| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Dwunastu zawodników na treningu. Trenerzy i masażyści udający piłkarzy rywali. Nerwowe oczekiwanie na wyniki testów na koronawirusa. A na koniec bardzo ważna wyjazdowa wygrana. Tak wyglądały ostatnie dni w Warcie Poznań. – Kłopoty są po to, by sobie z nimi radzić – mówi trener poznaniaków, Piotr Tworek.
Warta Poznań to jedna z tych drużyn, które zostały mocno zaatakowane przez koronawirusa. Dwa tygodnie temu mecz z Legią Warszawa został odwołany dopiero w dniu meczu, a cała drużyna została wysłana na kwarantannę. W poniedziałek poznańska drużyna wróciła na boiska PKO Ekstraklasy i w Bielsku-Białej wygrała z Podbeskidziem. Z trenerem Warty Piotrem Tworkiem rozmawiamy o pracy trenera w tym trudnym okresie.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Z ilu zawodników nie może pan obecnie korzystać z powodu koronawirusa?
Piotr Tworek, trener Warty Poznań: – Mamy jeszcze czterech ludzi, którzy spędzili na kwarantannie już nawet 12 dni, a wciąż wyniki nie wszystkich frakcji są ujemne. Badamy ich codziennie, by wprowadzić do treningu z zespołem, gdy tylko wyjdą same minusy, ale nadal musimy czekać. Na dzisiaj ta czwórka trenuje tylko indywidualnie. W trakcie poprzedniego tygodnia aż do piątku miałem do dyspozycji tylko 13 zawodników, w tym dwóch 17-letnich chłopców. W piątek dołączyło do nas trzech piłkarzy, którzy tego dnia po raz pierwszy uzyskali wszystkie ujemne wyniki. Od razu wsiedli do autokaru i pojechali z nami do Bielska. Ale wcześniej trenowali tylko indywidualnie, zgodnie z naszymi rozpiskami.
– W Pogoni Szczecin aż dziesięciu piłkarzy przechodziło chorobę objawowo. A jak było u was?
– U nas sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Dwóch zawodników miało objawy bardzo łagodne, strzał temperatury do 38 stopni Celsjusza, a na drugi dzień wszystko było już w normie. Ale u pozostałych ″pozytywnych″ zawodników objawy były inne. Pierwszy symptom to wysoka temperatura. Drugi – ból głowy i pieczenie oczu. Do tego ból stawów i mięśni pleców w odcinku lędźwiowym. Po dwóch, trzech dniach utrata węchu i smaku. Taki scenariusz powtórzył się niemal u wszystkich naszych zawodników.
– Mówi pan o zawodnikach tylko z pierwszej drużyny?
– W rezerwach mieliśmy jeden przypadek. Potem – szczególnie w mikrocyklu przed meczem z Legią – obserwowaliśmy lawinowy wzrost zachorowań. Co drugi dzień wypadało dwóch, trzech zawodników. Podjęliśmy wtedy decyzję o zamknięciu budynku klubowego dla wszystkich spoza pierwszej drużyny. Usunęliśmy z budynku drużynę rezerw i zespoły młodzieżowe, a także pracowników marketingu. Podjęliśmy radykalne kroki, by zatrzymać wzrost liczby zachorowań. Wszystkie szatnie wykorzystaliśmy na rzecz pierwszego zespołu. Podzieliliśmy zespół na czteroosobowe grupy i każda korzystała z innej szatni. Chcieliśmy w ten sposób zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. I tak było. W jednej szatni zarazili się wszyscy czterej zawodnicy. Udało się zatrzymać wzrost, ale komisja medyczna PZPN i tak zdecydowała, że wszyscy – nawet ci z ujemnymi wynikami – musieli udać się na kwarantannę. Po powrocie okazało się, że tylko dwunastu zawodników może uczestniczyć w treningach grupowych.
– W tej grupie są tylko ludzie, którzy już przeszli chorobę czy też są tu zawodnicy nietknięci jeszcze wirusem?
– W tej dwunastce jest jeden zawodnik, który miał dodatni wynik. Ale to było wcześniej, jeszcze w sierpniu.
– A więc musi się pan liczyć z tym, że zaraz znów kogoś straci.
– No właśnie. To jest najgorsze. U nas kwestia koronawirusa jest traktowana bardzo poważnie. Drzwi do klubu są zamknięte, nikt nie ma prawa przez nie przejść. Do tego wszelkie restrykcje nałożone przez komisję medyczną. I sami też się pilnujemy, bo świadomość zawodników jest duża. Ale prawda jest taka, że i tak nie wiadomo, kiedy i gdzie można złapać tego wirusa. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to zakończona sytuacja i jeszcze może nam zrobić trochę krzywdy. Oby nie.
– Przed powrotem do treningów badaliście zawodników po chorobie?
– Jeszcze nie. Mimo, że wspomniana wcześniej trójka zawodników odbyła już 10-dniową kwarantannę wciąż czekaliśmy na wyniki ujemne. Gdy tylko je dostaliśmy, zapakowaliśmy tych piłkarzy do autokaru i pojechali z nami na mecz do Bielska. Na ten tydzień mamy zaplanowane badania EKG serca, próbę wysiłkową, spirometrię i RTG płuc byśmy byli w stu procentach pewni, że choroba nie zostawiła po sobie śladu. Zdrowie zawodników jest dla nas priorytetowe. Zauważyliśmy jednak jedną prawidłowość. Zawodnicy, którzy ćwiczyli indywidualnie, mieli zaplanowane treningi o niedużej intensywności. Tętno w granicach 120 – 130 na minutę. A czuli się, jakby tętno było 200!
– Czyli jednak...
– I to nas martwi. W przypadku drobnej kontuzji mięśniowej zawodnik wraca po 10 dniach do treningu i ja wiem, że lada chwila będę miał go w takiej samej dyspozycji, jak przed kontuzją. A przypadku Covidu proces dochodzenia do stanu sprzed choroby może być dłuższy. Widzimy to po monitoringu pracy serca i po prostu na oko – wizualnie oceniając zmęczenie zawodnika. Wiemy, jaki dane ćwiczenie powinno mieć na nich wpływ, a teraz jest inaczej. Zmęczenie jest większe.
– Widać to było także w trakcie meczu w Bielsku?
– Jeden zawodnik przyznał po meczu, że około 70 – 80 minuty z jego organizmem zaczęło się coś dziać. Czuł się bardzo zmęczony, a do końca meczu dotrwał tylko dzięki sile woli. Szczególną uwagę zwracaliśmy na zawodników wchodzących z ławki. Nie zagrali od początku, bo wiedzieliśmy, że nie wytrzymają całego spotkania, a poza tym – zdrowie najważniejsze. A byli też tacy, którzy w ogóle nie zagrali.
– Sportowo za wami niezły okres. Dwa zwycięstwa z rzędu. Od początku sezonu w żadnym meczu nie straciliście więcej niż jedną bramkę. To pozytywy w Warcie.
– W pierwszej części sezonu też nie traciliśmy dużo goli, ale nie punktowaliśmy i można było przypuszczać, że Ekstraklasa to dla Warty za wysokie progi. Dwa ostatnie mecze dały nam jednak wiarę w to, co robimy. Mała liczba straconych bramek to nie jest przypadek, bo bardzo mocno pracujemy z defensywą. Dużo czasu poświęcamy też na stałe fragmenty gry. Żelazna defensywa, konsekwencja w obronie i zaangażowanie wszystkich zawodników w pracę defensywną to ma być wizytówka Warty. Chcemy czymś się wyróżniać w Ektraklasie, ale zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na początku, a przed nami jeszcze osiem bardzo trudnych meczów.
– W Bielsku gole strzeliło dwóch Mateuszów. Obaj długo na to czekali. Dla Kuzimskiego to pierwszy gol w Ekstraklasie. Kupczak za to strzelił gola po 6680 minutach posuchy. Zeszło z nich ciśnienie?
– Mateusz Kuzimski umie strzelać gole. Obserwując go na poziomie pierwszej ligi, zauważyliśmy, że każda bramka była inna, ładna i uderzona w trudnej sytuacji. To oznacza, że nasz ″Kuzimek″ ma umiejętności. Dość długo czekaliśmy na tego pierwszego gola. On też – stąd ta jego ogromna radość po zdobytej bramce. Mateusz często zostaje po treningach, by doskonalić uderzenia z różnych pozycji. Dwa dni przed meczem zauważyłem, że ładuje bramę za bramą. W treningu dobrze to wyglądało i cieszę się, że w końcu trafił też w lidze, choć sytuacja wcale nie była prosta. Mateusz Kupczak w pierwszej lidze strzelał sporo goli, głównie po stałych fragmentach gry. Tym razem też dobrze znalazł się po rzucie rożnym – zresztą tak to trenowaliśmy. Cieszymy się z tego, co mamy i staramy się nie przejmować problemami. Jakbyśmy mieli tylko 10 zdrowych zawodników, też byśmy walczyli do końca.
– Przed meczem z Podbeskidziem też brakowało wam ludzi i do gierki treningowej włączyliście trenerów i fizjoterapeutów. Ktoś błysnął talentem?
– Bartek Smuniewski! Bartek to siatkarz, z racji wzrostu w gierce musiał zagrać na półlewym środkowym obrońcy. Troszkę szydery było… Musieliśmy wejść na boisko – inaczej nie udałoby się zasymulować rozwiązań taktycznych na mecz z Podbeskidziem. Co byśmy zrobili w dwunastu ludzi? A więc weszliśmy do gierki. Trener bramkarzy Dominik Kubiak na lewą obronę. Prawa obrona? Tomek Olszewski, czyli trener przygotowania fizycznego. Do tego Adaś Szała, Wojtek Danielewicz… I ja ze swoimi 170 centymetrami wzrostu na środku obrony. Wszyscy, którzy parę nóg mają i byli zdrowi musieli wziąć udział w treningu. Kłopoty są po to, by sobie z nimi radzić.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (982 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.