"Rafał Haratyk walczy o pas albo wcale! Negocjacje uważam za zakończone" – tym tweetem menadżer Przemek Kosiński zadbał, by jego zawodnik włączył się do walki o szansę zdobycia pasa wagi średniej ACA. Sytuacja jest jednak skomplikowana – oprócz rankingu, dużą rolę przy zestawianiu najbliższych pojedynków odgrywa pandemia koronawirusa.
DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
20 sierpnia Haratyk w walce wieczoru gali ACA 109 w Łodzi pokonał już w pierwszej rundzie faworyzowanego Piotra Strusa. Chociaż dla zwycięzcy był to dopiero drugi pojedynek w rosyjskiej organizacji, jego obóz przekonuje, że dwa zwycięstwa wystarczą do tego, by otrzymać upragnioną szansę. – Rafał pokonał Strusa, który jest zawodnikiem z wyrobioną renomą w ACA. W tym momencie tylko Krzysiek Jotko jest mocniejszym Polakiem w kategorii 84 kg. Musimy walczyć o swoje – przekonuje Kosiński. Wtóruje mu sam zawodnik. – Może będziemy musieli teraz nieco ostrzej grać w mediach, bo widzimy, że ten biznes na tym polega. Trzeba upominać się o swoje, także w mediach społecznościowych, bo same dobre walki nie wystarczą – powiedział nam Haratyk.
Zapytany jeszcze przed sierpniową galą w Łodzi przedstawiciel ACA na Europę, Baysangur Edelbiev, stwierdził w rozmowie z TVPSPORT.PL, że starcie Strus – Haratyk może być eliminatorem. Dodał też, że stosunkowo krótki staż Haratyka w organizacji nie zmniejsza jego szans na otrzymanie walki o mistrzostwo w przypadku pokonania reprezentanta Warszawskiego Centrum Atletyki. – Rafał już pierwszą walkę miał z bardzo mocnym zawodnikiem [Arbim Agujewem – przyp. red.]. Piotrek Strus jest bardzo wysoko w rankingu. Dlatego uważam, że jeśli Rafał wygra, to po dwóch takich mocnych zwycięstwach będzie jak najbardziej zasługiwał na walkę o pas.
Teraz jednak sytuacja wygląda na mniej klarowną. W grze o title shot zostało obecnie trzech zawodników. Haratyk zajmuje trzecie miejsce w rankingu wagi średniej. Wyprzedzają go Artiom Frołow i Magomed Ismaiłow. Mistrzem jest Salamu Abdurachmanow, który jedynej zawodowej porażki doznał w 2015 roku. Polak przekonuje, że mimo hasła "Haratyk o pas albo wcale", nie zamierza siedzieć z założonymi rękoma. – Jestem cały czas w cyklu treningowym. Plan jest taki, żeby zawalczyć na gali w Polsce, która ma się odbyć 28 listopada – podkreśla.
Większym problemem niż ranking jest jednak sytuacja pandemiczna, która wiąże ręce organizatorom. – Polski konsulat w Rosji przestał wydawać wizy. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy – twierdzi Edelbiev dodając, że zakaz lotów obowiązuje w dwie strony. Zmniejsza to szanse Haratyka, który zadeklarował, że o mistrzostwo mógłby walczyć także na obcym terenie. –– Wolałbym walczyć w Polsce. Raz, że nie ma jet lagu i łatwiej zrobić wagę. Dwa, że można wtedy wziąć więcej bagażu do hotelu, na miejsce przyjechaliby moi fani. Mówimy jednak o rosyjskiej organizacji, więc nie byłbym zdziwiony, gdyby walka o pas miała zostać stoczona w Rosji – powiedział w rozmowie z TVP Sport.
W związku z aktywnym "polowaniem" UFC na topowych zawodników z innych organizacji, zapytaliśmy Edelbieva, czy istnieje możliwość, że niebawem w dywizji Polaka zapanuje bezkrólewie i dwóch pretendentów zmierzy się o zwakowany tytuł. Do najlepszej organizacji świata trafili w ostatnim czasie były mistrz Bellatora, Michael Chandler, oraz Mateusz Gamrot, który zrzekł się pasów wagi piórkowej i lekkiej KSW. – Nie ma takiej możliwości. Abdurachmanow jest wciąż związany kontraktem z ACA i na pewno będzie jeszcze bronił pasa – uciął temat Edelbiev. Gdyby organizacja wybrała jednak innego pretendenta, Haratyk ma wymarzonego przeciwnika, z którym mógłby zmierzyć się w eliminatorze.
– Na pewno bardzo ciekawym wyzwaniem byłby Magomed Ismaiłow. Niedawno w bardzo medialnej walce pokonał Aleksandra Emelianenkę [brata legendarnego Fedora – przyp. red.], przechodząc aż dwie kategorie wagowe wyżej i kompletnie dominując nad rywalem. W zeszłym roku pokonał zresztą Artioma Frołowa. Walcząc z Ismaiłowem na pewno zyskałbym na rozpoznawalności. Jego walka z Emelianienką rozeszła się szerokim echem, więc gdybym go pokonał, usłyszeliby o tym ludzie w różnych zakątkach świata – tym bardziej, że Magomed jest bardzo medialną osobą – przekonuje Haratyk.
Takie zestawienie wiąże się jednak z tymi samymi problemami logistycznymi, co w przypadku przyznania Polakowi szansy zdobycia mistrzostwa. W czołówce poza Rosjanami jest tylko dwóch zawodników, którzy mogliby zjawić się w Warszawie lub Łodzi (lokalizacja gali nie jest jeszcze doprecyzowana) 28 listopada. Pierwszy z nich to… Strus. – Mogę dać mu rewanż, jeśli tylko ACA uzna, że taka walka ma sens. Lubię Piotra. Bardzo kulturalnie wyrażał się o mnie zarówno przed, jak i po walce. Nigdy nie było między nami złej krwi. Nie mieliśmy okazji wypić tego piwa po walce, ale też się nie dziwię – Piotrek jednak przegrał, trochę ciosów przyjął. Pewnie nie był w nastroju do afterparty. Teraz mamy trochę urwany kontakt, ale to zrozumiałe – niedługo rodzi mu się potomek, zajmuje się rodziną – z sympatią o rodaku wyraża się stroniący od trash talku Haratyk. Narodziny dziecka sprawiają jednak, że to zestawienie nie jest w tym momencie realne. Już przed sierpniową galą Strus podkreślał, że jesienią będzie chciał się skupić na rodzinie w tym kluczowym dla niego i jego żony czasie.
Wygląda na to, że najbardziej realnym przeciwnikiem jest zajmujący piąte miejsce w rankingu Bułgar, Nikola Dipczikow. Haratyk i Kosiński swój cel, przynajmniej częściowo, osiągnęli – ostatnie wpisy sprawiły, że ich aspiracje znane są już nie tylko w Polsce, ale i na Wschodzie. – Musimy zadbać, żeby nas słyszano – przekonuje Kosiński. W jednym z tweetów Edelbiev zasugerował, że to zestawienie jest jak najbardziej możliwe, jeśli tylko Abdurachmanow będzie mógł przylecieć do Polski. Pozostaje mieć nadzieję, że geopolityczne przeszkody zostaną niebawem usunięte. Pod koniec listopada o pasy ACA może zawalczyć nawet dwóch Polaków...
Zorganizuj przylot Salamu do Polski, to ja zorganizuję walkę o pas dla Rafała. Konsulat Polski w Moskwie wstrzymał wydawanie wiz. Ja pewnych rzeczy nie przeskoczę.