| Czytelnia VIP

Maja Chwalińska o meczu z samą sobą i depresją. "Każde pytanie wywoływało łzy"

Maja Chwalińska, Maja Chwalińska depresja, Chwalińska tenis, Chwalińska depresja
Maja Chwalińska to jedna z najzdolniejszych polskich tenisistek w ostatnich latach (Fot. PAP)

Coś, co sprawiało mi największą przyjemność, stało się źródłem cierpienia. Wiązałam tenis z presją, stresem, płaczem. Tak wyglądał praktycznie każdy mój trening – opowiada o depresji i walce z nią 20-letnia Maja Chwalińska. Z początku myślała, że to pokłosie gorszych chwil na korcie. W końcu zrozumiała: to coś poważniejszego. Długo dojrzewała, by powiedzieć na głos: tak, choruję na depresję. Niedawno wróciła do tenisa.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Życiowa szansa Hurkacza. Postawi się legendom? (POWER RANKING)

Czytaj też

Hubert Hurkacz powalczy o zwycięstwo w Wimbledonie (fot. Getty)

Życiowa szansa Hurkacza. Postawi się legendom? (POWER RANKING)

Przypominamy archiwalną rozmowę z Mają Chwalińską, uczestniczką wielkoszlemowego Wimbledonu (grudzień 2021).

* * *


Antoni Cichy, TVPSPORT.PL: – Znowu cieszy cię tenis?
Maja Chwalińska: – Cieszy…! No tak, jest duża różnica. Czuję się już dobrze, więc cieszy.

– A były dni, kiedy nie sprawiał ci radości?
– Były momenty, że myśl o wyjściu na kort mnie dobijała. Tak…

– Nie miałaś ochoty grać? Czy po prostu tenis był ostatnią rzeczą, o której myślałaś?
– Szczerze mówiąc, miałam moment, w którym nie chciałam nawet wychodzić z domu. Jakakolwiek aktywność sprawiała, że czułam się jeszcze gorzej. Nie chciałam myśleć o czymkolwiek, a co dopiero trenowaniu na pełnych obrotach.

– Kiedy to się zaczęło? To już dwa lata?
– Faktycznie, zaczęłam czuć się źle pod koniec 2019 roku. I to trwało aż do chwili, kiedy oficjalnie ogłosiłam, że potrzebuję przerwy. Później jeszcze przez jakiś czas wyglądało podobnie, ale na szczęście to poza mną.

– Miałaś aż tak głęboki kryzys?
– Wszystko dusiłam w sobie. Nie mówiłam nikomu, jak się czuję, nie lubiłam o tym mówić. Emocje trzymałam dla siebie. Kumulacja tego wszystkiego sprawiła chyba, że głowa nie wytrzymała. W grudniu zdarzało się, że na korcie płakałam. Tak, mocno. To wyglądało tragicznie. Później pojawił się koronawirus, więc nie grałam w tenisa. Być może trochę mi to pomogło, ale gdy wróciliśmy do rzeczywistości zaczęło się na nowo. A kontuzje na pewno nie pomagały mi pozbyć się tych kłopotów. Potrzebowałam przerwy.

Życiowa szansa Hurkacza. Postawi się legendom? (POWER RANKING)

Czytaj też

Hubert Hurkacz powalczy o zwycięstwo w Wimbledonie (fot. Getty)

Życiowa szansa Hurkacza. Postawi się legendom? (POWER RANKING)

– Dusiłaś emocje związane z tenisem. A sprawy prywatne też?
– Na pewno i to, i to. Za bardzo utożsamiałam się z tenisem. Kiedy nie szło mi na korcie, to przenosiłam to na życie prywatne. Na przykład, gdy nie poszło mi na treningu miałam przez cały dzień zły humor, nie odzywałam się do nikogo. Tak to wyglądało. Dzień w dzień przez kilkanaście lat… To nie było zdrowe podejście.

– Wyniki też grały dużą rolę. Pewnie nakładałaś na siebie za dużą presję?
– Zdecydowanie tak. Nawet trening sprawiał, że zachowywałam się tak, jak się zachowywałam. A co dopiero mecze, wyniki. A one nie były dobre przez te dwa lata. Wiele czynników miało wpływ, ale głównie rezultaty na korcie.

Nie miałam na nic chęci. W ogóle. Ba, nie miałam nawet chęci ruszyć się z domu. Były takie dni, właściwie to bardzo dużo takich dni, kiedy płakałam, bo musiałam wyjść. Najchętniej zamknęłabym się w pomieszczeniu i z nikim nie rozmawiała.

– Pewnie część obserwatorów uzna, że chciałaś ścigać się z Igą Świątek. Przecież pierwsze sukcesy odnosiłyście razem.
– Nie mam wpływu na to, co myślą inni. Mogą tak sądzić, ale ja wiem, że tak nie było. Bardzo kibicuję Idze, ale to moje nieszczęście zaczęło się wcześniej niż był jej zwycięski Roland Garros. Wtedy stała się tak popularna w Polsce i na świecie. To nie miało jednak wpływu na moje samopoczucie.

– Popularnie mówi się, że ktoś ma doła, deprechę, ale to przecież nie tylko zły humor. Jakie miałaś objawy?
– Właśnie, teraz bardzo nadużywamy tego słowa, a tak naprawdę do końca ludzie nie wiedzą, o co chodzi. Trudno to opisać. Wydaje mi się, że tego nie da się zrozumieć, dopóki samemu się nie przeżyje. Ale nie życzę nikomu, żeby musiał to przeżywać. To nie jest fajne doświadczenie. U mnie zaczęło się na korcie. Coś, co sprawiało mi największą przyjemność, nagle stało się źródłem cierpienia. Wiązałam tenis z presją, stresem, płaczem. Tak wyglądał każdy mój trening. Później przełożyło się to oczywiście na życie poza kortem. Nie miałam na nic chęci. W ogóle. Ba, nie miałam nawet chęci ruszyć się z domu. Były takie dni, właściwie to bardzo dużo takich dni, kiedy płakałam, bo musiałam wyjść. Najchętniej zamknęłabym się w pomieszczeniu i z nikim nie rozmawiała.

Maja Chwalińska, Iga Świątek, Chwalińska depresja
W 2016 roku Maja Chwalińska razem z Igą Świątek poprowadziły Polskę do triumfu w juniorskim Pucharze Federacji (Fot. ITF)
"Już nie mam siły". Rywalka Radwańskiej zakończyła karierę

Czytaj też

Johanna Konta była w półfinałach trzech wielkoszlemowych imprez (fot. Getty)

"Już nie mam siły". Rywalka Radwańskiej zakończyła karierę

– Od razu wiedziałaś, że to depresja? Czy dopiero przyszedł taki moment i wpisałaś w Google "depresja objawy"?
– Na początku nie. Zdawałam sobie sprawę, jak bardzo tenis wpływa na moje funkcjonowanie poza kortem. Wydawało mi się, że to problem mojej gry, ale kiedy to się utrzymywało i trwało już tak długo, to nie potrafiłam sobie z tym poradzić mimo wsparcia bliskich, doszły inne objawy – wtedy domyśliłam się, że coś jest nie tak. I poszłam do specjalisty.

– Trudno usłyszeć "ma pani depresję"?
– Nie. Już się domyślałam. Poza tym, wtedy nie miało dla mnie znaczenia, jak to ktoś nazwie, bo czułam się fatalnie.

– Rodzice i bliscy podpowiedzieli czy sama poszłaś do specjalisty?
– Na początku bliscy nie mieli pojęcia, co się ze mną dzieje. Tak jak ja myśleli, że to wpływ tego, jak mi idzie na korcie. Później zaczęli się domyślać. Za długo to trwało...

– Miałaś czarne myśli?
– Miałam.

– Powiesz?
– Nie wchodźmy w takie szczegóły, ale tak, bywały czarne myśli.

"Już nie mam siły". Rywalka Radwańskiej zakończyła karierę

Czytaj też

Johanna Konta była w półfinałach trzech wielkoszlemowych imprez (fot. Getty)

"Już nie mam siły". Rywalka Radwańskiej zakończyła karierę

Nawet nie da się tego wytłumaczyć. Ktoś pyta "co u ciebie", a ty masz łzy w oczach. Teraz, kiedy już jest w porządku, nie potrafię tego opisać. Nie chciałam mówić o moim życiu. Każde pytanie wywoływało łzy. Chyba dlatego ludzie ukrywają się z depresją.

– Jak sobie z nimi radziłaś?
– Nie radziłam sobie. Mam bliską przyjaciółkę w Bielsku. Bardzo mnie wtedy wspierała. Bliscy też próbowali mi jak najbardziej pomóc, ale w takim czasie ciężko komuś cokolwiek doradzić. Tym bardziej, jeśli ktoś tego nie przeżył. Mogłam liczyć jednak na wsparcie i pewnie to w jakimś procencie pomagało.

– Widzisz po czasie, że twoja choroba przekładała się na relacje z bliskimi?
– Wtedy tego nie widziałam. Potem już zauważyłam, że przebywałam tylko w swoim świecie. Uważam, się za dość empatyczną, a wtedy tej empatii nie było. Zamknęłam się, nie potrafiłam jej okazać. Z perspektywy czasu dostrzegam, że trwałam w swoim świecie. Też nie ma się co dziwić, skoro sama nie mogłam sobie pomóc, a co dopiero innym.

Maja Chwalińska, Chwalińska tenis, Chwalińska depresja
Maja Chwalińska odzyskała radość z gry w tenisa (Fot. PAP)

– A kto ci pomógł? Ten specjalista?
– Na pewno pomogło mi to, że zrobiłam sobie przerwę. Najgorszy był styczeń, początek 2021 roku. To nie tak, że przerwałam najtrudniejszy czas. Chyba dojrzewałam do tej decyzji. Po Wimbledonie stwierdziłam, że już nie wytrzymam, jeśli dalej będę tak funkcjonować. Potrzebowałam pożyć normalnym życiem, bo to sportowe jest pełne wyrzeczeń. Przestałam lubić to, co robię, a robię to cały dzień. Można sobie wyobrazić, że to nie takie łatwe. Na pewno pomogli mi też bliscy, przyjaciele. Wspierali mnie, jak tylko potrafili. Ten specjalista również pomógł. A teraz na szczęście czuję się już dobrze.

– Napisałaś o tym dopiero po dwóch latach. Tak trudno ogłosić, że cierpi się na depresję, a nie inną chorobę? Jest strach, wstyd? Bo powiedzą: "ma fajne życie, gra w tenisa, niech się weźmie w garść, a nie narzeka"?
– Trochę tak. A z drugiej strony, cały czas coś się ze mną działo, miałam kontuzje. Nie tyle czułam się winna, co chciałam podzielić się z kibicami, którzy wspierali mnie zawsze, informacją, co u mnie. Odczuwałam strach, ale też kiedy o tym napisałam, poczułam pewną ulgę. Powiedziałam to szczerze. Faktycznie, zmagałam się z kontuzjami, ale nie zdradzałam, jak się czuję psychicznie. Teraz wszyscy już wszystko wiedzieli, nie było ukrywania. To samo w klubie, ogólnie w świecie tenisowym – nikt nie miał o tym pojęcia, poza kilkoma najbliższymi osobami.

– Dlaczego to ukrywałaś? Ktoś mógł krytykować twój występ, a ty po prostu nie byłaś w stanie dać już więcej na korcie.
– Wtedy samo pytanie "jak się czujesz"… Nawet nie da się tego wytłumaczyć. Ktoś pyta "co u ciebie", a ty masz łzy w oczach. Teraz, kiedy już jest w porządku, nie potrafię tego opisać. Nie chciałam mówić o moim życiu. Każde pytanie wywoływało łzy. Chyba dlatego ludzie ukrywają się z depresją. To dobra lekcja. Nie ma co oceniać innych, bo nikt nie wie, co tak naprawdę dotknięci czują, z czym walczą. Każdy ma jakieś problemy, ale nie każdy potrafi o nich mówić.

– Tamto wyznanie ci pomogło? Na pewno dostałaś mnóstwo wsparcia od kibiców.
– Tak i jestem bardzo wdzięczna. Z całą pewnością mi to pomogło. Miałam dwa bardzo ciężkie lata i zobaczyłam, ilu we mnie wierzy, ilu mnie wspiera.

Pierwszy trener Świątek: jej mama chciała, żeby poszło to w innym kierunku
Artur Szostaczko - pierwszy trener Igi Świątek (fot. TVP)
Pierwszy trener Świątek: jej mama chciała, żeby poszło to w innym kierunku


– Nie da się tego oceniać przez pryzmat sportu, ale to był najważniejszy mecz, który wygrałaś?
– Hmm… Nie wiem. Na pewno wymagało to wiele wysiłku, odwagi, żeby to wytrzymać, przyznać się, a potem wrócić po tym, jak się przyznałam. To nie takie łatwe. Zauważyłam, że ludzie nie potrafią rozmawiać o tym, co się stało. Albo nie są w stanie poruszać w rozmowach ze mną niektórych tematów. Nie ma co ukrywać, po tym jak powiedziałam o tym oficjalnie, pojawiła się na mnie naklejka "depresja". To nie jest to łatwe, ale takie życie, było do przewidzenia. A czy zwycięstwo? Może nieco w innej kategorii, wtedy tak.

– Czy teraz nie obawiasz się, że będą patrzeć na twoje wyniki przez pryzmat depresji? Nawet jeśli zagrasz słabo, to łatwo usprawiedliwią wyniki?
– Nie, tego się nie boję. Tak jak mówiłam, nie mam wpływu na to, co myślą inni. Ich prawo wyrażać opinie, ale wiem, że tak może być. Nawet nie chodzi o usprawiedliwianie wyników zwrotem, "bo miała depresję". Ale mogą pojawiać się głosy, że jestem słabsza psychicznie albo za wrażliwa. Nic z tym nie zrobię.

– Dzisiaj spoglądasz już tylko w przyszłość?
– Tak, nie ma co patrzeć w przeszłość.

– Nie żałujesz, że sezon się kończy, a ty dopiero niedawno wróciłaś. Pewnie trochę byś jeszcze pograła…
– I na razie gram. Zobaczymy, czy dostanę się do jeszcze jednego turnieju. Jeśli nie, to czas przygotowawczy i start nowego sezonu. Nie mam żalu. Cieszę się, że wróciłam. Nie spodziewałam się, że stanie się to tak szybko. Jestem za to bardzo wdzięczna życiu.

Rozmawiał Antoni Cichy

Najnowsze
Carlo Ancelotti stanął przed sądem. Grozi mu więzienie
Carlo Ancelotti stanął przed sądem. Grozi mu więzienie
| Piłka nożna / Hiszpania 
Carlo Ancelotti (fot. Getty)
Betclic 2 liga: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]
(fot. TVP)
Betclic 2 liga: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]
| Piłka nożna / Betclic 2 Liga 
Kolejna taka zima Polakom nie mogła się zdarzyć. A zdarzyła
Dawid Kubacki i Thomas Thurnbichler (fot. PAP)
polecamy
Kolejna taka zima Polakom nie mogła się zdarzyć. A zdarzyła
foto1
Michał Chmielewski
Kiedy kolejne mecze "Lewego" i Szczęsnego? Sprawdź terminarz
Kiedy mecze Roberta Lewandowskiego w FC Barcelona w sezonie 2024/25? [TERMINARZ]
Kiedy kolejne mecze "Lewego" i Szczęsnego? Sprawdź terminarz
| Piłka nożna / Hiszpania 
Nikomu się to nie udało! Kielce chcą być pierwsze
Piłkarze ręczni Industrii Kielce stoją przed niezwykle trudnym zadaniem (fot. Getty Images)
Nikomu się to nie udało! Kielce chcą być pierwsze
(fot. własne)
Maciej Wojs
Czas na 2. półfinał Pucharu Polski! Gdzie i kiedy oglądać mecz w TVP?
Portowcy czekają na swojego przeciwnika w finale Pucharu Polski (fot. PAP/Łukasz Gągulski )
tylko u nas
Czas na 2. półfinał Pucharu Polski! Gdzie i kiedy oglądać mecz w TVP?
| Piłka nożna / Puchar Polski 
Puchar Świata: fantastyczny występ Polaków! Zdobyli 5 medali
Paweł Brach (fot. Getty Images)
Puchar Świata: fantastyczny występ Polaków! Zdobyli 5 medali
| Boks 
Do góry