im pomóc daleko zajść. Dojrzale postrzegają piłkę nożną, a rozmowy z ojcami, wspólna analiza, może im tylko służyć. Da się znaleźć analogie pomiędzy przedstawicielami tych dwóch pokoleń, bo mowa o piłkarzach, którzy grali na wysokim poziomie. Szymon, podobnie jak ojciec, potrafi dobiec do piłki po prostopadłym podaniu, ma dynamikę i moc w nogach. Ariel jest bezkompromisowy i przewidujący. A rozmowy z rodzicami? Są raczej sporadyczne. Ojcowie znają pracę trenerów, mają do nich zaufanie, a dzięki temu chłodniejszą głowę – uważa Kobierecki, który na co dzień dogląda obu w trakcie treningów.
Przyszłość Legii?
– Zdecydowaliśmy się związać ich z Legią i postawić na taką drogę – odpowiadają ojcowie, którzy oparli się pokusom zagranicznych klubów, choć te zapraszały synów na testy. Ariel Mosór trenował w akademii Manchesteru United. Teraz 16-letni obrońca jest murowanym kandydatem do wyjazdu na zgrupowanie pierwszego zespołu Legii. Jeśli tego obrońcy zabraknie na obozie w Belek, to będzie można mówić o niespodziance. - Ariel jest w drugiej klasie liceum, dobrze się uczy i chcemy, by rozwijał się w Polsce. Pojawiały się propozycje spoza kraju, ale najważniejsze, by próbował piłki łyżeczką, powoli, bo kosztując chochlą, łatwo się zachłysnąć – twierdzi ojciec Ariela. – Jeśli sztab pierwszego zespołu zobaczy, że Szymon jest gotowy, by go wprowadzić, to tak się pewnie stanie, ale potrzebny jest spokój. Ma czas, jest ścieżka rozwoju i wszystko powinno toczyć się swoim rytmem. Pojawiło się już wiele ofert, skautów nie brakuje, ale zdecydowaliśmy się na rozwój w Legii. Co będzie potem? Zobaczymy, każdy ma marzenia o zagranicznych ligach – dodaje senior Włodarczyk.
W trakcie listopadowej przerwy na mecze reprezentacji, młodzi Mosór i Włodarczyk trenowali z pierwszym zespołem. Zagrali w przegranym sparingu z Legionovią (1:2). Jedyną bramkę zdobył właśnie młody napastnik. – Jestem dumny z syna. Znalazł się w miejscu, w którym powinien być atakujący, ale postrzegam tego gola jako… dodatkowy bodziec do pracy – mówi były reprezentant Polski.
– Treningi z pierwszym zespołem nauczyły mnie szybszej gry, obserwowania tego, co dzieje się dookoła. Nie odstawałem od innych, nie byłem sparaliżowany przed podejmowaniem decyzji. Mogłem być pewny siebie, a gol pozwolił mi poczuć wielką dumę. Szkoda, że przegraliśmy, ale spełniłem jedno z marzeń. Takie chwile motywują do dalszej pracy, która w połączeniu z cierpliwością, może prowadzić mnie do podobnych momentów, jak ten w meczu z Legionovią. Wierzę, że mogę pojechać na obóz z pierwszym zespołem zimą. Nigdy nie wiadomo, co się stanie. W lipcu nie uwierzyłbym, że za kilkanaście tygodni będę trenował z Legią. Koncentruję się na grze w stołecznym klubie, chcę się rozwijać i jak najlepiej wypadać, a potem? Życie pokaże, ale każdy ma marzenia. Takim jest gra w jednej z pięciu najsilniejszych lig w Europie – opowiada Włodarczyk junior.
Nazwiska znane, ale pokolenie nowe. Nie można wykluczyć, że w składzie Legii ponownie pojawią się Włodarczyk i Mosór. W odwodzie pozostaje jeszcze Sobociński. Maddox Sobociński (rocznik 2004), który latem trafił na Łazienkowską i jest synem byłego napastnika m.in. Amiki Wronki i Jagiellonii Białystok. W zespole U-15 jest też Milan Bazler, syn Piotra, występującego niegdyś w Dolcanie Ząbki. Jakby tego było mało, w młodszym roczniku jest Jakub Żewłakow, syn wybitnego reprezentanta Polski, Michała. Boiskowe sagi rodzinne piszą się więc same i nieprzerwanie.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.