W ostatnich dniach fanów skoków narciarskich rozpaliła wiadomość, że Polacy zaprojektują największą skocznię na świecie. W Harrachovie będzie można latać ponad 260 metrów. Czy plan wypali? Kilka lat temu Red Bull zapowiadał nawet 300-metrowe skoki, tylko nic z tego nie wyszło.
Od kiedy człowiek założył narty i wzbił się w nich w powietrze, marzył o pokonywaniu kolejnych granic. O 50 metrach, potem 100, 150, aż w 1994 roku Andreas Goldberger poleciał ponad 200 metrów. Nie ustał, ale bariera została przekroczona. Wkrótce nowy rekord świata ustanowił Toni Nieminen, a po 21 latach Peter Prevc jako pierwszy pofrunął na odległość ćwierć kilometra.
Obecnie rekord wynosi 253,5 metra i należy do Stefana Krafta. Austriak tak daleko skoczył w Vikersund. O pół metra dalej poszybował Rosjanin Dmitrij Wasiliew, tyle że upadł. Już niedługo najdłuższe loty na świecie możemy oglądać w Harrachovie. A ile poczekamy na 300-metrowe wyniki? Polacy, którzy mają odpowiadać za modernizację mamuta tuż za naszą granicą, sugerują drogę krok po kroku, bez pośpiechu.