Zamieszki i bójki to dla nich codzienność. Na ulicach łatwiej spotkać wojskowego niż zagranicznego turystę. Libańczykom w podtrzymaniu "normalnego" życia pomaga sport. W wielu wydaniach.
– Udanego i bezpiecznego pobytu – życzy kapitan po wylądowaniu na jedynym cywilnym lotnisku w Libanie. Bezpieczeństwo w tej części świata to słowo klucz. Napięta sytuacja widoczna jest na ulicach Bejrutu nawet w środku nocy. Odłamki szkła, powybijane szyby w sklepach, zniszczone auta, płonący plastik – widok, na który tubylcy nie reagują. Turyści szerokim łukiem omijają nieoświetlone okolice. Plan kilkudniowej wycieczki to przede wszystkim zapoznanie się ze sportem. Wszystko, co dzieje się wokół jest tylko "zaskakującym uzupełnieniem".
Dla żyjących w stolicy, a ta ma około 2,5 miliona mieszkańców, sport jest szansą na odreagowanie. W wielu zakamarkach są boiska do piłki nożnej, koszykówki albo korty tenisowe. W wolnych chwilach wojskowi kręcą piłkę na palcu, naśladują ruchy Michaela Jordana. Trudno wtedy wyobrazić sobie, że około dwudziestej, niemal każdego dnia, ulice zamieniają się w "ring". Naprzeciwko siebie stają siły bezpieczeństwa i niezadowoleni wyborcy. Konsensusu brak.
– Drużyna narodowa też musi "uwzględniać" sytuację polityczną.
– Temat można rozpatrywać w dwóch aspektach. Na pewno po stronie minusów jest fakt, że zawodnicy z lokalnej ligi nie mają gdzie i kiedy przygotowywać się do rywalizacji. Zamieszki w największych miastach bardzo przeszkadzają. Rozgrywki wrócą dopiero w październiku. Selekcjoner podkreślał podczas konferencji prasowej po ostatnich meczach kadry, że piłkarze są dobrze wyszkoleni, ale brakuje ogrania. Nie potrafią utrzymać też formy. Trener mówił, że zawodnicy zgłaszali obawy. Niektórzy bali się o rodziny, dzieci. To jest w głowie i tego nie da się z niej wyrzucić.
– Nie jest to dobry prognostyk.
– Zdecydowanie. Protesty trwają. Przerodziły się w zamieszki. Czy pod koniec 2020 roku znowu zobaczymy piłkarzy na trawie? Kwestia w tym momencie nie do rozstrzygnięcia. Reprezentacja może się co prawda opierać tylko na zawodnikach grających poza granicami kraju. Część z nich bowiem "ucieka" i "ratuje się", wyjeżdżając między innymi do ligi w Iraku.
– Spacerując po ulicach i odwiedzając knajpy zauważyłem, że Libańczycy czują ogromny głód sportu. Na ekranach odtwarzano powtórki spotkań, wszyscy o tym rozmawiali.
– Pewnie. Dzięki sportowi mogą zapomnieć o negatywnych emocjach, rozładować frustrację. Wszystko jest pochodną wydarzeń na ulicach. Niestety, rozgrywki w koszykówce też wkrótce mogą zostać odwołane. Niby ludzie potrzebują chleba i igrzysk. Tylko sport jest tam wykluczany, a z dostępnością chleba też coraz gorzej.
– Wróciłbyś raz jeszcze?
– Nie czułem się niekomfortowo. Świetne jedzenie, świetna pogoda. Piękna architektura. Wszystko w oparach starożytnej historii. Pozostałości po Fenicjanach, Grekach. Przechadzając się ulicami można napotkać powalone kolumny sprzed kilku tysięcy lat. Niesamowite widoki. Dobra opcja na city break. Trudno o lepszy bliskowschodni klimat. Oby sytuacja polityczna powoli się poprawiała.
Filip Kołodziejski