To koniec Ligi Mistrzów w obecnym kształcie. Od sezonu 2024/25 rozgrywki zmienią się nie do poznania. Taką decyzję podjął Komitet Wykonawczy UEFA, który dokonał rewolucji w zasadach rywalizacji. Już za dwa lata znikną grupy, a o końcowe zwycięstwo powalczy więcej drużyn. Prezydent europejskiej federacji, Aleksander Ceferin, nie ma wątpliwości, że to krok w dobrą stronę.
– Gdybym nie był pewny tego, że nowy format zainteresuje kibiców, nie podejmowałbym takiej decyzji – powiedział prezydent UEFA w rozmowie z "L'Equipe". – To będzie dużo bardziej interesujące. W obecnej formule, już po pierwszych meczach fazy grupowej wiemy, które drużyny awansują dalej. Od 2024 roku nie będzie to tak proste. Nawet najbogatsze kluby mogą mieć problem – zapowiadał.
W sezonie 2024/25 Liga Mistrzów przejdzie metamorfozę. Zniknie faza grupowa w obecnym kształcie, a drużyny rywalizować będą w zmodyfikowanym systemie szwajcarskim. Każda z ekip – w pierwszej fazie rozgrywek – zmierzy się z ośmioma różnymi rywalami. To, na kogo trafi, zależeć będzie od losowania. Pełny terminarz będzie znany już przed rozpoczęciem gry.
Łącznie w rozgrywkach wystąpi aż 36 zespołów. Czyli o cztery więcej niż obecnie. Dodatkowe miejsca trafią do: trzeciej drużyny piątej federacji w pięcioletnim krajowym rankingu UEFA 2018/2019-2022/2023 (obecnie Francja), dwóch drużyn z dwóch najlepszych federacji w krajowym rankingu UEFA za poprzedni sezon (obecnie Anglia i Holandia) oraz jednej drużyny z eliminacji w ścieżce mistrzowskiej.
UEFA zrezygnowała tym samym z pomysłu, by dwa miejsca w Lidze Mistrzów rezerwować dla "zasłużonych" klubów – takich, które w przeszłości odnosiły sukcesy, ale w danym sezonie nie zdołały samodzielnie awansować do rozgrywek.
– Nie chcieliśmy bronić dużych klubów, a tylko uatrakcyjnić rozgrywki. Nie była to jednak słuszna idea – przyznał Ceferin. – Chcąc utrzymać obecny prestiż Ligi Mistrzów, musieliśmy zrezygnować z przydzielania dwóch miejsc w taki sposób – powiedział. – Nie mam problemu z tym, by przyznać się do błędu. Nasz pierwszy pomysł nie był dobry. Dziś mogę to powiedzieć – dodał w rozmowie z "L'Equipe".
Prezydent UEFA podkreślił też, że obecne rozwiązanie – z czterema dodatkowymi miejscami – otwiera drogę dla nowych zespołów. – Żadne z tych miejsc nie jest przypisane dla najbogatszych klubów – mówił. – To nie Superliga, która miała mieć te same drużyny, rywalizujące tylko ze sobą. Tutaj będzie inaczej – skwitował.
W rozgrywkach udział weźmie 36 zespołów. O tym, które z nich awansują do fazy pucharowej, zadecyduje miejsce w zbiorowej tabeli. Pierwsze osiem drużyn zapewni sobie grę w 1/8 finału, a kolejne szesnaście o następną rundę powalczy w barażach. Ich zwycięzcy przejdą dalej, a przegrani zagrają w Lidze Europy.
Faza pucharowa Ligi Mistrzów nie ulegnie zmianom. Rywalizacja wciąż będzie toczyła się tak, jak do tej pory. O awansie do kolejnej rundy decydować będzie wynik dwumeczu. UEFA nie zdecydowała się także na wprowadzenie turnieju finałowego, który miałby odbywać się w jednym mieście.
– Podobała mi się ta wizja – przyznał Ceferin. – Po dłuższych analizach jej wprowadzenie okazało się jednak znacznie trudniejsze, niż mogło się wydawać – kontynuował. – Grając w jednym mieście kluby straciłyby mnóstwo pieniędzy. Czy to z biletów, czy z dnia meczowego. Pomysł nie spodobał się też nadawcom, którzy chcieli więcej, a nie mniej spotkań – zdradził na łamach "L'Equipe". – Także ta idea upadła. Przynajmniej na razie – zakończył.
Pomimo braku turnieju finałowego, Liga Mistrzów i tak zmieni się nie do poznania. Od sezonu 2024/25 podobną rewolucję przejdą także Liga Europy i Liga Konferencji. W tej ostatniej, zamiast ośmiu meczów w fazie grupowej, rozegrane zostanie jedynie sześć. Reszta pozostanie taka sama.