Piotr Żyła zajął piętnaste miejsce podczas mistrzostw świata w lotach w Vikersund. Na pozór nie wyróżnił się niczym szczególnym. Na pozór, bo w Norwegii poświęcono mu, a konkretnie jednej z jego prób, cały artykuł. Wypowiedziała się nawet legenda tamtejszych skoków.
To nie były najbardziej udane mistrzostwa w karierze Żyły. Skakał nerwowo, leciał niestabilnie i często bardzo nisko. I właśnie temu – lataniu tuż nad zeskokiem – zawdzięcza... sławę w Norwegii. Na stronie dziennika "Dagbladet" poświęcono mu specjalny artykuł. – To absolutnie dzikie – pojawia się już w leadzie komentarz trenera Alexandra Stoeckla. Wtóruje mu legenda norweskich skoków Maren Lundby. – Patrzysz i się śmiejesz – przyznała trzykrotna triumfatorka Pucharu Świata (tak jak Adam Małysz zdobyła trzy Kryształowe Kule z rzędu).
Norwegów tak zadziwił, może wręcz zachwycił, jeden z treningowych lotów Żyły, którym pochwalił się w mediach społecznościowych. "Mogłoby się wydawać, że to błąd. Ale Polak leci ponad 200 metrów, choć wznosi się ledwo metr nad ziemię" – jakby nie dowierzał autor tekstu. I trudno mu się dziwić, patrząc na wyczyn Żyły. Niemalże szorował nartami od buli aż do punktu K. Czyli ponad sto metrów!
Próba Żyły wzbudziła zainteresowanie do tego stopnia, że dla "Dagbladet" dokładnie przeanalizował ją trener Norwegów, Alexander Stoeckl. – Jest ekstremalnie dobry w utrzymywaniu pozycji, nawet jeśli leci strasznie nisko. Leci pod tym kątem, co przy lądowaniu. Fajnie, że to możliwe. To wyjątkowe. Nie da się tego zrobić na wszystkich skoczniach, ale akurat w Vikersund tak – tłumaczył austriacki szkoleniowiec.
– Jest w stanie zachować odpowiednią prędkość. Właściwie to jej nabiera, a później jest w stanie trochę się otworzyć. Nagle kąt lotu staje się taki jak przy lądowaniu. Leci dłużej równolegle do zeskoku niż inni zawodnicy – wchodzi w detale Stoeckl. Nie kryje jednak, że "ci, którzy skaczą najlepiej, lecą prawdopodobnie trochę wyżej".
Spod skoczni w Vikersund mistrzostwa oglądała Maren Lundby i też widziała popisy Żyły. – Niemalże spadł na zeskok na setnym metrze. Wydaje ci się, że zaraz wyląduje, a on nie ląduje. To musi być niesamowite doświadczenie. Szczerze mówiąc, nigdy nie przydarzył mi się podobny skok na normalnej czy dużej skoczni – mówi Norweżka, która od lat walczy o prawo startu kobiet na skoczniach mamucich.
Mistrzyni olimpijska i mistrzyni świata również podkreśla – niczym w reklamie – że takie rzeczy możliwe tylko w Vikersund. – Jeszcze w Oberstdorfie profil może być podobny, ale to ciężkie – mówi w rozmowie z "Dagbladet". – Po prostu stoisz i się śmiejesz, a wszyscy patrzą. I nie masz pojęcia, jak można polecieć tak daleko – skwitowała ekstremalną próbę Żyły.
Następne