Niemcy, Włochy, Holandia w dół. Belgia, Anglia, Chorwacja w górę. Tak to wyglądało w rankingu FIFA w ostatnich 10 latach. Przyjrzyjmy się dokładnie, jakie zmiany zaszły w światowej czołówce między pierwszym notowaniem 2010 roku, a ostatnim 2019. I kto ma największe powody do zadowolenia...
Drugą dekadę XXI wieku na pozycji lidera rankingu FIFA zaczęła Hiszpania – świeżo po przełamaniu historycznego impasu, wygraniu Euro 2008 i na drodze do pierwszego mistrzostwa świata w historii. Potem była jeszcze wygrana na Euro 2012, ale od tego czasu La Roja nie radzi sobie już tak doskonale i dziś w rankingu jest ósma.
Spory "zjazd" zaliczyła też Holandia – trzecia u progu tej dekady
(w 2010 roku doszła do finału mundialu) – a kończąca ją na 14.
miejscu, mimo udziału w finale Ligi Narodów i udanych
kwalifikacji do Euro 2020.
Oranje byli w grupie eliminacji z Niemcami, którzy też kończą
2019 rok nisko, bo na 15. miejscu. 2010 zaczynali na szóstym. Potem wygrali mundial w Brazylii i nie opuszczali pierwszej trójki rankingu. Aż przyszły nieudane dla nich MŚ w Rosji... Inna potęga – Włochy – spadła w 10 lat z 4. na 13. miejsce.
Jedynie Brazylia utrzymuje się niezmiennie w ścisłej czołówce.
Duży spadek zanotowały też Egipt (z 10. na 51. miejsce; wtedy
był świeżo po wygraniu trzech z rzędu Pucharów Narodów
Afryki, od tego czasu nie wygrał ani razu), Grecja (z 12. na 54.),
Rosja (z 13. na 38.) czy Wybrzeże Kości Słoniowej (z 22. na 61.).
Złota generacja
Z drugiej strony mamy Belgię – 66. drużynę rankingu u progu
dekady, która kończy 2019 rok na pierwszym miejscu. To efekt
"złotego pokolenia" Czerwonych Diabłów, które w każdych
eliminacjach punktuje w zasadzie bez pudła (komplet punktów
na drodze do Euro 2020), a do tego dołożyło pierwszy w historii
medal MŚ w Rosji. Na przyszłorocznych ME też będą jednymi z
faworytów.
Druga w rankingu Francja na początku 2010 roku była siódma
(w tym awansie nie ma przypadku – srebro ME 2016 i złoto MŚ
2018). Należy jednak dodać, że później, po kompromitacji w RPA, Trójkolorowi spadli na 18. miejsce, a przed Euro u siebie byli nawet poza czołową dwudziestką.
Imponujący progres zaliczyły też Anglia (z 9. na 4.
miejsce), Urugwaj (z 21. na 5.), Kolumbia (z 39. na 10.) czy
Szwecja (z 43. na 17.). Jak widać, bez Zlatana da się godnie żyć.
Falowanie i spadanie
Tym sposobem dotarliśmy do Polski, która kończy dekadę na 19.
miejscu, w gronie 20 najlepszych nacji świata. A zaczynała ją na...
57. Potem było jeszcze gorzej. Po Euro 2012 byliśmy 55., ale po
nieudanych eliminacjach mundialu w Brazylii spadliśmy na 76.
miejsce – najniższe odkąd istnieje ranking.
Potem nastały rządy Adama Nawałki. I to jemu przede
wszystkim należą się podziękowania za marsz w górę rankingu
w drugiej połowie tej dekady. Ok, Robertowi Lewandowskiemu
również... W 2017 roku byliśmy nawet na 7. miejscu!
Koniec końców to tylko zabawa, czego dowiódł mundial 2018.
Popisy biało-czerwonych pokazały, że jednak nie należymy do
dziesięciu najlepszych reprezentacji na świecie, a obecna
pozycja – pod koniec drugiej dziesiątki – zdecydowanie trafniej
określa nasz potencjał. Co nie znaczy, że nie należy równać w
górę. Nikt by się pewnie nie obraził, gdyby na Euro udało się
pokonać 17. obecnie Szwedów i wyprzedzić ich w rankingu...
Czołowa 20 rankingu FIFA na początku 2010 roku (L) i na końcu 2019 roku (P):