Radamel Falcao ma słabość do Madrytu. Tak tęsknił za Hiszpanią, że trafił na przedmieścia stolicy, do beniaminka – Rayo Vallecano. 35- letni Kolumbijczyk zaskoczył wszystkich tym transferem za pięć dwunasta.
Solidarność społeczna może mieć także związek z piłką nożną. W mającej robotnicze tradycje dzielnicy Vallecas ludzie sobie pomagają. Organizowali już zbiórki żywności dla potrzebujących, 9 lat temu dzięki ich staraniom jedna z fanek – pani Carmen – dostała nowy dom.
Na trybunach panuje rodzinna atmosfera (raz doszło do złej sytuacji, bo zagorzali kibice przypisali faszystowskie poglądy Romanowi Zozuli , co skończyło się odejściem Ukraińca). Klub jest bowiem zaangażowany, a nawet ultrasom przyświeca idea równości.
Odnaleźć się w marketingu
Klub dotąd nie ulegał nowym trendom, nie szedł z duchem czasu, stanowiąc przeciwwagę dla futbolu, który opiera się na komercji. Against modern football – to właśnie oni, kibice Rayo. Ten slogan na pewno im odpowiada. A jak to się ma do Falcao?
Do 10 września w klubowym sklepie nie było koszulek, a na stronie internetowej klubu też nie można było ich kupić. Taka opieszałość w klubie LaLiga? Co ciekawe, Rayo dopiero podało z jakim numerem będzie grał Falcao. To nr 3. Z dziewiątką gra Randy Nteka, czyli odkrycie sezonu. A nr 15, który też był do wyboru, nie spodobał się Kolumbijczykowi. Wolał trójkę. W każdym razie nikt z tą sprawą się nie spieszył. Jak widać marketing nie jest mocną stroną Rayo. A sprawa jest poważna. Nadarzyła się wszak okazja, by promować klub.
Będą bardziej znani
Hiszpańska prasa dobrze pokazuje skalę wydarzenia, jakim jest przybycie Falcao do Vallecas. Ten mały klub tylko raz miał świetnego napastnika. W 1993 roku piłkarzem Rayo został Hugo Sanchez . Oczywiście miało to miejsce jeszcze przed erą mediów społecznościowych, więc wrzawa była znacznie mniejsza.
Teraz Falcao ma ponad 17 mln obserwujących na Twitterze, co musi wpłynąć na wzrost rozpoznawalności Rayo Vallecano. Na ludziach z dzielnicowego klubu, którego stadion przypomina relikt poprzedniej epoki (kibice mogą oglądać mecze choćby z bloku), to musi robić wrażenie.
Szczęśliwa Hiszpania, nieszczęsne Wyspy
Radamel Falcao strzelał bardzo dużo goli dla Atletico Madryt w latach 2011-13, więcej tylko Leo Messi i Cristiano Ronaldo . On popisał się niejednym wyczynem, rozwijając talent pod okiem Diego Simeone . Wielu kibiców Atletico pamięta pięć goli wbitych Deportivo w jednym meczu. Był bestią, a nazywali go Tygrysem.
🎥⚡ @FALCAO: "Espero dar muchas alegrías a los hinchas y a todo Vallecas". pic.twitter.com/A1pAR2clJT
— Rayo Vallecano (@RayoVallecano) September 16, 2021