W niższych ligach marnuje się sporo talentów – ile razy słyszeliśmy ten frazes, gdy do Ekstraklasy zamiast młodego Polaka trafiał przykładowy stary Słowak. Najlepszym dowodem, że sformułowanie to jest prawdą jest… kilku reprezentantów Anglii. Dokładnie dziewięć lat temu Leicester City pozyskało z piątoligowego Fleetwood Jamiego Vardy’ego. Reszta stała się historią. Opoka Lisów to nie jedyny przykład, że warto poszukać graczy na peryferiach futbolu. Teraz do kadry Synów Albiono na Euro 2020 może trafić kolejnych kilku byłych amatorów.
Scenariusz zwykle był podobny: zawodnik wypatrzony w wieku młodzika trafiający do szkółki dużego klubu, po kilku latach zweryfikowany negatywnie i ponownie szukający sobie miejsca wśród amatorów. Taką drogę na świecie przechodzi wielu piłkarzy. Tylko nieliczni są w stanie trafić do najwyższej klasy rozgrywkowej, udowadniając, że ktoś, kto podjął decyzję, popełnił błąd. "Jak nie drzwiami, to oknem" – można powiedzieć o karierze Jamiego Vardy’ego.
Odpuszczony przez szkółkę Sheffield Wednesday przez lata tułał się na amatorskim i półprofesjonalnym szczeblu. Najpierw trafił do Stocksbridge Park Steels, gdzie na siódmym poziomie rozgrywek zarabiał 30 funtów tygodniowo. Gole, które strzelał hurtowo, przyczyniły się do transferu szczebel wyżej. Halifax zapłacił aż 15 tysięcy funtów. Było warto. W 33 meczach Vardy zdobył 23 bramki i pomógł w wywalczeniu awansu na piąty szczebel rozgrywek. Tam wypatrzyło go Fleetwood Town, które zrobiło świetny interes. Vardy przeszedł tam za 170 tysięcy, rok później stał się zaś pierwszym piłkarzem spoza czterech profesjonalnych lig w Anglii, za którego zapłacono ponad milion w brytyjskiej walucie. Dokładnie za 1,24 miliona funtów zamienił Fleetwood na Leicester City.
#OnThisDay in 2012, Leicester City signed Jamie Vardy.
— Leicester City 🏆 (@LCFC) May 18, 2021
Not a bad signing, was it? 🔵 pic.twitter.com/wb467y4PPU
The FA Cup is open to any club in English football competition (this year 736 clubs competed).
— B/R Football (@brfootball) May 15, 2021
Most top players will only ever play the last six rounds.
Jamie Vardy has played in all THIRTEEN rounds in his career.
And now he’s won it 🏆 pic.twitter.com/E7DVVqPWW4
Spośród obecnie będących w kręgu zainteresowań Garetha Southgate’a, aż czterech zawodników ma za sobą walkę o dalszą karierę w amatorskich ligach. Co ciekawe, wszyscy znajdują się wśród sześciu najskuteczniejszych Anglików w Premier League. Piątym jest... Vardy, szóstym zaś Patrick Bamford, jedyny, który nigdy nie wypadł poza szczebel centralny. Tak stało się z kolei w przypadku Dominica Calverta-Lewina, Calluma Wilsona, Olliego Watkinsa i Danny’ego Ingsa.
Calvert-Lewin w wieku 18 lat wydawał się za słaby na Sheffield United. W 2014 roku został więc zawodnikiem Stalybridge Celtc, z którym... ledwie utrzymał się w ósmej lidze. Jego zespół pozostał w niej dzięki lepszemu bilansowi goli. Kilka z nich było autorstwa obecnego najlepszego strzelca Evertonu. Jeszcze bardziej krętą drogę do reprezentacji Anglii miał Ollie Watkins. Niedawny debiutant w kadrze Synów Albionu uczcił pierwszy mecz golem z San Marino. Wcześniej, również w 2014 roku, musiał strzelić ich kilkanaście dla siódmoligowego Weston-super-Mare, by ponownie zyskać w oczach władz Exeter. Dzięki skuteczności w amatorskim zespole Watkinsowi dano kolejną szansę. Tej już nie zmarnował, potem przeniósł się do Brentford, z którego przed sezonem 2020/21 trafił do Aston Villi. W niej gra jak z nut – a o wyjazd na reprezentację będzie walczył z dwoma piłkarzami urodzonymi w 1992 roku.
Zarówno kariera Ingsa jak i Wilsona naznaczona jest kontuzjami, które nie dały rozkwitnąć im na dobre. Ings, który w obecnym sezonie walnie przyczynił się do utrzymania Southampton, przed krótkim i nieudanym pobytem w Liverpoolu występował między innymi w piątej lidze. W Dorchester Town tak zwrócił na siebie uwagę władz Burnley, że te zdecydowały się na zaskakujący ruch. Wypaliłby on niemal tak dobrze, jak Jamie Vardy, lecz urazy nieco w tym przeszkodziły. I tak Ings ma większe szanse na powołanie niż Wilson, który ostatni dla kadry mecz zagrał w 2019 roku. Po raz ostatni w amatorskich rozgrywkach wystąpił siedem lat wcześniej w Tamworth FC. Został wypożyczony na trzy mecze, w których strzelił gola i miał dwie asysty. Wcześniej występował w Kettering Town na tym samym szczeblu. Teraz, podobnie jak i wcześniej wymienieni napastnicy, goleador Newcastle czeka na 25 maja, kiedy to selekcjoner reprezentacji Anglii ogłosi 26 powołanych.
I w Polsce przeskok z lig półamatorskich czasem bywał zaskakująco łatwy. Jakub Błaszczykowski z czwartoligowego KS Częstochowa wskoczył do Wisły Kraków i od razu grał jak równy z równym. Grający obecnie w Widzewie Łódź Łukasz Kosakiewicz z A-klasowego Hetmana Grzybno potrafił wskoczyć do Korony Kielce. I tylko kielczanie nie mieli szczęścia do Anglików wyciąganych z tamtejszych lig amatorskich. Johnny Spike Gill i D’Sean Theobalds zapisali się tylko tym, że trudniej było o bardziej egzotyczny transfer. Spośród brytyjskich szóstoligowców zagrał tylko ten drugi. Dwa mecze. Po chwilowym pobycie w Anglii wrócił do Polski i gra dla... Unii Tarnów. Na nowego Vardy’ego się nie zapowiada. Panowie, szukajcie może wśród naszych niższych lig.