| Piłka nożna / Anglia

Informatyk pracujący w cieniu. Michael Edwards cichym bohaterem Liverpoolu

Michael Edwards, Juergen Klopp, Mike Gordon (fot. Getty Images)
Michael Edwards, Juergen Klopp, Mike Gordon (fot. Getty Images)

Liverpool ma bielutki uśmiech Juergena Kloppa, okrągłe oprawki na jego nosie, rozwichrzoną fryzurę, wściekły zgryz i kompulsywnie fruwającą na tle trybuny pięść. Ma też ciemne loczki Mohameda Salaha, sprawność Sadio Mane, enigmatyczną brodę Alissona oraz skromny kucyk Virgila van Dijka. Nie wszyscy jednak wiedzą, że twarz The Reds to również analityczne oblicze, nażelowany irokez, marynarka i pajęczyna matematycznych połączeń, cyferek i zawiłych algorytmów, które grają w głowie cichego bohatera klubu, Michaela Edwardsa.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Piłkarz Premier League pokonał raka. 17 miesięcy chemioterapii

Czytaj też

Gianluca Vialli (pierwszy z prawej) wygrał z rakiem trzustki (fot. gettyimages)

Piłkarz Premier League pokonał raka. 17 miesięcy chemioterapii

CZŁOWIEK-WIDMO

Unika dziennikarzy, fotoreporterów, chowa się w cieniu, jak gdyby w zakresie jego obowiązków była gra w chowanego. Gdy Liverpool wygrywał Ligę Mistrzów, gdy wyrabiał 25-punktową przewagę w lidze nad Manchesterem City, grę The Reds rozkładali na czynniki pierwsze wszyscy. Analizowali taktyczne wizje Kloppa, charakter Jordana Hendersona, inteligencję Roberto Firmino czy talent Trenta Alexandra-Arnolda. O Edwardsie mówiło się jednak bardzo rzadko. Gdy jego nazwisko wrzucimy w Google, wyszukiwarka przede wszystkim zasugeruje zdjęcia niespełnionej gwiazdy skoków narciarskich, Eddiego Edwardsa, który zasłynął z tego, że moment wybicia z progu i sam lot zajmowały mu mniej więcej tyle samo czasu.

Amerykańska agencja zdjęć Getty Images ma z kolei w bazie ponad 80 milionów zdjęć, zarówno tych aktualnych, jak i sprzed 10, 20 oraz 50 lat. Są Cristiano Ronaldo, Grażvydas Mikulenas czy Jan Furtok. Owszem, Edwards też jest. Jeden z głównych architektów sukcesów Liverpoolu załapał się jednak tylko na 10 fotografii, z czego na ledwie dwóch stoi twarzą do obiektywu. Nie ma w tym przypadku, bo pstryknięcie zdjęcia 39-latkowi to zadanie z kategorii tych o najwyższym poziomie trudności. Co więcej – o tym gościu nie znajdziecie również osobnej wzmianki w Wikipedii.

Dlaczego tak bardzo ukrywa się przed światem? Po pierwsze nie potrzebuje poklasku, a po drugie – szkoda mu czasu. Wychodzi z założenia, że spotykać się z dziennikarzami mogą piłkarze albo trenerzy, a on wolałby przeznaczyć te godziny na przeskanowanie kilku kolejnych sylwetek. Zresztą, nawet gdyby zgodził się z kimś porozmawiać, pewnie i tak dyskusja znacznie by się przedłużyła, bo Edwards uzależniony jest od grzebania w laptopie i między odpowiedziami musiałby wysłać kilkadziesiąt maili. Jego bliscy żartują, że więcej czasu spędza z komputerem w dłoni niż u boku żony, a on się specjalnie tymi teoriami nie przejmuje, bo w końcu sporo w nich prawdy. Kim jest zatem facet, który na Anfield jest najbliższym współpracownikiem Kloppa? Który pracuje w gabinecie umieszczonym vis-a-vis gabinetu Niemca, choć w praktyce obaj często przesiadują na tej samej kanapie i żywo dyskutują?

Piłkarz Premier League pokonał raka. 17 miesięcy chemioterapii

Czytaj też

Gianluca Vialli (pierwszy z prawej) wygrał z rakiem trzustki (fot. gettyimages)

Piłkarz Premier League pokonał raka. 17 miesięcy chemioterapii

Michael Edwards (fot. Getty Images)
Michael Edwards (fot. Getty Images)

TELEFON Z PORTSMOUTH

To oczywiście znaczne spłycenie sprawy, ale kto wie, gdzie dziś byłby Liverpool, gdyby nie wysłana w 2011 roku wiadomość do firmy Prozone. Zajmująca się analizą piłki i ujmowaniem meczów w statystyki firma, od lat skupia w swoich szeregach wielu fachowców w temacie, a ówczesny dyrektor sportowy LFC, Damien Comolli, uznał że czas podnieść poziom tego działu na Anfield. Francuz stwierdził, że The Reds są na tej płaszczyźnie zaniedbani i rozsądnie byłoby zainstalować specjalistę, który od podstaw stworzy sensowny sztab i da pierwszemu trenerowi wsparcie merytoryczne. I tym sposobem skontaktowano się z Edwardsem, który jednak doświadczenie w Premier League już miał.

Był niezłym piłkarzem, grał jako prawy obrońca, czasem w środku bloku defensywnego. Nie był może świetnym technikiem, ale zawsze zwracał uwagę na taktykę, analizował wydarzenia boiskowe. Imponował też wytrzymałością, mógł biegać i biegać. I przede wszystkim dbał o atmosferę, świetne odnajdował się w klimacie szatni – wspominał po latach jego kolega z Peterborough, gdzie Edwards kariery nie zrobił. Dość szybko zrozumiał, że trzeci poziom rozgrywkowy to prawdopodobnie jego piłkarskie Himalaje i musiałby stać się cud, by osiągnął coś więcej. Na siłę nie trzymał się więc krótkich spodenek i murawy, więc już jako zawodnik zaczął pracę nad poduszką powietrzną, która pomogłaby mu relatywnie bezboleśnie rozstać się z czynnym sportem.

Koniec przygody z piłką oznaczał zerwanie związków ze sportem, ale nie na długo. Edwards co prawda trafił do lokalnej szkoły, gdzie wcielił się w rolę nauczyciela informatyki, ale cały czas ciągnęło go w stronę boiska. Pod koniec poprzedniego stulecia dołączył do ekipy Prozone, gdzie odnalazł się ze swoim zacięciem matematycznym znakomicie. To była rewolucja na światowym rynku, wcześniej mało komu przychodziło do głowy analizować mecze i występy piłkarzy pod kątem statystycznym. Liczba goli, liczba asyst – zazwyczaj tyle wystarczyło, by podsumować formę piłkarzy. Dopiero stopniowe rozwijanie świadomości wśród prezesów, zawodników i menedżerów wzniosło futbol na inny poziom. Pod koniec stulecia Prozone było w powijakach, firma ulokowana w obskurnym magazynie w Leeds stawiała dopiero pierwsze kroki. Rządzący wówczas skromnym sztabem ludzi Barry McNeill chciał jednak, by jego ludzie zostali rozlokowani w całej Anglii i na żywym organizmie sprawdzali skuteczność pomysłów. Jeden trafił do Southampton, a aktualny dyrektor Liverpoolu w 2003 roku odebrał telefon z Portsmouth. Absolwent Uniwersytetu w Sheffield nie zastanawiał się w długo – wsiadł w pociąg i wrócił w na południe, w rodzinne strony.

Manchester United w pierwszych latach kadencji Fergusona
fot. TVP
Manchester United w pierwszych latach kadencji Fergusona

KŁOPOTYLIWY CD-ROM

Dziś nawet kibice mają pod ręką narzędzia do analizy. Mogą ściągnąć odpowiednie aplikacje na telefon, wykupić dostęp do zaawansowanych programów, nawet najzwyklejsze statystyki meczowe są coraz bardziej szczegółowe i rozbudowane. Jeszcze 15 lat temu nie było to jednak tak oczywiste, a by uzmysłowić sobie skalę zmian, jakie zaszły w piłce, wystarczy przywołać historię z Portsmouth. – Harry Redknapp początkowo miał problem ze zrozumieniem działań Edwardsa. Pewnego dnia zadzwonił zszokowany, gdy otrzymaną od niego płytę CD włożył do radia w samochodzie, ale nie zdołał nic odtworzyć. Dopiero potem zrozumiał, że zgrany na nośnik materiał to kompilacje wideo i zestawienia liczbowe, które trzeba wnikliwie przeanalizować przed monitorem – wspominał po latach jeden z członków sztabu szkoleniowego Pompey.

W klubie szybko jednak zauważyli, że wesoły chuderlak z laptopem pod pachą i okularami na nosie, potrafi formułować bardzo interesujące wnioski. Z czasem Edwards dorobił się osobnego gabinetu, do którego ustawiały się kolejki chętnych. David James, Peter Crouch, Sean Davis, Richard Hughes – każdy z nich w poniedziałek rano meldował się u Anglika, by zapoznać się z dokładną analizą swojego występu. Zacienione strefy boiska, rozłożone na czynniki pierwsze statystyki, strzałki, trójkąty, gwiazdki symbolizujące różne działania boiskowe i informacyjna piguła w jednym. – Niełatwo jest wpasować się do klubu, będąc kimś anonimowym. Michael był jednak inny, bardzo szybko znalazł z nami wspólny język, okazał się wyluzowanym facetem. Nie bał się nas krytykować, zdarzało mu się mówić, że mamy za sobą "śmieciowy występ". Nigdy wcześniej nie spotkałem się z tak profesjonalnym analitykiem w tej branży – mówił w rozmowie z "Bleacher Report" Hughes.

Czas płynął, a znaczenie Edwardsa w klubie rosło. Redknapp zaczął słuchać go coraz uważniej i coraz częściej brać sobie do serca uwagi. Współpraca kwitła, świadomość zawodników rosła, a klub znalazł się na fali wznoszącej. Pod koniec poprzedniej dekady Portsmouth trafiło do pierwszej dziesiątki Premier League, a w 2008 roku sięgnęło po Puchar Anglii. O siedzącym z nosem w laptopie informatyku zaczęło być coraz głośniej. – Prawdopodobnie mógłbym losować nazwisko piłkarza z Premier League i go o niego pytać, a Edwards w minutę przedstawiałby mi szczegółowy raport na temat mocnych i słabych stron tego zawodnika – opowiadał wspomniany Hughes i nikogo zatem nie zdziwiło, że Redknapp zabrał swojego pracownika do Tottenhamu.

Harry Redknapp w czasach, gdy prowadził Portsmouth (fot. Getty Images)
Harry Redknapp w czasach, gdy prowadził Portsmouth (fot. Getty Images)

ZIMNA WOJNA Z RODGERSEM

Uderzające jest to, jak inteligentny to chłopak – powiedział o nim w rozmowie z "The Independent" Comolli, który właśnie londyński kierunkowy wybrał, gdy chciał zbudować dział analizy w Liverpoolu. Francuz dobrze wiedział, kogo chce ściągnąć, bo wcześniej dokonał wnikliwego wywiadu środowiskowego. Wydzwaniając kolejnych pracowników Spurs, dowiedział się że Edwards ma obsesję na punkcie futbolu, słynie z mocnych opinii i nie ugina się pod autorytetem trenera, by je wyrażać. Już wtedy fascynował się też wszystkim, co związane było z Moneyball. – Ma analityczny umysł, wybija argumenty z ręki niekonwencjonalnymi opiniami. Wszystko potrafi podeprzeć liczbami, każdy wniosek umie zamknąć w statystykach – tłumaczył swój pomysł Comolli.

Na Anfield Edwards miał mieć dość szerokie kompetencje, ale szybko zderzył się w autokratyzmem Brendana Rodgers. Irlandczyk był zdania, że The Reds powinni ściągąć piłkarzy w kwiecie wieku, którzy są ograni na boiskach Premer League. Anglik z kolei uważał, że LFC powróci do czołówki, gdy postawi na tańszych i młodszych, nieznanych szerzej zawodników, którzy jednak dopiero wdrapią się na szczyt swoich możliwości. Stąd polityka transferowa klubu była burzliwa, a kolejne ruchy – chaotyczne i nieuporządkowane. Rodgers postawił na swoim i ściągnął Adama Lallanę oraz Rickyego Lamberta, Edwards odpowiedział Lazarem Markoviciem. Analityk przestrzelił w tym przypadku spektakularnie – był przekonany, że Serb zawojuje Premier League, a tymczasem do dziś otwiera listy największych pomyłek transferowych w Anglii. Gromy spadały też na jego głowę, gdy nie udało się podpisać Dele Allego. Grający wówczas w MK Dons pomocnik deklarował się jako fan The Reds, ale w wyniku tarć w obrębie komitetu transferowego, kontrakt podpisał z Tottenhamem.

Edwards rozpychał się jak mógł łokciami, walczył o swoje zdanie, ale dopiero zwolnienie Rodgersa pozwoliło rozwinąć mu skrzydła. Wcześniej z klubem pożegnał się Comolli, więc Anglika awansowano na stanowisko dyrektorskie i wkrótce zapoznano z Kloppem. Model niemiecki oparty jest na bliskiej współpracy trenera z menedżerem, więc dla Juergena podział obowiązków wydawał się oczywisty – on trenuje piłkarzy i mówi, jakich zawodników chce, a dyrektor przekopuje rynek, prowadzi negocjacje i wzmacnia zespół. Panowie złapali wspólny język błyskawicznie, a Liverpool zaczął zbierać owoce ich współpracy.

Brendan Rodgers nie miał po drodze z Michaele Edwardsem (fot. Getty Images)
Brendan Rodgers nie miał po drodze z Michaele Edwardsem (fot. Getty Images)

KREOWANIE GWIAZD

Edwards jest niezwykle kompetentny. Ma wielką wiedzę, osobowość, świetnie się rozumiemy i chociaż nie zawsze mamy identyczne zdanie w danej kwestii, nasze długie dyskusje owocują bardzo ciekawymi wnioskami – zachwalał w rozmowie z "The Guardian" Klopp. Jednym z pierwszych zadań Niemca na Anfield była odbudowa Roberto Firmino, a co za tym idzie – prestiżu Edwardsa. Ten dopiero co zdecydował się zapłacić za Brazylijczyka ponad 40 milionów euro i z wysokości trybun obserwował, jak napastnik nie potrafił zdobyć bramki w żadnym z pierwszych sześciu meczów ligowych. Już sam transfer wywołał zaskoczenie, bo choć piłkarz bezsprzecznie talent miał, to jednak przychodził za ogromne pieniądze z ósmej drużyny Bundesligi i to po sezonie, w którym trafił zaledwie siedem razy. Analizy byłego pracownika Prozone wykazywały jednak, że Firmino powinien na Wyspach odnaleźć się idealnie, a odpowiednio wykorzystany miał być mózgiem formacji ofensywnej zespołu.

Klopp wyrzeźbił z Latynosa jedną z najinteligentniej grających dziewiątek na świecie, a przy tym zawodnika dającego liczby. Edwards w kolejnych latach notorycznie dostarczał mu materiału, a Niemiec umiejętnie z tego korzystał. Można było się z Liverpoolu naigrywać, że jeśli dalej będzie kupował piłkarzy z Southampton, to zacznie jak Southampton grać. Tymczasem Sadio Mane to dziś czołowy skrzydłowy na świecie, a Virgil van Dijk ma niewielu równych sobie na pozycji stopera i właściwie nie byłoby czymś absurdalnym stwierdzenie, że obaj są w swoich formacjach najmocniejsi. A to przecież nie wszystkie transfery, do których przekonał zarząd Edwards. To on uznał, że spadający z Hull z ligi Andy Robertson przyda się The Reds, to on ujrzał potencjał na gwiazdę w Mohamedzie Salahu, to on zdecydował się zainwestować w Alexa Oxlade-Chamberlaina, Fabinho oraz Alissona. Przestrzelił co prawda z Nabym Keitą, choć w adaptacji Gwinejczyka na pewno nie pomogły przewlekłe kontuzje.

O dyrektorze sportowym Liverpoolu, który pracuje w cieniu gwiazd oraz Kloppa, mówi się że do każdego posunięcia na rynku podchodzi piekielnie dokładnie. Najpierw bierze na tapet obserwację meczową, potem uważnie przegląda statystyki, a na końcu rusza z wywiadem środowiskowym. Dzwoni do kolegów z zespołu, trenerów, przyjaciół. Bada charakter, profesjonalizm, poziom zaangażowania. Prześwietla poziom inteligencji i status związku. Gdy trzeba, angażuje piłkarzy Liverpoolu w sprawy transferowe. Jak na przykład wtedy, gdy poprosił Firmino o pomoc w ściągnięciu Fabinho. Kolega z kadry nie szczędził lukru w rozmowach o Liverpoolu i był to jeden z czynników, dla których defensywny pomocnik zdecydował się na przeprowadzkę z Monaco na Wyspy.

Roberto Firmino (fot. Getty Images)
Roberto Firmino (fot. Getty Images)

ZAPCHANE SKRZYNKI MAILOWE

Edwards działa szybko, wyprzedza ruchy innych. Być może dlatego tak dobrze działa mu się w cieniu, bo nie musi tracić czasu na nic innego. Nie udziela wywiadów, nie krąży między redakcjami. Skupia się na pracy i dzięki temu, gdy kluby wysyłały skautów na mecze Salzburga, by ci przyglądali się z bliska Takumi Minamino, dyrektor LFC był już na finiszu rozmów z Japończykiem i zlecał przelew na 8,5 miliona euro. Mówi się, że gdy on wiedział o klauzuli w umowie pomocnika i przekazał informację do klubowej księgowości, w innych zespołach dopiero dowiadywali się o istnieniu takiego zawodnika.

Piłkarzy wpasowuje do zespołu sportowo i charakterologicznie. Już w trakcie rozmów przedstawia im dokładny plan na kolejny sezon, jest zdolny oszacować liczbę minut, które spędzą na boisku. Jest o krok przed wszystkimi, a dzięki obsesji doskonałości potrafi zaprezentować tak szczegółową prezentację, że wszystkim opadają szczęki. Dziennie wysyła multum maili, zapycha między innymi skrzynkę Mike'a Gordona, jednego z głównych inwestorów klubu. Gordon trzyma też pieczę nad baseballowym klubem Boston Red Sox korzystającego z uroku matematyki w sporcie. Panowie często są zatem na łączach, a analizy Edwardsa uchodzą za jedną z ulubionych lektur inwestora. – Michael nie chodzi na skróty, prześwietla zawodników pod każdym kątem i upewnia się, że poradzą sobie w nowym klubie. Minimalizuje ryzyko pomyłki i zawsze chce mieć pewność, że skuteczność jego działań będzie jak najwyższa – mówił o nim już wcześniej Joe Jordan, współpracownik z Tottenhamu.

Juergen Klopp, Mike Gordon, Michael Edwards (fot. Getty Images)
Juergen Klopp, Mike Gordon, Michael Edwards (fot. Getty Images)

BEZBŁĘDNY TANDEM

Niekonwencjonalny umysł dyrektora i setki połączeń w jego głowie sprawiają, że wpada na nieszablonowe pomysły. Piłkarzom wpisuje do kontraktów uwagi zakazujące odejść do ligowego rywala albo zapiski o tym, że inny klub będzie musiał dopłacić dodatkowe 100 milionów, próbując wyciągnąć kolejnego piłkarza LFC (jak było w przypadku transferu Coutinho do Barcelony). Firmino ma "klauzulę antyarsenalową", wspomniany Keita został przez niego z kolei "zaklepany" już rok wcześniej.

Gabinety Edwardsa i Kloppa znajdują się naprzeciwko siebie, ale prawie zawsze jeden z nich jest pusty. Panowie spędzają ze sobą większość czasu, wertują listy z nazwiskami i oceniają przydatność piłkarzy The Reds. Widok Niemca przysypiającego ze zmęczenia na sofie u współpracownika nie jest ponoć niczym niecodziennym, podobnie jak przesiadujący do późnych godzin nocnych dyrektor. Sił na przekopywanie arkuszy z danymi ma niezmiernie dużo pewnie dlatego najlepsza obecnie drużyna Europy tak dobrze radzi sobie na rynku. Mocną stroną Anglika jest bowiem nie tylko trafianie z transferami, ale i umiejętne spieniężanie tych, którzy są nieprzydatni. W pojedynkę czyścił zespół po Rodgersie i tym sposobem w ostatnich latach zarobił ponad 150 milionów euro na zawodnikach kompletnie nieprzydatnych. Christian Benteke, Mamadou Sakho, Danny Ings, Jordan Ibe, Dominic Solanke, Danny Ward, Kevin Stewart i Brad Smith – za kasę zarobioną z tych piłkarzy, The Reds kupili Alissona, Fabinho i Salaha. Całkiem nieźle jak na kogoś, kto walczył z Rodgersem o to, by nie inwestować w Ryana Bertranda, Wilfrieda Bony'ego oraz Ashleya Williamsa.

Edwards pracuje w cieniu, nie skupia na sobie świateł reflektorów, pozostaje nieuchwytny dla dziennikarzy. W sieci znajdziemy na jego temat zaskakująco niewiele wzmianek, włącznie z oficjalną stroną Liverpoolu. Bez wątpienia jednak angielsko-niemiecki tandem funkcjonuje dzięki temu znakomicie – jeden wyszukuje potencjalne gwiazdy i ściąga je do klubu, a drugi czyni z nich piłkarzy światowego formatu.

Jaka przyszłość Kapustki? "Najważniejsza jest gra i odbudowanie pozycji"
(fot. Getty/TVP)
Jaka przyszłość Kapustki? "Najważniejsza jest gra i odbudowanie pozycji"

Zobacz też
UEFA zadecydowała! Triumfator Pucharu Anglii wyrzucony z rozgrywek
Piłkarze Crystal Palace (fot. Getty Images)

UEFA zadecydowała! Triumfator Pucharu Anglii wyrzucony z rozgrywek

| Piłka nożna / Anglia 
Wzmocnienie wicemistrza Anglii! Transfer od ligowego rywala
Christian Norgaard (fot. Getty)

Wzmocnienie wicemistrza Anglii! Transfer od ligowego rywala

| Piłka nożna / Anglia 
Arsenal krok od wielkiego hitu transferowego!
Victor Gyokeres (fot. Getty)

Arsenal krok od wielkiego hitu transferowego!

| Piłka nożna / Anglia 
Chelsea znów szaleje! Transfer za ponad 60 mln euro potwierdzony
Levi Colwill, Cole Palmer i Noni Madueke (fot. Getty Images)

Chelsea znów szaleje! Transfer za ponad 60 mln euro potwierdzony

| Piłka nożna / Anglia 
Ostatnie pożegnanie Diogo Joty. Piłkarski świat roni łzy
Pogrzeb Diogo Joty i Andre Silvy (fot. Getty)

Ostatnie pożegnanie Diogo Joty. Piłkarski świat roni łzy

| Piłka nożna / Anglia 
Walker wraca do Premier League. Zasilił beniaminka
Kyle Walker (z lewej) został nowym piłkarzem Burnley (fot. Getty Images)

Walker wraca do Premier League. Zasilił beniaminka

| Piłka nożna / Anglia 
Liverpool zaopiekuje się rodziną Joty. Piękny gest
Diogo Jota wraz ze swoim bratem Andre Silvą zginął w tragicznym wypadku (fot. Getty)

Liverpool zaopiekuje się rodziną Joty. Piękny gest

| Piłka nożna / Anglia 
Tłumy żegnają Jotę i jego brata. Pojawił się prezydent
Marcelo Rebelo de Sousa (fot. Getty)

Tłumy żegnają Jotę i jego brata. Pojawił się prezydent

| Piłka nożna / Anglia 
Trzęsienie ziemi w Manchesterze United. Gwiazdy zażądały odejścia!
Marcus Rashford i Alejandro Garnacho (fot. Getty Images)

Trzęsienie ziemi w Manchesterze United. Gwiazdy zażądały odejścia!

| Piłka nożna / Anglia 
"Koledzy odchodzą, ale nie w ten sposób". Wzruszający wpis Salaha
Mohamed Salah i Diogo Jota (fot. Getty).

"Koledzy odchodzą, ale nie w ten sposób". Wzruszający wpis Salaha

| Piłka nożna / Anglia 
tabela
Tabela
Premier League
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
Arsenal Londyn
Arsenal Londyn
0
0
0
2
Aston Villa
Aston Villa
0
0
0
3
Bournemouth
Bournemouth
0
0
0
4
Brentford
Brentford
0
0
0
5
Brighton
Brighton
0
0
0
6
Burnley
Burnley
0
0
0
7
Chelsea Londyn
Chelsea Londyn
0
0
0
8
Crystal Palace
Crystal Palace
0
0
0
9
Everton
Everton
0
0
0
10
Fulham
Fulham
0
0
0
11
Leeds United
Leeds United
0
0
0
12
Liverpool
Liverpool
0
0
0
13
Manchester City
Manchester City
0
0
0
14
Manchester United
Manchester United
0
0
0
15
Newcastle United
Newcastle United
0
0
0
16
Nottingham Forest
Nottingham Forest
0
0
0
17
Sunderland
Sunderland
0
0
0
18
Tottenham Hotspur
Tottenham Hotspur
0
0
0
19
West Ham United
West Ham United
0
0
0
20
Wolverhampton
Wolverhampton
0
0
0
Rozwiń
Polecane
Najnowsze
Patalon jasno o swojej przyszłości. "Mam pomysł na tę drużynę"
nowe
Patalon jasno o swojej przyszłości. "Mam pomysł na tę drużynę"
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Nina Patalon (fot. Getty Images)
"Nie trzeba być kibicem, by uznać Lecha za faworyta"
Lech Poznań jest uznawany za faworyta w meczu o Superpuchar Polski (fot. Getty Images)
polecamy
"Nie trzeba być kibicem, by uznać Lecha za faworyta"
Radosław Laudański
Radosław Laudański
Polki czekają na rywalki. O półfinał LN zagrają z potęgą!
Siatkarki reprezentacji Polski (fot. Volleyball World)
Polki czekają na rywalki. O półfinał LN zagrają z potęgą!
| Siatkówka / Reprezentacja 
Prezydent zaskoczył wszystkich. Zajął drugie miejsce!
Prezydent Finlandii podczas zawodów triathlonowych (fot. Getty Images)
Prezydent zaskoczył wszystkich. Zajął drugie miejsce!
| Inne 
Wygrała trylogię i jest królową boksu [WIDEO]
Katie Taylor po raz trzeci pokonała Amandę Serrano (fot. Getty Images)
Wygrała trylogię i jest królową boksu [WIDEO]
Mateusz Fudala
Mateusz Fudala
Papszun: Raków faworytem? To zaciemnianie rzeczywistości
Marek Papszun ma powody do zadowolenia (fot. Getty)
tylko u nas
Papszun: Raków faworytem? To zaciemnianie rzeczywistości
Robert Błoński
Robert Błoński
Zachwyty nad Igą. "Upadła gwiazda znów wzeszła"
Iga Świątek (fot. Getty Images)
Zachwyty nad Igą. "Upadła gwiazda znów wzeszła"
| Tenis / Wielki Szlem 
Do góry