Życie potrafi pisać przedziwne i zaskakujące scenariusze. Jedną z nich jest droga Jacka Harrisona do Premier League. W końcu kto uwierzyłby, że opuszczenie akademii Manchesteru United i postawienie na naukę w USA nie przeszkodzi mu w debiucie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii i strzeleniu pierwszego gola?
Jako dziecko wyjechał do Stanów Zjednoczonych, bo nauka była ważniejsza od piłki nożnej. Za Oceanem przeszedł przez wszystkie szczeble uczelniane, trafiając do MLS. Dzięki dobrym występom u boku Davida Villi dostrzegli go w Manchesterze City, choć Pep Guardiola nie do końca wiedział, o kim mowa. W końcu wypożyczony trafił pod skrzydła Marcelo Bielsy, a potem poszło już z górki. W weekend zadebiutował w Premier League i strzelił gola. A wszystko zaczęło się w chłodnym i deszczowym Stoke…
Wake Forest Signee Jack Harrison named @Gatorade Boys Soccer Player of the Year.
— Wake Men's Soccer (@WakeMSoccer) May 12, 2015
MORE: http://t.co/O7MTqzrCON pic.twitter.com/QYjp4s7aCT
– Byłbym szczęśliwy w każdym miejscu, ale jestem wdzięczny, że NYCFC wyciągnęli do mnie rękę i zrobili wszystko, żebym u nich grał. Miło znów tu być. Poza tym wspaniale mieć wokół siebie przyjaciół, którzy zawsze mnie wspierają – mówił podczas draftu.
Wybór w SuperDrafcie i oferta kontraktu to było spełnienie marzeń o zawodowej grze w piłkę nożną. Oznaczało to jednak jeszcze więcej obowiązków, bo Jack nie zrezygnował z nauki. To był główny element umowy z mamą, której zawdzięcza niezwykle dużo.
W otoczeniu legend
19-letni chłopak rozwijał umiejętności pod czujnym okiem Patricka Vieiry, Franka Lamparda, Andrei Pirlo i największego mentora – Davida Villi. Na początku sezonu 2016 leczył jednak kontuzję, ale kiedy tylko wrócił do dyspozycji, to od razu dostał szansę. W derbowym meczu z NY Red Bulls wszedł z ławki, a w pierwszym spotkaniu od pierwszej minuty (3 czerwca 2016, Real Salt Lake) strzelił gola przed własną publicznością. Nie mógł wymarzyć sobie lepszego startu. Pierwszy sezon w Major League Soccer to 21 meczów, 4 gole i 7 asyst. Walkę o tytuł Rookie of the Year przegrał tylko z Jordanem Morrisem.
Rzadko zdarza się, że zawodnik z draftu przebija się do pierwszego składu, nie mówiąc już o takiej sytuacji w mocnym zespole z dużymi nazwiskami w składzie. Młodemu Anglikowi to się jednak udało i spełnił dziecięce marzenia.
– Byłem wielkim fanem Liverpoolu i Stevena Gerrarda, więc oglądanie Franka grającego przeciwko niemu było cudne. Teraz jestem z nim w jednej drużynie i gram przeciwko Gerrardowi. To jest naprawdę fantastyczne.
Ze wszystkich zawodników i trenerów, jakich spotkał na swojej drodze w USA, najważniejszy był bez wątpienia David Villa. Pod czujnym okiem Hiszpana wyrósł na jedną z kluczowych postaci drużyny z Bronxu.
– Zawsze stara się pomóc innym. Oglądając go, możesz się naprawdę bardzo dużo nauczyć. Czuję, że zrobiłem postęp względem zeszłego roku i mam nadzieję, że dalej będę się rozwijał – mówił skrzydłowy NYCFC.
Drugi rok w MLS dla rookich to bardzo często zderzenie ze ścianą i spadek formy, a przykłady takich można mnożyć Tym razem postęp Jacka był widoczny gołym okiem. W sezonie regularnym zagrał w każdym meczu, po Villi był drugim najważniejszym piłkarzem New York City FC. Ten duet był też zabójczy dla obrońców przeciwników.
– Myślę, że osiągnęliśmy coś wielkiego. Dostanie się do Premier League zawsze było naszą ambicją, a teraz jesteśmy tam, musimy wyznaczyć sobie nowe cele i ja też muszę wyznaczyć nowe cele dla siebie, jestem po prostu podekscytowany – mówił Harrison w wywiadzie dla Sky Sports tuż po ogłoszeniu przedłużenia wypożyczenia.
Jack Harrison scored Leeds' first Premier League goal in 16 years 💥
— Sky Sports (@SkySports) September 12, 2020
Highlights from Liverpool vs Leeds in the Premier League 👇