Przejdź do pełnej wersji artykułu

Siergiej Radczenko pomaga rodakom w czasie wojny: dzieją się u nas rzeczy, których nie da się opisać

/ Siergiej Radczenko przed walką z Arturem Szpilką. Do ringu wyszedł z flagą rodzinnego miasta – Krzemieńczuka (fot. KnockOut Boxing Promotions) Siergiej Radczenko przed walką z Arturem Szpilką. Do ringu wyszedł z flagą rodzinnego miasta – Krzemieńczuka (fot. KnockOut Boxing Promotions)

W moim mieście na razie jest spokojnie, ale jesteśmy przygotowani na wszystko. Mam nadzieję, że to wkrótce się skończy – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL ukraiński pięściarz Siergiej Radczenko. Doskonale znany z polskich ringów zawodnik zdecydował się pozostać w rodzinnym Krzemieńczuku, gdzie pomaga osobom, próbującym wydostać się na zachód Ukrainy.

Wojna a sport. Prawdziwi mistrzowie – to oni walczą za swój kraj

Czytaj też:

Władymir Kliczko (fot. Twiiter.com/Klitschko)

Atak Rosji na Ukrainę. Władymir Kliczko opublikował nagranie z Kijowa: marzenie Putina jest koszmarem mojego kraju

Radczenko na zawodowych ringach stoczył czternaście walk, z których osiem zakończyło się jego zwycięstwem. W trakcie kariery zawodowej aż czterokrotnie mierzył się z Polakami i choć żadnej z tych walk nie wygrał, kilku naszym reprezentantom dał się mocno we znaki. Pojedynku z Radczenką na pewno nie wspominają najlepiej Krzysztof Głowacki (w 2018 roku w Nysie. "Główka" był liczony w 5. rundzie, ale ostatecznie wygrał na punkty), Adam Balski (w 2018 roku w Radomiu, Balski wygrał, ale z trudem dotrwał do końcowego gongu) i Artur Szpilka (w 2020 roku w Łomży, "Szpila" zwyciężył po wzbudzającym kontrowersje werdykcie sędziów). Gładko poradzili sobie z nim jedynie: Michał Cieślak, który w 2018 roku w Legionowie wygrał jednogłośnie na punkty oraz Mateusz Masternak, ale jego pojedynek z Ukraińcem w 2020 roku Kielcach był pokazowy.

Wobec barbarzyńskiej agresji Rosji na Ukrainę myśli pięściarza są daleko od sportu. Kilka dni po wybuchu wojny Radczenko opublikował w mediach społecznościowych nagranie, w którym zaapelował do rosyjskich i białoruskich sportowców, by wyszli protestować na ulice.

"Chłopaki, proszę was. Jeśli jeszcze nie wiecie, a może oglądacie rosyjskie wiadomości, to spójrzcie na media społecznościowe zwykłych ludzi i zobaczcie, co dzieje się teraz na Ukrainie. 24 lutego mój kraj został zaatakowany przez tzw. siły pokojowe. W rzeczywistości po moim kraju jeżdżą czołgi, a po niebie latają myśliwce, helikoptery i rakiety. Mali ludzie biegają z karabinami maszynowymi, a cywile są ostrzeliwani w swoich domach. Wiem, że wielu boi się wyjść i powiedzieć prawdę. Że wielu w Rosji, a tym bardziej na Białorusi, jest zastraszonych. Ale proszę, wyjdźcie i zażądajcie zaprzestania tej wojny!" – powiedział Radczenko.

Czytaj też:

Ołeksandr Usyk (L) i Wasyl Łomaczenko (fot. Instagram.com)

Ołeksandr Usyk i Wasyl Łomaczenko. Mistrzowie boksu walczą o Ukrainę

Radczenko przebywa aktualnie w rodzinnym Krzemieńczuku w środkowej Ukrainie, około 100 kilometrów na południowy zachód od Połtawy. Miasto położone nad Dnieprem jest dużym ośrodkiem przemysłowym, w którym znajduje się między innymi rafineria ropy naftowej. 


Na razie jest u nas spokojnie, ale jesteśmy przygotowani na wszystko, m.in. w mieście rozstawiono blokady drogowe. Wiele osób wyjechało z Krzemieńczuka do Polski i innych krajów, ale ja i moja rodzina zdecydowaliśmy się zostać. Organizujemy transport dla ludzi z ostrzeliwanych miast. Pomagamy im dostać się do Krzemieńczuka, a następnie dalej, na zachód. Staramy się im też zapewnić dach nad głową, odzież, żywność i wszystko, czego potrzebują – relacjonuje nam Radczenko, który wspiera także ukraińskie siły zbrojne i wojska obrony terytorialnej.

W innych miastach Ukrainy, na północy, południu i wschodzie, dzieją się rzeczy, których nie da się opisać słowami. Po ulicach jeżdżą czołgi, strzelają rakietami, na miasta spadają bomby. Bombardują nie tylko obiekty strategiczne, ale także domy, szkoły, świątynie, szpitale i przedszkola. Niektóre miasta całkowicie zrównano z ziemią... – tłumaczy.

Do rodzinnego miasta Radczenki pomoc napływa także z Polski:


Moi przyjaciele z Polski bardzo nam pomagają. Wysyłają m.in. pieniądze, dzięki którym możemy kupić wszystko, co niezbędne dla przesiedleńców. Jesteśmy im wdzięczni. Nie jest łatwo, szczególnie że ostatnio w Krzemieńczuku każdego dnia wyją syreny alarmowej. Liczę, że to wszystko szybko się skończy i wkrótce wrócimy do normalnego życia.... – podsumowuje.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także