Stało się to, o czym pisaliśmy od kilku dni. Adrian Gula został dziś nowym trenerem Wisły Kraków. 45-letni trener ze Słowacji podpisał z krakowskim klubem dwuletni kontrakt.
Karierę trenerską ropoczął w drugoligowym AS Trencin, gdzie na starcie sezonu 2009/10 został asystentem Vladimira Konika. Na trzy kolejki przed końcem rundy jesiennej zastąpił go w roli trenera numer jeden. Od tego czasu Trencin zaczął notować znacznie lepsze wyniki – przez kolejne 1,5 roku wygrał 32 z 48 meczów, zanotował dziewięć remisów i siedem porażek. W drugim sezonie owocem tych rezultatów był awans do słowackiej ekstraklasy.
Gula miał wtedy raptem 35 lat, ale klub nie bał się postawić na niego – zaraz po awansie obie strony zawarły nowy, dwuletni kontrakt. – Nie widzieliśmy powodów, by zmieniać trenera. Przedłużenie kontraktu było dla nas formalnością. Trener przekonał nas do siebie nie tylko wynikami, ale też jego pracą, podejściem i postępem, jaki zrobiła drużyna – tłumaczył wtedy generalny menedżer klubu Robert Rybnicek.
– To dla mnie świetna informacja. Cieszę się, że mogę kontynuować tę pracę. Nadal jesteśmy na początku procesu budowy zespołu i jest to dla mnie wielkie wyzwanie – powiedział Gula. Był to dla niego powrót do słowackiej ekstraklasy, w której wcześniej występował jako piłkarz. Ale po raz pierwszy pojawił się w niej jako trener.
Początek sezonu był trudny. W pierwszych pięciu meczach Trencin zdobył trzy punkty, pierwsza wygrana przyszła dopiero w szóstej kolejce. Tydzień wcześniej, w meczu przeciwko MSK Żilina, drużyna Guli porzuciła atrakcyjny, ofensywny futbol którym imponowała w drodze po awans. – Przekonałem piłkarzy, że jeśli będą konsekwentni w defensywie, będą w stanie zachować czyste konto w meczu z każdym rywalem. Na tym etapie to był bardzo ważny sygnał – mówił potem Gula. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a kolejkę później Trencin pokonał Dunajską Stredę.
Kto zostanie Muellerem reprezentacji? Najlepsze mecze z Milikiem w składzie
Młodzieżą po sukces
– Po meczu z Żiliną powiedzieliśmy sobie, że to nie jest droga dla nas. Punkt był ważny, ale poświęcenie, którym było porzucenie naszego stylu, wydawało się nieadekwatne do osiągniętego rezultatu. Nikt z nas nie cieszył się z tego meczu i wspólnie podjęliśmy pewną decyzję. Dzięki temu meczowi dowiedzieliśmy się, że możemy grać z najmocniejszymi, ale uznaliśmy równocześnie, że nie chcemy zatrzymywać samych siebie – tłumaczył Gula. Przekonał swoich ludzi, że są w stanie w tym samym czasie dobrze bronić i atakować, a drużyna wróciła do stylu gry, który wcześniej porywała kibiców.
Potem było już znacznie lepiej. Beniaminek skończył sezon na piątym miejscu. Lokata wyżej i młodziutki zespół prowadzony przez młodego trenera awansowałby do kwalifikacji do Ligi Europy. Trzon zespołu stanowili zawodnicy w wieku 19 – 23 lata. Gula dał szansę debiutu choćby 16-letniemu wówczas Stanislavowi Lobotce czy o rok starszemu Robertowi Mazanowi. Pierwsze kroki w dorosłym futbolu stawiali m.in. Jakub Holubek (dziś Piast Gliwice) czy Samuel Stefanik (Bruk-Bet Nieciecza). A jednym z nielicznych doświadczonych zawodników był obecny trener Zagłębia Lubin, Martin Sevela.
– Nasi piłkarze udowodnili, że w futbolu nie chodzi o wiek, ale o to, co możesz osiągnąć, zmieniając swoje umysły. Wspólnie udowodniliśmy, że na Słowacji można grać ofensywnie i po prostu inaczej. Czułem siłę zespołu i ich pożądanie do gry ofensywnej – mówił po zakończeniu sezonu.
W Europie Żilina z Gulą gościła trzykrotnie. W sezonie 2013/14 dotarli do trzeciej rundy kwalifikacji do Ligi Europy, rok później – o szczebel wyżej. Za pierwszym razem zatrzymała ich NHK Rijeka, za drugim Athletic Bilbao. W kwalifikacjach do Ligi Mistrzów potknęli się na pierwszej przeszkodzie – FC Kopenhaga. Wielu zawodników zrobiło duży postęp. Robert Mazan trafił do Żiliny z Podbeskidzia Bielsko-Biała, a 2,5 roku później przeszedł do Celty Vigo.
W 2015 pojawiły się informację, że Gulą interesuje się Legia Warszawa, ale słowacki trener twierdził, że nie zna tematu. Trzy lata później sytuacja się powtórzyła. W 2017 zorganizował szkolenie "Futbol moimi oczami", w którym udział wzięło około 200 trenerów ze Słowacji, Czech i Polski. To kolejny dowód na to, że lubi dzielić się swoimi doświadczeniami i ma w sobie coś z nauczyciela.
W maju 2018 roku Gula kończy przygodę z Żiliną i obejmuje młodzieżową reprezentację Słowacji. – W życiu trzeba umieć podejmować decyzję. Ta była jedną z trudniejszych, ale uznałem, że jest to krok do przodu. Jestem dumny z pięciu lat spędzonych w Żilinie, ale czułem też, że piłkarze potrzebują odmiany i dlatego zdecydowałem się na ten niełatwy krok – tłumaczył swoją decyzję. Kluby o nim nie zapomniały i Gula co rusz otrzymywał kolejne oferty pracy. W roli selekcjonera U21 wytrwał 1,5 roku, gdy w końcu przyjął ofertę czeskiej Viktorii Pilzno. Cele były proste – mistrzostwo Czech.
Pozytywne informacje z treningu kadry. Frekwencja prawie wzorowa
Pozytywne informacje z treningu kadry. Frekwencja prawie wzorowa
Zaskakujące zwolnienie
Ten plan się nie powiódł, choć Gula rozpoczął fantastycznie – w pierwszych ośmiu meczach zanotował osiem wygranych. Pierwsza i jedyna w tym sezonie przegrana (ze Slavią Praga) przyszła w trzynastym ligowym spotkaniu. I to Slavia zgarnęła w tamtym sezonie tytuł, ale Gula miał powody do radości – w głosowaniu na najlepszego trenera ligi zajął trzecie miejsce. W Czechach szybko zrobił karierę i tu też był mocno eksploatowany przez media.
Czesi mówili on nim "słowacki Guardiola". Z dwóch powodów. Łączy ich fryzura, ale też Gula nie ukrywał, że Guardiola był dla niego jednym z trenerskich wzorów. Inni to Juergen Klopp czy Arsene Wenger.
Na koniec sezonu 2019/20 zapowiadał, że w przyszłym sezonie Viktoria będzie mocniejsza, ale kolejne rozgrywki były mniej udane – do maja 2021, gdy Gula stracił pracę, drużyna z Pilzna zanotowała osiem porażek. Wcześniej była szybka ewakuacja z Ligi Mistrzów (po przegranej z AZ Alkmaar) i Ligi Europy (tu na drodze stanął Hapoel Beer Sheva). W grudniu media pisały, że lada moment straci pracę, przetrwał ten kryzys, ale w maju topór opadł. Gula zostawił zespół na piątym miejscu w tabeli. Daleko od oczekiwań.
– Jestem bardzo wdzięczny, że mogłem pracować w klubie z tak mocną historią w ostatnich latach. Po raz pierwszy moja praca w klubie skończyła się przedwcześnie, a teraz ważne, by umieć wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. By wyjść z tej sytuacji mądrzejszy – mówił po zwolnieniu. Nie spodziewał się zwolnienia. – Nie w tym momencie. Ledwie dobiegła końca nasza seria czternastu meczów bez porażki, a po drodze awansowaliśmy do finału Pucharu Czech, co otwierało drogę do Europy. Dużo bardziej spodziewałem się zwolnienia w grudniu – dodał.
Teraz czas na drugą zagraniczną przygodę – pracę w Wiśle Kraków. Gula miał też ofertę z Jagiellonii Białystok, ale tam poszukiwano przede wszystkim trenera, który pracował już w Ekstraklasie.
Sewilla jako gospodarz Euro. Zobacz, gdzie przyjdzie rywalizować Polakom
Sewilla jako gospodarz Euro. Zobacz, gdzie przyjdzie rywalizować Polakom