Przejdź do pełnej wersji artykułu

Miesiąc do meczu ze Słowacją. "Szkoda, że nie w ćwierćfinale"

/ Dusan Radolsky i reprezentacja Polski (fot. PAP) Dusan Radolsky i reprezentacja Polski (fot. PAP)

Słowaccy dziennikarze piszą o nim "legenda". Dusan Radolsky przez blisko dziesięć lat pracował w Polsce. Ale jego kontakty z naszym krajem zaczęły się jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, gdy w jednym dniu, na dwóch różnych stadionach poprowadził dwie różne reprezentacje Słowacji w meczu przeciwko Polsce. Z doświadczonym trenerem porozmawialiśmy na miesiąc przed meczem Polski ze Słowacją na Euro 2020.

KTO DO KADRY ZA PIĄTKA? DWÓCH FAWORYTÓW 

Czytaj też:

Krzysztof Piątek nie zagra na Euro 2020 (fot. Getty)

Oficjalnie: Euro 2020 bez Krzysztofa Piątka. Napastnika czekają trzy-cztery miesiące przerwy

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Do meczu Polska Słowacja na Euro został równy miesiąc. Czego się pan spodziewa?
Dusan Radolsky:
– Po pierwsze, jest mi bardzo miło, że spotkamy się na mistrzostwach Europy. Szkoda jedynie, że już w grupie, a nie np. w ćwierćfinale. Jestem Słowakiem, ale polska piłka dużo mi dała. Regularnie oglądam wasze mecze i trzymam za was kciuki. Gdy gra Polska – serduszko bije nieco szybciej. Moje związki z waszym krajem są wyjątkowe. W 1998 byłem selekcjonerem reprezentacji Słowacji U21, ale na jeden mecz zostałem także trenerem pierwszej kadry. I jednym meczu poprowadziłem dwie reprezentacje, w dwóch różnych meczach, na dwóch różnych stadionach! O godzinie 15 byłem trenerem kadry U21, o 18 – poprowadziłem pierwszą reprezentację. I w obu przypadkach rywalem była Polska. To niezwykłe wspomnienie. Nie wiem, czy jest drugi trener na świecie, który miał taki przypadek.

– Waszą młodzieżówkę prowadził wtedy Paweł Janas, a pierwszą reprezentację – Janusz Wójcik. W meczach dorosłych drużyn przegraliśmy 1:3. Jedną bramkę strzelił nam Wojciech Kowalczyk, dwie dorzucił Piotr Reiss. Młodzieżówki zremisowały 2:2. U was grali tacy piłkarze Głowacki, Terlecki, Magiera, Kosowski, Włodarczyk, Wichniarek… Pamiętam i takie czasy.

– Kto będzie faworytem w Petersburgu?
– Nie wiem, czy jest faworyt. Na dzisiaj nie wiemy, jacy piłkarze będą do dyspozycji w obu drużynach. Oglądałem wasze mecze z Węgrami, Andorą i Anglią i widać było, że trener Paulo Sousa próbuje nowoczesnych założeń taktycznych. Widać, że szukacie nowej drogi. Na dzień dobry na pewno macie więcej wartościowych piłkarzy. Wyobrażam sobie, że w waszej kadrze będzie sześciu, siedmiu piłkarzy grających we Włoszech. Do tego dochodzą zawodnicy grający w Anglii czy Niemczech. Podoba mi się, jak jest poukładana polska drużyna. Jest wielu doświadczonych piłkarzy. Fabiański, Szczęsny, Bednarek, Grosicki… Rybusa czy Glika pamiętam z mojej pracy w Polsce. Nie mówiąc o Krychowiaku czy Lewandowskim. Musimy brać też pod uwagę osobę Zbigniewa Bońka, który jest ważnym człowiekiem w europejskiej piłce. Ale i my mamy zawodników grających w silnych ligach. Wiele będzie zależeć od tego, kto będzie do dyspozycji trenera.

Czytaj też:

Paulo Sousa ogłosi kadrę na Euro 2020. Transmisja konferencji selekcjonera reprezentacji Polski na żywo online w TVP Sport

– Macie niezły kręgosłup w postaci Dubravki, Skriniara, Lobotki i Dudy lub Hamsika. Ale chyba brakuje wam napastnika.
– Zdecydowanie. Dlatego sam jestem ciekaw, jak to trener ustawi.

– Może bez klasycznego napastnika? Graliście już tak.
– Były takie próby. Można grać i 4-6-0.

– Taką taktykę to zostawcie dopiero na Hiszpanię.
– Moje życie nie jest proste. Chcę bowiem nie tylko awansu Słowacji, ale też w dalszej części turnieju chcę widzieć Polaków. Można wyjść także z trzeciego miejsca. Mam nadzieję, że nam się uda.

– Kto może być odkryciem w waszej drużynie?
– Na miesiąc do przodu trudno powiedzieć coś konkretnego. Przed nami cały okres przygotowawczy do turnieju. Wtedy będzie wiadomo więcej. Mamy kilku ciekawych piłkarzy grających w lidze czeskiej.

– Marzec dla was był szalony. Zremisowaliście z Cyprem i Maltą, by na koniec pokonać Rosję.
– Tak to się ułożyło. Ja zawsze mówiłem, że jeśli chcesz coś osiągnąć to przede wszystkim musisz umieć wygrywać ze słabymi. A teraz w Europie mówi się, że nie ma już słabych drużyn. Mecz z Cyprem to potwierdza. Nie zdołaliśmy ich pokonać, choć graliśmy całkiem dobrze. Liczyłem, że w tych trzech meczach zdobędziemy pięć punktów i tak się stało. Ciągle jesteśmy w grze o kolejny awans.

– Cypr to już nie są słabeusze. Ale co pan sobie myślał, gdy przegrywaliście z Maltą 0:2?
– Mecze układają się bardzo różnie. Polska też na pewno miała podobne mecze. Chociaż niedawne spotkanie z Andorą. Też długo nie potrafiliście strzelić gola. Ostatecznie wygraliście 3:0, ale bez Roberta Lewandowskiego niekoniecznie musiało się udać. W ostatnim czasie drużyny pokroju Andory zrobiły bardzo duży postęp pod względem taktycznym. Dziś znacznie trudniej ich ugryźć. Do Euro miesiąc. Zobaczymy, którzy zawodnicy będą do dyspozycji trenera, przecież właśnie wypadł wam Krzysztof Piątek. W jakiej będą formie fizycznej i psychicznej. Do tego dojdą założenia trenera. I bardzo ważna jest analiza gry rywala. Te składowe zdecydują o wyniku. Trenerzy zawsze muszą być mądrzy przed meczem. Wszyscy pozostali – kibice i dziennikarze są mądrzy po meczu. To jest różnica.

– Polskie kluby podały, że w szerokiej kadrze Słowacji na Euro jest czterech piłkarzy z Ekstraklasy, ale cała szeroka kadra nie została chyba jeszcze ogłoszona?
– Nie, jeszcze jej nie ma. Sezony ligowe w poszczególnych krajach wciąż trwają. Bardzo udany sezon ma za sobą Slavia Praga, a mamy tam swojego zawodnika (Jakub Hromada – przyp. red.). Myślę, że trener wciąż układa to sobie w głowie.

Czytaj też:

Euro 2020. "WP Sportowe Fakty": Paulo Sousa ma zabrać do Opalenicy tylko 26 piłkarzy

– Z Piasta w kadrze znaleźli się Holoubek, Plach i Huk. Do tego Siplak z Cracovii. Nie ma za to Satki z Lecha.
– Satka wrócił już do gry, ale Lech nie gra dobrze. Czy znajdzie się w kadrze? Nie wiem. Tak jak to w przypadku ustalania składu – wybór jednego zawodnika determinuje powołanie lub jego brak dla innego gracza z tej pozycji.

– Obie reprezentacje mają nowego trenera. Wy zmieniliście selekcjonera przed finałem play-offów. My już po wywalczeniu awansu. Która z tych decyzji bardziej pana zaskoczyła?
– Decyzje są podejmowane przez federacje i nie znam pełnego obrazu sytuacji. Wie pan jak to jest, jak przyjedzie pan do mnie w gości to zaproszę pana do salonu, do kuchni, ale sypialni nie pokażę. I podobnie jest w piłce – każdy pilnuje swoich tajemnic. Wiem z czego wynikała zmiana na Słowacji. W Lidze Narodów nie graliśmy zbyt dobrze, wyniki też nie były w porządku. Dlatego zarząd zdecydował o zmianie. Wymiana trenera często wnosi coś pozytywnego i tak było tym razem – zmiana dała awans na mistrzostwa Europy.

– Do wyjazdu na Euro szykuje się też jeden z pańskich byłych podopiecznych. Sebastian Mila jest dziś ekspertem TVP.
– Nie mam dostępu do polskiej telewizji, ale cieszę się, że tak mocno się rozwinął po karierze. Ja moją pracę w Polsce wspominam bardzo dobrze. Jest mi jednak bardzo smutno, że w Ekstraklasie nie ma już Grodziska, nie ma Polonii Warszawa ani Ruchu Chorzów. Może chociaż Nieciecza awansuje. Wymieniam te kluby nie przez przypadek, bo tam właśnie pracowałem i wciąż mają miejsce w moi sercu. Jest mi smutno, że tak się potoczył ich los. Ruch czy Polonia to przecież historia polskiej piłki. Grodzisk to małe miasteczko, a dali przykład, że i tam można grać dobrą piłkę.

– Przepowiedziałby pan Mili taką przyszłość?
– Myślę, że obrał właściwą drogę, bo on zawsze lubił coś skomentować, dopowiedzieć. Złapał dużo doświadczenia w trakcie kariery. Ja myślę o tych chłopakach jak o moich synkach. Mam w domu gabinet, w którym wiszą zdjęcia tych drużyn i zawodników. Często siadam tam i wspominam dobre czasy. Cieszę się, że Sebastianowi idzie w roli eksperta. Proszę go serdecznie pozdrowić!

– Pan nadal pracuje w słowackiej federacji?
– Tak. Pracuję. I na 90 procent będę na meczu w Petersburgu.

Czytaj też:

Bartłomiej Drągowski kontuzjowany. Nie dokończył meczu z Cagliari

– Będzie pan prowadził obserwacje dla związku?
– Tak. Mam też być na kolejny meczu, przeciwko Szwecji. Liczę także, że sytuacja z Covidem pozwoli polecieć także do Hiszpanii na trzecie spotkanie. Chciałbym zobaczyć wszystkie nasze mecze w fazie grupowej.

– A w Polsce kiedy był pan po raz ostatni?
– Mieszkam w Trnawie, więc bliżej mam na Węgry niż do Polski. Ostatnio nie było okazji, by odwiedzić wasz kraj. Jakiś czas temu dostałem zaproszenie do Grodziska, ale nie dało się pojechać. Przez telefon – jestem za to w Polsce co tydzień. Dzwonią dziennikarze, przyjaciele z Polski. Tomek Fornalik z Gliwic, Mariusz Mucharski czy Tadziu Fajfer. Z Niecieczy też czasem dostanę telefon – byłem tam na otwarciu stadionu. Ostatnio za każdym razem, gdy chciałem jechać do Polski, zawsze coś stawało na przeszkodzie. Ale czuję kontakt z Polską za pomocą piłki. Co tydzień widzę w grze Zielińskiego, Lewandowskiego czy Milika. Widzę Fabiańskiego czy Szczęsnego. I to oni przypominają mi Polskę. Spędziłem u was trochę czasu i myślę, że zrobiłem tam niezłą karierę.

– Oczywiście. Dowodem na to są liczne telefony, które odbiera pan z Polski. Wspominał pan o Zielińskim. Jerzy Brzęczek miał problem z zagospodarowaniem go. Nie grał tak dobrze jak w Napoli.
– W tym momencie trzeba wrócić do tego, o czym mówiliśmy na początku. Jacy piłkarze są do dyspozycji, w jakiej są kondycji i jakie są założenia taktyczne. Od czasu do czasu dojdzie to konfliktu. Zawodnik może powiedzieć, że skoro w Napoli gram na tej pozycji to w reprezentacji nie chcę grać na innej. Poukładanie sobie stosunków z zawodnikami to bardzo ważny aspekt pracy trenera. Musi umieć znaleźć mocne i słabe punkty każdego piłkarza. Np taki piłkarz jak Robert Lewandowski jest bardzo ważny dla waszej drużyny pod względem taktycznym. Widać to było patrząc na wasze marcowe mecze.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także