| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Nie w Gdańsku, nie w trzeciej lidze i nie w Arabii Saudyjskiej. Jesus Imaz zdecydował się zostać na kolejne lata w Jagiellonii Białystok. Jak wyglądały jego rozmowy z Lechią i Wieczystą Kraków? Jakie miał relacje z Piotrem Nowakiem? Jak zareagował na spadek Wisły z PKO Ekstraklasy? Hiszpan zdradził w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – W ostatnich tygodniach dużo mówiło się o twojej przyszłości. Byłeś łączony między innymi z Lechią Gdańsk i Wieczystą Kraków. Dlaczego zdecydowałeś się zostać w Jagiellonii?
Jesus Imaz, Jagiellonia Białystok: – Miałem kilka ofert. Niektóre z nich były dość interesujące. Przez cały czas jednak byłem w kontakcie z władzami Jagiellonii, klub nalegał na to, żebym został. Zgodziłem się na tę propozycję i bardzo się cieszę z podpisania trzyletniego kontraktu.
– Brałeś pod uwagę przenosiny do Wieczystej?
– Rozmawiałem z klubem, ale uznałem, że to jeszcze nie pora na grę w niższej lidze. Oczywiście wiem, że właściciel klubu chce go wprowadzić do Ekstraklasy i gra tam kilku doświadczonych piłkarzy. Dostałbym duże pieniądze i byłbym częścią ciekawego projektu. Na taki krok jednak jeszcze dla mnie za wcześnie. Ale może kiedyś tam zagram!
– A nie kusiły cię występy w pucharach w barwach Lechii?
– Otrzymałem stamtąd dobrą ofertę. Zaproponowano mi dwa lata kontraktu z opcją przedłużenia o kolejny rok. Porównałem jednak perspektywy gry w Gdańsku i Białymstoku i uznałem, że lepiej zostać. Dobrze się tutaj czuję, moja rodzina także jest zadowolona. Mój syn chodzi tutaj do przedszkola, żona ma znajomych. Wszyscy się tu zadomowiliśmy.
– Na początku twojej przygody z Polską, w Wiśle Kraków, byłeś z dala od rodziny. Było ci wtedy trudniej?
– To nie był łatwy czas. Dlatego doceniam, że trener Stolarczyk darzył mnie zrozumieniem i potrafił mi dać dzień wolnego, gdy chciałem się zobaczyć z rodziną, która wtedy przebywała w Hiszpanii. Zdecydowanie lepiej jest, gdy żona i synek są na miejscu. Myśląc o przyszłości, ich komfort jest dla mnie bardzo istotny.
– Jesteś już w Polsce pięć lat. Oczekiwałeś na początku, że będziesz grać tu tak długo?
– Nie spodziewałem się tego! Szczerze mówiąc, nie oczekiwałem, że będę się tutaj spisywać tak dobrze. Trudno mi było wtedy podjąć decyzję o opuszczeniu Hiszpanii, ale uznałem, że warto spróbować czegoś nowego. I wciąż jestem zadowolony z tej decyzji.
– Czy jest coś, co chciałbyś przenieść z Hiszpanii do Polski?
– Czasami mentalność, bo za bardzo się wszystkim przejmujecie! I nie podoba mi się, że zimą najchętniej zamknęlibyście się w domach.
– Ostatnio w Jagiellonii grasz ze swoim rodakiem, również Katalończykiem, Markiem Gualem.
– Dobrze się dogadujemy, ale niestety mieliśmy okazję zagrać razem tylko przez 30 minut, przez moją kontuzję. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie częściej będziecie mogli oglądać nasz kataloński duet.
– Namawiałeś go do pozostania w klubie?
– Trochę rozmawialiśmy na ten temat i cieszę się, że kilka dni temu zdecydował się pozostać w Jagiellonii.
– Wspomniałeś już przed chwilą o kontuzji. W ubiegłym sezonie z jej powodu zagrałeś tylko w 16 meczach. Mimo to strzeliłeś dziewięć goli – to dość sporo, patrząc na liczbę występów. Czy mimo słabszej postawy drużyny, jesteś zadowolony ze względu na liczby?
– Oczywiście, bramki cieszą. Jestem ofensywnym zawodnikiem i chciałbym w każdym spotkaniu mieć wpływ na wynik. Ale ważniejsze dla mnie jest, gdy drużyna wygrywa, nawet bez udziału moich goli.
– W zeszłym sezonie Jagiellonia miała trudny czas. Dopiero w końcówce zapewniła sobie utrzymanie w lidze.
– Dlatego uważam, że to był bardzo nieudany sezon. Dla mnie jako zawodnika i dla całej drużyny. Mieliśmy inne oczekiwania, chcieliśmy zakończyć ligę kilka pozycji wyżej. Teraz mamy dużo do poprawy, ale wiemy dlaczego tak się skończyło. Pozostaje nam nie popełniać tych samych błędów.
– Miałeś kontakt z trenerem Nowakiem mimo, że nie grałeś prawie przez całą rundę?
– Tylko raz rozmawialiśmy dłużej, przed moim powrotem do gry. Ale pod koniec rozgrywek już nie było za bardzo o czym mówić. Chyba że o tym, jak fatalny był to sezon. Mogę mu tylko podziękować za to, że zaufał mi w ostatnich spotkaniach. Wiem że chciał jak najlepiej, ale nie było wyników, dlatego klub zdecydował się zmienić trenera.
– Na Macieja Stolarczyka, z którym znasz się bardzo dobrze.
– W Wiśle mieliśmy świetny kontakt. "Stolar" miał dobry wpływ na mnie i całą drużynę, dlatego jestem zadowolony, że do nas trafił. To trener, który zna potrzeby swoich piłkarzy i jest dla nich wyrozumiały. Umie pomóc, doradzić i zmotywować. Dobrze go wspominam z Wisły i mam nadzieję, że z nim rozegramy udany sezon.
– Jeszcze niedawno Jagiellonia walczyła o podium. Dlaczego w ostatnich sezonach jest wam tak trudno przebić się do czołówki?
– Kiedyś dwa sezony z rzędu byliśmy na podium, graliśmy w finale Pucharu Polski. Ale niestety, w ostatnich latach w klubie było dużo zmian, przewinęło się kilku trenerów. Przez to trochę straciliśmy "powera". Potrzebujemy stabilizacji i myślę, że powinna być ona naszym celem na najbliższy sezon.
– Jak zareagowałeś na spadek Wisły Kraków?
– Byłem w szoku! Wciąż mam tam znajomych naprawdę nie wierzę w to, jak mogło do tego dojść. Wisła to czołowy klub pod względem kibicowskim, na trzech ostatnich naszych wyjazdowych meczach w Krakowie było około dwudziestu tysięcy widzów. Taki klub nie powinien spadać z ligi.
– Krótko mówiąc, nie spodziewałeś się, że Wisła mogłaby spaść?
– Gdy tam grałem, był to trudny czas dla klubu. I dla nas zawodników, bo nie płacono nam przez sześć miesięcy. Pomijając już zamieszanie wokół sprzedaży klubu... Mam nadzieję, że po tej trudnej sytuacji Kuba i inne osoby związane z klubem zrobią wszystko, by po roku wrócić do Ekstraklasy.
– Wkrótce skończysz 32 lata. Wciąż masz sportowe marzenia?
– Chciałbym wypełnić kontrakt w Jagiellonii. Pograć tu przez trzy lata, ale także coś osiągnąć. Może nawet zdobyć mistrzostwo, czemu nie? Nigdy nie zdobyłem krajowego tytułu, a czas mi leci. Chociaż dla młodych zawodników zwycięstwo w rozgrywkach byłoby jeszcze większą frajdą i motywacją. Uważam, że jeśli będziemy dobrze zgrani, stać nas na to, by wrócić do czołówki.
– Myślisz o końcu kariery?
– Chciałbym grać jak najdłużej, choć zdaję sobie sprawę z tego, że za jakiś czas trzeba będzie podziękować i odejść. A co potem? Myślę, że zostanę w piłkarskim świecie, ale bardziej od strony biznesowej. Na razie jednak nie mam konkretnych planów.
– Słyszałem, że miałeś propozycję z Arabii Saudyjskiej. Może jeszcze chciałbyś trochę "pozwiedzać", zagrać w egzotycznej lidze?
– Mogłem grać w Arabii Saudyjskiej, Indiach, Japonii... Ale jest mi dobrze tutaj i chciałem zostać. Ale nie wiem, co będzie za trzy lata. Lubię podróżować, poznawać nowe miejsca i kultury. Może pewnego dnia zdecyduję się na egzotyczne wyzwanie.
Jesus Imaz (ur. 1990) – to jeden z najbardziej doświadczonych zagranicznych zawodników w PKO Ekstraklasie. Do Polski trafił w 2017 roku, gdy został graczem Wisły Kraków, natomiast półtora roku później przeniósł się do Jagiellonii Białystok. W polskiej lidze zagrał w 138 meczach, zdobywając 54 bramki i zaliczając 19 asyst.