| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa będzie miała 1,5 miliona euro na transfery, choć to budżet, w którym mieszczą się też kwoty na prowizje i pensje. Mistrz Polski nie będzie skory do wydawania pieniędzy, ale deklaruje, że trwają już rozmowy z następcą Luquinhasa.
– Naturalna jest skłonność do cięć, ale… trzeba patrzeć na całościową sytuację. Trzeba sprawić tak, by generować przychody i mieć możliwości. Przejrzymy umowy związane z kosztami, złotówka po złotówce. Chcemy zapiąć budżet i skutecznie walczyć o najwyższe cele – zapowiada Marcin Herra, wiceprezes zarządzający Legii Warszawa Wiele wskazuje na to, że mistrzowie Polski będą mieli do wydania około 1,5 miliona euro, ale w tej kwocie znajdą się środki na transfery, jak i na pensje.
– Mamy swoje argumenty. W kolejnym sezonie wrócimy. Znów będziemy walczyli o najwyższe cele. W budżecie przewidziana jest pewna kwota na transfery – 1,5 miliona euro. W tych środkach będą też pieniądze na prowizje i pensje. Nie jestem bezradny i mam narzędzia. Budżet płacowy będzie nas stawiał w niezłej pozycji. To pozwoli nam na to, by Legia była konkurencyjna wobec innych drużyn. Nie tylko z Polski, ale też z lig europejskich – twierdzi Jacek Zieliński, dyrektor sportowy mistrzów Polski.
Finalny budżet Legii nie jest jeszcze znany. Władze stołecznego klubu są po pierwszych spotkaniach. Kolejne będą się odbywać w zbliżających dniach. – Będziemy pracować nad budżetem, choć te zarysy powstały już wcześniej. Zakładaliśmy dwie opcje: z awansem do europejskich pucharów i bez. Mamy przychody na znacznie wyższym poziomie od pozostałych siedemnastu rywali w PKO Ekstraklasie – dodaje Zieliński.
Legia ma mocne postanowienie, by nie tracić pieniędzy na nieprzemyślane transfery. To idea, którą pozostaje wcielić w życie. – Nie będziemy szaleć w kwestii zakupów, ale budżet na warunki kontraktowe może być konkurencyjny w kontekście wielu drużyn w Europie. Znamy siłę Lecha, Pogoni, Rakowa. Musimy być konkurencyjni. Szkoda w tym wszystkim Pucharu Polski, bo to byłaby szansa na walkę o Ligę Konferencji – uważa szef pionu sportowego mistrzów Polski.
Legia chce ograniczyć kadrę. Praktycznie pewne wydaje się rozstania z Tomasem Pekhartem czy Mateuszem Hołownią, którym wygasają kontrakty. Kończą się także wypożyczenia Pawła Wszołka czy Benjamina Verbicia. – Na dziś daję 30 procent szans, że zostaną z nami. Te proporcje mogą się z czasem zmieniać. Jestem przekonany, że w Kijowie też nie będą już płacić takich pieniędzy – dodaje Zieliński i zapewnia o jednej kwestii dotyczącej nowych graczy. – Nie będzie nas stać na gotówkowe transfery – mówi wprost były piłkarz Wojskowych. Legia chętnie pozbyłaby się też chociażby Lirima Kastratiego, który kosztował spore pieniądze, ma wysoki kontrakt, a nie daje praktycznie niczego w zamian.
Legia będzie szukała także następcy Luquinhasa. Brazylijczyk odszedł zimą za nieco ponad trzy miliony dolarów do New York Red Bulls. Większość kwoty trafiła już na Łazienkowską. W umówię zapisane są także bonusy. Potrzebny będzie jednak jego następca. – Mamy bardzo podobnego piłkarza, negocjujemy już warunki. Szybki, ma drybling, podobne warunki fizyczne. Narodowości i ligi nie podam, to obcokrajowiec. Ale mogę zdradzić, że biegnąc rozwija nawet 34 kilometry na godzinę – opowiedział Zieliński.
Tematem, w którym Legia nie odkrywa kart pozostają nazwiska nowego trenera i dyrektora akademii. – Ogłoszę to, kiedy będą spełnione dwa warunki: będę miał kontrakt w kieszeni i znajdzie się moment, który nikomu nie zaszkodzi. Teraz takiej chwili nie ma. Wewnątrz widzi się wiele detali. Konsekwencje można naprawiać miesiącami. Nie wiem jeszcze, kto będzie nowym szkoleniowcem. Nie chce robić w tej chwili zamieszania – twardo deklaruje Zieliński. Inna sprawa, że wszystkie nieoficjalne informacje wskazują na Kostę Runjaicia, który po sezonie pożegna się z Pogonią Szczecin.
– Byłem umówiony z Arturem Borucem, ale spotkanie przełożyliśmy na piątek. Będziemy dopiero rozmawiali o przyszłości. Pozna moje zdanie, opowie o swoim, ale dopiero potem będziemy dyskutowali o tym publicznie. To gracz, któremu nie będę niczego oświadczał. To legenda Legii, z którą trzeba porozmawiać. Może należy podyskutować o roli w przyszłości? Chcę wyjść mu naprzeciw – zapowiada dyrektor sportowy Legii.
Nie jest wykluczone, że Legia postara się o powrót Michała Karbownika. – Jesteśmy w stałym kontakcie z Mariuszem Piekarskim i będziemy rozmawiali o takim ruchu. Wszystko musi odbyć się na warunkach, które będą korzystne dla Legii. Transfer? To mało realistyczne, bo Karbownik ma jeszcze dwuletnią umowę z Anglikami. Rozważamy go pod kątem pozycji numer osiem – nie kryje Zieliński.
Temat transferów i pozostałych zmian w Legii jest otwarty. Nie inaczej jest z budżetem, a nawet kwestiami marketingowymi. Krótkoterminowym celem mistrzów Polski jest zapełnianie stadionu przez przynajmniej 20 000 widzów. Wojskowi chcą w kolejnych rozgrywkach walczyć o odzyskanie tytułu. Do tego czasu wymagane jest przynajmniej kilka ruchów kadrowych. Teraz trwają rozmowy, dyskusje i kreowanie możliwości, w których będzie poruszał się pion sportowy Wojskowych.
– Czwarte miejsce jest najgorsze dla sportowców, a dla nas byłoby znakomite. Najbliższe mecze wiele nam powiedzą. Będzie moment, w którym będziemy chcieli rozmawiać o nowym trenerze. Legia potrzebuje wiele komunikacji, ale jednocześnie w newralgicznych sytuacjach potrzeba nieco ciszy. Jacek Zieliński ma bardzo mocną sytuacją w kwestii rozmów w obszarze sportu. Nie ma tam tragedii. Znamy nasze liczby, porównujemy je. Sytuacja nie jest wymarzona, ale wciąż mamy dobry budżet. Potrzeba jedności i pełnego zaangażowania, którego nie możemy popsuć – twierdzi Herra.
Na razie graczy Legii czeka ważne spotkanie w PKO Ekstraklasie. W sobotę (09.04) mistrzowie Polski zmierzą się na wyjeździe z Lechem Poznań. Mecz rozpocznie się o godzinie 17:30. Rywalizację będzie można obejrzeć w TVP Sport, na TVPSPORT.PL, a także w aplikacji mobilnej oraz poprzez Smart TV.