Zabolało. Piłkarz Leeds Patrick Bamford stwierdził, że jego drużyna została okradziona w meczu z Wolverhampton. Pawie przegrały 0:1.
Wolverhampton zwyciężyło 1:0 po samobójczej bramce Illana Masliera. Bramkarz Leeds miał pecha – piłka po strzale Adama Traore trafiła w poprzeczkę, a potem odbiła się od tyłu głowy Masliera i wpadła do bramki.
Piłkarze Leeds przez chwilę cieszyli się z wyrównania po golu Patricka Bamforda, ale bramka nie została uznana. Sędzia asystent dopatrzył się spalonego i zasygnalizował ten fakt uniesioną chorągiewką. Sędzia główny obejrzał powtórki i podtrzymał decyzję liniowego – gol nie został uznany.
Napastnik Leeds twierdzi jednak, że jego drużyna została oszukana.
Gutted for the lads tonight, robbed of a point �� but at least it’s “mAkInG tHe GaMe BeTtEr”�� we go again Tuesday #mot
— Patrick Bamford (@Patrick_Bamford) February 19, 2021
Bamford ma złe doświadczenia z systemem VAR. Na początku listopada zeszłego roku jego gol w meczu z Crystal Palace również został anulowany. Dlaczego? Otóż Bamford uniósł rękę, by pokazać Mateuszowi Klichowi, gdzie ten ma zagrać mu piłkę. I właśnie przez ten gest – znalazł się, zdaniem sędziów, na pozycji spalonej.
Tamta sytuacja wywołała wielkie oburzenie. – To najgorsza decyzja w historii futbolu – skomentował wówczas Robbie Savage.
Tym razem takiego oburzenia nie będzie, bo spalonego jako pierwszy zasygnalizował sędzia asystent. A skoro VAR potwierdził słuszność tej decyzji – choćby na centymetry – nie było podstaw, by je zmieniać.
W obozie Leeds czują jednak niedosyt. – Byliśmy w tym meczu lepsi pod każdym aspektem. Posiadanie, dominacja, liczba szans – wszystko przemawiało za nami – powiedział po meczu trener Pawii Marcelo Bielsa.
Mateusz Klich przebywał na boisku do 81. minuty.