| Piłka nożna

Chińska moda na futbol. Dwaj znawcy Państwa Środka odsłaniają podteksty

Mecz ligi chińskiej w okresie pandemii ( fot. Getty Images)
Mecz ligi chińskiej w okresie pandemii ( fot. Getty Images)
Bartłomiej Najtkowski

Johann Cruyff stwierdził, że nie widział nigdy, by worek z pieniędzmi kiedykolwiek strzelił gola. Sukces w piłce nie zależy też od populacji, ale Państwo Środka się stara… Sinolog i pasjonat Maciej Łoś, jeden z autorów magazynu o chińskim futbolu, tłumaczy przemiany, jakie zaszły w tym kraju.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Bartłomiej Najtkowski, TVPSPORT.PL: – Anglia to ojczyzna futbolu – taki frazes słyszymy od stuleci. A to Chiny są kolebką tej gry. Czym jest cuju – wynalazek prekursorów?
Maciej Łoś: – Piłka nożna trafiła do Chin pod koniec XIX wieku z żołnierzami i marynarzami brytyjskimi, którzy dotarli do kolonii na terenie Państwa Środka. Już w 1895 roku zorganizowano turniej piłkarski w Hong Kongu. Były to jedne z pierwszych w historii rozgrywek piłkarskich na terenie Azji. Jednak na długo przed Anglikami, ponad dwa tysiące lat temu, wymyślono w Chinach grę naprawdę zbliżoną do futbolu.

Cuju było początkowo formą rozrywki i utrzymania sprawności fizycznej żołnierzy. Gra była popularna przez wiele stuleci i pozostawała rozrywką arystokracji. Sport ten uprawiali nawet cesarze ( obraz przedstawiający Qian Xuana). Były jednak dwa główne rodzaje tej gry. Zhuqiu to forma reprezentacyjna, obecna podczas różnych świąt na dworze cesarskim. Najczęściej rywalizowano jednak w baida. Dobrze znane są także ogólnokrajowe rozgrywki w cuju, m.in. QiYuanShe (齊雲社), a także coroczny turniej ShanYueZhengSai (山岳正賽).

Zmiana trenera popłaca i potrafi... dać medale MŚ

Czytaj też

Piłkarze reprezentacji Chorwacji (fot. Getty Images)

Zmiana trenera popłaca i potrafi... dać medale MŚ

– Co sprawiło, że Chińczycy tak pokochali futbol, choć tamta liga wciąż przegrywa z Premier League pod względem zainteresowania?
– Piłka nożna w Chinach musi zabiegać teraz na nowo o popularność, ponieważ przegapiła dobry moment na początku XXI wieku. W 2002 roku reprezentacja awansowała po raz pierwszy w historii do finałów mistrzostw świata i choć wyjechała z turnieju z kompletem porażek, to zrobiła duży krok naprzód i stworzyła podwaliny pod sukces w 2004 roku. Wtedy to Chiny były gospodarzem Pucharu Azji i w kraju zapanowała futbolowa gorączka. Na tamten turniej powstało kilka stadionów oraz zadbano o infrastrukturę. Gospodarze doszli do finału, w którym co prawda przegrali z Japończykami, jednak i tak osiągnęli największy sukces w historii. Najważniejszy mecz oglądało w Chinach 300 milionów. I to był właśnie moment, który został przespany. Piłka klubowa wychodziła akurat z głębokiego kryzysu wizerunkowego spowodowanego aferą korupcyjną. W 2004 roku liga została zreformowana i powołano Chinese Super League. Niestety, reprezentacja od tego czasu tylko zawodzi, dlatego kibice odwrócili się od niej. Przez kilka kolejnych lat piłka nożna traciła zwolenników. Zmienia się to dopiero teraz, po gwałtownym rozwoju ligi związanym z ogromnymi transferami. Niestety, to powolny proces. Chińczycy nadal wolą oglądać rozgrywki zagraniczne, a największym zainteresowaniem cieszy się Premier League, choć przez ostatnie półtora roku największą oglądalność zyskała La Liga dzięki Wu Leiowi. Mam nadzieję, że popularność chińskiej piłki wzrośnie podczas Pucharu Azji w 2023 roku, tak jak miało to miejsce 16 lat temu. Tym razem jednak trzeba będzie zrobić wszystko, żeby zainteresowanie ludności futbolem nie zmalało.

– A jak zagraniczni piłkarze radzą sobie w Chinach? Innowacje to jedno, a druga sprawa to inwigilacja. Chiny to bowiem połączenie futurystycznych koncepcji z tradycją.
– Ważna jest jak wszędzie aklimatyzacja. Nie wszystkie gwiazdy, które świeciły w Europie, pokazują się w Chinese Super League. Jeśli jednak ktoś nie przyjeżdża do Chin na łatwy zarobek, to może przeżyć tam naprawdę interesującą przygodę. Co do inwigilacji, to sądzę, że taki obraz ChRL propagują ci, którzy albo w tym kraju nigdy nie mieszkali, albo sugerują się sygnałami dochodzącymi z prowincji, gdzie żyją mniejszości narodowe. Mam wielu znajomych, którzy albo wrócili z kilkumiesięcznego pobytu w Chinach, albo wciąż tam mieszkają. Żadna z tych osób nie potwierdziła pesymistycznych wizji, które są na Zachodzie. To samo tyczy się większości piłkarzy z doświadczeniem w CSL. Oscar z Shanghai SIPG podkreśla w wywiadach, że życie w Chinach stoi na bardzo wysokim poziomie, czuje się tam bardzo bezpiecznie i komfortowo. Takie same opinie wyraża także polski trener bramkarzy w Beijing Guo’an Marek Kujach oraz Marek Zając, jedyny Polak, który wygrał chińską ligę w 2004 roku z Shenzhen FC. Były zawodnik Wisły Kraków już kilka lat po zakończeniu kariery mieszka w Chinach i ani myśli wracać do ojczyzny, ponieważ żyje mu się tam naprawdę dobrze.
Co jest kluczem do zaaklimatyzowania się w tym kraju? Trzeba przyjąć chińską dyscyplinę, której nauczeni są wszyscy mieszkańcy. Należy wiedzieć, co można robić, a czego nie powinno się. To nie jest też tak, że za każde najmniejsze przewinienie w Chinach zostanie się surowo ukaranym. Dzięki przestrzeganiu zasad społeczeństwo jest bardzo zdyscyplinowane i potrafi myśleć całościowo – to jest coś, czego brakuje nam, Polakom. U nas często widać, że każdy myśli o sobie, a nie o społeczeństwie. Dyscyplinę jako atut Chin podkreślają wszyscy trenerzy, którzy mieli okazję pracować z młodzieżą w Państwie Środka.

Zmiana trenera popłaca i potrafi... dać medale MŚ

Czytaj też

Piłkarze reprezentacji Chorwacji (fot. Getty Images)

Zmiana trenera popłaca i potrafi... dać medale MŚ

Co dalej z Loewem? Niemcy podjęli decyzję ws. trenera

Czytaj też

Mecz Hiszpania Niemcy w Lidze Narodów. Na ławce gości trener Joachim Loew  (fot. Getty Images)

Co dalej z Loewem? Niemcy podjęli decyzję ws. trenera

– Z książki "On, Strejlau" można dowiedzieć się, że gdy były selekcjoner pracował w Chinach, to stały billboardy reklamowe, wykorzystywano chętnie jego wizerunek. Jak dziś traktują zagraniczne postacie futbolu? Jak bogów?
– Ważne są reprezentowane przez nie wartości, bo gdy kibice widzą brak zaangażowania, to potrafią wyrazić niechęć. Carlos Tevez zarobił w Shanghai Shenhua olbrzymie pieniądze, jednak jego postawa i brak profesjonalizmu to był policzek dla fanów. Ostatnio mocno krytykowany jest także Marek Hamsik, który od półtora roku nie potrafi pokazać dobrej formy i jest dużym rozczarowaniem sympatyków Dalian Pro. Inne relacje z fanami ma kapitan Shenhua Giovanni Moreno. Kolumbijczyk występuje w CSL od ośmiu lat i jest obcokrajowcem z największą liczbą występów na chińskich boiskach. To niekwestionowany idol kibiców i nawet gracz pokroju Stephana El Sharaawy’ego czy wspomnianego Teveza nie osiągnie takiego statusu, jaki ma 34-latek. Renomę mają także trenerzy, którzy wykazują się zaangażowaniem w pracy klubowej. Roger Schmidt, choć nie wygrał mistrzostwa z Beijing Guo’an, to po zwolnieniu miał królewskie pożegnanie kibiców z Pekinu. Podobnie wyglądało odejście Uliego Stielikego z Tianjin TEDA. Zespół Niemca zajmował ostatnie miejsce w tabeli grupy B i władze zdecydowały się rozwiązać z nim kontrakt. Grupa ultrasów przeleciała aż 1600 kilometrów, żeby móc powiedzieć "do widzenia" 65-latkowi i wręczyć mu winyl jego ulubionej grupy muzycznej. Dużą rzeszę fanów w Chinach ma także Robert Lewandowski, którego biografia cieszy się w Państwie Środka dużą popularnością. Przyjazd Bayernu na zeszłoroczne tournée do Szanghaju był atrakcją dla miejscowych fanów, którzy tłumnie pojawiali się na spotkaniach.

– A jak wygląda kultura kibicowania w Chinach? Zespoły rockowe i punkowe identyfikują się z klubami? Każda drużyna ma ulubione brzmienia?
– W Chinach kultura kibicowania to dopiero początek XXI wieku, a muzyka jest nieodłącznym elementem rozgrywek. Przy tworzeniu "Futbolu za Wielkim Murem" mieliśmy okazję współpracować z jednym z najbardziej rozpoznawalnych fanów w Chinach, Samuelito Wangiem. Jest ultrasem z krwi i kości, a jego ukochaną drużyną jest Tianjin TEDA. Według Samuelito sztuka kibicowania przybyła do Chin z Japonii w pierwszej dekadzie XXI wieku. Fani z Państwa Środka zaczęli naśladować sympatyków Urawa Red Diamonds. Następną innowację wprowadzili kibice Beijing Guo’an, którzy zorganizowali festiwal muzyczny po zwycięstwie w lidze. Pomysł podchwyciły inne kluby CSL, więc fani zaczęli łączyć oglądanie meczów ze spotykaniem się na rockowych koncertach.

Co dalej z Loewem? Niemcy podjęli decyzję ws. trenera

Czytaj też

Mecz Hiszpania Niemcy w Lidze Narodów. Na ławce gości trener Joachim Loew  (fot. Getty Images)

Co dalej z Loewem? Niemcy podjęli decyzję ws. trenera

Żywiołowo reagujący kibice ( fot. Getty Images)
Żywiołowo reagujący kibice ( fot. Getty Images)

– Chiny chcą być za kilkanaście lat potęgą piłkarską? Czy mają możliwości, by snuć tak mocarstwowe plany? Jak zamierzają to osiągnąć? Mówi się o naturalizacji. Pewnie główne założenia planu Xi Jinpinga są znane?
– Bez wątpienia głównym celem rewolucji piłkarskiej jest osiągnięcie poziomu najlepszych reprezentacji na świecie i mistrzostwo świata. Chińczycy chcą dokonać tego w 2049 roku – wtedy Chińska Republika Ludowa będzie obchodzić 100-lecie istnienia. Jest to bardzo ambitna inicjatywa, ale sukces nie jest wykluczony. Pomysłodawcą jest oczywiście Xi Jinping, polityk zakochany w piłce nożnej. Już jako wiceprzewodniczący ChRL miał plany budowania potęgi reprezentacji kraju. W 2012 roku Xi został mianowany sekretarzem generalnym partii i w kolejnych latach na poważnie dąży do celu. Zaczęto budować tysiące szkółek piłkarskich i boisk, dzięki czemu już 30 milionów dzieci podnosi umiejętności w 30 tysiącach specjalnych placówkach. Futbol trafia do najmniej zamożnych i najbardziej odległych prowincji. W Xinjiangu powstała akademia piłkarska pod przewodnictwem legendy Sun Jihaia, w której trenuje najwięcej piłkarzy wywodzących się z ludu Ujgurów. Coraz więcej chłopaków z tej grupy etnicznej trafia do młodzieżowych reprezentacji Chin.

– Czy Chińczycy sprowadzają młodzież spoza kraju do akademii?
– Ponieważ efektów szkolenia młodzieży do tej pory nie było widać i piłkarze z akademii nie mogą jeszcze wesprzeć reprezentacji, to wdrożono tymczasowy plan naturalizacji. Do kadry narodowej zaczęli trafiać zawodnicy mający chińskie korzenie, ale przede wszystkim ci, którzy przeszli przez pięcioletni proces zdobycia obywatelstwa. Kilka lat temu do CSL zaczęło trafiać coraz więcej Brazylijczyków, którzy grają w tej lidze do dziś i otrzymali prawo reprezentowania Chin. Kibice sceptycznie podchodzą do tego pomysłu uważając, że jest to policzek dla futbolu w najludniejszym kraju świata.

– Chińczycy rozwijają też pewnie skauting?
– Jeśli chodzi o zagraniczny, to jest dość słaby z prostej przyczyny. W Chinese Super League grać może obecnie jedynie czterech obcokrajowców w barwach jednego klubu. Przez długi czas można było wystawiać tylko trzech z zagranicy, a przepisy zmieniono dopiero w tym sezonie. Dlatego drużyny nie szukają młodych w innych krajach, tylko stawiają na graczy, którzy realnie mogą pomóc. Próżno szukać zatem w CSL młodych spoza Chin. Wyjątkiem jest Oscar Taty Maritu z Shijiazhuang EverBright. 21-letni napastnik z Demokratycznej Republiki Konga został w zeszłym sezonie królem strzelców Chinese League One, a gra w niej już od 2017 roku. Nie oznacza to, że kluby CSL nie są obecne w innych krajach. Niektóre zespoły mają szkółki piłkarskie za granicą, np. Guangzhou Evergrande prowadzi akademię w Hiszpanii, a Shandong Luneng w Brazylii.

– Jaki jest stosunek do rodaków grających na obczyźnie? Czy kibice są bardzo z nimi zżyci? Popularność Wu Leia, gdy trafił do Hiszpanii i szturm fanów na media społecznościowe Espanyolu to wyjątek?
– Niewielu jest Chińczyków grających na poziomie poza ojczyzną, fani nie mają innego piłkarza do śledzenia poza Wu Lei. Jego transfer z Shanghai SIPG do Espanyolu był przyjęty entuzjastycznie, ponieważ ten napastnik był kreowany od kilku lat na gracza, który może odegrać ważną rolę w Europie. Jego prezentację, a następnie debiut oglądało kilkadziesiąt milionów w Chinach. Niestety, w tym roku kataloński zespół spadł z LaLiga i Chiny nie mają ponownie żadnego przedstawiciela w pięciu najlepszych ligach na Starym Kontynencie. Chińczycy są spragnieni idoli z prawdziwego zdarzenia. Potrzebny jest im ktoś pokroju Yao Minga, który rozkochał rodaków w koszykówce. Wtedy będzie o wiele łatwiej o futbolową rewolucję w Państwie Środka.

– Chińczyków kojarzymy głównie z ping-pongiem – grą indywidualną. Ostatnio upodobali sobie snooker, czyli również sport indywidualny. Dlaczego futbol zyskał u nich uznanie tak późno? To kwestia mentalności?
– To prawda, że wolą sporty indywidualne. Może to dlatego, że w grach drużynowych nie odnoszą sukcesów, a w takich dyscyplinach jak ping pong, badminton i snooker wiodą prym na świecie. Wielu, w tym ja, zastanawia się nad tym fenomenem. Na igrzyska olimpijskie w Tokio nie dostała się żadna męska reprezentacja w najważniejszych sportach drużynowych, takich jak piłka nożna, koszykówka, siatkówka. Lepiej radzą sobie kobiety, które w siatkówce liczą się w świecie, a w piłce nożnej są zespołem w drugiej dziesiątce rankingu FIFA. Czy to kwestie kulturowe? Wydaje mi się, że one też mają wpływ. Paradoksalnie w sportach drużynowych problemem może być stawianie na kolektyw. Dzieci od początku są uczone dyscypliny, przyswajają wiedzę "na pamięć". W systemie szkolnictwa nie ma miejsca na kreatywność. To przekłada się później na sport, bo grając w drużynie Chińczykom trudno jest podejmować samodzielne decyzje. Rewolucja piłkarska Xi Jinpinga sprawiła, że powstały dziesiątki tysięcy szkół piłkarskich i setki tysiące boisk, dlatego wydaje mi się, że futbol niedługo dogoni ping pong i inne dyscypliny indywidualne i stanie się sportem narodowym. Do tego są jednak potrzebne jednak sukcesy profesjonalnych zawodników.

– Czy Guangzhou Evergrande to najlepiej zarządzany klub w Chinach? Znani trenerzy, gwiazdy futbolu, inwestycja w akademie, 50 boisk treningowych – to robi wrażenie. A jak jest w innych?
– Czy zarządzany najlepiej? Chyba nie, skoro co roku traci setki milionów euro i dobrą pozycję zawdzięcza tylko potężnym właścicielom, którzy hojnie obsypują klub pieniędzmi, nie zważając na zły bilans. Niestety, jest to dość powszechne w chińskich klubach, w zeszłym roku jedynie Shanghai SIPG wyszedł na plus z finansami. To nie jest jednak przeszkodą, ponieważ kluby są wspierane przez ogromne koncerny, którym pieniędzy nie brakuje. Wielkie transfery, pensje porównywalne do tych w najlepszych ligach na świecie, nowe stadiony, bazy treningowe, akademie piłkarskie – wszystko stoi w Chinach na najwyższym poziomie.

Najmłodsi z Guangzhou Evergrande (fot. Getty Images)
Najmłodsi z Guangzhou Evergrande (fot. Getty Images)
Rewolucja w FIFA. Urlop macierzyński dla piłkarek

Czytaj też

Piłkarki Brazylii robiące kołyskę podczas meczu (fot. Getty)

Rewolucja w FIFA. Urlop macierzyński dla piłkarek

– Czy Chińczycy mogą mieć ligę podobną do MLS, która nie będzie tylko miejscem na odcinanie kuponów od sławy?
– CSL jest konkurencją dla MLS w walce o miano najlepszej ligi poza Europą. Amerykanie są jeszcze o poziom wyżej, ponieważ na Stary Kontynent trafia coraz więcej zawodników wychowanych w MLS, choćby Alphonso Davies, Giovannie Reyna. Chiny nie wypuszczają jeszcze takich graczy na rynek europejski, ale to się zmieni, bo w ostatnich latach powstało w Państwie Środka kilka wielkich szkółek piłkarskich ze sztandarową akademią Guangzhou Evergrande. Kantończycy nie prowadzą jej w najlepszy możliwy sposób, bo na razie nie widać zbyt dużych efektów. Lepiej radzi sobie akademie Shandong Luneng i Shanghai SIPG. Niedawno została oddana do użytku ultranowoczesna szkółka w Dalian. To kwestia czasu, gdy te placówki zaczną wypuszczać wychowanków w poważny świat piłki.

– Azjaci tak kochają angielską piłkę, a rynek chiński jest tak ważny, że gdy Mesut Oezil potępił prześladowanie Ujgurów, to Chińczycy zagrozili rezygnacją z transmitowania meczów Premier League. Anglicy już chyba nie muszą się promować w Azji, bo krajowa liga jest wystarczająco silna piarowo i marketingowo…
– To prawda, że ekonomiczny sukces Premier League zawdzięcza w dużej mierze Azjatom, tym z Bliskiego Wschodu, ale także z Chin. Anglicy są hojnie dotowani przez sponsorów z tego kontynentu. Azjaci są skorzy płacić duże pieniądze, ale oczekują w zamian "posłuszeństwa". Szczególnie Chińczycy pozostają bardzo wyczuleni na to, co się mówi na ich temat. Przekonała się o tym NBA po komentarzach dyrektora Houston Rockets Daryla Moreya na temat sytuacji w Hong Kongu. Chińczycy od razu zawiesili kontakty z najlepszą koszykarską ligą świata i trzeba było dużo czasu oraz przeprosin, by rozgrywki te wróciły na anteny. Sytuacja z wypowiedziami Mesuta Oezila na temat Ujgurów wyglądała podobnie. Co prawda Premier League była nadal pokazywana, ale komentatorzy zaczęli traktować Niemca jak powietrze i nie wymieniali tego nazwiska przy czytaniu składów ani wtedy, gdy był przy piłce. Teraz sprawa z transmisjami angielskiej ekstraklasy wciąż jest niepewna, ponieważ PPTV, które miało prawo do pokazywania jej w Chinach, zerwało umowę z Premier League…

– Hiszpanie kpili swego czasu, gdy Paulinho trafił do Barcy z Chin, ale Brazylijczyk szybko uciszył szyderców. Yannick Carrasco opuścił Atletico, grał w Chinach, wrócił i w końcówce zeszłego sezonu był najlepszym graczem w drużynie Diego Simeone. Czy to znaczy, że w Chinach można odzyskać formę?
– Wyjeżdżający nie tracą umiejętności gry w piłkę. Oczywiście poziom sportowy ligi jest niższy niż w Europie. Paulinho to przykład najbardziej spektakularny, ponieważ osiągnął najwyższy poziom w Barcelonie po dwóch latach w CSL, a – jak pamiętamy – przed wyjazdem do Chin pobyt w Tottenhamie nie należał do udanych. Yannick Carrasco to jeden z piłkarzy, którzy trafili do chińskiej Superligi w młodym wieku i udowodnili, że nie zamknęli sobie drzwi do wielkiej piłki. Warto przywołać także przykład Renato Augusto, który grając w CSL otrzymał powołanie do reprezentacji Brazylii na finały mistrzostw świata w 2018 roku, w których strzelił gola. Selekcjoner Tite zabrał występującego od ponad dwóch lat w Chinach pomocnika, stawiając mu tylko warunek. Chodziło o specjalny, spersonalizowany trening, żeby 30-latek przyjechał w jak najlepszej formie fizycznej. Po powrocie z CSL do Europy bardzo dobrze radzili sobie także Axel Witsel, Gervinho i OdionIghalo. Uważam zatem, że wszystko zależy od ambicji zawodników – jeśli nie jadą do egzotycznej ligi odcinać kupony, to mają nadal szansę na grę na poważnym poziomie na Starym Kontynencie.

Rewolucja w FIFA. Urlop macierzyński dla piłkarek

Czytaj też

Piłkarki Brazylii robiące kołyskę podczas meczu (fot. Getty)

Rewolucja w FIFA. Urlop macierzyński dla piłkarek

Absurdy Ligi Narodów. Czasami lepsza jest porażka i... spadek

Czytaj też

Liga Narodów: daje kasę UEFA, szanse kopciuszkom, a dla najlepszych wciąż jest poligonem doświadczalnym (fot. Getty)

Absurdy Ligi Narodów. Czasami lepsza jest porażka i... spadek

– Jak wspominał w biografii trener Andrzej Strejlau, Deng Xiaoping był prezesem związku brydża sportowego. Może Chińczycy wierzą, że sport zwiększa prestiż ich kraju na Zachodzie?
– Rząd ma ścisły związek z piłką nożna, bo jak powszechnie wiadomo największym kibicem jest sekretarz generalny Xi Jinping. To on odpowiada za futbolową rewolucję. Chiny to naród dumny, który chce mieć wszystko co najlepsze. Przoduje na rynku innowacji i nowoczesnych technologii, budownictwa, gospodarka tego kraju lada moment wyprzedzi Stany Zjednoczone. A skoro piłka nożna jest najpopularniejszym sportem na świecie, to Chiny mają być również najlepsze w tej dyscyplinie. Pamiętamy, jak Państwo Środka przygotowało się do Igrzysk Olimpijskich w 2008 roku. Celem gospodarzy było spektakularne zwycięstwo w klasyfikacji medalowej i udało im się tego dokonać. To samo tyczy się przygotowań do zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku. Zatrudniają najlepszych trenerów w dyscyplinach narciarskich, takich jak Ole Einar Bjoerndalen i Mika Kojonkoski. Futbol ma być też wizytówką Chin, dlatego rząd chętnie wspiera rozwój klubów i ligi, a przede wszystkim stawia na młodzież budując boiska i szkółki piłkarskie. Oby nie zabrakło tylko cierpliwości, a następca Xi Jinpinga kontynuował tę politykę, to za kilkanaście lat dogonią czołówkę światową.

– Chińczycy coraz częściej inwestują też w europejski futbol. Co ich do tego zachęciło? Światowy trend? Właściciel Espanyolu doprowadził jednak do spadku drużyny, traktując klub jak zabawkę. A w Interze pan Zhang myślał nawet o Leo Messim…
– W Chinach jest trzy razy więcej miliarderów niż w USA… Państwo Środka już kilka lat temu wyprzedziło światowe mocarstwa w klasyfikacji najbogatszych ludzi. Sen o potędze reprezentacji idzie w parze z inwestycjami, które biznesmeni z tego kraju robią w europejskim futbolu. Potężne koncerny, które są właścicielami klubów CSL, kupują sobie drużyny na Starym Kontynencie. Chodzi o Suning Group (Jiangsu Suning i Inter Mediolan), SINOBO Group (Beijing Guo’an i Slavia Praga), Wanda Group (Dalian Pro i udziały w Atletico Madryt) oraz biznesmena Jiang Lizhanga (Chongqing Dangdai, Granada CF i do niedawna udziały w Parmie). Właścicielami drugoligowego Beijing Renhe jest rodzina Dai, do której należy także angielskie Reading. To ci sami miliarderzy, którzy inwestują także w rodzimy futbol. Oczywiście są także biznesmeni mający tylko kluby na Starym Kontynencie. Chociażby Chen Yansheng, który w 2016 roku kupił Espanyol. Jego panowanie w klubie z Barcelony ma słodko-gorzki smak, ponieważ zespół awansował najpierw do Ligi Europy, by rok później spaść z hukiem do Segunda Division. Nie wydaje mi się jednak, że winę za ten obrót spraw ponosi akurat właściciel. Chen próbował reagować w trakcie sezonu i przeprowadził rekordowe transfery, jednak nie udało mu się utrzymać Espanyolu w LaLiga. A Slavia Praga, mimo ostatnich sukcesów, wpadła w tarapaty z powodu konfliktu rządów Chin i Czech. Wszystko przez to, że władze tego kraju weszły w kontakty z Tajwanem, co spotkało się z dezaprobatą Pekinu. Grupa SINOBO w pewnym momencie przestała nawet finansować drużynę mistrza Czech. Jeśli konflikt będzie narastał, to Slavia może mieć poważne kłopoty.

Absurdy Ligi Narodów. Czasami lepsza jest porażka i... spadek

Czytaj też

Liga Narodów: daje kasę UEFA, szanse kopciuszkom, a dla najlepszych wciąż jest poligonem doświadczalnym (fot. Getty)

Absurdy Ligi Narodów. Czasami lepsza jest porażka i... spadek

– Jaki wpływ na piłkarzy ma konfucjanizm, czy istotnie kształtuje aż tak mentalność?
– Dyscyplina, pracowitość, szacunek wobec starszych i myślenie kolektywne – to jest zakorzenione w chińskim społeczeństwie od tysiącleci. Pamiętajmy, że kultura Państwa Środka jest znacznie starsza niż cywilizacja europejska, a tym bardziej amerykańska. Pewne rzeczy są zakodowane w umysłach Chińczyków na zawsze, bo przez wiele lat opierali się naciskom innych mocarstw. Dlatego piłkarze i trenerzy przyjeżdżający do CSL widzą te różnice kulturowe nie tylko w codziennym życiu, ale także przebywając w szatni z miejscowymi piłkarzami. Chińczycy nie lubią leni, o czym powiedział niedawno w wywiadzie Augusto Fernandez, były zawodnik Beijing Renhe. Argentyńczyk stwierdził, że nie wystarczy mieć umiejętności, żeby zaimponować Chińczykom, ale trzeba dawać z siebie 100 procent na treningach i podczas meczów. Tylko w ten sposób można zyskać aprobatę piłkarzy i kibiców. Z powodu różnic kulturowych problemy z dotarciem do chińskich zawodników mają czasem trenerzy z zagranicy. Trzeba zacząć myśleć tak jak miejscowi, bo w innym przypadku nie uda się przekonać ich do taktyki i wskazówek. Każdy szkoleniowiec z Zachodu powinien mieć w Chinach lokalnego asystenta, który tłumaczyłby mu, w jaki sposób dotrzeć do piłkarzy.

Kibice demonstrujący przywiązanie do Hongkongu (fot. Getty Images)
Kibice demonstrujący przywiązanie do Hongkongu (fot. Getty Images)

***
Uzupełnieniem tej rozmowy o różnych uwarunkowaniach chińskiego futbolu jest kolejna, tym razem z Mieszkiem Rajkiewiczem, doktorantem WNPiSM na Uniwersytecie Warszawskim. Pojawią się tym razem wątki dyplomacji futbolowej, polityzacji i globalizacji sportu.

– Państwo Środka jest agresywne, niedawno obserwowaliśmy kolejną serię sporów i protestów. Piłka to też wyzwalacz emocji. Jak to było i jak jest teraz?
Mieszko Rajkiewicz: – W latach 60. i 70. XX wieku futbol nie miał większego politycznego podtekstu. Nie było ku temu okazji, bo nie rozgrywano meczów pod egidą FIFA lub AFC. Dopiero po śmierci Mao Zedonga, otwarciu Chin na Zachód, zdecydowany lobbing szefa Hongkońskiego Związku Piłki Nożnej pozwolił przywrócić reprezentację Chin w prawach członka FIFA. Ocena rywalizacji zmieniła się, gdy od lat 80. reprezentacje zaczęły grać w ramach eliminacji do różnych turniejów. Dodatkowo w grudniu 1984 roku podpisano Sino-British Joint Declaration, które oznaczało, że w 1997 roku Hongkong trafi po ponad wieku z powrotem w granice kraju kontynentalnego. Dokładnie 5 miesięcy później Chińczycy przegrali u siebie z Hongkongiem decydujący mecz o awansie do kolejnej rundy eliminacyjnej MŚ 1986. Był to jedyny mecz w historii, jaki Hongkong wygrał z Chinami a skończyło się zamieszkami w Pekinie i incydentami na tle ksenofobicznym. Dzisiaj sytuacja jest inna, bo inne jest też pokolenie i poczucie tożsamości młodych obywateli Hongkongu. Gdy rozmawiałem niedawno ze studentem stamtąd, to mówił wprost, że niechętnie wspominają to jedyne zwycięstwo. W ich pamięci żywsze są dwa remisy z września i listopada 2015 roku, szczególnie, że były po słynnym Umbrella Movement w 2014 roku. Reprezentacja Hongkongu nie daje nikomu pretekstu, by świętować zwycięstwa z Chinami, po prostu regularnie przegrywa. Futbol daje jednak im możliwość podkreślania tożsamości. I chociaż nie jest jeszcze to na taką skalę, jaką możemy obserwować w Europie, to w przypadku zwycięstwa na boisku na pewno dostrzeżemy wzmocnienie poczucia odmienności Hongkończyków od Chińczyków z kontynentu. A między innymi o to też chodzi w dzisiejszej walce.

– Republika Chińska (de facto reprezentacja Tajwanu) wstąpiła do FIFA wcześniej niż potężne Chiny i zaogniło to chyba sytuację w regionie? Można doszukać się analogii w historii Kosowa, które stało się członkiem FIFA mimo niechęci Serbii?
– O ile mogę dostrzec pewne związki futbolu w relacji HK-Chiny, o tyle w kontekście Tajwanu jest to trudniejsze do zaobserwowania. Chińczycy dawno nie grali (o ile w ogóle) z reprezentacją Tajwanu (w wielu strukturach sportowych występuje jako Chińskie Taipei), a przez kwestie uznaniowości Chin na arenie międzynarodowej w okresie dwubiegunowego podziału świata, wiele organizacji sportowych legitymizowało jedną reprezentację Chin – tę z Tajwanu (Republikę Chińską). Chińską Republikę Ludową izolowano w świecie sportu, toteż nie było takiej możliwości, by wydarzenia sportowe zaogniały sytuację. Dopiero lata 80. XX wieku przyniosły uznanie obu reprezentacji Chin, jednak futbolowej rywalizacji nadal nie było. Sport w tym przypadku nie miał możliwości, by wpłynąć na relacje i wydaje się, że długo do tego nie dojdzie. Sytuacja jest odrobinę inna niż w przypadku Serbii, gdyż UEFA dosyć szybko uznała Kosowo jako osobny podmiot, w przeciwieństwie do działań FIFA i kilkudziesięciu lat zamrożenia Chin kontynentalnych w prawach członka.

– To chyba paradoks, że reprezentacja Tajwanu zrobiła dobrą reklamę Chinom dzięki piłce nożnej? Można powiedzieć, że Chińczycy są pionierami w robieniu ze sportu narzędzia do poprawienia reputacji? Oglądając "Forresta Gumpa" zobaczyliśmy dyplomację ping-pongowa, a przecież to historia już sprzed kilkudziesięciu lat…
– I tak, i nie. To znaczy mamy paradoks, bo w pewnym sensie płaszczyzna sportowa przypominała szerszej społeczności o problemie uznania Chin, z drugiej jednak strony reprezentacja Tajwanu wiele nie znaczyła sportowo, więc trudno mówić o prestiżu i konkretach. Chińczycy są na pewno pionierami jeśli chodzi o przekucie pozytywnej relacji sportowej w realną korzyść polityczną i międzynarodową, choć nie są pierwszymi, którzy chcieli sport wykorzystać jako tubę propagandową. Wystarczy przypomnieć 1936 roku, kiedy to – cytując Guya Waltersa – "Hitler ukradł olimpijski sen".

– Hongkong, Tajwan i konfrontacja z Chinami – jak to wygląda obecnie? Resentyment wciąż jest żywy, nadal pojawiają się podteksty? Te drużyny rywalizują?
– Myślę, że możemy mówić o pewnym nieformalnym sojuszu między kibicami Tajwanu i Hongkongu. Chiny na ich tle są oczywiście hegemonem, bo siła ich reprezentacji jest dużo mniejsza. Hongkong rywalizuje jednak na boisku. Opór jest wyrażany na trybunach, gdzie kibice Hongkongu (lub obecni przybysze z Tajwanu) protestują podczas odgrywania hymnu Chin (stają tyłem, w 2015 roku podnosili parasolki do góry, buczą lub gwiżdżą), choć są świadomi, że grozi za to surowa kara więzienia. Tajwańczycy nie mieli do tej pory szansy wyrazić dezaprobaty w trakcie meczu (a przynajmniej nie zarejestrowałem takiego faktu), jednak walka Hongkończyków jest w dłuższej perspektywie walką Tajwańczyków – bo raczej nie ulega wątpliwości, że w drugiej kolejności Pekin chciałby zająć się "uregulowaniem" sprawy Tajwanu.

Zobacz też
Powrót do przeszłości! Wygrana polskich legend
Marcin Wasilewski był jednym z bohaterów Meczu Gwiazd w Chicago (fot. Getty Images)

Powrót do przeszłości! Wygrana polskich legend

| Piłka nożna 
Jednostronny finał. Pierwsze zwycięstwo w LM w historii
Piłkarze Al-Ahli (fot. Getty)

Jednostronny finał. Pierwsze zwycięstwo w LM w historii

| Piłka nożna 
Gol i... zmarnowana szansa. Piątek walczy o koronę króla strzelców
Krzysztof Piątek strzelił kolejnego gola w tym sezonie (fot. Getty)

Gol i... zmarnowana szansa. Piątek walczy o koronę króla strzelców

| Piłka nożna 
Dziewięć goli w meczu MŚ. Duże emocje w końcówce spotkania
Białorusini zanotowali drugie zwycięstwo w meczu fazy grupowej MŚ (fot. Getty Images)

Dziewięć goli w meczu MŚ. Duże emocje w końcówce spotkania

| Piłka nożna 
Nie żyje uczestnik Euro 2004 i były piłkarz Górnika
Andrejs Prohorenkovs

Nie żyje uczestnik Euro 2004 i były piłkarz Górnika

| Piłka nożna 
Najnowsze
Powrót do przeszłości! Wygrana polskich legend
Powrót do przeszłości! Wygrana polskich legend
| Piłka nożna 
Marcin Wasilewski był jednym z bohaterów Meczu Gwiazd w Chicago (fot. Getty Images)
Sabalenka oceniła sytuację Świątek. Szczera diagnoza
Aryna Sabalenka oceniła sytuację Igi Świątek (fot. Getty)
Sabalenka oceniła sytuację Świątek. Szczera diagnoza
fot. Facebook
Sara Kalisz
Sportowy wieczór (03.05.2025)
Sportowy wieczór (03.05.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Sportowy wieczór (03.05.2025)
| Sportowy wieczór 
Klasyfikacja strzelców La Liga: "Lewy" utrzymuje przewagę
Klasyfikacja strzelców La Liga 2024/25 [TABELA]. Zobacz gole Roberta Lewandowskiego w Barcelonie w sezonie 2024/25
Klasyfikacja strzelców La Liga: "Lewy" utrzymuje przewagę
| Piłka nożna / Hiszpania 
Nie ma Polaków, nie ma zabawy. Męczarnie Barcelony ze słabeuszem
FC Barcelona wygrała w Valladolid tylko 2:1 (fot. Getty Images)
Nie ma Polaków, nie ma zabawy. Męczarnie Barcelony ze słabeuszem
| Piłka nożna / Hiszpania 
Inter nie odpuszcza Napoli. Dwóch Polaków w wyjściowym składzie
Nicola Zalewski zaliczył cenne minuty w meczu z Veroną (fot. Getty)
Inter nie odpuszcza Napoli. Dwóch Polaków w wyjściowym składzie
| Piłka nożna / Włochy 
Sarkastyczny tygrys, który gubi rakietę w czasie meczu. Kibice ją kochają
Aryna Sabalenka (fot. Getty)
Sarkastyczny tygrys, który gubi rakietę w czasie meczu. Kibice ją kochają
fot. Facebook
Sara Kalisz
Do góry