Zdobycie medalu olimpijskiego to cel, jaki przyświeca taekwondzistce OŚ AZS Poznań Aleksandrze Kowalczuk, która niespełna miesiąc temu uzyskała prawo startu w Tokio. – Nie chcę wracać z igrzysk z tekstem, że zdobyłam nowe doświadczenie – powiedziała.
23-letnia zawodniczka awans olimpijski uzyskała... siedząc w domu. Z powodu kontuzji nie mogła wystąpić w Chinach w finale turnieju Wielkiego Szlema, który odbył się krótko przed świętami Bożego Narodzenia. W zdobyciu kwalifikacji pomogła jej najgroźniejsza rywalka, trzykrotna mistrzyni świata Bianca Walkden.
– Na igrzyska można się dostać dzięki wysokiej pozycji albo w rankingu olimpijskim, albo w rankingu Wielkiego Szlema. W klasyfikacji olimpijskiej byłam szósta, a na igrzyska prawo startu uzyskiwało pięć najlepszych zawodniczek. Na szczęście w rankingu Wielkiego Szlema Bianca Walkden była pierwsza i zwolniła miejsce w tym drugim rankingu – tłumaczyła poznańska taekwondzistka rywalizująca w wadze +67 kg.
Jak wspomniała, długo oswajała się z myślą, że właśnie została olimpijką. – Finał Wielkiego Szlema odbywał się w Chinach, więc nastawiłam budzik na trzecią rano i śledziłam walki w internecie. Potem na chwilę się zdrzemnęłam i znów oglądałam, trzymając kciuki za Biancę. Jej jakikolwiek medal dawał mi kwalifikację, ostatecznie zakończyła zawody na drugim miejscu, a ja pojechałam do dentysty. Gdy wyszłam z gabinetu, w telefonie miałam pełno sms-ów z gratulacjami. Na początku nie docierało to do mnie, dopiero po jakimś czasie przyswoiłam sobie tę sytuację – opowiadała.
Kowalczuk nie jest jednak do końca zadowolona ze swoich startów w poprzednim sezonie, mimo że została także mistrzynią Europy w Dublinie. – To nie były wysokopunktowane zawody, więc ich ranga nie była znacząca. Dotarłam do finału, ale miałam już w nim nie wystąpić ze względu na kontuzję mięśnia. Trener jednak nalegał, żebym stanęła do walki i w ten sposób zostałam mistrzynią Europy z kontuzją. Najbardziej mi żal mistrzostw świata, bo na nich liczyłam na dobry wynik. Przegrałam z zawodniczką, która była niżej notowana niż ja, do tego nie startuje w mojej kategorii wagowej, więc była dużo lżejsza. Dlatego rozczarowanie było spore – stwierdziła.
Na początku grudnia podczas Grand Prix w Moskwie doznała kontuzji kolana i w trakcie drugiej walki musiała zrezygnować. Jak przyznała, otrzymała ogromne wsparcie na tych zawodach. – Wiele osób, trenerów innych reprezentacji pocieszało mnie i mówili, że będą trzymać kciuki, żeby dostała się na igrzyska, bo chcę mnie zobaczyć jak będę walczyć w Tokio. To było bardzo budujące – wspomniała Kowalczuk, która kilka dni temu razem z reprezentacją rozpoczęła zgrupowanie w Giżycku.
Jej przygoda z taekwondo zaczęła się 11 lat temu w rodzinnym Olsztynie. Początkowo nie mogła się przekonać do tej dyscypliny, wcześniej próbowała sił w gimnastyce sportowej, tańczyła, krótko grała też w koszykówkę.
– Mama kazała mi się zapisać na taekwondo, bo sekcja była akurat w mojej szkole, ale ja na początku nie chciałam. Trenowałam rekreacyjnie gimnastykę i moja trenerka powiedziała mi, żebym spróbowała taekwondo w Starcie Olsztyn. I tak od 12. roku życia przez siedem lat trenowałam w tym klubie. Trochę potrzebowałam czasu, żeby się przekonać. Pojawiły się pierwsze sukcesy i to mnie zaczęło nakręcać. Ale nie tylko zwycięstwa, bo także porażki były dla mnie dodatkową motywacją – opowiadała.
Taekwondo zaraziła się także jej młodsza siostra – 15-letnia Oliwia, która już osiąga pierwsze sukcesy. Mistrzyni Europy nie ukrywa, że do Tokio nie chce lecieć, tylko po to, by zaliczyć start na igrzyskach. – Nie chcę wracać do Polski z tekstem "fajnie było wystartować, zdobyłam nowe doświadczenie". Ja chcę wrócić z medalem – podkreśliła.
Trener kadry Waldemar Łakomy uważa, że jego podopieczna swoje sukcesy zawdzięcza przede wszystkim ogromnej pracowitości. – Ola nie ma takich predyspozycji ruchowych, jakie mają czasami inne zawodniczki, ale jest ona prawdziwym tytanem pracy. Bardzo dobrze nam się współpracuje, zawsze jesteśmy ze sobą szczerzy, a to bardzo ważne. Sam fakt, że postanowiła opuścić dom rodzinny i przenieść się do Poznania też świadczy o tym, jak jest zdeterminowana – powiedział.
Szkoleniowiec ostrożnie ocenia szanse swojej podopiecznej na igrzyskach. Jak przyznał, w kategorii +67 kg królują dwie zawodniczki – Walkden oraz mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro – Zheng Shuyin.
– Akurat Ola z tymi dwoma zawodniczkami w minionym roku nie walczyła, ale one regularnie spotykają się ze sobą w finałach dużych imprez. Natomiast na pewno stać ja na dobry wynik, świadczy o tym wysokie miejsce w rankingu – ocenił.
Kowalczuk jest jak dotąd jedyną polską taekwondzistką, która uzyskała prawo startu w turnieju olimpijskim. W kwietniu w Mediolanie o kwalifikację powalczy trójka reprezentantów – Patrycja Adamkiewicz, Jakub Posadzy (obaj AZS AWF Poznań) oraz Adrian Wojtkowiak (OŚ AZS Poznań). Na igrzyskach zawodnicy rywalizują w czterech kategoriach wagowych.
15 - 0
Dejan Georgievski
7 - 10
Milica Mandic
5 - 4
Hongyi Sun
5 - 4
Ivan Konrad Trajkovic