| Koszykówka / Rozgrywki ligowe
Coraz większa rola w zespole, debiut w kadrze i europejskich pucharach. Michał Kolenda w przeciwieństwie do brata Łukasza postanowił zostać w Sopocie. Reprezentant Polski nie żałuje tej decyzji. – Chciałem, aby ten sezon był przetarciem przed kolejnym krokiem w karierze, czyli stycznością z zagraniczną ligą – przyznał koszykarz w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – W ostatnim czasie koronawirus mocno dotknął wasz zespół. Muszę zapytać, jak się czujesz?
Michał Kolenda, reprezentant Polski w koszykówce, Trefl Sopot: – Teraz już bardzo dobrze. Wszystko jest w porządku. Byłem pozytywny. Za mną okres kwarantanny. Z tych dziesięciu dni tylko przez kilka czułem się źle. Potem było ok. Dostaliśmy indywidualny program, który realizowaliśmy u siebie w domach. Później na szczęście mogliśmy już wrócić do treningów.
– Jak wyglądał indywidualny program? Przypominały się niezbyt przyjemne momenty z początku pandemii, gdzie siedzenie w domu było niestety na porządku dziennym?
– Ogólnie naszym głównym zadaniem było podtrzymanie jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Osoby, które dłużej przechodziły koronawirusa, musiały dłużej odpoczywać, bo nawet lekki trening w tym przypadku byłby głupotą. Domowe ćwiczenia nie zastąpią treningu. Były po to, abyśmy czuli się nieco lepiej po powrocie do hali. Nie było to nic wielkiego. Po prostu nie chcieliśmy przeleżeć całego tego czasu. Długa przerwa w trakcie sezonu jest dla sportowca samobójstwem. Później trzeba ponownie wracać do rytmu treningowego i szukać dobrej formy. Budowanie kondycji i siły zajmuje trochę czasu. Teraz znajdujemy się w ponownym "preseasonie". Mamy sporo przełożonych spotkań. Czeka nas intensywny czas. Nie będzie zbytnio kiedy trenować. Musimy teraz jak najlepiej wykorzystać najbliższe dni. Ciężko się wraca po takich przerwach…
– Ciężko było wysiedzieć w domu przez dziesięć dni? Czym wypełniałeś sobie ten czas?
– Dzisiaj jest wiele możliwości. Ten czas minął mi bardzo szybko. Oglądałem sporo seriali i filmów. Często dostajemy paczkę puzzli od naszego sponsora. W trakcie sezonu nie ma kiedy ich układać. Przychodzą takie momenty, jak kwarantanna, gdzie można po nie sięgnąć i ułożyć z nudów. Jeżeli chodzi o zajmowanie czasu, to nie było z tym problemu.
– Kolejny mecz rozegracie dopiero 30 stycznia. Mieliście aż 21 dni przerwy od ostatniego starcia. Co musicie w tym momencie robić, aby najlepsza dyspozycja przyszła jak najszybciej?
– Wszyscy muszą być zdrowi. Nie można złapać jakiegoś głupiego urazu, który mógłby wykluczyć z treningów na kilka dni. Każdy teraz dochodzi do formy. Musimy zachować pełen profesjonalizm w tym trudnym okresie. Dużo ludzi choruje, dlatego nasze życie musi być ukierunkowane jedynie na pracę i odpoczynek. To w tym momencie najważniejsze. Kluczem będzie jak najszybsze złapanie rytmu. Mam nadzieję, że czeka nas dobry czas.
– Pierwsza połowa sezonu już za wami. Z bilansu 10:8 nie możecie być do końca zadowoleni. Czujesz duży niedosyt po tym, co dotychczas osiągnęliście?
– Zacznę od tego, że na razie nie osiągnęliśmy nic… Nie awansowaliśmy do Pucharu Polski. Z pozytywnych rzeczy mogę wspomnieć jedynie o TOP-16 FIBA Europe Cup. Połowa sezonu była bardzo intensywna. Pojawiały się niezłe momenty, ale też rozczarowania. Przegraliśmy pięć spotkań z rzędu. Cieszę się, że nieźle zamknęliśmy pierwszą rundę i mogliśmy o tym zapomnieć. Nikt nie lubi przegrywać, szczególnie seriami. Wydaje mi się, że słabszy okres może nas wzmocnić i zaprocentować w przyszłości. Ostatnio mimo wielu przeszkód wygraliśmy bardzo ważne starcie ze Spójnią. Takie rzeczy budują i są dobrym prognostykiem.
– Wspomniałeś o pucharach. To dla ciebie pierwsza styczność z walką na dwóch frontach. Ciężko było wskoczyć na europejski rytm?
– Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony i przeszczęśliwy, że udało się nam dojść do takiego etapu. Mamy szansę na dobry wynik. Sam system funkcjonowania w życiu codziennym i sportowym jest zupełnie inny. Mamy więcej spotkań i podróżowania. Ciężko odbyć cykl treningowy przed meczem. Powtarzamy często fundamentalne rzeczy, które ćwiczymy od początku sezonu. Do tego dodajemy zagrywki typowo pod przeciwnika. To tak naprawdę tyle. Poziom w FIBA Europe Cup nie jest wcale tak niski, jak dużo ludzi wcześniej mówiło. Spotykamy się z wymagającymi rywalami. Często naprzeciw występują gracze z solidną europejską przeszłością. Sam fakt większej liczby spotkań podnosi poziom naszej gry. Dużo łatwiej jest nam złapać odpowiedni rytm. Zaczynaliśmy od kwalifikacji, jesteśmy w TOP-16. Jestem bardzo zadowolony z naszych występów. Mam nadzieję, że uda się nam awansować do "ósemki".
– W tym sezonie rzucasz średnio 9,5 pkt/mecz w Energa Basket Lidze. To najlepszy wynik w karierze. Jesteś zadowolony z liczb i twojej roli w zespole?
– Jeżeli chodzi o samoocenę, to jestem zadowolony z tego, jak wszystko wygląda. Chciałem, aby ten sezon był przetarciem przed kolejnym krokiem w karierze, czyli stycznością z zagraniczną ligą. Cieszę się, że wszystko tak wygląda. Duża w tym zasługa trenera Marcina Stefańskiego, który obdarzył mnie wielkim zaufaniem. Jestem odpowiedzialny za grę zespołu. Zależało mi, aby dokładnie tak było. Wiem, że mogę poprawić wszystkie elementy. Cały czas nad tym pracuję i staram się, aby moja dyspozycja nieustannie się poprawiała.
⚪️🔴 Świetny debiut w #KoszKadra zaliczył dziś Michał Kolenda ❗️
— KoszKadra (@KoszKadra) November 25, 2021
➡️ 16 punktów 🔥🔥🔥@EnergaSA @BankPekaoSA @RMF24pl @emocjedopelna #PolskiCukier pic.twitter.com/UymuhTLLK7
85 - 67
WKS Śląsk Wrocław
104 - 109
Trefl Sopot
85 - 92
MKS Dąbrowa Górnicza
73 - 70
King Szczecin
84 - 92
Anwil Włocławek
97 - 82
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz
73 - 102
BM Stal Ostrów Wielkopolski
81 - 104
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk
84 - 86
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin
58 - 62
Anwil Włocławek