Piłka nożna to nie tylko piękne akcje i efektowne gole. Mecz to zwieńczenie pracy, która musi być wykonana wcześniej. Krótko przed mistrzostwami Europy w amp futbolu Kamil Grygiel złamał nogę, a Kamil Rosiek rękę. Lekarze nie dawali im dużych szans, a jednak obaj zdążyli. Duża w tym zasługa fizjoterapeutki reprezentacji Polski, Zofii Kasińskiej. – Ich gra to ukoronowanie naszej ciężkiej pracy – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL. Dziś kolejny mecz naszej reprezentacji. O godzinie 17:00 zmierzymy się w ćwierćfinale z Francją, transmisja w TVP Sport oraz online.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Fizjoterapeuta zazwyczaj pozostaje w głębokim cieniu, ale mecz z Izraelem był wyjątkiem. Kamil Grygiel strzelił gola i fetując pobiegł wprost do ciebie. Duże emocje?
Zofia Kasińska: – Duże emocje i wzruszenie. Wcześniej razem z Kamilem wykonaliśmy mnóstwo pracy nad jego złamaną nogą. Po drodze było dużo potu i łez. Radości i smutków. Bardzo się ucieszyłam, gdy zagrał w pierwszym spotkaniu, przeciwko Ukrainie. A gol z Izraelem był już ukoronowaniem całej naszej pracy. To co dla mnie najważniejsze wydarzyło się dopiero później, gdy byliśmy już w hotelu. Podczas kolacji Kamil podszedł do mnie i powiedział, że czuje się spełniony.
– Wzruszająca chwila. Wróćmy jeszcze do radości po bramce. Widzisz, że Kamil biegnie w waszym kierunku. Zaczynasz podejrzewać, że chodzi o ciebie?
– W sumie nawet nie wiem, co myślałam. Stanęłam, podniosłam ręce w górę i zaraz Kamil był przy mnie. Znajomi opowiadali mi, że ominął kolegów i pobiegł wprost do mnie. Wielka radość.
– To już jest jeden z obrazków tych mistrzostw.
– Naprawdę? Dobrze wiedzieć. Zdjęcie jest fajne, ma coś w sobie. Śmiałam się, że wydrukuje je sobie i powieszę w szafce, w klinice w Szczecinie. Teraz czekam na podobną scenę z Kamilem Rośkiem, który niedługo przed mistrzostwami złamał rękę.
To uczucie, gdy złamałeś nogę przed #AmpEURO2021, pracowałeś ciężko podczas rehabilitacji, znalazłeś się wśród szczęśliwców na EURO, strzelasz gola i...
— Amp Futbol Polska (@AmpFutbolPolska) September 14, 2021
Dedykujesz go fizjoterapeutce kadry - Zofii Kasińskiej, która z Tobą pracowała! ❤️
KAMIL GRYGIEL! 👏⤵️
fot. 📸 @Cyfrasport pic.twitter.com/NbEpE75EXJ
– Kamil Grygiel powiedział, że czuje się spełniony. Ale ty – jako osoba odpowiedzialna za jego rehabilitację – możesz chyba powiedzieć to samo?
– Tak. Jestem spełniona. I szczęśliwa. To nie był prosty czas. Kamil musiał wytrzymywać ze mną, a ja z nim. On lubi mieć swoje zdanie i w naszych relacjach bywało bardzo różnie. Ale efekt naszej pracy sprawia, że jestem bardzo szczęśliwa.
– Mieliście chwile zwątpienia?
– Mieliśmy. W dniu operacji złamanej nogi Kamila usłyszałam, że szanse są pół na pół. Mieliśmy wówczas 72 dni do meczu otwarcia. Obu Kamilom zrobiłam kalendarze. Kamil Grygiel miał rozpisaną rehabilitację na dni, a Kamil Rosiek na godziny. Wszyscy mieliśmy te kalendarze w swoich szafkach w klinice i markerami skreślaliśmy kolejne punkty. Choć zegar tykał nam na plecach, starałam się nie nakładać na Kamila presji czasu. Nauczyłam się za to bardzo dużej kreatywności w wymyślaniu ćwiczeń. Pełnosprawny zawodnik ma cztery kończyny, a w przypadku ampfutbolistów pracujemy z trzema kończynami. I to jest OK, wiadomo co robić, modyfikacje ćwiczeń są dużo prostsze. Ale co w momencie, gdy zawodnik nie może obciążać nogi, więc do pracy pozostają w zasadzie tylko ręce i jedno kolano? Wszystkie pompki, deski odbywały się na kolanie. Od wymyślania kolejnych ćwiczeń moja głowa w pewnym momencie zrobiła się kwadratowa. A wtedy pojawiła się sprawa Kamila Rośka. Złamał rękę po tej samej stronie, po której nie ma nogi. Więc do pracy pozostała połowa ciała… No średnio. Co mogę zrobić? I znów bardzo potrzebna była kreatywność.
– Te pomysły wychodziły z twojej kwadratowej głowy czy konsultowałaś się z innymi fachowcami?
– Konsultowałam, bo w pewnym momencie dotarłam do ściany. Nie masz pomysłu, co dalej robić. W Gorzowie mam bardzo dobrego kolegę, który też pracuje ze sportowcami, głównie lekkoatletami. I to on podsyłał mi pewne rozwiązania. To było potrzebne, by otworzyć mi głowę. Przychodziło bowiem przemęczenie i wymyślanie tych miliona mikrocykli okazywało się trudne.
– Ile mikrocykli mieli chłopaki tygodniowo?
– Dwa. Planowałam na trzy dni. Z Kamilem Grygielem pracowaliśmy siedem dni w tygodniu. Rano przychodził do mnie na dwie, trzy godziny i wieczorem powtórka. A do tego co drugi dzień basen. Po pięciu tygodniach, gdy mogliśmy zacząć obciążać nogę, basen ograniczyliśmy do jednej sesji tygodniowej, a za to doszły ćwiczenia na boisku. Wcześniej jedyną aktywnością, którą mogliśmy obciążać nogę była jazda na rowerze. Pod koniec rehabilitacji Kamil powiedział, że przeze mnie znienawidził rower, bo ciągle na nim jeździł. A aby utrzymać wydolność, trenowaliśmy w masce wysokogórskiej z regulowanym wentylem.
– Ile kilometrów wykręcił?
– W sumie? Nie wiem ale każdego dnia jeździł pół godziny, co dawało po 10 – 11 km.
– Co ci się śniło w tym okresie? Byłaś w stanie wyłączyć się od tego wyścigu z czasem?
– Śniły mi się różne rzeczy. W gorszych momentach, gdy zmęczenie było większe, moje sny przedstawiały niezwykły miks osób i emocji. Ale jeden dzień był wyjątkowy. Kamil Grygiel przyszedł rano do kliniki i mówi, że opowie mi swój sen. "Śniło mi się, że zostałem najlepszym zawodnikiem mistrzostw Europy. Wygraliśmy turniej, a ja zawołałem ciebie i przy wszystkich wręczyłem ci puchar mówiąc, ile dla mnie zrobiłaś". W rewanżu opowiedziała mu mój sen, który był bardzo podobny. Mi śniło się, że zdobyliśmy złote medale, a kapitan Przemek Świercz poprosił, bym to ja, wraz z Kamilem wzniosła puchar. Miks w mojej głowie był w pewnym momencie straszny i bywały dni, że miałam dość. Bo przecież pracowałam nie tylko z Kamilem, ale też z moimi innymi pacjentami.
– Ale – jak widać po snach – z Kamilami byliście już zsynchronizowani na poziomie fal mózgowych.
– Chyba tak. Cała nasza trójka myślała o tym samym. Gdy Kami Grygiel kończył rehabilitację, przyszła kontuzja Kamila Rośka. Ja mam taką zasadę, że po 22 staram się nie odbierać telefonów. Pewnego wieczoru dzwoni telefon. 22:30, nieznany numer. Coś jednak powiedziało mi, by odebrać. "Cześć Zosia, tu Dorota, partnerka Rośka" – usłyszałam. Jak stałam, tak usiadłam.
– Co się stało? – zapytałam.
– Kamil boi się do was zadzwonić do trenera i do ciebie. Jesteśmy w szpitalu. Złamał rękę – usłyszałam.
Cisza, która nastała w słuchawce była wymowna. Ale i z nim zdążyliśmy.
vlog? VLOG! 😍🇵🇱
— Amp Futbol Polska (@AmpFutbolPolska) September 17, 2021
Niby w czwartek dzień wolny, ale nie mogło zabraknąć vloga ze zgrupowania! 🎥
A w nim między innymi o: wolnym czasie kadrowiczów, kilku męskich słowach na odprawie, raporcie medycznym "Adamsa" i legendarnej już przyśpiewce "Fajtiego". 😂
Oglądamy! ⤵️
– Po Euro tobie też należy się odpoczynek.
– Mam pomysł, by na kilka dni się wyrwać. W klinice mam wolne do końca miesiąca. Potem jednak trzeba wracać, bo czekają inni pacjenci.
– Jak się pracuje ze sportowcami niepełnosprawnymi? Nie pytam o ich ograniczenia, bo to oczywiste. Czy pod względem mentalnym różnią się od pełnosprawnych sportowców?
– Chyba nie. Ja nie widzę różnicy. O te różnice pytali mnie dziennikarze na samym początku mojej pracy z ampfutbolistami. Odpowiadałam, że mam o połowę mniej pracy, bo chłopaki mają o jedną nogę mniej. A tak poważnie to z pewnością są różnice pod względem motoryki, bo przecież u ampfutbolistów bazą do poruszania się są kończyny górne. Barki muszą być odpowiednio mocne. A trening piłkarski – z punktu widzenia fizjo-motoryki – jest identyczny jak u sportowców w pełni sprawnych.
– Charaktery mają twardsze?
– To bardzo indywidualna sprawa. Kamil Grygiel wcześniej trenował piłkę nożną i jego charakter jest pewnie pochodną tego. Ledwo go człowiek dotknie, a on już krzyczy, by przestać. Kamil Rosiek jest całkowicie z drugiego krańca. Leży z kamienną twarzą. Pytam: "Boli?" A ten nic, żadnego znaku. Ale obaj mają dokładnie takie samo zacięcie. W okresie ich rehabilitacji przychodził do mnie koszykarz reprezentacji Polski, Tomek Gielo. Robił wielkie oczy, gdy widział, że chłopaki są w stanie na jednej nodze wskoczyć na drewnianą skrzynię ustawioną na wysokości 75 cm. Był w szoku, bo wcześniej o sporcie niepełnosprawnych miał zupełnie inne wyobrażenie.
– Krakowskie Euro otwiera oczy wielu ludziom. Możecie liczyć na dużą publikę. Wasze mecze to świetna nauka dla nas wszystkich.
– Zgadzam się. Dla mnie już nie ma różnicy, czy zawodnik ma jedną czy dwie nogi. Gdy po dłuższym pobycie z ampfutbolistami oglądam mecz normalnej piłki nożnej, wiele rzeczy zaczyna mnie dziwić. Dlaczego wyrzucają aut zza głowy? Albo dlaczego mecz trwa aż 90 minut? Długo. 50 minut to jest OK, do wytrzymania. Fakt, że Kraków przyjął nas bardzo ciepło. W środę wyszliśmy na spacer. Ludzie się zatrzymywali, machali z samochodów, trąbili, były prośby o wspólne zdjęcia. Nasze mecze otwierają ludziom oczy. Nagle okazuje się, że niepełnosprawny sportowiec to nie jest smutny chłopiec, który nic nie robi i gra sobie delikatnie w piłkę. Oni mają swoje problemy – jak my wszyscy – ale to jest prawdziwy sport, prawdziwa piłka.
– Kamile dopuszczali, że może ich zabraknąć na turnieju? Czy to byłby dla nich koniec świata? Jak to odczuwałaś?
– Z Kamilem Rośkiem była zupełnie inna sytuacja. Jest paraolimpijczykiem, biathlonistą, był chorążym na paraolimpiadzie. To dorosły facet i nie daje po sobie poznać pewnych rzeczy. Rękę złamał w parku. Poślizgnął się na zdrowej nodze. Złożyła mu się proteza, poleciał na rękę. Złamał kość, która dodatkowo się zrotowała. Dorota powiedziała mi, że w szpitalu początkowo nie chciał żadnych środków przeciwbólowych. Choć ręka spuchła mu jak balon. Nie dawał po sobie nic poznać, ale czułam ten strach. Że nie zdąży. Bardzo mu zależało, bo przecież nie dość, że turniej w Polsce to jeszcze w jego stronach. A rękę złamał na trzy tygodnie przed rozpoczęciem imprezy... Normalny człowiek po trzech tygodniach od operacji zastanawia się, jak podrapać się pod gipsem.
– Pamiętam taką scenę, do której doszło na zgrupowaniu przed mistrzostwami. Gdy trener Marek Dragosz zobaczył, że Kamil biega to nogi mu się ugięły. Nie wiedział, co powiedzieć. Myślę, że wierzył, ale lekarze od początku mówili, że szanse są iluzoryczne. Dawali mu trzy procent szans. Powiedziałam wtedy, że o każdego z nich będę walczyła tak samo. I tak samo bym walczyła, gdyby szansa wynosiła jeden procent. Wiara robi swoje, jednak w pewnym momencie, ścigając się z czasem, zaczynasz chwytać się wszystkiego. Począwszy od wspomagania wewnętrznego, witamin, suplementacji, skończywszy na medycynie chińskiej. Wszytko po to, by zdążyć.
– A więc była i medycyna chińska?
– Tak. Pojawiło się dużo niekonwencjonalnych metod. Ze starych babcinych metod wyciągnęłam przepis na likier na skorupkach jajka, bo one mają najwięcej wapnia. Bardzo dużo pomógł nam też Maciek, nasz doktor. Bez niego byśmy nie zdążyli. Kamila Grygiera zoperował osobiście, a podczas kontuzji Rośka był na urlopie, ale wszystko błyskawicznie zorganizował. Pamiętam początek naszej pracy z Rośkiem, gdy przyjechał ze szwami na ręce.
– Rusz ręką – mówię do niego
Ręka ani drgnie.
– Ruszyłem – odpowiada.
To był moment, w którym pomyślałam: "Nie ma szans". Z tyłu głowy pojawiła się myśl, że nie zdążymy. Jak mamy zdążyć, skoro on tą ręką nie jest w stanie nawet ruszyć? Z dnia na dzień pojawiał się jednak niewielki postęp, a jak zdjął szwy, to już poszło.
– Podczas turnieju masz dużo pracy? Mogło się wydawać, że to spokojny sport, a nie brak ostrych starć.
– Na szczęście nie jest źle. Po wyjściu z grupy pracy może być więcej, bo pojawi się zmęczenie. Na szczęście jesteśmy dobrze zabezpieczeni pod względem rehabilitacji. W hotelu mamy basen, w którym odpoczywamy po meczach. W trakcie meczu z Hiszpanią przez chwilę miałam strach w oczach, gdy upadł Mariusz Adamczyk. Biegłam do niego zastanawiając się, czy to nie kolano. Dobiegłam do niego, a on mówi, że nie jest w stanie stanąć na nodze... Na szczęście to było tylko stłuczenie.
– To teraz czas na spełnienie waszych snów. Do finału po złoto.
– Na razie wygrajmy ćwierćfinał, a potem będziemy się martwić co dalej. To jest sport, tu każdy ma swoje marzenia. Ja mam takie, by już nic nikomu się nie stało, byśmy krok po kroku spokojnie szli do finału. Mam nadzieję, że się uda.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.