Przejdź do pełnej wersji artykułu

Energa Basket Liga. Krzysztof Sulima: fizyczność, intensywność i długość ławki. Śląsk nie powinien nas zaskoczyć

/ Krzysztof Sulima (z lewej) w tym sezonie zamienił Włocławek na Zieloną Górę (fot. PAP). Krzysztof Sulima (z lewej) w tym sezonie zamienił Włocławek na Zieloną Górę (fot. PAP).

Zielonogórzanie mogą czuć się najbardziej pokrzywdzeni po decyzji Energa Basket Ligi. Zastal wygrał 27 z 30 spotkań sezonu zasadniczego, ale stracił przewagę własnego parkietu. Między innymi o tym porozmawialiśmy z Krzysztofem Sulimą, podkoszowym mistrza Polski.

Czytaj też:

Łukasz Koszarek: wszyscy są zadowoleni z tego, co udało się osiągnąć do tej pory (fot. PAP).

Energa Basket Liga. Łukasz Koszarek: jesteśmy przygotowani na wszystko, lepiej bronimy

Jakub Kłyszejko (TVPSPORT.PL): – Po intensywnej rywalizacji ze Spójnią otrzymaliście kilka dni wolnego. Dla was to nowość w trakcie sezonu. Chwila oddechu mocno się przydała?
Krzysztof Sulima (Enea Zastal BC Zielona Góra): – Na pewno, bo zawodnicy, którzy grali po trzydzieści minut, byli mocno eksploatowani. Odpoczynek się im przydał. Na spokojnie mogliśmy przygotować się do rywalizacji ze Śląskiem.

– Teraz mieliście wyjątkowo dużo czasu na rozpracowanie Śląska i spokojne treningi. Wcześniej o to było bardzo ciężko.
– Przez cały sezon graliśmy praktycznie co trzy dni. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Teraz idziemy w tym samym rytmie. Zmieni się jeszcze to, że nie będzie czasu na odpoczynek między spotkaniami. Tutaj może być trochę trudniej.

– Wbrew pozorom taki maraton meczowy może być atutem Zastalu?
– Myślę, że tak, ale przy dużej intensywności to ławka będzie odgrywała bardzo duże znaczenie. Byliśmy jedynym zespołem, który grał dzień po dniu. To nie była prosta sytuacja. Myślę, że to może być seria na wytrzymałość.

– Właśnie przez to granie dzień po dniu Ostrów wyzwala w was dodatkową sportową złość?
– Nie. Akurat tak się złożyło. Najważniejsze, że wtedy nikt nie doznał żadnej kontuzji. Wiadomo, że nasze nakłady zmęczenia były bardzo duże. Byliśmy wtedy po niezłym maratonie, bo graliśmy sporo spotkań w VTB.

– Możesz być zadowolony z awansu do półfinału, ale na pewno nie z liczby minut, które otrzymałeś w rywalizacji ze Spójnią. Dlaczego tak krótko przebywałeś na parkiecie?
– Taką mieliśmy taktykę. Trener tak zadecydował, ale przez cały czas mi mówił, że jestem w drużynie, pomagam jej i myślę, że w półfinale będę grał więcej. Po prostu tak się układały mecze.



– Zdążyłeś już opanować zagrywki trenera Tabaka? Mocno różnią się od tego, z czym wcześniej miałeś do czynienia?
– Troszeczkę się różnią, bo trener Tabak bardzo zwraca uwagę na szczegóły. Jeżeli coś nie jest po jego myśli, to od razu przerywa trening i tłumaczy. W poprzednich klubach aż tak nie było. Jest bardzo wymagający, gdy chodzi o obronę. Wszyscy muszą chodzić jak w zegarku. Trener tak do nas podchodzi, że wszyscy chcą być drużyną, jednym kolektywem. Jak jedna osoba popełni błąd, to są cztery inne, które potrafią go naprawić.

– Wasz zespół cały czas się zmienia. Nowi zawodnicy zdążyli się już wszystkiego nauczyć?
– Przy takiej ilości nowych graczy przydaje się każdy dodatkowy trening. Myślę, że czas, który spędziliśmy ze sobą, na pewno dobrze na nas wpłynie.

Czytaj też:

Energa Basket Liga. Aleksander Dziewa: mam duży respekt dla Groselle'a. Na "krzesełko" prawie każdy dał się nabrać!

– Obrona może być kluczowa w serii ze Śląskiem?
– Od trzech, czterech dni przygotowujemy się do tej rywalizacji. Myślę, że jesteśmy gotowi na każde ich rozwiązanie w obronie. Mamy przećwiczone schematy i rywal nie powinien nas zaskoczyć.

– Jak podchodzisz do tematu "bańki" w Ostrowie?
– Teraz mamy takie czasy, dlatego dobrze, że wszystko jest zorganizowane, ale czy powinno być w taki sposób? Cały sezon walczyliśmy o pierwsze miejsce i przewagę parkietu. Nawet bez kibiców jest ona spora, bo ciągle trenujesz w tej hali, grasz w niej, znasz dosłownie wszystko. Kobiety nie grały w "bańce", ale nie mnie to oceniać. Jestem zawodnikiem i muszę wykonywać swoją pracę w takich warunkach, w jakich jest mi to dane. My musimy pokazać, co potrafimy i mamy skupić się na wygrywaniu meczów.

– Wy jesteście najbardziej pokrzywdzoną drużyną. Niektórym "bańka" przeszkadza mniej, bo i tak nie mieli przewagi parkietu.
– Dokładnie. My praktycznie cały czas gdzieś podróżowaliśmy. Wcześniej jeszcze grając we Włocławku, byłem zamykany w "bańce" i wiem, jak to wygląda. Nie ma znaczenia, ile dni tu spędzimy. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze zorganizowane i niczego nam nie zabraknie.



– Zrobiłeś duże zakupy? W najbliższych dniach jedyne miejsca, w których będziecie to hala i hotel.
– Kupiłem kilka rzeczy, ale wszystko powinniśmy mieć na miejscu. Jedzenie, owoce, woda i posiłki będą w hotelowej restauracji. Przynajmniej mam taką nadzieję (śmiech)!

– Mówiliśmy o obronie, ale co twoim zdaniem może być kluczem do zwycięstwa w półfinale?
– Fizyczność. To może zadecydować. Śląsk i my jesteśmy zespołami, które potrafią i lubią tak grać. Kto lepiej wytrzyma trudy rywalizacji, ten będzie górą.

– Zaskoczyły cię dotychczasowe rozstrzygnięcia w Energa Basket Lidze? Stal czy Legia?
– Raczej nic mnie nie zaskoczyło. Ciekawi mnie rywalizacja Ostrowa z Legią. Wszyscy mówili, że drużyna z Warszawy bardzo dobrze grała w rundzie zasadniczej. Więcej szans dawano Szczecinowi, a tu Legia pokonała ich świetną grą i agresywnością. Pokazali klasę, dlatego nie stoją na straconej pozycji. Daję 60 procent szans na awans Stali, ale tylko dlatego, że są gospodarzem.

– Czyli hala jednak nie będzie neutralna, jak twierdzą niektórzy?
– Tak jak mówiłem, my też walczyliśmy cały sezon, żeby teraz grać u siebie. "Obrzucane" kosze mają wpływ. Może nie będzie to kluczowe, ale na pewno pomagają. Niektórzy zawodnicy inaczej czują się w swoim obiekcie, gdzie cały czas trenują. Zobaczymy, jak to będzie. Zrobimy wszystko, żeby jak najlepiej i najszybciej odnaleźć się w Arenie Ostrów. Mam nadzieję, że ostatecznie nie będzie ona miała wpływu na końcowe rozstrzygnięcia.

Przeczytaj też:

Filip Dylewicz: czuję się spełniony. Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, ile osiągnąłem

Krzysztof Szubarga: nie potrafiłem sam siebie oszukiwać. W tym wieku trzeba patrzeć na zdrowie

Energa Basket Liga: odrodzenie potęg. Legia Warszawa i Śląsk Wrocław po wielu latach przerwy powalczą o medale

Energa Basket Liga. Jakub Garbacz: nie potrafiłem wykorzystać swojego potencjału. Teraz wszystko "zaskoczyło"

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także