{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Adam Hrycaniuk: w Kownie musimy dołożyć coś ekstra i mieć przy tym trochę szczęścia. Naszą największą siłą jest zespołowość
Jakub Kłyszejko /
Reprezentacja Polski w koszykówce ma za sobą dwa mecze kontrolne. O dotychczasowych występach, ciężkich treningach, pomysłach na zatrzymanie Luki Doncicia i marzeniach związanych z wyjazdem do Tokio opowiedział nam Adam Hrycaniuk, center naszej kadry.
Jakub Kłyszejko (TVPSPORT.PL): – Dwa mecze kontrolne za wami. Jakie wnioski można z nich wyciągnąć?
Adam Hrycaniuk (reprezentant Polski w koszykówce, Asseco Arka Gdynia): – Widać, że były to nasze pierwsze spotkania. Jest wiele rzeczy do poprawy. Mamy nadzieję, że forma drużyny będzie rosła. Powoli się przygotowujemy i byłoby to dość dziwne, gdybyśmy od początku zaczęli z wysokiego C. Najlepsza dyspozycja ma przyjść za dwa tygodnie. Musimy mocno popracować nad zrozumieniem na boisku. Szkoda meczu z Rosją, bo pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Po przerwie popełniliśmy za dużo błędów. Brakowało komunikacji na zasłonach i potem Rosjanie nam odjechali. Pierwsza część meczu pokazała, że jesteśmy w stanie zagrać fizycznie i mądrze. W ataku nam nie szło, ale trzymaliśmy ten wynik obroną. Myślę, że forma naszej drużyny będzie szła w górę z dnia na dzień i meczu na mecz.
– Rosjanom rzuciliście tylko 63 punkty. Słabsza skuteczność mogła wynikać z dużych obciążeń treningowych serwowanych przez trenera Taylora?
– Tak, to prawda. Ciężko trenujemy i nie możemy przede wszystkim zwracać uwagi na to, że gramy sparingi i musimy być na nie gotowi z pełną mocą. Każdy z nas przyjechał w innym rytmie meczowym oraz odpoczynkowym. Potrzebowaliśmy mocnych treningów, żeby nasze ciała ponownie przyzwyczaiły się do wysiłku. Wiemy, że bez ciężkiego przygotowania, nie dałoby się pociągnąć dłużej. Zakwasy już minęły, ale brakowało nam meczów w pełnym wymiarze czasowym i cieszymy się, że rozegramy aż sześć sparingów.
Turniej koszykarzy w Gliwicach: Polska przegrała z Rosją
– Starcia z Timofiejem Mozgowem były przetarciem przed tym, co czeka was w Kownie?
– Jasne. Mozgow to klasowy gracz, od lat reprezentant Rosji, który grał z powodzeniem w NBA. To duży facet i dobrze, że mogliśmy się przeciwko niemu sprawdzić. Nie chcieliśmy go podwajać i odkrywać swoich wszystkich wariantów, które możemy zaprezentować przeciwko wysokim centrom. Nie udało się nam go zatrzymać. Rzucił 20 punktów, ale większość z nich padła po naszych błędach w pick and rollu. Miał swobodę przy dojściu do kosza. Świetnie zagrał też Andriej Woroncewicz, który rzucił trzy trójki w krótkim odstępie czasu. Trochę pogubiliśmy się w jego kryciu, a wynik nam odjechał. Potem ciężko było wrócić do gry.
– W jaki sposób możecie przeciwstawić się wysokim i silnym podkoszowym reprezentacji Litwy i Słowenii?
– Kluczowe jest zrozumienie na boisku. Indywidualnościami może być nam bardzo ciężko się przeciwstawić. Musimy grać jako zespół. Trzeba sobie pomagać, podwajać, czasami nawet potrajać. Ważne, aby zdążyć do swojego zawodnika przy rozrzuceniu akcji. Naszą siłą w najlepszych meczach była właśnie zespołowość. Jeden na jeden ciężko będzie nam ustać przeciwko niektórym zawodnikom. Po to mamy kolegów na boisku, żeby wszystko robić wspólnie. Niekoniecznie musimy rozwiązywać problemy indywidualnie. Wszyscy mają sobie pomagać. Przy takiej grze i szczelnej obronie morale idą do góry. Czujesz, że masz za plecami kogoś, kto przybiegnie i pomoże ci w trudnej sytuacji.
Czytaj też:
Euro 2020. Aaron Cel: życzyłbym sobie rewanżu z Portugalią w ćwierćfinale mistrzostw Europy
– Jesteście już w połowie zgrupowania. Na co trener Taylor kładzie największy nacisk?
– Szczególnie na egzekucję zagrywek w ataku i zapamiętania systemu gry. Musimy pamiętać o dobrym "timingu". Ważne, aby podać w odpowiednim momencie, dobrze się ustawić, pokryć rywala. Pracujemy nad elementami obronnymi, aby jak najlepiej realizować nasze założenia. Każde spóźnienie się do rywala może nas słono kosztować. Szlifujemy swój system i staramy się wyeliminować błędy, które zauważyliśmy podczas analizy dotychczasowych meczów.
– Szykujecie się już konkretnie pod Słoweńców? Ktokolwiek na świecie jest w stanie zatrzymać Doncicia?
– Nie będzie to łatwa rzecz. Przed nami ciężkie zadanie, jedno z trudniejszych w ostatnich latach. Z drugiej strony to tylko jeden mecz i wszystko może się zdarzyć. Niebawem dołączą do zespołu Michał Sokołowski, Mateusz Ponitka i A.J. Slaughter. To zawodnicy, którzy grają na bardzo wysokim poziomie w Europie, oczywiście nie umniejszając żadnemu z pozostałych kolegów. Ta trójka będzie wartością dodatnią dla naszej kadry. Nie da się zatrzymać Doncicia, ale można ograniczyć pewne elementy jego gry. Mamy swoje założenia i nie chciałbym teraz ich odkrywać. Przygotowujemy się pod rywala, który będzie za dwa tygodnie i dokładamy do tego bieżące informacje. Różne warianty są, ale najważniejszym jest zespołowość. Mamy być jedną "pięścią" i musimy znakomicie się rozumieć. Do tego trzeba dołożyć coś ekstra, bo zwykłe granie może nie wystarczyć. Każdy musi dać z siebie maksimum. Tylko wtedy mogą czekać nas fajne rzeczy.
Energa Basket Liga. Łukasz Koszarek: pojedyncze zwycięstwa nic nie dadzą. Liczy się tylko wygrana w finale
– Zaczynacie meczem z Angolą, który ma być przetarciem przed Słowenią. Co wiecie o tym rywalu? To powinien być dla was spacerek?
– Nie, nigdy żaden mecz na jakimkolwiek turnieju nie jest spacerkiem. Dobrze, że na początek gramy właśnie z Angolą. Pojawi się pewnie trochę nerwów, niepewności związanych z emocjami, nowymi warunkami i rangą turnieju. To zespół, który gra atletycznie. Będziemy musieli przeciwstawić się ich fizyczności. Niedawno rywalizowaliśmy z Nigerią, spotkamy się też z Tunezją. Będą to dobre podwaliny przed starciem z Angolą. Konkretnie się jeszcze pod nią nie przygotowywaliśmy, ale naszym najważniejszym założeniem jest praca nad własnymi niedociągnięciami. Nie możemy nastawiać się na łatwy mecz. Musimy dobrze zacząć, bo prawdziwe wyzwania pojawią się dopiero później.
– Za wami pierwsze mecze z kibicami. W Kownie będzie ich zdecydowanie więcej. Prawie pełna hala podziała na was jeszcze bardziej mobilizująco?
– Zawsze kibice na trybunach wyzwalają dodatkowe, pozytywne emocje. Mam nadzieję, że sporo Polaków przyjedzie na turniej i usłyszymy ich doping. Inne drużyny też będą miały swoje wsparcie. Cieszymy się, że fani wrócili na trybuny i mogą oglądać koszykówkę na żywo.
– Gdzieś z tyłu głowy pojawiają się myśli o igrzyskach w Tokio?
– Czasami tak, ale wszyscy dobrze wiemy ile pracy i wysiłku trzeba włożyć, aby na nie awansować. Przed nami wiele do zrobienia. Ewentualne zwycięstwa ze Słowenią i Litwą byłyby chyba najważniejszym momentem w naszej karierze. Wiemy, że musimy zagrać turniej na najwyższym możliwym poziomie. Trzeba wznieść się na wyżyny i mieć przy tym trochę szczęścia. Przepięknie byłoby awansować do Tokio, ale na razie skupiamy się tylko na przygotowaniach.
– Ewentualny awans byłby znakomitym podsumowaniem wielu lat gry waszego pokolenia w reprezentacji.
– Oczywiście. Wyjazd do Tokio byłby najważniejszym momentem naszych karier. Marzyć nikt nam nie zabrania, ale wiemy, ile wysiłku musimy włożyć, aby wszystko mogło się udać. Na razie nasze głowy są tutaj i mamy nadzieję, że uda nam się zaskoczyć przeciwników i awansować. Wiemy, jak wymagający są rywale i twardo stąpamy po ziemi.
Harmonogram gier reprezentacji Polski
18 czerwca (Gliwice) Polska – Łotwa 20:30
22-23 czerwca (Gliwice) dwumecz Polska – Brazylia 20:00
29 czerwca (Kowno) turniej kwalifikacyjny do igrzysk: Polska – Angola
1 lipca (Kowno) turniej kwalifikacyjny do igrzysk: Słowenia – Polska
Tylko zwycięzca całej imprezy zagra w Tokio. Mecze będą rozgrywane od 29 czerwca do 4 lipca. Zobaczycie je na antenach Telewizji Polskiej.