Tylko pięć kobiet w historii Formuły 1 pojechało w kwalifikacjach. Tylko jedna zapunktowała w wyścigu. Każda wzbogacała sporty motorowe – niekiedy przerażającymi bądź zadziwiającymi losami. Dzisiaj jedyna kobieta w F1 reprezentuje ten sam zespół, co Robert Kubica, czyli Alfa Romeo Racing ORLEN.
Znają ich miliony. Są nie tylko postaciami tożsamymi z markami samochodów takimi jak Ferrari, Mercedes czy McLaren. Reklamują odzież, zegarki, okulary przeciwsłoneczne, są twarzami Red Bulla i właściwie czego tylko dusza zapragnie. Kiedyś siadali też przy bolidzie z zapalonym papierosem. Kto jak kto, ale bożyszcze kobiet i hulaka James Hunt do promowania Marlboro nadawał się idealnie.
Lata minęły, a Formuła 1 rozrosła się do granic niewyobrażalnych. Przystosowała się do nowych standardów, stała produktem medialnym i komercyjnym, ale to świat wciąż zamknięty dla pań. Przynajmniej do pewnego stopnia – w wyścigach nie jeżdżą. A może nie wciąż, bo wbrew pozorom kiedyś kobiety za kierownicą bolidów siadały. Jechały nawet w Grand Prix. Pięć z nich w kwalifikacjach, dwie w wyścigu.
Ta pierwsza. Maria Teresa de Filippis
Włoszka do świata sportów motorowych trafiła w wieku 22 lat przez... zakład z braćmi, którzy nie dowierzali, że może być szybka za kółkiem. W młodości wolała jazdę konno. Później jazdę z wykorzystaniem koni mechanicznych. Wygrała 10-kilometrowy wyścig za kierownicą Fiata 500, a drugie miejsce w mistrzostwach Włoch sportowych aut otworzyły jej furtkę do Maserati.
W 1958 roku zadebiutowała w Formule 1 w Grand Prix Monako. Jechała Maserati 250F, w którym rok wcześniej jej idol Juan Manuel Fangio pojechał po tytuł mistrzowski. Na ulicach Monte Carlo nie zakwalifikowała się do wyścigu, ale w Belgii już jej się powiodło. Zajęła dziesiąte miejsce. Pojechała jeszcze w dwóch wyścigach. Rozstała się ze sportami motorowymi w 1959 roku po śmierci przyjaciela i partnera z zespołu Jeana Behry.
Ta jedyna. Lella Lombardi
Pierwszą kobietą w Formule 1 była Włoszka. Drugą i jedyną, która pojechała po punkty (tak naprawdę nawet nie jeden punkt) też była Włoszka. Lella Lombardi urodziła się w 1941 roku. Pierwszy samochód, którym ścigała się na Monzy, kupiła w 1965 roku. Po trzech latach znalazła się już we włoskiej Formule 3. W F1 zadebiutowała w 1974 roku, ale bez powodzenia. Na otwarcie kolejnego sezonu w RPA została jednak drugą po de Filippis kobietą, która wzięła udział w wyścigu.
Jej historyczny występ nadszedł nieco później. W tragicznym Grand Prix Hiszpanii, w barwach zespołu Lavazza March, zdobyła pół punktu. Jechała na szóstej pozycji, a zmagania przerwano kilka kółek po tym, jak bolid Rolfa Stommelena zabił pięcioro kibiców. Wyścig zastopowano po mniej niż trzech czwartych pełnego dystansu, więc przyznano połowę punktów. Tak Lombardi stała się jedyną w historii kobietą, która zapunktowała w F1.
Ta z nartami. Divina Galica
Postaci z interesującymi losami w Formule 1 nie brakowało. Divina Galica z całą pewnością może się do nich zaliczać. Tyle samo razy, co w kwalifikacjach do wyścigu F1, Brytyjka startowała w... zimowych igrzyskach olimpijskich. Zadebiutowała w wieku 19 lat w Innsbrucku w zjeździe i slalomie. Pojechała też cztery i osiem lat później do Grenoble i Sapporo. Zajęła nawet miejsce w czołowej "10".
W 1974 roku otrzymała zaproszenie na wyścig z udziałem celebrytów. Poszło jej tak dobrze, że załapała bakcyla do rajdów. W F1 trzykrotnie próbowała zakwalifikować się do wyścigu. Nie powiodło jej się w 1976 roku w Wielkiej Brytanii i dwa lata później w Argentynie oraz Brazylii.
Ta zwycięska. Desire Wilson
Jedyna w tym gronie kobieta spoza Europy i jedyna, która coś wygrała. Wilson pochodziła z Południowej Afryki. Jej kariera w samych mistrzostwach F1 trwała najkrócej, ponieważ stanęła na starcie tylko jednych kwalifikacji – w 1980 roku w Grand Prix Wielkiej Brytanii prowadziła rocznego Williamsa FW07.
W mistrzostwach mogła jechać raz, ale na stałe zapisała się w historii. Wcześniej, bo 7 kwietnia 1980 roku, Wilson stała się pierwszą i jedyną kobietą, która wygrała wyścig w bolidzie F1. Co prawda, nie Grand Prix, ale jedną z rund Brytyjskiej Formuły 1 zwanej Aurora F1 (seria nie przetrwała długo). Znamienne, że w całym cyklu triumfował wówczas Emilio de Villota.
Ta ostatnia. Giovanna Amati
W życiu odwagą wykazała się nie tylko na torze. 12 lutego 1978 roku, kiedy miała 19 lat, porwało ją trzech gangsterów. Na czele grupy stał Jean Daniel Nieto. Amati pochodziła z bogatej rodziny (mama aktorka, ojciec właściciel sieci kin), więc porywacze żądali pokaźnego okupu – 800 milionów lir, co wówczas dawało 933 tys. dol. 27 kwietnia, po przeszło dwóch miesiącach, kwota została przekazana po okazaniu paragonu za bilety na Gwiezdne Wojny.
Dwa lata później zaczęła jeździć w Formule Abarth i wkrótce dostała się do włoskiej Formuły Trzy (1985-1986). W końcu, w 1991 roku, szansę w F1 dał jej Brabham. Po trzech nieudanych startach w kwalifikacjach zastąpił ją Damon Hill. Po niej już żadna zawodniczka nie stanęła przed szansą jazdy w Grand Prix Formuły 1. Owszem, zdarzył się występ w sesji treningowej, ale to Włoszka jako ostatnia walczyła o prawo startu w wyścigu.
Najwyższa cena za spełnione marzenie
Kobiety nie straciły serca do szybkich aut. Nadal próbują przekonać, że też potrafią się ścigać. W ostatnich latach kilka z nich zdobyło uznanie zespołów Formuły 1. Są nieustraszone. I jak każdy, kto w bolidzie otwiera przepustnicę, wiedzą, że śmierć nigdy nie opuściła na dobre sportów motorowych. Spełnienie marzeń życiem przypłaciła córka wspomnianego kierowcy F1 Emilio de Villoty, Maria de Villota.
W 2012 roku, dzień przed dniem kobiet, zespół Marussia ogłosił, że 32-letnia Hiszpanka została kierowcą testowym i jeszcze w tym samym sezonie dostanie szansę jazdy bolidem F1. Ta szansa ją zabiła. Dosłownie. 2 lipca 2012 roku około godziny 9:30, na Duxford Aerodrome podczas próbnej jazdy po prostej nie wyhamowała i uderzyła w ciężarówkę. Trafiła do szpitala w stanie krytycznym z obrażeniami głowy. Wyszła z tego, ale straciła oko, a wypadek pozostawił na jej twarzy blizny.
Kiedy po kilku miesiącach odważyła się mówić o zdarzeniach z Duxford i ich konsekwencjach, przyznała, że straciła zmysły. Nie czuje ani smaku ani zapachu, wciąż też nękają ją bóle głowy. Dokładnie rok po pierwszym publicznym wystąpieniu Hiszpanki, 11 października 2013 roku, jej serce stanęło. Autopsja nie zostawiła złudzeń: zmarła w wyniku obrażeń neurologicznych odniesionych podczas feralnego testu.
Tragiczny wypadek de Villoty całkowicie nie ostudził zapału. Po jej śmierci zespoły F1 zakontraktowały trzy kobiety: w 2012 roku Williams w roli kierowcy rozwojowego zatrudnił Susie Wolff (z domu Stoddart), Sauber podjął krótką współpracę z Simoną de Silverstro, a Carmen Jorda była kierowcą rozwojowym Lotusa. Wolff jako pierwsza kobieta od czasu Amati, po 22 latach, wzięła udział w Grand Prix Formuły 1 – pojechała w treningu przed GP Wielkiej Brytanii. Z szybkimi autami wciąż ma do czynienia. Została żoną Toto Wolffa, dyrektora Mercedesa.
Blisko, ale wciąż za daleko
Dzisiaj jedyną kobietą w zespole Formuły 1 jest Tatiana Calderon (Williams zakontraktował Jamie Chadwick jako kierowcę rozwojowego). Kolumbijka, jak Robert Kubica, pełni rolę rezerwowej w Alfie Romeo Racing ORLEN. Jej najbliżej do F1. Ale w ślady Calderon pragnie pójść wiele zawodniczek. Dwadzieścia, w tym Polka Gosia Rdest, rywalizowało w ubiegłym sezonie w W Series, specjalnej serii wyścigowej dla kobiet. David Coulthard, wicemistrz świata z 2001 roku, wierzy, że kobiety pojadą w końcu w F1. Tylko że muszą być tak samo dobre, jak Hamilton, Verstappen czy Leclerc, czyli absolutna czołówka, żeby z nimi rywalizować.
– Naprawdę skoncentrowaliśmy się w W Series na wielkim talencie kobiet i myślę, że mamy tam kilka zawodniczek, które są w stanie jeździć w Formul 1. Teraz pojawia się pytanie, czy bycie w stanie wystarczy, czy szukamy Lewisa Hamiltona, Maxa Verstappena, Charlesa Leclerca? Szukamy ich kobiecych odpowiedników, ponieważ jeśli nie jesteś tak dobry jak Lewis, Max czy Charles, nie pokonasz ich – uważa były szkocki kierowca.
A zawodniczki nie przestają wierzyć, że w końcu pojadą obok Hamiltona, Verstappena czy Leclerca.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.