Przejdź do pełnej wersji artykułu

Szeryf z Legii, solo Pepe, Lewandowski zawsze drugi. Tak zapamiętamy fazę grupową Ligi Mistrzów

/ Faza grupowa Ligi Mistrzów obfitowała w ciekawe wydarzenia i piękne gole (fot. Getty) Faza grupowa Ligi Mistrzów obfitowała w ciekawe wydarzenia i piękne gole (fot. Getty)

Faza grupowa Ligi Mistrzów to już prawie przeszłość. Do rozegrania został tylko jeden mecz – Atalanty z Villarrealem. W pozostałych 95 byliśmy świadkami sensacyjnych rozstrzygnięć, pięknych goli i historii nie do zapomnienia. Jasur Jakszibojew pudłujący z Mamrami Giżycko, a strzelający Realowi Madryt. Pepe "idący na solo" z całym zespołem Atletico Madryt. Wiecznie drugi Robert Lewandowski i pękający z dumy komentator. Wybraliśmy najlepsze momenty i najważniejsze wydarzenia jesieni w Champions League. Coś jeszcze byście dołożyli?

Czytaj też:

Bayern Monachium przerwał w 2019 roku złą passę niepokonanych drużyn w fazie grupowej (fot. Getty)

Rekordowa edycja Ligi Mistrzów. Aż trzy drużyny z kompletem punktów po fazie grupowej

Największe rozczarowanie: FC Barcelona
Nawet słynna Barcelona samej siebie nie pokona – można sparafrazować przyśpiewkę, jaką niegdyś po wygranej Wisły Kraków nad Dumą Katalonii zaintonowali fani Białej Gwiazdy. To, co Ludwiczek Ronald Koeman zaczął, Xavi dokończył z przytupem. Pierwszy raz od sezonu 2000/01 nie zobaczymy Barcy w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. I dobrze, bo to drużyna, która zupełnie na to nie zasłużyła. Marazm, otępienie i... zaskakujące rozbieżności w komentarzach. "Piłkarze zrobili wszystko" – stwierdził Joan Laporta. "Sięgnęliśmy dna" – przyznał Xavi. A prawda pewnie leży pośrodku. Z klubu odgrywającego wielką rolę w Champions League robi się nam klub-mem. Na tle Bayernu gracze Blaugrany wyglądali, jak dzieci we mgle. Jej ostry cień mógłby powalić każdego z nich. A pan Koeman siedzi nad polderami licząc pieniądze za zerwany kontrakt.

Największe zaskoczenie: Sheriff Tyraspol
Drużyna z Naddniestrza trafiła do grupy z Realem Madryt, Interem Mediolan i Szachtarem Donieck. Dirk Kuyt sugerował w wywiadach, że dla takich zespołów nie ma miejsca w Lidze Mistrzów. A ci, niezrażeni takimi słowami wygrali z Realem na Santiago Bernabeu, mając w składzie piłkarzy wypożyczonych z Legii Warszawa czy ligi luksemburskiej. Mołdawska wieża Babel doprowadziła Sheriffa aż na fotel lidera grupy. Potem wszystko wróciło do normy, ale siedem punktów i awans do fazy pucharowej Ligi Europy musi robić wrażenie. Na miejscu Legii w przypadku awansu wolelibyśmy trafić na rozbitą Barcelonę niż szeryfów z Sheriffa. Znając ekstraklasowe realia, jeśli nie zastrzeżony został brak możliwości rozegrania meczu przeciwko macierzystemu klubowi, bardzo namieszałby w nim Jasur Jakszibojew.

Najbardziej niespodziewany bohater: Jasur Jakszibojew
Uzbek jest dowodem na to, że w piłce nożnej droga od zera do bohatera potrafi być bardzo krótka. Jakszibojew w Legii Warszawa występował głównie w rezerwach przeciwko takim tuzom jak Błonianka Błonie, GKS Wikielec, Wissa Szczuczyn czy Mamry Giżycko. Nieco ponad miesiąc po meczu z tymi ostatnimi, meczu, w którym został zmieniony, wyszedł w pierwszym składzie na Real Madryt i jak gdyby nigdy nic pokonał Thibaut Courtoisa. W Legii problem z pokonywaniem bramkarzy miał nawet na treningach. Magia.


Największe spełnione marzenie: Sebastien Thill
Niegdyś na nodze wytatuował sobie… siebie grającego w Lidze Mistrzów. Zagrał. I strzelił dwa gole – Realowi Madryt i Interowi Mediolan. Został pierwszym Luksemburczykiem z trafieniem w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach. W kraju traktowany jest jak bohater, a na meczach kadry rozdawał po kilka koszulek spragnionym futbolu na najwyższym poziomie kibicom. Wspaniały dowód na to, że marzenia się spełniają, nawet jak oficjalnie jest się piłkarzem luksemburskiego Progresu Niederkorn, z którego Thill jest tylko wypożyczony.


Najpiękniejszy gol: Robert Lewandowski
Sytuacyjna przewrotka? W rozwiązanym obuwiu? Na śniegu? Bardzo proszę. Robert Lewandowski nawet takim golem nie "załatwił" sobie Złotej Piłki. Ba, nawet w głosowaniu na gola kolejki był drugi, zawsze drugi. Dla naszego piłkarskiego Adasia Miauczyńskiego wyróżnienie od nas – to był gol warty zapamiętania. Zdecydowanie.


Największe odkrycie: Sebastien Haller
I wśród najlepszych strzelców Ligi Mistrzów Lewandowski jest drugi. Niespodziewanie prowadzi snajper Ajaksu Amsterdam, Sebastien Haller. Iworyjczyk jest jedynym zawodnikiem, który trafił we wszystkich sześciu spotkaniach fazy grupowej. Łącznie uzbierał dziesięć goli, a więc tyle samo, ile zdołał zebrać w 48 meczach w Premier League w barwach West Hamu. Młoty nie zrobiły interesu życia, kupując Hallera za 50 milionów euro i oddając za 22,5. Ajax zaś trafił w dziesiątkę. Dokładnie jak Haller.

Największa duma: Robbie Savage
Nie ma chyba nic przyjemniejszego w pracy komentatora, niż zobaczenie historycznego momentu własnego potomka. Przekonał się o tym Robbie Savage. Wychowanek Manchesteru United, który nigdy jednak dla Czerwonych Diabłów nie zagrał relacjonował przebieg meczu z Young Boys Berno, gdy w 89. minucie na boisku pojawił się jego syn – Charlie. Drugi ze sprawozdawców oddał głos Walijczykowi, a znany z bardzo ostrej gry twardziel mocno się wzruszył. I na taką postać są metody.


Największy ratownik: Cristiano Ronaldo
Jak trwoga, to do Boga – mówi polskie powiedzenie. W Anglii mogą je sparafrazować. Cristiano Ronaldo zrywami gdy nikt już nie wierzył zapewnił Czerwonym Diabłom remis z Atalantą i wygraną z Villarrealem. Gdyby nie zainkasowane w ten sposób trzy punkty, United podzieliłoby los Barcelony i trafiło do Ligi Europy, a Ole Gunnar Solskjaer znacznie szybciej pożegnałby się z klubem. Portugalczyk wziął jednak sprawy w swoje ręce. Jeśli Manchester osiągnie coś w tym sezonie Ligi Mistrzów, to przede wszystkim dzięki niemu.

Największa wojna: FC PortoAtletico Madryt
Bezpośredni mecz o awans. Po jednej stronie barykady Pepe, po drugiej żołnierze Diego Simeone. To musiało się skończyć rąbanką. Mecz Porto – Atletico przypominał wszystko, tylko nie piłkarskie spotkanie. Sędzia Clement Turpin w ciągu ośmiu minut pokazał pięć czerwonych kartek. Trzy zawodnikom: Yannickowi Ferreirze Carrasco, Wendellowi i Agustinowi Marchesinowi, a dodatkowo członkom sztabów – po równo, po jednej. Zamieszanie i przepychanki były wodą na młyn dla Simeone. Awans został przyklepany, Atletico gra dalej, Porto musi obejść się smakiem. To jeszcze nie dziwi. W szoku można być, bo na boisku pozostał Pepe. Jeden na pięciu? Nie ma sprawy.


Faza grupowa Ligi Mistrzów dostarczyła dużo emocji i wydarzeń, a... jeszcze się nie zakończyła. Do rozegrania pozostał mecz Atalanta Bergamo – Villarreal. Panowie, może by tak dopisać kolejne wydarzenie do zapamiętania na długo?

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także