| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Kluby PKO Ekstraklasy czekają na narzędzia umożliwiające im legalne i w pełni bezpieczne obniżanie kontraktów piłkarzy. Najczęściej mówi się o pięćdziesięciu procentach. Zawodnicy muszą przygotować się na zaciśnięcie pasa.
Sport to branża, która mocno cierpi z powodu pandemii koronawirusa. Mecze się nie odbywają, kibice nie kupują stadionów, stacje telewizyjne nie płacą za transmisje. Lech Poznań szacuje, że na meczu z Legią zarobiliby 2 mln złotych, a tych pieniędzy dziś nie ma. Podobnie Wisła Kraków, która w minioną niedzielę też miała grać z warszawskim klubem. To tylko czubek góry. Nic dziwnego, że kluby PKO Ekstraklasy szukają oszczędności, a wypłaty dla piłkarzy to największa pozycja w budżetach.
Jak długo potrwa przerwa?
Czas płynie, kluby wegetują i czekają na narzędzia. – Kluby oczekują dziś szybkiej decyzji PZPN, która da nam zgodną z prawem możliwość renegocjowania kontraktów. Mam nadzieję, że stanie się to do końca miesiąca – mówi TVPSPORT.PL Tomasz Salski. Prezes ŁKS nie liczy na szybki powrót na boiska. – Zastanawiamy się, jak dokończyć ligę do 30 czerwca, ale nie słyszę dyskusji na temat tego, co się stanie, gdy przerwa potrwa kilka miesięcy. Musimy na sprawę spojrzeć w perspektywie nie dni czy tygodni, a miesięcy. I warto też pamiętać, że piłka w Polsce to nie tylko Ekstraklasa. To także kluby w ligach I – III, które maja identyczne problemy, a różnica polega tylko na wysokości zaangażowanych środków – dodaje. I podkreśla, że warto pamiętać iż to nie piłkarze są winni przerwy w rozgrywkach.
Wszystkie strony muszą zrozumieć powagę sytuacji. Piłkarze tracą przecież nie ze swojej winy, ale świat piłki nożnej dziś jak nigdy wcześniej musi oglądać się na to, co dzieje się dookoła. Ważne jednak, by nie wylać dziecka z kąpielą. Kluby muszą się jednak ratować, bo jeśli przerwa potrwa dłużej, dziury budżetowe będą coraz większe.
Kluby Ekstraklasy zwarły szyki i próbują znaleźć wspólne stanowisko. – Szykujemy się na dużą liczbę wariantów. W minionym tygodniu mieliśmy cztery wideokonferencje sztabu kryzysowego, wykonaliśmy mnóstwo pracy, przygotowując m.in. odpowiednią dokumentację. Muszę z uznaniem wypowiedzieć się o klubach Ekstraklasy, bo zespół kryzysowy pracuje bardzo sprawnie i wydajnie – mówi prezes Ekstraklasy SA, Marcin Animucki.
Zamrożenie czy odebranie?
W propozycjach pojawiły się dwie narracje. Pierwsza, która wśród klubów zyskała więcej zwolenników, mówi o tym, by kontrakty na czas trwania pandemii zostały okrojone w tej samej proporcji. Wszystkim piłkarzom miałaby zostać zabrana taka sama część zarobków – na przykład połowa. Połowa pada w tym zdaniu nieprzypadkowo, bo kluby najczęściej mówią o pięćdziesięciu procentach. Dla jednego piłkarza oznaczać to będzie więc, że zamiast stu tysięcy będzie zarabiać ″tylko″ pięćdziesiąt. Inny, zamiast piętnastu, zarobi siedem i pół. Inna propozycja zakłada zamrożenie dużej części zarobków na czas pandemii. W tym rozwiązaniu wszyscy piłkarze otrzymywaliby w tym okresie tyle samo (15 – 20 tysięcy, chyba że zarabialiby mniej na podstawie obecnego kontraktu), ale kluby byłyby zobowiązane oddać zamrożoną część w perspektywie kilku lat, gdy sytuacja ulegnie już normalizacji.
Ekstraklasa przedstawi swoje propozycje PZPN, który zajmie się kwestiami prawnymi. Chodzi o to, by do minimum ograniczyć ryzyko sporów. Najlepiej byłoby, gdyby uchwała PZPN wpisywała się w uchwałę kierunkową, która na dniach powinna przedstawić FIFA. Pomocy potrzebują przecież nie tylko kluby w Polsce. W kraju wiążąca byłaby jednak uchwała polskiej federacji. Jeszcze kilka lat temu FIFA nie respektowała wyroków krajowej izby ds. rozwiązywania sporów. Dziś jest pod tym względem znacznie lepiej.
Zważyć ryzyko
Narzędzie do obniżania kontraktów jest bardzo ważne, ale kluby wciąż czekają na decyzję, co dalej z ligą. Wiemy na pewno, że rozgrywki nie wystartują wcześniej niż za miesiąc. A i to wydaje się mało realne. Właściciel Rakowa Częstochowa Michał Świerczewski ma pomysł na rozegranie końcówki ligi w stanie pandemii. Oficjalnie propozycję przedstawi w czwartek, ale już dziś wiadomo, że chodzi o to, by drużyny Ekstraklasy spotkały się w jednym miejscu, w odosobnieniu i tam dokończyły, w pełnej lub okrojonej wersji, sezon.
– Czekamy na szczegóły. Koncepcja wydaje się dobra, ale trzeba też wziąć pod uwagę ryzyko. Co jeśli mimo wszystkich procedur do środka przedrze się ktoś z koronawirusem? Ryzyko wydaje się zbyt duże – mówi nam jeden z prezesów klubu Ekstraklasy.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
18:15
Pogoń Szczecin
16:00
Bruk-Bet Termalica