Przejdź do pełnej wersji artykułu

El. MŚ 2022. Albania – Polska. Leszek Ojrzyński: widzimy autorski pomysł Paulo Sousy na reprezentację

/ Reprezentanci Polski mieli wiele powodów do zadowolenia po meczu w Tiranie (fot. PAP) Reprezentanci Polski mieli wiele powodów do zadowolenia po meczu w Tiranie (fot. PAP)

Biało–czerwoni zrobili to, czego od nich wymagaliśmy. Baraże są już bardzo blisko, ale droga do mundialu wciąż pozostaje kręta i wyboista. – Musimy zrobić wszystko, aby nie zmarnować swojej szansy. Wyciśnijmy z tej grupy jak najwięcej i powoli dokładajmy następców – powiedział dla TVPSPORT.PL trener Leszek Ojrzyński.

Wygrani i przegrani październikowego zgrupowania kadry. Świderski w górę, "Lewy" w dół

Czytaj też:

Adam Buksa i Paulo Sousa (fot. Getty Images)

El. MŚ 2022. Paulo Sousa z "nosem do zmian". Mnóstwo goli zmienników

Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Pana zdaniem możemy być w pełni zadowoleni po meczu z Albanią, czy z drugiej strony nie powinniśmy przeceniać tego zwycięstwa?
Leszek Ojrzyński, trener wielu ekstraklasowych klubów, zdobywca Pucharu i Superpucharu Polski z Arką Gdynia: – Albańczycy mieli swoje problemy. Zagrali bez rewelacji. My pojechaliśmy tam po trzy punkty. Cel zrealizowaliśmy, ale łatwo nie było. Zmiennicy przeprowadzili fantastyczną akcję i to byłoby na tyle. Jesteśmy blisko baraży, a selekcjoner po raz kolejny wykazał się świetną obserwacją boiskowych wydarzeń. Trafił ze zmianami i to nam dało trzy punkty.

– No właśnie, dużo można powiedzieć o pracy portugalskiego selekcjonera, ale trzeba mu oddać, że regularnie podejmuje dobre decyzje w trakcie spotkania.
– Dokładnie. Tego też się wymaga od trenera, ale i zawodników, którzy wchodzą z ławki. To świadczy o rywalizacji, jaka jest w kadrze. Duża grupa piłkarzy jest przygotowana do gry. Ci, którzy dostają szansę, wykorzystują ją. Sousa już wcześniej przyzwyczaił nas do sporych rotacji. Teraz widzimy tego pozytywy, bo rezerwowi dają wiele jakości tej drużynie.

– Spodziewał się pan dużo więcej po grze reprezentacji Albanii?
– W pierwszym spotkaniu zobaczyliśmy Albanię w zupełnie innym składzie. Teraz wygrali bardzo ważny mecz na Węgrzech, ale później mieli sporo problemów. Zabrakło im kilku podstawowych zawodników i to było widać na boisku. Trybuny się wypełniły, presję czuć było w powietrzu i w takim momencie wymaga się, aby kluczowi zawodnicy to "pociągnęli". Ich jednak Albanii zabrakło. Na PGE Narodowym rywale długo operowali piłką i pokazali naprawdę dobrą grę. Tutaj stać ich było jedynie na pojedyncze zrywy. Dawaliśmy sobie z nimi radę. "Gliku" i Bednarek zagrali świetne zawody. Nie pozwoliliśmy przeciwnikowi tak naprawdę na nic.



– Możemy się trochę martwić dyspozycją Roberta Lewandowskiego?
– Nie. Ten mecz mamy już za sobą, a najważniejsza jest drużyna. Wróciliśmy z kompletem punktów i powoli zapominamy o tym spotkaniu. Przyjdą kolejne starcia, gdzie Robert weźmie grę na siebie i będzie miał więcej sytuacji. We wtorek tego nie widzieliśmy. Wygrajmy jeszcze z Andorą i Węgrami. Wtedy będziemy spokojnie czekać na rywala w barażach.

– Widać już stempel, który Paulo Sousa odciska na tej drużynie?
– Widać, bo cały czas gramy w jednym systemie. Zawodnicy się z nim zapoznali. Obserwujemy sporą rywalizację o miejsce w pierwszym składzie. Na niektórych pozycjach mamy kilku bardzo dobrych graczy. Szczególnie na wahadłach, gdzie jest najwięcej rotacji. Jeżeli dołożymy do tego konkretne zmiany, to widzimy autorski pomysł Sousy na kadrę. Przeciwnik ma ciężko ze skautingiem i analizą gry naszej reprezentacji, bo często sami jesteśmy zdziwieni wyborami selekcjonera. Z drugiej strony Albania to nie jest górna europejska półka. Zwycięstwo w Tiranie było naszym obowiązkiem. Wiemy jednak, że nie ma już łatwych spotkań w Europie. Do tego dochodzą aspekty taktyczno–techniczne. Wielu Albańczyków regularnie widzimy na boiskach Serie A, ale to my mamy swoje atuty i lepszych piłkarzy. To trzeba umiejętnie wykorzystać i my to zrobiliśmy. Prawdziwą weryfikacją będą dopiero baraże.

Czytaj też:

El. MŚ 2022. Polacy mają o co grać. W barażach mogą uniknąć potęg [baraże mś 2022, regulamin baraży, zasady]

– Selekcjoner zbudował kilku graczy. Puchacz, Dawidowicz, Buksa, Świderski… Dawno nie mieliśmy takiego bogactwa w ataku, a przecież przez dłuższy czas nie oglądaliśmy Milika i Piątka.
– Każdy selekcjoner, który zaczyna pracę, stawia na swoich ludzi. Pamiętajmy, że to tylko grupa eliminacyjna, w której byliśmy skazali na drugie miejsce. Nie wyobrażałem sobie innego scenariusza. Brak gry w barażach byłby wielką katastrofą. Decydujące spotkania i prawdziwe wyzwania będą dopiero przed nami. Ktoś musi zaistnieć i zdobywać bramki, bo sam Robert tego nie zrobi. Są inni zawodnicy, którzy dostali szansę i ją wykorzystują. Szkoda, że ostatnie mistrzostwa nam nie wyszły. Walczymy o kolejną imprezę i musimy zrobić wszystko, aby tego nie zmarnować. Robert będzie coraz starszy, tak samo "Gliku". Może być to ich ostatni wielki turniej. Mógłbym jeszcze wymienić z trzy nazwiska…
Wyciśnijmy z tej grupy jak najwięcej i dokładajmy powoli następców. Selekcjoner zobaczył, że słabo wygląda Moder. Wszedł Klich, który fantastycznie dograł do "Świdra". Podanie minęło czterech obrońców. Mało który pomocnik by się na coś takiego zdecydował. Zagrał "ciasteczko" i mieliśmy z tego akcję, która dała zwycięskiego gola. To siła naszej reprezentacji. Jeżeli komuś nie idzie, to na boisku pojawia się zmiennik, a jego wejście znacząco poprawia grę. O to przecież chodzi.

– Panu osobiście kogoś brakuje w tej reprezentacji?
– Myślę, że nie. Do kadry pukał Bartosz Kapustka, który ma problemy zdrowotne. Powoływany był Jakub Świerczok, który przeniósł się do Japonii. Nieźle się tam odnalazł, ale teraz w naszym ataku zrobiła się niesamowita konkurencja. Piątek i Milik wrócili po kontuzjach. Sebastian Szymański gra w Rosji bardzo dobrze. To byłoby chyba na tyle. Ważne są wyniki, a one bronią wyborów Sousy. Musimy tylko przypilnować drugiej lokaty i myśleć już o barażach. Czasami kibicom wydaje się, że powinien zagrać ktoś inny, ale to selekcjoner wie najlepiej. Dużą rolę odgrywają atmosfera i mental. W innych dyscyplinach również często widzimy, że dany zawodnik teoretycznie powinien dać wiele reprezentacji, ale nie jest wcale powoływany. Ważne są sprawy psychologiczne. Musi być chemia, a wydaje się, że w kadrze ją widzimy. Wtedy za wszystkim idą wyniki.



– Po meczu z Albanią w kraju zapanowała euforia. Niektórzy chyba nie zdają sobie sprawy, że droga na mundial jest wyjątkowo trudna. Musimy pokonać w barażach aż dwóch rywali…
– Jest trudna, ale wszystko przed nami. Na razie cieszmy się z awansu na drugie miejsce w tabeli. Kroczmy od meczu do meczu. Zobaczymy, z kim przyjdzie nam krzyżować szpady i walczyć o mistrzostwa świata.

– Na koniec zapytam, co dobrego u pana słychać? Kiedy możemy spodziewać się powrotu na trenerską ławkę?
– Żyję w oczekiwaniu. We wtorek odebrałem syna z kadry. Szkoda, że tylko zremisowali z Ukrainą, a to nie dało im przepustki do dalszych eliminacji. Teraz złapałeś mnie, jak grałem z nim w squasha. Trzeba aktywnie spędzać czas. Jeżdżę na mecze, obserwuję różne zespoły. Jestem na takim etapie, że po prostu czekam na to, co wydarzy się w ekstraklasie i niższych ligach. To moje życie i pasja. Zobaczymy, kiedy przyjdzie czas na powrót. Nie wszystko zależy ode mnie. Muszę mieć propozycje i na nie też czekam.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także