Najlepsza polska tenisistka, Magda Linette, była gościem podcastu tenisowego "As". 43. zawodniczka światowego rankingu opowiedziała o najlepszym w karierze sezonie 2019, planach na przyszłość i igrzyskach olimpijskich. – Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeszcze nie wszystkie demony udało nam się okiełznać – oceniła. Cały wywiad do odsłuchania w serwisie Soundcloud.
Hubert Błaszczyk, Maciej Łuczak, TVPSPORT.PL: – Minęło już kilka tygodni od zakończenia sezonu tenisowego. Gdybyś miała wybrać jeden moment, który zapadł ci najbardziej w pamięć z ostatnich miesięcy, co by to było?
Magda Linette: – Myślę, że wygrany turniej na Bronksie. W finale pokonałam Włoszkę Camilę Giorgi. Te chwile tuż po zwycięstwie będę pamiętała bardzo, bardzo długo.
– Rozmawialiśmy z Izo Zuniciem, który jest osobą w twoim teamie spinającą wszystko w całość. Powiedział, że zwycięstwo na Bronksie to kolejny duży krok w karierze Magdy Linette, porównywalny do wejścia do pierwszej setki. Też tak to odczuwasz?
– Tak, ale to bardziej krok istotny dla psychiki. To, że wreszcie przebiłam się przez barierę pierwszej pięćdziesiątki. Wygrać turniej WTA zawsze jest trudno. W drabince zawsze można spotkać dziewczyny, które grają bardzo dobrze w tenisa. Ten tydzień był dla mnie bardzo trudny i cieszę się, że w końcu po tylu latach udało mi się wywalczyć pierwszy tytuł.
– W ciągu tygodnia zagrałaś aż osiem meczów. Wspomniałaś o barierze mentalnej, ale fizycznie to też było spore wyzwanie...
– Mimo wszystko było trudniej mentalnie. Głowa była bardziej zmęczona niż ciało. Fizycznie jestem bardzo dobrze przygotowana. Po raz pierwszy byłam w stanie wmówić sobie, że nie jest tak źle i przycisnęłam rywalki w trudnych momentach. Na Bronksie byłam zmęczona, ale miałam świeżą psychikę. Do kolejnych meczów podchodziłam odpowiednio skoncentrowana.
– Pokonałaś w tym turnieju Giorgi i Karolinę Muchovą. To najcenniejsze zwycięstwa w tym sezonie?
– Dla nas ważna była pierwsza runda na Roland Garros z Chloe Paquet. To Francuzka, z którą teoretycznie powinnam wygrać. Mimo wszystko miałam problemy i ten mecz nie układał się po mojej myśli. Byłam cały czas zdenerwowana, nie mogłam prezentować najlepszego tenisa. Ten pojedynek był bardzo istotny. W kolejnych setach ogarnęłam się i wygrałam w miarę gładko. To zwycięstwo miało ogromny wpływ na kolejne spotkanie z Simoną Halep. Mecz z Rumunką dał mi dużo pewności siebie. Dzięki tym dwóm wynikom miałam udany sezon na trawie i kortach twardych. Jeśli mielibyśmy rozpatrywać tylko turniej na Bronksie, to przeciwko Muchovej zagrałam zdecydowanie najlepiej.
– Już przed wylotem do Paryża grałaś dobrze, ale cały czas czegoś brakowało. Uciekała koncentracja, nie wykorzystywałaś szans na przełamania. Był jakiś puzzel, którego brakowało w twoim tenisie?
– Rozmawialiśmy w Rzymie i już wtedy czułam, że gram naprawdę nieźle. Miałam parę meczów, w których zabrakło niewiele, żeby wygrać. Porażki były bardzo bolesne, bo czułam, że trenuję bardzo dobrze i tak też gram. Coś jednak nie chciało kliknąć. Mieliśmy długą rozmowę z trenerem Markiem Gellardem w Madrycie. Dostałam od niego zadania domowe, żeby pozytywniej podchodzić do tego, co dzieje się na korcie. Miałam trochę siebie oszukiwać, szczególnie wtedy, kiedy nie szło. To przyniosło bardzo dobry efekt. Zaczęłam mniej narzekać i łatwiej akceptować małe porażki, złe treningi. Mam nadzieję, że to był ten puzzel i kolejny sezon będzie pozytywniejszy od samego początku.
– Gellard mówił w Rzymie, że zobaczymy znaczącą poprawę w ciągu sześciu, dwunastu miesięcy. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że troszkę się pomylił, bo wyniki przyszły już teraz. Zdecydowanie poprawiłaś serwis i jesteś agresywniejsza na korcie. Zgodzisz się z tym?
– Serwis cały czas nie jest równy. Na trawie był super i przez część sezonu na kortach twardych też. Z kolei w Azji bardzo szwankował. Przegrywałam mecze właśnie przez to. Najbardziej było to widać przeciwko Rebecce Peterson. Pracujemy nad tym elementem bardzo dużo i jest lepiej, ale jeszcze nie na tyle, żeby spełnić nasze oczekiwania. Widzimy w tym aspekcie wielką przestrzeń do poprawy. Co do agresywności, to wychodzi pewność siebie. Wierzyłam w to, że mogę być bardziej agresywna, bo dążymy do takiej gry. Zajęło mi sporo czasu, żeby to poczuć. Na treningach to wychodziło, a podczas meczów często byłam pasywna.
– Jesteś zawodniczką nietypową w cyklu WTA. Rywalki zmieniają trenerów, żonglują nimi w trakcie sezonu, a u ciebie zmiany są kosmetyczne. To był drugi sezon z Gellardem w roli pierwszego trenera. Co wniósł do teamu?
– Jestem nauczona, żeby porządnie sprawdzać osoby, z którymi współpracuję. To jest długi proces. Jeśli ktoś chce coś u mnie zmienić, to musimy dać sobie co najmniej rok. Muszę mieć czas, żeby się zaadaptować, a później kolejne dwanaście miesięcy na wprowadzenie tego w rywalizacji. Nie patrzymy na naszą współpracę krótkoterminowo i dajemy sobie dużą szansę. Z Markiem zaczęłam trenować na trawie w ubiegłym roku. Od razu wiedziałam, że wyniki nie przyjdą natychmiast. Jesteśmy ludźmi i musimy mieć czas, żeby się poznać. Mark wniósł wiele statystycznej wiedzy. To jego konik i wymaga ode mnie, żebym doskonaliła się w tym temacie. Chce, żebym była świadoma, mimo że gram i nie liczę punktów. On zapisuje sobie praktycznie każdą wymianę i później to sprawdza. Dzięki naciskowi na ten aspekt wiem, co robię dobrze, a co źle. Chcemy z tych pierwszych doświadczeń korzystać, a drugie wyrzucać z głowy.
– Często widać, że żartujecie w mediach społecznościowych. To jest też personalnie bardzo pozytywna relacja.
– Mark jest dokładnie taki jak ja. Gdy jest źle, to jest nagatywny. Mamy podobne poczucie humoru. Żartuje ze mnie bardzo dużo, więc ja często sobie na to pozwalam. Mark jest jednak za tym i to wszystko ma zdrowe granice. Mamy w teamie bardzo dużo śmiechu, jest bardzo zabawnie. Z kolei Izo miał zupełnie inny charakter niż ja. Nie chcę powiedzieć, że jestem realistką, ale czasami podchodzę do rzeczy negatywnie. Można mnie określić jako zwykłą osobę. Izo jest za to niesamowicie pozytywny. Zaraża tym innych i miało to na mnie fantastyczny wpływ. Uzupełnialiśmy się.
– Być może to Gellard był takim brakującym ogniwem w teamie?
– Trzeba oddać tu wiele Izo. Nie jest łatwo oddać projekt, w który wierzył i poświęcił się dla mnie w stu procentach przez pierwsze dwa lata. Było mu bardzo trudno, ale znalazł Marka i mu zawierzył. Bardzo mu za to dziękuję.
– Bronks to owoc pracy, ale były też trudniejsze momenty – porażki w eliminacjach i pierwszych rundach.
– Taka jest nasza praca. Jeżeli nie idzie, nie mogę odpuścić, bo jest ogromna rywalizacja. Czułam na treningach i turniejach, że dobrze gram. Potwierdzały to też sparingi. Zdawałam sobie sprawę, że słabszy moment jest chwilowy. Czekałam, kiedy uda się wygrać ciężki mecz w pierwszej rundzie. Wiedziałam, że gdy to wszystko kliknie, pojawi się pewność siebie i będzie łatwiej. Jadąc na Bronks nie spodziewałam się tego, że wygram turniej. Żałowałem, że jestem w eliminacjach. Musiałam zagrać trzy mecze, bo to mały turniej. Zupełnie nie byłam przygotowana, bo czekałam też czy w Cincinnati będę musiała grać eliminacje. To idealny przykład, że nie wiadomo, kiedy to wszystko się zazębi i idealnie zgra.
– Zbudowałaś taki ranking, że nie będziesz musiała grać w eliminacjach turniejów WTA250. Zunić mówił, że liczy na ustabilizowanie się na tym poziomie i trzy finały. Podzielasz jego zdanie?
– Dopiero mam jeden tytuł, więc będę kontynuowała wyjazdy na mniejsze turnieje. Chciałabym kilka wygrać. Miałam już szansę pod koniec tego sezonu. Największą w Nanchangu. Powinnam tam wygrać, więc byłam bardzo zła, zdruzgotana po meczu z Peterson. Z drugiej strony poleciałam do Seulu i tam miałam niezły tydzień. Zupełnie się tego nie spodziewałam. W Tiencinie też zakładałam finał, patrząc na to jak się czułam.
– Czyli założenie wypełniłabyś już w tym sezonie...
– Dokładnie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeszcze nie wszystkie demony udało nam się okiełznać. Wychodziłam na mecze i nie serwowałam tak jak wcześniej. Rywalki też inaczej do mnie podchodzą. Nie jestem już niezłym losowaniem w pierwszej rundzie, tylko dziewczyną, z którą gra się bez stresu. Jestem wyżej notowana i przeciwniczki nie mają zbyt wiele do stracenia. Kolejny rok będzie ciekawy. Na mniejszych turniejach powinnam w teorii dochodzić do dalszych rund. Będę w innym położeniu, ale zadowolę się jeśli 2020 rok skończę na podobnym miejscu jak 2019.
– W turniejach wielkoszlemowych masz takie "szczęście", że trafiasz na duże nazwiska. Rozstawienie w takich imprezach to twój kolejny cel?
– To jest frustrujące, kiedy w którymś turnieju wielkoszlemowym z rzędu gra się z dziewczynami z wysokim rankingiem. Żeby wygrać Wielkiego Szlema trzeba jednak przynajmniej taki jeden mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Staramy się myśleć w ten sposób. Nie jestem jeszcze po prostu gotowa na takie osiągnięcia. Jeśli będę przygotowana, to wygram turniej z najtrudniejszym losowaniem. Tak było na Bronksie. Muszę trenować jeszcze ciężej, żeby w pierwszych rundach wygrywać z rozstawionymi dziewczynami. Miałam swoją szansę w Australii, kiedy grałam o czwartą rundę z Denisą Allertovą. Nie mogę narzekać. Jeżeli chcę myśleć o wyższym rankingu, muszę mieć więcej atutów.
– Wyjątkiem od reguły był Wimbledon, gdzie pokonałaś Annę Kalińską, a później zagrałaś świetny mecz z Amandą Anisimovą. Przeciwko Amerykance to ty prowadziłaś grę, mimo że nie byłaś faworytką.
– Pomogło mi to, że wcześniej z nią trenowałam. Wiedziałam, czego się spodziewać. Siła Anisimovej nie jest tak duża jak Petry Kvitovej. Z zawodniczkami, które są w okolicach trzydziestego miejsca, jest mi łatwiej rywalizować. Brakuje jeszcze czegoś, żeby wygrywać z czołową piętnastką.
– Jeśli już wspomniałaś o Kvitovej, to trafiłaś na jej świetną dyspozycję. Nie robiła praktycznie żadnych błędów. Żeby myśleć o zwycięstwie z takimi zawodniczkami, one też muszą mieć słabszy dzień.
– Faktycznie, to był pech, bo na innej nawierzchni byłoby mi łatwiej. Mogłabym się lepiej bronić, a na Wimbledonie jedynym ratunkiem był świetny serwis. I tak miałam swoje szanse. Prowadziłam 40-0 w czwartym gemie i to oddałam...
– Widać, że jesteś dobrze przygotowana statystycznie przez Marka.
– Tak, bo bardzo dużo rozmawiamy o takich sytuacjach i staramy się je przeanalizować. Czasami może za dużo, bo później o tym myślę. Chcę tylko powiedzieć, że takie sytuacje pokazują, że niektóre dziewczyny są piętnaste, a drugi pięćdziesiąte. Jeśli ma się w gemie 40-0, to trzeba go wygrać. Nie powinnam oddać tego podania. Kvitova nie dała mi już kolejnej szansy. To jest właśnie ta różnica. W grze z końca kortu nie ma wielkich dysproporcji, ale siła mentalna, spokój, skupienie tutaj jest duże pole do rozwoju.
– 2020 rok to nie tylko turnieje WTA, ale też igrzyska w Tokio. Jak wysoko będą u ciebie na liście priorytetów?
– Myślę, że każdy podchodzi bardzo poważnie do igrzysk. Z jednej strony naszą pracą jest gra w turniejach, gdzie zarabiamy pieniądze. Musimy zarobić na siebie, dlatego tak ważne są Wielkie Szlemy. Nie ma chyba jednak zawodnika, który specjalnie odpuściłby igrzyska. Traktujemy je na równi z turniejami wielkoszlemowymi. Marzeniem jest, żeby zdobyć medal i odwalić kawał dobrej roboty. Cały mój team będzie chciał, żebym była jak najlepiej przygotowana.
– Igrzyska są w Azji, na kontynencie, który lubisz. To dla ciebie dodatkowy plus?
– Akurat to minus. Bo będziemy w Europie, a później przeniesiemy się do Azji, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Może zabraknąć czasu na aklimatyzację dla organizmu. Mamy jednak kalendarz, jaki mamy. Licencje turniejów są wykupione na pięć, dziesięć lat do przodu. Tego się nie da zmienić. Dlatego dla tenisistów trudnością będzie odpowiednia regeneracja przed i po igrzyskach.
– Dużo mówiliśmy, że ten sezon był bardzo udany. W słabszych momentach pokazywałaś, że niektórzy przesadzali w mediach społecznościowych. Nadal zamierzasz z tym walczyć?
– To był impuls. Byłam podwójnie zdołowana, bo dopadła mnie też choroba. Poczułam, że to wszystko jest nie fair. Teraz trochę żałuję, że tak się zachowałam. Pokazałam słabość. Nie będę więcej na ten temat pisać. Hejt w tenisie jest ogromny. Ludzie mogą obstawiać mecze tenisowe na każdym poziomie. Tego nie da się uniknąć. Mój wpis nic nie zmienił. Dalej otrzymuję ogromną liczbę gróźb i niemiłych wiadomości. Pojawiają się okropne rzeczy, w tym zdjęcia. Wysyp jest po zaciętych spotkaniach, takich jak z Peterson i Heather Watson. Nawet, kiedy wygrywam dostaje groźby. Jest to bardzo smutne, ale nie chcę za dużo o tym mówić, bo ci ludzie chcą atencji. Mam wrażenie, że niektórym osobom, które udało się zidentyfikować, zrobiło się wstyd. Pozostali stali się natomiast jeszcze bardziej agresywni. Nie ma więc złotego środka. Wtedy dałam się ponieść emocjom i byłam słaba. Cel na kolejny rok, to żeby nie czytać takich rzeczy. Nie chcę jednak też ignorować tych, którzy mi dobrze życzą.
– Tenis ma wiele wymiarów, również ten organizacyjno-finansowy. Czy po tym sezonie masz już spokój i nie musisz martwić się o pieniądze?
– Jest dużo łatwiej. Mogę lepiej wynagrodzić mój team, co wpływa na ich zadowolenie. Powoli zaczynam być w takiej sytuacji, że mogę zaplanować wiele rzeczy do przodu. Nie jest to jeszcze nic z wielkim rozmachem, ale jestem pewna co do przyszłości. Też to, że jestem długo w setce daje mi stabilizacje.
– W trakcie sezonu masz jakąś stałą bazę? W wywiadach mówiłaś, że spędziłaś od Wimbledonu jeden dzień w domu...
– Nie wracam między turniejami w USA do Azji. Tam przygotowujemy się do sezonu oraz wracamy podczas turniejów w tej części świata. Przed występami w Stanach trenowałam na Florydzie, gdzie mieszka mój trener Mark. To całkiem niezła opcja, bo w tym miejscu jest wiele zawodniczek do treningu z pierwszej setki, a nawet pięćdziesiątki.
– Czyli czas na dom jest dopiero po ostatnim turnieju. Jak będą wyglądały przygotowania do sezonu 2020?
– Zaczęłam się przygotować w Poznaniu. Pod koniec listopada wyleciałam do Chin, gdzie zostanę do pierwszego turnieju.
– Pierwsza część sezonu będzie istotna, bo nie bronisz zbyt wielu punktów. W okolicach Wimbledonu twój ranking może wyglądać naprawdę bardzo dobrze.
– Mamy taką nadzieję. Staramy się patrzeć pozytywnie. Nie ma zbyt wielu punktów do obrony, a raczej do zdobycia. Ten koncept obrony nie jest najlepszy i zbytnio nas stresuje. Nie chcemy zostawać na tym samym poziomie. Bardziej patrzę na to, że będę w turniejach głównych i łatwiej wszystko poplanuję. Mogę łatwiej podróżować, bo często dolatywałam na ostatnią chwilę, a później grałam w eliminacjach. Mam nadzieję, że początek sezonu będzie mniej zwariowany. Bardziej więcej spokoju.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.